niedziela, 30 listopada 2014

imaginek cz.4

No teraz wiem, co znaczy złośliwość rzeczy martwych. Wirus na laptopie, a gdy już odzyskałam laptopa i to musiałam zacząć pisać od nowa. A gdy skończyłam pisać to rozładował mi się laptop i wszystko się znów usunęło... Ehhh... Ale napisałam kolejny jest i takim oto sposobem powracam z ostatnią częścią imagina :) Nie wiem kiedy teraz napisze... W tym tygodniu próbne egzaminy, a do tego trzeba zacząć poprawiać oceny... Normalnie urwanie głowy w tym roku! :O Nie wiem czy jestem jeszcze godna pisać na tym blogu, zapomniałam nawet o urodzinach Conora O.o Ale dobra, koniec o mnie.

Dziś był TEN dzień, dzień spektaklu. Wszystko było zapięte na ostatni guzik, a przynajmniej mi i Conorowi się tak wydawało. Wszyscy daliśmy z siebie nie 100, a 200%! W końcu pokażemy im, że szkolny teatr to nie tylko banda kujonów, ale to coś więcej!
-A co jeżeli zapomnę tekstu?- Conor zadał mi kolejne pytanie. Ja go chyba zaraz walne!
-To będziesz improwizował.-odparłam i wróciłam do swoich obowiązków.
-A jak mi nie wyjdzie?- ponownie zapytał.
-Jesteś gwiazdą, nie ważne co mówisz, ważne jak wyglądasz.- podsumowałam i wzięłam puder.
-O nie! Prawdziwy facet się nie maluje…- mruknął i odsunął się ode mnie. No to mam go z głowy, a przynajmniej na te kilka minut, dopóki nie skończę malować Mary.
-Ałaa! – nagle usłyszeliśmy krzyk Eweliny. Co tamta znowu wymyśliła?! Kontynuowałam make up Mary, a chłopcy polecieli do biednej Ewelinki… Kilka sekund później wnieśli ją do naszej ‘garderoby’ i położyli na sofie. Zdjęli jej buta, tego który miał ułamany obcas! Chwila… MOJE KOCHANE BUTY!!!!!! Spokojnie, (T.I.)... spokojnie! spojrzałam jeszcze raz na dziewczynę, chyba miała skręconą nogę. Szczerze? Miałam ochotę przywalić jej tym moim biednym butem, ale opanowałam się… Buty kupię sobie nowe, ale nowej aktorki to raczej nie kupię… Rzuciłam kosmetyki, które znajdowały się w moich rękach i pobiegłam do dziewczyny.
-Bardzo boli? Dasz radę zagrać?- zapytałam.
-Nie wiem… mogę spróbować.- dziewczyna chciała wstać, ale Conor jej na to nie pozwolił.
-No chyba wy niepoważne jesteście! Ją trzeba do szpitala zawieźć z tą nogą, a nie na scenę!
-To kto zagra główną rolę! Przecież nikt się nie nauczy tekstu w pół godziny…- jęknęłam zrozpaczona.
-Ty… -szepnęła Mary, a ja spojrzałam na nią wzrokiem typu: no chyba sobie żartujesz.. -Ty znasz tekst..- powtórzyła, jednak tym razem pewniej. Chłopaki podłapali to i zaczęli mnie również namawiać. Po chwili nawet Ewelina mnie o to błagała… Założyłam jakiś sweterek, w której miała wystąpić , niemodne trampki, szybko się pomalowałam na ‘kujona’ i założyłam okulary.
Dopiero gdy zaczęłam czytać tekst, doszło do mnie jedno… Będę musiała udawać, że całuję Conora. Przynajmniej Chris zobaczy… Niech jest zazdrosny!
-Wychodzimy na scenę! – w końcu przyszła do nas nasza nauczycielka i nadeszła tak długo oczekiwana chwila.
Weszłam na scenę razem z Mary i zaczęła się pierwsza scena. Zagraliśmy ją idealnie. Potem pojawili się chłopcy. Powzdychałam trochę na widok Conora, potem był najważniejszy moment! Przemiana kujonki w atrakcyjną dziewczynę. Założyłam więc swoją sukienkę i zastępcze, również moje szpilki < ale tamtych mi nic nie zastąpi! >, zdjęłam okulary, poprawiłam makijaż i weszłam na scenę. Chłopaki zaczęli gwizdać. Aż dziwne, że jeszcze mnie czymś nie obrzucili! Może się wstydzili zrobić takiej siary przy Conorze?
W końcu nastał ten moment, pocałunek. Zbliżyłam się do Conora. Mimo, że byłam w szpilkach, był on ode mnie wyższy. Ustałam na palcach i nie panowałam nad tym, co robię. Po prostu nasze usta zbliżyły się i bez wahania go pocałowałam. Nie był to taki zagrany, udawany pocałunek, tylko taki szczery, z miłości. Przed oczami przebiegły nam nasze wszystkie wspólnie spędzone chwile. Chyba się zakochałam… Te próby i godzinne rozmowy zbliżyły nas bardzo do siebie… Ludzie zaczęli buczeć, a my z Conorem staliśmy i patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Oboje zapomnieliśmy tekstu…
Wtedy Mary wciągnęła Adama na scenę i zaczęli improwizować. My zeszliśmy ze sceny trzymając się za ręce. Dalej nie wierzyłam w to co się stało… Po zakończonym spektaklu, który został uratowany przez Mary, wszyscy wyszliśmy na scenę i ukłoniliśmy się. Wtedy dostałam ogryzkiem od jabłka prosto w głowę. Conor wyrwał się, żeby przywalić jednemu z kolegów z drużyny Chrisa. Zatrzymałam go jednak i uśmiechnęłam się do tego delikwenta. Za to w środku nie byłam tak spokojna, najchętniej to sama bym do niego poszła i efektownie go uderzyła. No ale cóż, damie nie wypada, że tak powiem…
Wróciliśmy za kulisy, ogarnęliśmy cały ten syf, potem Adam z Mary zawieźli Ewelinę do szpitala, a Conor pomógł mi pakować moje wszystkie graty do torby.
-A to na scenie?- zapytał, gdy nasze dłonie się dotknęły, jednak nie dokończył pytania. Czułam, że momentalnie zarumieniłam się. Chciałam coś z siebie wydusić, jednak to nie było takie proste… Jednak chłopak postanowił dokończyć.- To było na serio?
-Serio, serio.- odruchowo złapałam jego dłoń, jednak dalej gapiłam się w podłogę.
-Te pytanie krąży mi po głowie, odkąd cię poznałem w firmie u twojej mamy… Ciągle o tobie myślałem… i w końcu się znów spotkaliśmy… wiedziałem, że zrobiłaś to tylko dlatego, że byłem ci potrzebny… ale cieszyłem się, bo wiedziałem, że będę mógł być blisko ciebie… a dziś… ten pocałunek… to było coś… wow… Naprawdę…- chyba czułam do czego dąży… - Czy chciałabyś może…
-Tak.- przerwałam mu, widziałam jak się biedny męczy. Popatrzyłam się chwile na niego i rzuciłam mu się na szyję.- Chyba oszalałam…- jęknęłam.
-Też cię kocham!.- wyszeptał mi do ucha.
-Jacy wy jesteście słodcy…- nagle drzwi uchyliły się i w momencie, gdy chłopak chciał mnie pocałować, wparowała do nas Lena.. A ta czego tu?
-Wypad… - warknęłam.
-Spokojnie. Myślę, że Lena pomyliła drzwi…- zażartował Conor.
-Nie bądź taki zabawny… Zobaczymy jak się będziesz śmiał, gdy powiem tatusiowi. – uśmiechnęła się chamsko.
-I co mu powiesz?- wybuchnęłam śmiechem.
-Nie wiem, coś wymyśle zanim dojdę do domu. – jaka bezczelna…
Nagle pojawił się tu również drugi gość, Chris. Tego jeszcze tu tylko brakowało… Co ich wszystkich wzięło tak nagle na odwiedziny?
-Lena, co ty tu robisz?- zapytał zdziwiony. Hello!? My też tu jesteśmy?
-A ty?- zapytała równie zdziwiona dziewczyna.
-Dobra.  (T.I.), my musimy pogadać.- złapał mnie za rękę, ale wyrwałam mu ją.
-No chyba nie. Wynocha stąd! – krzyknęłam.
-Ja ciebie kocham.- wypalił nagle Chris. Otworzyłam usta, chciałam powiedzieć co myślę o jego wielkiej miłości, ale powstrzymałam się. Conor się roześmiał, a Lena zaczęła drzeć się na mojego byłego.
-Przecież jesteś ze mną!- krzyknęła.
-Jesteś pustą laleczką, która lata za kimś takim jak on.- pokazał na Conora, który momentalnie przestał się śmiać. Lena podeszła do Chrisa, uderzyła go w policzek i wyszła. Chłopak stał i nie ogarniał tego, co się przed chwilą stało.
Pociągnęłam Conora za rękę i gdy przechodziłam obok mojego byłego, zatrzymałam się na chwile i popatrzyłam na niego.  Gdy ten się uśmiechnął uderzyłam go w drugi policzek.
-Paa kochanie.- mruknęłam i wyszłam śmiejąc się. Myślę, że teraz będziemy mieli już od niego, jak i od Leny spokój.

Plotki o mnie i Conorze rozeszły się szybko. Chris dodał do tego swoje trzy grosze. Nauka tu nie miała sensu… Mimo, że zostało mi tak mało, aby ukończyć szkołę musiałam zmienić ją, nie wytrzymywałam psychicznie… Ale Conor był, jest i miejmy nadzieję, że zawsze będzie dla mnie oparciem w trudnych chwilach… : ).
Nie jest długi ani jakiś szczególnie ciekawy wg mnie... Nie chciało mi się pisać po raz 3 tego samego, pierwsza wersja była szczerze najlepsze :) 
Mam do was jeszcze jedną, ogromną prośbę :) Jeżeli macie troszkę czasu to moglibyście odwiedzić na tego bloga : KLIK :) Prowadzą go dziewczyny z mojej szkoły i obiecałam pani z biblioteki, że go tu udostępnię, a że dopiero co zaczynają to przyda się każde wejście i każde miłe słowo :) Także ten no, miłego czytania :D

piątek, 21 listopada 2014

Newsy

Dzisiaj, 21 listopada Conor obchodzi swoje 22 urodziny!

Czego mu życzycie?



W środę Conor opublikował Vine ze swoją dziewczyną Victorią Tansey

https://mtc.cdn.vine.co/r/videos/0CB026A04B1146935373549699072_30bd549fd77.0.1.16472561024935497412.mp4?versionId=CEmHXSM7szDpF6rMSf2j_unvyKmgb7om

21 listopada: 

- Nowy Vine Conora

https://mtc.cdn.vine.co/r/videos/F89C5A488D1147541414532526080_32f8c538ca0.0.1.12112624904705284553.mp4?versionId=vQ8yUPxlf.TcZhhdsFD1YkEc_t7BIXka

- Conor z urodzinowym tortem


- Z Dj G23


- Życzenia urodzinowe Jacka, brata Conora 




niedziela, 9 listopada 2014

Imaginek cz. 3

Znów dzwonił mój telefon. Czyżby Conor, po raz kolejny? Podeszłam do komody, na której leżała komórka i spojrzałam na wyświetlacz. Nie myliłam się. Był to Maynard.
-Czeeeść.- mruknęłam znudzonym głosem.
-Tak wiem. To, że dałaś mi swój numer było największym błędem w twoim życiu, nieprawdaż?
-Mogłam poprosić o pomoc każdego, ale nie … wybrałam ciebie…  To był błąd. – odburknęłam.
-A kto bardziej sławny, niż ja oczywiście, by ci pomógł? – zapytał pewny siebie.
-Jason Derulo przykładowo! A gdybym chciała to kto wie… może Bieber?
-Bieber?  On nie należy do naszej wytwórni, więc teoretycznie byłoby ci trudno to załatwić…
-Dobra. Czego chcesz tym razem?
Przedtem dzwonił, bo nie wiedział kiedy jest próba. Potem  na kiedy ma umieć tekst. Potem czy musi to umieć tak słowo w słowo. A jeszcze potem… dobra, koniec. Nie będę was zanudzać!
-Przyjechałabyś do mnie?
-Hohoho jak odważnie! I co my będziemy u ciebie robić?
-W sypialni...- chwila milczenia, a gdy chciałam już się na niego nadrzeć, jak bardzo jest zboczony, dokończył zdanie.-… mam szafę i w tej szafie mam ubrania!
-Wow! I co dalej?- udałam podekscytowaną.
-Pomożesz mi wybrać ubranie, które będzie pasować do stroju Eweliny!... To co ty na to?
-Dobra… - w sumie nudziło mi się, a nie chciało mi się co chwila odbierać od niego telefonów.- A gdzie…- rozłączył się. Teraz to ja muszę do niego zadzwonić.
-Tak, możesz po drodze zamówić pizze.
-Conor!- krzyknęłam.
-Dobra… ja zamówię… Nie krzycz na mnie…
-NIE – WIEM – GDZIE – MIESZKASZ. – wypowiadałam spokojnie słowo po słowie.- Rozumiesz? – ale dla pewności zapytałam się jeszcze.
W końcu chłopak podał mi adres i powiedział, że niepotrzebnie na niego krzyczałam, bo już taksówka po mnie jedzie… Jak dobrze, że mnie o tym uprzedził… taki on wspaniałomyślny!
-Gdzie idziesz… jedziesz? – zapytała mama patrząc na właśnie zajeżdżająco pod nasz dom taksówkę.
-Do Conora.
-Do Conora? – uśmiechnęła się.- Czyli się zgodził?
-Tak.
-Myślę, że się dogadacie! Zaprzyjaźnicie… a potem…
-Mamo! A potem… nie będzie żadnego potem, bo on mnie wcześniej do grobu wpędzi! Jak on mnie wkurza… Złość urodzie podobno szkodzi… będę przez niego brzydka!
-Nie marudź… Ja go lubię, więc masz tego nie zepsuć!
-Pozwól iż to ja wybiorę tobie zięcia.- uśmiechnęłam się.- Nie wiem kiedy wrócę, ale jak nie będę długo wracać to dzwoń na policję, bo to znaczy, że coś mi zrobił!- mama tylko się roześmiała, a ja pobiegłam do samochodu.
Kierowca zatrzymał się przed wielkim, wypasionym domem. Był koloru beżowego, brązowy dach, z tyłu chyba jakiś basen czy coś w tym stylu, nie było zbytnio widać… A z przodu piękny ogródek pełen różnokolorowych kwiatków. Cudo!
Wysiadłam, chciałam płacić, ale okazało się, że chłopak zrobił to już za mnie.
-Ile zapłaciłeś za taksi? Muszę ci przecież oddać.
-Takie przywitanie…- mruknął.
-No ile?
-Jeden buziak i po sprawie.
-No chyba cię…!
-To była bardzo droga firma… i w ogóle… A twój buziak wiele wart…
-NIE. To ty sobie przypomnij, ile to kosztowało, a ja pójdę już do twojej sypialni.
-Wolisz przejść do konkretów?- zrobił głupią minę.
-Pokażesz mi te ubrania czy mam już stąd iść?
-Dobra, dobra… Złość urodzie szkodzi…- chciał mnie uspokoić. Chyba nikt tak jak on nie potrafił wkurzyć człowieka… No chyba, że nasza słodka Lena. Aż na samą myśl o niej dziękowałam Bogu, że Conor taki nie jest jak ona... I to zmieniło też nieco moje nastawienie do niego, bo przecież zawsze mogło być gorzej.
-Przez ciebie będę brzydka! Pamiętaj, to będzie twoja wina! – roześmialiśmy się i poszliśmy na górę do pokoju chłopaka.
Pokój był również wypasiony, jak cały dom. Naprawdę mi się tu podobało. Ściany były błękitne, na jednej z niej były naklejone nutki. Przy tej samej ścianie stało biurko, na którym stał laptop i kilka innych gadżetów. Nad nim wisiała też tablica z listą koncertów i ogromem innych dat. Miał tak dużo pracy, a mimo to znalazł czas dla mnie i na nasz teatr…
-To jest szafa.- wskazał na mebel stojący po drugiej stronie pokoju.
-No co ty!- udałam zaskoczoną.
-Ty byś się nadawała na aktorkę, dlaczego nie grasz głównej roli.
-Bo ja nie będę grać tam nigdy…
-Czemu?
-Bo nie. Mam przeliterować?- co miałam mu powiedzieć? Że się wstydzę, że wezmą mnie za kujona? Albo że kiedyś sama się z nich wyśmiewałam?
Zajęliśmy się więc  wybieraniem ubrań do naszego musicalu. Bądź co bądź w milczeniu, ale za to jak szybko nam to poszło! Nie minęło pół godziny, a my mieliśmy trzy całkowite stylizacje.
-Przymierz to.
-Ale…
-Przymierz…- posłałam mu złowrogie spojrzenie. Chyba zrozumiał, że lepiej nie kwestionować mojego zdania w tym temacie.
-Nigdy bym tego do siebie nie założył, każda rzecz oddzielnie jest genialna, ale razem… Nie spodziewałem się, że może to wyglądać tak świetnie!- przyznał wreszcie chłopak, gdy pokazał mi się w każdej stylizacji. Przyznam, że naprawdę wyglądał w nich cudownie…
-O chyba przyjechała pizza!- stwierdził, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi i zbiegł na dół. Ogarnęłam nieco te ubrania, które były wywalone na podłogę i również zeszłam do niego. Na stole w jadalni leżała pizza XXL oraz stała butelka coli i dwie szklanki. Chłopak właśnie dokładał jeszcze talerze.
-Smacznego.- uśmiechnął się, gdy dosiadłam się do niego.
Pojedliśmy trochę, pogadaliśmy, pośmieliśmy się, a czas nieubłagalnie mijał. Nagle dostałam smsa. Wyjęłam więc komórkę i otworzyłam go. Był on od mamy.
‘Mam już dzwonić na policję? Czy jeszcze chwilę poczekać?’
Zaczęłam się strasznie śmiać, aż się udławiłam.
-Co jest?
-Powiedziałam mamie, że jak nie będę długo wracać to ma na policje dzwonić… i się pyta czy ma już dzwonić czy jednak jeszcze poczekać.- chłopak też zaczął się śmiać, po czym zaproponował, że mnie odwiezie.
-To co? Do jutra?
-Tak. Pamiętaj, próba jest o 16. Pasuje ci?
-Jasne!- uśmiechnął się. Przypomniało mi się o długo, jaki u niego miałam, więc pocałowałam go w policzek.
-Czeeść.- również się uśmiechnęłam i wyszłam z samochodu. Chłopak stał jeszcze przez chwilę pod moim domem trzymając się za policzek, po czym odjechał.
Następnego dnia poszłam do szkoły w nieco lepszym humorze, niż miałam dotychczas. Nawet docinki Leny, ani widok mizdrzącego się do niej Chrisa, nie był w stanie zepsuć mi nastroju. Postanowiłam od dziś być optymistką, jednak moje postanowienie nie zostało zbyt długo przestrzegane…
-Czeeść piękna.- roześmiał się Chris i objął Lenę.- idziesz na spotkanie w teatrze z kujonami?- zapytał.
-A no idę! Są hm… mądrzejsi od ciebie i twej laluni…- mruknęłam.
-Co powiedziałaś!? – wydarli się na mnie w niemalże tym samym momencie.
-Gówno.- chciałam już iść, bo wiedziałam, że znów jestem spóźniona na spotkanie.
-Nie pyskuj mała.- powiedział Chris. Chciałam już podejść i mu przywalić prosto w twarz, ale powstrzymał mnie głos, który usłyszałam. Był dla mnie jak ukojenie, trochę jak jakieś lekarstwo, ale nie potrafiłam tego wyjaśnić, czemu to tak na mnie działało.
-(T.I.)! Cześć. Przepraszam, że się spóźniłem.- Conor podszedł do mnie.- Ooo Lena! Hej.
-To wy się znacie?- zapytałam.
-No heej Conor.- zaświergotała Lena.
-Chodź, może już pójdziemy.- Chris był zazdrosny. Czyżby jego gołąbeczek chciał odlecieć do Maynarda? Na to, to ja akurat już nie pozwolę. Niech Chris będzie zazdrosny nie tylko o nią, ale też o mnie…
-Chodź Conor, nie zadajemy się z takimi jak oni…- wzięłam go za rękę i idąc takim krokiem, jak modelka na wybiegu, pociągnęłam go w kierunku schodów.
-Skąd ty ją znasz!?- zapytałam, a może raczej wykrzyczałam.
-Spokojnie. Lena to córka mojego menagera. Pyskata, rozpieszczona małolata. Muszę być dla niej miły, bo wiesz…
-Jej ojciec nie zabroni ci chyba mieć dziewczyny, co?
-Mam zabronione zbliżanie się do Leny, więc spoko.
-Ale Lena chyba nie ogarnia tego zakazu.- stwierdziłam.
-No nie. Mam być dla niej miły, ale nie za miły. A ona sobie ubzdurała kiedyś, że ona mi się podoba! Ale miałem z nią jazdy… Tu Lena, która ci się narzuca, a z drugiej strony jej ociec, który mówi: dotkniesz moją córkę, to pożałujesz! A gdy będziesz niemiły i powiesz jej stanowcze ‘nie’ to też poleci do tatusia na skargę…
-Biedny Conor…  Musi odganiać się od ‘pięknej’, bogatej dziewczyny…
-Czy ja wiem, czy takiej pięknej. Piękna to jesteś ty! – zignorowałam tą uwagę.
-Widziałeś tego gościa, z którym stała? To mój były… - mruknęłam.
-Czyli to ona zabrała ci również twoich przyjaciół?- zauważył jakże trafnie.
-Jeżeli to w ogóle byli moi przyjaciele, to tak.- doszliśmy do naszego teatru.- Umiesz cokolwiek?
-Umiem! – wyszczerzył zęby.
-Jestem z ciebie taka dumna! Robisz takie postępy!
-Hmm?
-Nauczyłeś się troszkę tekstu i dzwoniłeś dziś do mnie tylko 4 razy!
-No wiem… trochę za mało… Jeszcze to nadrobię.
-NIE! Błagam! Tylko nie to!
-Chodziło mi o naukę tekstu, ale skoro nalegasz…
-Conor!
Weszliśmy do środka. Na scenie stali już wkurzeni nasi aktorzy-amatorzy.
-Cześć wszystkim!- krzyknęłam.
-Miałaś przychodzić wcześniej, żeby nas ogarnąć, a nie przychodzić, gdy jesteśmy w trakcie spektaklu.- Ewelina od razu zaczęła robić mi wyrzuty.
-Sorry, sprawy osobiste! – mruknęłam.
-Ty codziennie masz sprawy osobiste…- odburknęła. Najchętniej to bym jej powiedziała coś niemiłego, ale powstrzymałam się, z czego byłam bardzo dumna.
-To ja ją zagadałem. Przepraszam, więcej tego nie zrobię.- ścisnął mnie za rękę.
-Uuuu! – zaczął Adaś.- Jesteście już razem? Ja to od razu wiedziałem!
-Co wiedziałeś!?- przez niego zakrztusiłam się własną śliną!
-No, że ty… i Conor… - zaczął się jąkać. Czy on się mnie boi?
-Chyba cię nie zjem…
-No, że wy… jesteście razem.
-Nie nie jesteśmy…- jęknęłam. Ale wpadłam na genialny pomysł, jak trafić w czuły punkt zarówno Leny, jak i Chrisa.
-Do roboty dzieciaki! Do roboty.- pośpieszyła nas nauczycielka angielskiego.
-Tak jest!- zasalutował Conor i wszedł na scenę.
Pod koniec spektaklu jest scena, gdy Ewelina, musi pocałować Conora, albo na odwrót, w sumie nie pamiętam, ale jakoś nie wyobrażam sobie, żeby Ewelina się na to zgodziła. Będzie musiała dobrze to grać i udawać… Ona nie lubi Conora tak bardzo, jak i mnie… Tylko dalej nie jestem pewna dlaczego go nie lubi… Bo dlaczego mnie, to w sumie jasne. Jak dobrze, że z Adamem i Mary nie ma takich problemów!


poniedziałek, 3 listopada 2014

Imaginek cz. 2 :)

-Maaamooo, mogę iść z tobą jutro do pracy?? – zaczęłam wpajać swój plan w życie od razu po tym, jak przyjaciółka mamy wyszła z domu.
-Masz już jakiś konkretny plan?- mama krzątała się po pokoju sprzątając po swoim gościu.
-Achh ty to mnie jednak znasz! – przytuliłam się do niej.- Słuchaj.. Pamiętasz tego Conora Maynarda?
-Tego co się o ciebie dopytywał? – mama od razu mówiła, żebym się za niego ‘brała’, bo niezłe z niego ciacho… ale ja miałam w głowie tylko Chrisa… Boże, jaka ja głupia byłam!
-Tak, dokładnie tego.- uśmiechnęłam się.
-A nie mówiłam, że spodoba ci się w tym waszym teatrze?
-Jestem tam jako stylistka, nie będę występować. Za nic w świecie… Pomogę im wyjść na prosto i tyle. Więcej mnie pewnie nie zobaczą. To mogę iść z tobą jutro do tej pracy?
-Po szkole przyjdź do mnie do biura. Conor ma jutro do mnie przyjść o 16, więc wpadnij trochę wcześniej.
-Po co Conor ma w ogóle do ciebie przychodzić?- zapytałam zdziwiona.
-Coś się w systemie zepsuło… Jest początek miesiąca, więc ktoś musi dać wszystkim gwiazdeczkom wypłaty…
-O Boże! I ty mi dopiero to mówisz!?
Następnego dnia w szkole tylko odliczałam minuty, aż zadzwoni ten ostatni dzwonek po 6 godzinie lekcyjnej. Siódmy miałam wf, ale mama dała mi zwolnienie. Tak wiem, ona jest kochana! Kiedyś tego nie dostrzegałam tak bardzo, no ale cóż, teraz naprawdę się zmieniłam! I ludzie się mogą ze mnie śmiać, ale mnie to w ogóle nie obchodzi…
-Czeeeść mamo!- wydarłam się, gdy weszłam do jej gabinetu. Dopiero wtedy zauważyłam, że na krześle obok niej siedzi nie kto inny, jak sam Jason Derulo. O Boże… widzę swojego idola! Nie wiedziałam czy tak wypada prosić od razu o autograf, ale raz się żyje! Może najpierw jakoś zagadam?- Dzień dobry, panie Derulo.
-Po prostu Jason.- wstał i podał mi rękę.
-(T.I.). – uśmiechnęłam się do niego najszerzej, jak tylko umiałam.
-Siadaj.- wskazał na krzesło. Usiadłam. Czułam się jak zahipnotyzowana czy coś w tym stylu. – Jesteś córką pani Evans? – zapytał.
-Taak. – odpowiedziałam posłusznie.
-Podobna do mamy.-również się uśmiechnął.- Chyba muszę już iść.
-Czekaj! – wydarłam się i poczułam zmieszanie. – Znaczy… chciałam poprosić o autograf.- zrobiłam się czerwona, jak burak albo i jeszcze bardziej! OMG… taki wstyd! Krzyczeć na własnego idola….
Mężczyzna najpierw był zdziwiony, potem się roześmiał i powiedział, że jasne, że spełni moją prośbę i że dla niego to czysta przyjemność i że gdybym kiedykolwiek czegokolwiek potrzebowała, to żebym się nie wahała i prosiła mamę, to może uda jej się z nim jakoś skontaktować. Mi się takich rzeczy nie oferuje, bo wiadomo, że z tego skorzystam, ale jeszcze nie teraz. Teraz mam inne sprawy na głowie.
-Wiedziałaś, że on przyjdzie? Wiedziałaś i mi nie powiedziałaś!- usiadłam pełna emocji, które jeszcze ze mnie się nie wydostały, na krzesło, gdy tylko Jason Derulo wyszedł z tego pomieszczenia.
-A po co bym cię zwalniała z wf? Ale nie byłam pewna, to cie nie mówiłam…
-A mogłabyś mi powiedzieć… wzięłabym jego płytę.- mruknęłam.
-Dzień dobry.- drzwi do gabinetu uchyliły się. Pojawił się w nich Conor. Spojrzałam na zegarek. Była równo 16.00. Gdy zobaczył mnie, nieco się speszył, więc wywnioskowałam, że chyba mnie poznał.
-Cześć. – uśmiechnęłam się i ustąpiłam mu miejsca.- (T.I.) jestem , nie wiem czy mnie pamiętasz. – uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Pamiętam. Jak mógłbym cię zapomnieć?- zapytał bajerancko, ale takie teksty mnie jakoś zbytnio nie jarały… Chociaż nie mogę też powiedzieć, że chłopak nie był fajny. Był i to bardzo, ile on musi mieć fanek i każda chciałaby być teraz na moim miejscu! Ale nie każda ma taką mamę…
Mama załatwiła sprawę, jako do niego miała, a mianowicie pieniążki, ale chłopakowi jakoś się szczególnie nie śpieszyło, żeby opuszczać owe pomieszczenie. Nagle ktoś zadzwonił do mamy, która rzuciła coś w stylu: ‘ważna rozmowa, nie przeszkadzać, niczego nie dotykać, zaraz wrócę!’.
-Co powiesz na wypad na shake?- ciszę przerwał piosenkarz.
-Randka?- zapytałam pewna siebie.
-A dałabyś się zaprosić, jakby była to randka?
-Może.
-Gdybym wiedział, zaprosiłbym cię na kolacje, a nie na shake… - wypowiedział to takim tonem, jakby właśnie popełnił największy błąd w swoim życiu, na co tylko się bardzo głośno roześmiałam.- No co?
-Pójdę z tobą na tego shake, jak przestaniesz sypać tymi dziwnymi tekstami… Takimi tekstami to ty żadnej dziewczyny nie wyrwiesz… - a ludzie się zastanawiają, dlaczego on jest singlem… no i
wszystko jasne!
Na biurku mamy leżał stos kartek, wzięłam długopis i na jednej z nich napisałam: ‘ Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę i pewnie wrócę prosto do domu. Nie czekaj na mnie. Cześć.’
-Masz zamiar spędzić ze mną tyle czasu?- zapytał chłopak.
-Mama pracuje normalnie do 16, więc… Pewnie jeszcze z pół godzinki i do domku.
Poszliśmy do mac’a… tak bardzo oryginalnie! Ale nie narzekam, lubię shake z McDonaldas’a.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików naprzeciw siebie.
-Dlaczego nie pojawiałaś się tak długo u swojej mamy? – zapytał wkładając słomkę do kubka.
-Bo nie było takiej konieczności…
-A teraz była?
-Można to tak uznać. – przyznałam.
-A można wiedzieć jaka?
-Hmm.. Powiedzmy, że są różne przyczyny tej oto wizyty.- no chyba nie mogłam powiedzieć : ‘koleś jesteś mi potrzebny!’.
-A czemu kiedyś nie dałaś się zaprosić mi na shake?- zadał kolejne ze swoich wielu pytań.
-Bo nie było ku temu sprzyjających warunków.
-A dokładniej?
-Miałam chłopaka.
-A teraz już nie masz? – pokręciłam przecząco głową.- A wierzysz w przeznaczenie, że się dziś spotkaliśmy i że jesteśmy teraz tutaj? Razem?- aż się zakrztusiłam tym shakem!
-Nie nie wierzę… - mruknęłam nieco podirytowana i zaskoczona tym tekstem. Przecież coś mu mówiłam… Ok, może on i jest gwiazdą, jest popularny, ale ja mam normalnie alergię na takie banalne teksty!
-Przepraszam.- jęknął.- Więcej nie będę.- posłałam do niego uśmiech jako odpowiedź. Powinien wystarczyć.
-Słuchaj… - Gdy wyszliśmy już w budynku i szliśmy w kierunku jego samochodu, postanowiłam nie zawijać dłużej w bawełnę i powiedzieć mu prosto z mostu co od niego chce. – Ostatnio wszystko mi się zawaliło, straciłam przyjaciół – nie, nie będę go może brać na litość… dopiero jak się nie zgodzi.- no i zawaliłam naukę. No, ale trudno, bywa… Teraz muszę poprawić angielski i żeby jakoś z tego wyjść z twarzą, muszę chodzić na zajęcia teatralne, ale cieszę się, że nauczycielka wraz z moją mamą mnie do tego w pewien sposób zmusiły. Polubiłam to i chciałabym im pomóc!
-Do czego zmierzasz? – przez te wspólnie spędzone pół godziny zdążyliśmy się już nieco poznać.
-Nie mamy głównego bohatera. Właśnie trwa pierwsza próba, a ja zamiast ich ubierać i malować to stoję na parkingu i gadam z tobą. Pewnie uważają, że już mi się znudzili… Ale ja to wszystko robię dla nich! Masz.- dałam mu scenariusz.- Mógłbyś to przeczytać i zastanowić się, czy nie chciałbyś zagrać głównej męskiej roli? Błagam, zastanów się chociaż nad tym. Chcę w ten sposób uzbierać kasę dla teatru…
-Okey, pomyśle. Jak dasz mi swój numer, to jutro do ciebie zadzwonię.- nie miałam wyjścia, musiałam mu podać ten swój numer telefonu.
-A może pojedziesz ze mną teraz na próbę? Gdybyś ze mną pojechał to dotarłabym tam prędzej niż autobusem…
-Dla ciebie wszystko. –uśmiechnął się i otworzył swoje auto.
Kilka minut później staliśmy przed moją szkołą. Chłopak założył moje okulary przeciwsłoneczne, w których wyglądał komicznie i założył kaptur na głowę. Nie chciał niepotrzebnego zamieszania i ewentualnego zepsucia całej niespodzianki widzom.
-Cześć!- wydarłam się dziś po raz nie wiem który. Wszystkie oczy skierowały się ku mnie i jakiemuś pajacowi w damskich okularach.
-Hej.- powiedział rozglądając się po sali.
-Oddawaj okulary…- szepnęłam, na co chłopak niechętnie je zdjął. Wtedy wszyscy, czyli nauczycielka, Ewelina, Adam i Mary zrobili wielkie oczy, bo rozpoznali w nim kogoś sławnego. Nie byłam pewna czy znają go po imieniu albo czy znają jego muzykę, ale ich miny mówiły ‘Wooow! Jak ona go tu sprowadziła!?’  Delikatnie uderzyłam go łokciem, na co chłopak przedstawił się.
-Jestem Conor Maynard. Jestem piosenkarzem i moim marzeniem od zawsze było zagranie w prawdziwym musicalu! (T.I.) zapoznała mnie mniej więcej ze scenariuszem, no i mógłbym, oczywiście jeżeli byście chcieli, zagrać główną rolę!
Fakt, udało mu się zaskoczyć wszystkich, w tym mnie. Najchętniej rzuciłabym mu się w tym momencie na szyję, ale się powstrzymałam. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja mu nie mówiłam o czym jest ten scenariusz…
Dziewczyny zaczęły piszczeć, a nauczycielka powitała go w naszych skromnych progach. Zapowiedziałam mu, że musi sam sobie załatwić ubrania, na które na pewno go stać. Gdy poszliśmy do naszej małej garderoby, gdzie miałam mu wszystko co i jak wytłumaczyć, zapytałam go o jedną rzecz, która mnie intrygowała od kiedy tylko chłopak się zgodził na odegranie głównej roli.
-Dlaczego się zgodziłeś? Nie chciałeś pomyśleć do jutra czy coś? – to były tylko dwa pytania z tysiąca, które aktualnie krążyły mi po głowie.
-Mam twój numer, więc… A jak się zgodziłem to będziemy się codziennie widywać… - puścił do mnie oczko.
-No… nie wyobrażaj sobie za dużo!- roześmiałam się.
-Spokojnie, jeszcze nie oszalałem do końca na twoim punkcie. – oznajmił nagle.- Ale mało mi już brakuje do takiego stanu…
-Dlaczego to wszystko mówisz? – zadałam kolejne pytanko za sto punktów, albo nawet i za tysiąc…
-Bo odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, to mi się spodobałaś… ale ty mnie unikałaś. Teraz wiem dlaczego, bo miałaś chłopaka, ale teraz już go nie masz…

-Jaja sobie ze mnie robisz… Ja się tak nie bawię… - nie wiedziałam, jak się w tym momencie zachować… Rozmawiamy ze sobą dopiero jakoś godzinę, nie licząc wcześniejszych krótkich wymian zdań jeszcze z czasów wakacji, a on wyjeżdża z takimi tekstami. Ale przyznam, że poczułam się w tym momencie wyjątkowo. Chris nigdy mnie tak nie podrywał… -Grasz popularnego chłopaka, nie musisz być świetnym aktorem. – dodałam po chwili, a chłopak udał urażonego.
Będzie część 3, ale pewnie aż w weekend :/ W tym tygodniu mam duużoo konkursów... :( będziecie trzymać kciuki? :D Do napisania :) Paaa :**