Heeej :)
Nastrojowa pioseneczka : KLIKAMY
Z okazji świąt chciałabym Wam moi kochani życzyć duużoo szczęścia, zdrowia, no i tego wszystkiego co się życzy w czasie świąt, ale przede wszystkim chciałabym życzyć tego, aby spełniły się Wasze wszystkie marzenia, zarówno te małe, jak i te ogromne! Życzę też każdemu z Was, żebyście spędzili te święta (w sumie to co już z nich zostało) tak, jak tego chcecie, jedni z rodziną, z przyjaciółmi, hucznie czy z rozmachem, a inni po prostu w ciszy i spokoju, może w samotności?
Więc po prostu życzę Wam wszystkim WESOŁYCH ŚWIĄT, cokolwiek te 'wesołe święta' dla was znaczą :)
Dostaliście już prezenty pod choinkę? Jak tak to możecie się tu pochwalić (czekam na mały spamik) ^_^ bo przecież każdy lubi się trochę pochwalić :D
I nastrojowy obrazeczek:
Z tego co widzę na tt Conor zrobił jakieś follow spree czy coś w tym stylu :D a Wam się udało zdobyć od niego follow?
A wracając do bloga... No tu jest dość ciężka sprawa. Próbuję coś pisać, próbuję i nic! Choćbym nie wiem jak chciała, to nic mi nie wychodzi! A jak już coś napiszę, to bez sensu... Może to dlatego, że jestem leniwa, może nieutalentowana do tego, a może to dlatego, że Conor się zmienił i jakoś nie umiem pisać o 'teraźniejszym' Conorze, a do przeszłości nie warto wracać? A może to ja się zmieniłam? ehhh, chyba za dużo myślę, już się pogubiłam haha .,, Ale tu KLIK co jakiś czas coś dodaje ( jest tutaj Conor! Jakby na to nie patrzeć, ten 'stary' Conor), więc jakby ktoś chciał sobie poczytać moje wypociny to bardzo, ale to bardzo zapraszam! :) Zapraszam też do wzięcia udziału w ankiecie na tamtym blogu, bo jak na razie to chyba nikt tam nie lubi Conora...
I jeszcze życzenia od Conora, Antha i Jacka sprzed równo 4 lat i jednego dnia :) KLIK, KLIK
jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT i udanego sylwestra, ale miejmy nadzieję, że coś tu jeszcze przed nim napiszę :) < żeby wena wróciła, bardzo bym chciała jakoś w miarę dokończyć tamtego imagina ^^ >
czwartek, 25 grudnia 2014
niedziela, 7 grudnia 2014
Imagin cz.2
Mijały kolejne dni, kolejne noce, a
Gabrysia nie mogła zapomnieć o spotkaniu z Conorem. Czyżby się zakochała?
Możliwe, wiedziała, że nigdy nie czuła z nikim tak silnej więzi, jak z nim już
po kilku godzinach znajomości. Był dla niej ideałem, chociaż gdy głębiej i
bardziej uważnie przyglądała się jego zdjęciom i gdy słuchała historii o nim,
które tak świetnie opowiadała pani Elizabeth, dostrzegała w nim tyle wad... Ale
nie przeszkadzało jej nawet to. Nie potrafiła po porostu tego wytłumaczyć
słowami, co sprawiało ich relację jeszcze bardziej niesamowitą i bardziej
magiczną, a przynamniej ona to wszystko tak odczuwała. A co on do nie czuł? I
czy w ogóle coś do niej czuł?
Conor właśnie wracał ze spotkania z
przyjaciółmi. Ktoś dzwoni. Anne? Czego ta mała znowu chce… Dzwoni dziś już
piąty raz…
-Czego?- odpowiedział niemiło.
-Conor. Spokojnie… Kiedy jedziesz
do babci?
-Babci?- babcia… To teraz kojarzyło
mu się z nikim innym, jak z Gabi… Była śliczna, w sumie nie w jego typie, ale
miała w sobie coś takiego, czego on sam
nie potrafił opisać słowami. Wieczorami rozmyślał, jak mógłby do niej zagadać,
aby dziewczyna otworzyła się przed nim. Zauważył, że podczas rozmów z jego
babcią nie była tak skrępowana, jak podczas tych rozmów z jego udziałem. Może się
jej podobam?- pomyślał. Ale co mogłoby się jej w nim podobać? Być może według
niej jest zwykłą gwiazdką, wyrobem jakiejś wytwórni muzycznej…
-CONOR!
-Co?- wyrwała go z zamyśleń. Od
kiedy poznał Gabi nie może pozbierać myśli, ciągle robi coś nie tak, np. dziś
założył dwie zupełnie inne skarpetki i poszedł tak ubrany na bardzo ważne
spotkanie. – A babcia!... Dziś do niej jadę.- czy on to powiedział na głos? Jak
młoda z nim pojedzie i zobaczy, jak mu się plącze język przy Gabrysi, na pewno
nie da mu już spokojnie żyć. Ciągle będzie gadać o tym, że jest on zakochany
albo nawet podejdzie do dziewczyny i jej o tym powie! O nie… A może ona wcale
nie chce z nim jechać?
-Jadę z tobą!- wrzasnęła. –Ale się
za nią stęskniłam! No i chce poznać tą Gabi, babcia mówiła, że jest naprawdę
fajna! Podobno ona cię chyba polubiła, więc babcia opowiada jej kompromitujące
historyjki o małym Conorku. Jak się jeszcze nie odkochała, to chyba naprawdę
cię kocha! Pamiętasz, jak razem z Jackiem…
-Anne!- przerwał jej. Nie chciał
słuchać kolejnej żenującej przygody z jego jakże ciekawego dzieciństwa… -Będę
za pół godziny u ciebie, masz czekać gotowa.
Gabrysia krzątała się po kuchni i
sprzątała. Bez makijażu, w koku i w rozciągniętym dresie. Nie czuła się już tu
skrępowana, był to już jej drugi dom, a pani Elizabeth była jej najlepszą
przyjaciółką. Tylko Conor zajmował jej myśli. Nie mogła się na niczym skupić i
to ją najbardziej denerwowało. Poza tym, cieszyła się, że miała zawsze przy
sobie takie dobre źródło informacji, jakim była babcia Conora! Ta kobieta wie
przecież o nim wszystko! Jeżeli kiedykolwiek będziemy razem , ja i Conor, to
będę te fakty wykorzystywać przeciwko niemu!- pomyślała, lecz po chwili
skarciła się w myślach.-Głupia jesteś. On jest sławny, bogaty, jest
piosenkarzem! A ty ? Ty jesteś zwykłą, biedną dziewczyną z Polski, a przede
wszystkim jesteś opiekunką jego babci… Jestem przekreślona na samym starcie…
Smutne, ale prawdziwa, odwzajemniona miłość istnieje chyba tylko w bajkach… Gdy
zakończyła swoje przemyślenia dołującą puentą, zauważyła, że wyciera ten sam
talerz już kilka minut. Ale ile? 5… 10.. a może 15? Chciała spojrzeć na
zegarek, który wisiał nad drzwiami, ale wtedy jej oczy powędrowały na postać
stojącą przy drzwiach. Pani Elizabeth przyglądała się jej uważnie. Gdy
dziewczyna na nią spojrzała, kobieta uśmiechnęła się.
-Może lepiej zostaw te naczynia… Ja
je powycieram.
-Nie, ja to zrobię…-
zaprotestowała.
-Jak będziesz każdy wycierać tyle
czasu co tego, zajmie ci to wieczność. – stwierdziła patrząc na górę talerzy
wystawioną niedawno ze zmywarki. –Czyżby moja kochana Gabi się zakochała?-
popatrzyła się na dziewczynę, która cała zrobiła się czerwona jak burak. Nie
odpowiedziała na pytanie, tylko głupkowato się roześmiała. Okaay, czyli to aż
tak bardzo widać?- pomyślała i postanowiła, że więcej nie będzie myśleć o
chłopaku. Nigdy! A wtedy zadzwonił dzwonek i zrujnował wszystkie jej plany.
-Gabrysiu, otwórz proszę! To pewnie
listonosz, bo wiesz co? Conor zamówił mi takie bardzo ciepłe kapcie i pewnie
przyniósł paczkę!
Dziewczyna podeszła do drzwi i
otworzyła je. Po drugiej stronie stał Conor, który rozmawiał z jakąś
dziewczyną, pewnie to była Anne. No to znam już prawie całe rodzeństwo
Maynardów, brakuje tylko tego.. hmm… jak mu tam? Jacka! Chwila… Jak ja
wyglądam!? Chłopak bacznie jej się przyglądał, a dziewczyna czuła, że znów
oblewa ją rumieniec.
-Wchodźcie.- wyjąkała.- Wasza
babcia jest w kuchni, idźcie do niej. – powiedziała bez sensu i chciała jak
najszybciej wyjść, żeby się przebrać w coś lepszego.
-Nie musisz się przebierać.-
zatrzymała ją Anne.- Ten dresik pasuje ci do twarzy.- uśmiechnęła się.
Weszli więc całą trójką do kuchni,
gdzie pani Maynard właśnie wycierała ostatni talerzyk.
-Ooo wnuczęta moje kochane! Ale się
za wami stęskniłam! Anne, chyba znów podrosłaś! – wyściskała ich mocno i
ucałowała.- Conor. Kolejne zadanie bojowe dla ciebie, masz przywieźć mi tu
jeszcze Jacka!
-Taak jest, babciu!- zasalutował i
wybuchnął śmiechem. Gabi natomiast usiadła przy stole i milczała. Nie chciała
przeszkadzać ani sprawić nikomu przykrości. Postanowiła się więc, tak jak
zawsze, zbytnio nie udzielać, ale Anne miała chyba jednak inny plan.
-Ja z babcią idziemy na zakupy!-
mrugnęła porozumiewawczo do starszej kobiety.- A wy w tym czasie możecie…
róbcie co chcecie po prostu. Mam do babci sprawę… - i tak po prostu wyszły
zostawiając ich samych.
-Jak się sprawuje moja babcia?-
zapytał Conor, w myślach dalej śmiejąc się z własnej siostry. On już dobrze
wiedział co chodziło jej po głowie. Chciała zeswatać go z Gabrysią. Jakoś mu to
nie przeszkadzało… a wracając do Gabrysi, nawet w tym dresie wygląda ślicznie!
-Dobrze.
Conor co chwila zadawał jakieś
pytanie, a dziewczyna odpowiadała na nie, jednak nie ukrywajmy, było drętwo.
-Chcesz może herbatki? – zapytał,
przerywając tym samym cisze. Gdy był tu tydzień temu, gdy pierwszy raz się
zobaczyli, zaproponował jej to samo. Dziewczynie było głupio znów odmówić i
choć akurat nie miała ochoty na picie czegokolwiek, odpowiedziała:
-Poproszę.- chłopak uśmiechnął się
i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił do niego trzymając w ręku kubek z napisem:
‘Najpiękniejsza kobieta pod słońcem!’ Przypadek? Tak, na pewno był to
przypadek, ale dla niej miało to ogromne znaczenie, nawet taki przypadek…
-Słodzisz? – zapytał.
-Tak.- poszedł znów do kuchni i po
chwili wrócił z cukrem i łyżeczką. Podał je dziewczynie, a następnie przyniósł
również swój kubek z herbatą.
-Znasz taki kawał…? – chłopak
zaczął opowiadać przeróżne suchary i za każdym razem, gdy udało mu się
rozśmieszyć swoją towarzyszkę rozmowy odczuwał, że osiąga małe zwycięstwo.
Teraz, gdy skończyły my się pomysły spojrzał na nią, dziewczyna dalej śmiała
się z poprzedniej historyjki, a w jej oczach był pewien blask, który oślepiał
Conora. Teraz widział on w niej tylko i wyłącznie same pozytywy. Była piękna… Te
włosy… Te oczy… Ten nos… Te usta… Ciekawe co ona o nim myślała… Ciekawe czy
podobał on się jej chociaż troszkę… Ciekawe też, czy ma u niej jakiekolwiek
szanse. Dziewczyna taka jak ona mogłaby mieć przecież każdego…
Przestał opowiadać te głupie
kawały. Były beznadziejne, w sumie mało śmieszne, ale dziewczyna i tak się z
nich śmiała. Z nich, a może z chłopaka, które je opowiadał… Jak on się bosko
uśmiechał za każdym razem, gdy ona się śmiała! Chociażby dlatego było warto się
trochę pośmiać. Był tak nieziemsko przystojny… Za wysokie progi, na twoje nogi,
czy jak to powtarzała jej mama. Przecież on może mieć każdą!
Znów nastała ta dołująca cisza. Czy
oni nie mogą ze sobą normalnie porozmawiać? Wtedy do domu weszła Anna ze swoją
babcią i rękoma pełnymi zakupów. Conor pomógł jej je rozpakować.
-Con, musimy wracać. Zapomniałam,
że mam dziś kurs tańca! Jak znów go opuszczę, to mama mnie chyba zabije!-
podbiegła do Gabrysi i przytuliła się do niej mocno.- Kiedyś poznamy się
lepiej. Wydajesz się być bardzo, ale to bardzo spoko.- uśmiechnęła się szeroko
i podbiegła do babci.- Kocham cię! Przyjadę razem z Jackiem. On jutro wraca…
Wiec może w niedziele? Na obiad? Nie, ty z Gabrysią do nas przyjedźcie na
obiad!
-Porozmawiam o tym z twoją mamo.
Też cię kocham.- przytulały się dobre kilka minut. Conor nie wytrzymał tej
niezręcznej sytuacji i podszedł do stojącej przy jednej ze ścian Gabrysi.
-Do zobaczenia.- jak Anne może
żegnać się tak z Gabi, to i ja mogę! W końcu znam ją dłużej! Pomyślał, po czym
przytulił się do dziewczyny. Ta odwzajemniła uścisk, co zdziwiło go. Może
jednak ona też coś do niego czuła?
OMG! On się do mnie przytulił!
Najchętniej skakałaby z radości. Może on coś do niej jednak czuł? Co jeżeli miłość
nie istnieje tylko w bajkach, ale i tu? W Anglii? Bo w Polsce to chyba raczej
nie… Przez całe swoje życie nigdy nikomu się nie podobała, żadnemu chłopakowi…
Ona też nigdy nie czuła do nikogo takiego czegoś, jak teraz do Conora. To było
coś pięknego! A do tego ten przytulas! Czuła się, jakby była w siódmym niebie.
Stała rozmarzona, nawet nie zauważyła kiedy ich goście opuścili dom. Pani
Elizabeth przyglądała jej się uważnie.
-Achh wy młodzi. Po co tak sobie
uprzykrzacie życie? Że to niby takie słodkie… Romantyczne? Nie łatwiej wyznać
wam sobie po prostu, co do siebie czujecie? Porozmawiać? Byłoby nie to, że
łatwiej, to i szybciej! – łatwo jej mówić… Usiadła na kanapie, a dziewczyna po
chwili dołączyła do niej.- Przystojny ten mój wnuk, co nie? - Dziewczyna znów
się zarumieniła. – W sumie nie musisz odpowiadać, ja to wiem.- uśmiechnęła się
i włączyła TV.
Woow, tego się nie spodziewałam :) 3 komentarze w jeden dzień :D Jak bardzo były mi one potrzebne <3 co ja bym bez was zrobiła? Nawet nie wiecie, jak te kilka słów od was jest dla mnie ważne, że to co robię się komuś podoba, że ktoś to czyta :D Bez was nie miałoby to sensu <3 Miśki wy moje! <3
sobota, 6 grudnia 2014
Imagin cz.1 :D
Gabriela była dziewczyną, która ciągle żyła marzeniami.
Wierzyła, że poprzez ciężko pracę może osiągnąć je wszystkie. Największym jej
marzeniem było jednak to, żeby dostać się na dobre studia. Nie było jej jednak
na to stać. Mimo to, postanowiła, że sama zarobi potrzebne pieniądze,
spełniając przy okazji swoje drugie marzenie, którym była wycieczka do Londynu.
Toteż przez ponad rok zbierała pieniądze na bilety i szukała ogłoszeń o pracę w
Anglii.
I właśnie dziś była już w Londynie, gdzie nie znała nikogo. Był
początek czerwca, dziewczyna perfekcyjnie zdała maturę w Polsce, a teraz jest
tu i czeka na taksówkę, która zawiezie ją na miejsce jej nowej pracy.
Londyn jest wielkim miastem, nasza Warszawa jest jakieś pięć
razy mniejsza, więc i korki są tu większe… Przedostać się więc na drugi koniec
miasta nie było łatwą sprawą. Jednak gdy już dziewczyna znalazła się przed
domem swojej nowej pracodawczyni, była pod ogromnym zachwytem.
Domek nie był wieki, zwykła piętrówka, ale bardzo urocza i
zadbana. Po chwili drzwi uchyliły się i dziewczyna ujrzała starszą kobietę,
którą miała opiekować się przez całe wakacje. Żadna praca nie hańbi, ale za to
każda uszlachetnia- powtarzała sobie w głowie i przywitała się z panią Elizabeth.
-Dzień dobry Gabrielle. – uśmiechnęła się i wpuściła ją do
domu.- A więc jesteś z Polski?
Dziewczyna bała się, że zaraz strzeli jakąś gafę, mimo, że
wydawało jej się, że zna język angielski niemalże perfekcyjnie.
-Tak.- odpowiedziała po chwili. Od dziś przez całe wakacje
będą razem mieszkały, więc muszą się jakoś dogadywać. Będzie dobrze. Musi być
dobrze. Weszły do salonu. Stolik był zastawiony ciastkami oraz stały na nim
dwie filiżanki herbaty. Zapowiada się miły wieczór.
Razem przegadały całą noc. Gabi poczuła, że pani Elizabeth
mogłaby zostać jej babcią, której nie zdążyła już niestety poznać. Drugą znała,
jednak umarła, gdy dziewczyna miała zaledwie 2 latka. Żadnych wspomnień, gdyby
nie zdjęcia, nie wiedziałaby nawet, jak wyglądały jej obie babcie…
Następnego dnia, z samego rana poszły razem po zakupy. Szły
przez cudowny park i dalej rozmawiały. Później zaszły do piekarni i kupiły
pieczywo. Potem spożywczy. Gdy weszły do środka, w radio leciała piosenka,
jakiegoś, zapewne brytyjskiego, piosenkarza.
-To mój ulubiony artysta.- zachwyciła się kobieta.- Po
prostu go kocham!- zaczęła nucić piosenkę, a dziewczyna poszła zapłacić za
zakupy.
Wróciły do domu. Dziewczyna zrobiła śniadanie. Razem je
zjadły i dalej rozmawiały. Wydawało im się, że znały się całe życie.
-Ktoś dzwoni… Podałabyś mi moją komórką?- dziewczyna
pobiegła do kuchni, gdzie została komórka pani Elizabeth.
-Proszę.- wręczyła jej go.
-Cześć wnusiu… A dobrze, bardzo dobrze… Gabrielle? Jest
wspaniała! Taka uczynna i miła. Musisz ją kiedyś poznać… Przyjedziesz jutro?
Jak ja się cieszę!... Jak to bez Jack i bez Anne?... Ach no tak, szkoła, a Jack
na tym wyjeździe… Jak dobrze, że ty masz czas dla starej babci!... Nie będę ci
wnusiu przeszkadzać, jutro porozmawiamy. Paaa, buziaki!- odłożyła komórkę.- To
mój wnuczek.- powiedziała dumnie. – Już jutro go poznasz.
Dzień minął im jakoś szybko, Gabrysia nawet nie
podejrzewała, że może się tak dobrze czuć w towarzystwie pani Elizabeth. Była
nastawiona do tej pracy dość pesymistycznie, jednak od razu, gdy poznała
kobietę, napełnił ją nieuzasadniony optymizm. Nie wie czemu, ale czuła, że ten
wyjazd, że te wakacje, zmienią jej życie na lepsze. Dlaczego? Sama nie
wiedziała. Czuła to i tyle. Czyżby wrodzona kobieca intuicja? Oby to się
spełniło.
Wykąpała się, przebrała w piżamki, poszła do swojej
sypialni, pomodliła i poszła spać.
Obudziły ją promienie słońca, które świeciły jej prosto w
oczy. Przetarła je, jednak po chwili założyła sobie kołdrę na głowę. Chwila,
przecież jest już rano, a ona musi iść po zakupy i zrobić śniadanie. Podjęła
kolejną próbę wstania z łóżka - tym razem udaną. Chwyciła swoją komórkę i
odblokowała ją. Była już 10.00! Szybko wstała i pobiegła do łazienki.
Błyskawicznie się ogarnęła i zeszła po schodach. Nagle poczuła przyjemny,
pyszny zapach i usłyszała nucącą sobie jakąś piosenkę pani Elizabeth.
-Dzień dobry. Trochę zaspałam, ale już idę po zakupy.-
powiedziała Gabrysia i wyszła na korytarz. Po chwili jednak wróciła. Dopiero
teraz zorientowała się, że śniadanie jest już gotowe.- Pani poszła sama po
zakupy? – zapytała zdziwiona.
-Nie jestem jeszcze taka niedołężna, jakby się wszystkim
wydawało. – uśmiechnęła się szeroko i nałożyła jajecznicę na talerze.
-Mój wnuk, który dziś przyjedzie, ma jeszcze dwójkę
rodzeństwa. Anne i Jacka, ale oni nie mogą dziś przyjechać…
-A jak się nazywa ten pani wnuk? – zapytała, popijając
ciepłą, karmelową herbatkę.
-Conor. – uśmiechnęła się.- Ma już 22 lata… Jak ten czas
szybko leci! Jack ma już 20, a moja mała Anne ma 15… Oni z każdym rokiem coraz
dojrzalsi, a ja coraz starsza i bardziej ułomna…
-Szczerze, to nie wygląda pani na tyle, ile ma lat. Wygląda
pani, jakby była pani z jakieś 20 lat młodsza! – uśmiechnęła się, zebrała talerze
i wstawiła je do zmywarki.
Potem obie wzięły się za sprzątanie. Dom musi jakoś
wyglądać! Czynność tą przerwał im dzwonek do drzwi.
-Otworzysz? A ja sobie chwilę odpocznę.- powiedziała pani
Elizabeth siadając na kanapie.
-Tak, jasne. – pobiegła do drzwi. Otworzyła je, a po ich
drugiej stronie ujrzała przystojnego, młodego chłopaka, który przypominał jej
jakąś osobę… Ale kogo!?- Cz-cześć.- wyjąkała i wpuściła go do środka.
-Hej. Ty pewnie jesteś Gabrielle? – jak on się bosko
uśmiechał!
-Po prostu Gabi. – odwzajemniła uśmiech i razem poszli do
salonu.
Chłopak przywitał się ze swoją babcią i usiadł obok niej.
Dziewczyna chciała pójść, do swojego pokoju, jednak oboje ją skutecznie
zatrzymali. Usiadła więc na jednym z foteli. Gdy wnuczek zaczął opowiadać
kobiecie o tym, co się aktualnie u niego działo, Gabrysia zaczęła myśleć nad
tym, kogo on jej przypomina. Conor… Conor… i ta piosenka, która leciała wtedy w
tym sklepie… Conor Maynard, bo chyba tak pani Elizabeth ma na nazwisko… Czy on
nie jest piosenkarzem? Tak, to na pewno on! Koleżanka kiedyś jej o nim
wspominała…
-Gabi… Ziemia do Gabi!- wyrwała się z zamyśleń i zobaczyła,
jak Conor machał swoją ręką przed jej oczami.
-Eee… co? – zapytała nie do końca świadoma, co się aktualnie
dzieje i co chodziło chłopakowi.
-Chcesz może
herbatki? – zapytał nagle. Pokręciła przecząco głową.- To ja zrobię dla siebie
i babci, zaraz wracam.- znów się do niej uśmiechnął i poszedł do kuchni.
-Coś się stało?- zapytała kobieta.
-Nie.- uśmiechnęła się.
-Nieprawdaż, że mam
najcudowniejszego wnuka na świecie? – zapytała.- Taki miły, uczynny, przystojny
i utalentowany!
-On jest piosenkarzem, tak? – postanowiła
się upewnić.
-Tak. – odpowiedziała dumnie pani
Elizabeth. – Jest taki młody, a odniósł taki sukces!
-Ach babciu, a ty dalej mną się
chwalisz…- do salonu wszedł chłopak, niosąc dwa kubki z gorącym napojem.
Postawił je na stoliku i wrócił do kuchni po cukier.
-Dlaczego przy Conorze tak mało się
odzywasz? Nie musisz się go wstydzić.- kobieta sięgnęła po swój kubek.
Dziewczyna postanowiła więc
udzielać się nieco bardziej w rozmowach, jednak nie zawsze jej to wychodziło.
Uważała, że co ma się ośmieszyć, to lepiej niech już pomilczy. Tak też właśnie
robiła i odpowiadała tylko na zadawane jej pytania.
-Chyba muszę już iść.- zasmucił
się, gdy spojrzał na zegarek.
-Gabrielle, odprowadziłabyś
Conora?- zapytała pani Maynard.- Trochę mnie boli głowa.
-Babciu, mów na nią Gabi.- poprawił
ją chłopak.
-Jasne, odprowadzę go.- dziewczyna
uśmiechnęła się do starszej kobiety i poszła za Conorem w stronę wyjścia.
-Dziękuje za to, że zgodziłaś się
nią opiekować.- uśmiechnął się nie spuszczając z niej wzroku.
-To moja praca… Za to mi płacicie…-
roześmiała się. Chłopak uśmiechnął się tak, jakby był z siebie dumny, że udało
mu się ją rozśmieszyć. – Chociaż wydaje mi się, że twoja babcia nie potrzebuje
żadnej pomocy.
-Ona udaje taką silną i samodzielną
przy tobie, ale jest ciągle sama, a to trochę wpływa na psychikę i stan
zdrowia. Niedawno babcia była chora, zasłabła i nikogo przy niej nie było…
Gdyby nie sąsiadka, nie wiadomo co by się stało… Teraz staramy się ją częściej
odwiedzać, ale ktoś taki, jak ty się tu na pewno przyda, tym bardziej, że
babcia jest bardzo towarzyska, a pieniądze nie grają żadnej roli.
-Tak, zdrowie jest najważniejsze.-przytaknęła.
-Naprawdę muszę już uciekać, dzięki
jeszcze raz za wszystko. Cześć.
-Paaa.- odprowadziła go wzrokiem do
zaparkowanego pod domem samochodu i zamknęła drzwi.
________________________________________
Okey. Mam ostatnio nieco więcej wolnego czasu, nie żebym narzekała na brak zajęć, ale chyba wena twórcza wróciła chociaż na chwilę. Trzeba kłóć żelazo puki gorące, czy jakoś tak :) Wracamy do starej zasady, a mianowicie 2 komentarze ( ewentualnie 1! niżej się już zejść nie da...) = nowy post. Chcecie jakieś info z tt albo coś czy jednak wolicie imaginy? Jestem otwarta na wasze propozycje. :) Zostały nam jeszcze15min mikołajek,więcmogę się już spokojnie zapytać czy odwiedził was dziś Mikołaj :) Mnie nie, chyba byłam w tym toku niegrzeczna.. :/
Czy tylko ja widzę jak nam Conor wydoroślał :) Wolicie tego "starego" czy teraźniejszego Conora? Chcę znać wasze zdanie na ten temat ;) Nurtuje mnie te pytanie od jakiegoś czasu. Czy tylko ja uważam, że się nieco zmienił? A może bardzo ?
Ja osobiście uważam, że ma już te 22 lata, więc najwyższa pora żeby wydoroślał. Ale mimo wszystko brakuje mi tego "starego" Conora. No i mógłby w końcu wydać ten nowy album! Mówił że wyda go w 2014 roku, jak będzie się dalej tak śpieszył to na pewnie nie zdąży... Ale cierpliwość podobno uszlachetnia, także ten, pozostało nam tylko czekać. :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)