Mijały kolejne dni, kolejne noce, a
Gabrysia nie mogła zapomnieć o spotkaniu z Conorem. Czyżby się zakochała?
Możliwe, wiedziała, że nigdy nie czuła z nikim tak silnej więzi, jak z nim już
po kilku godzinach znajomości. Był dla niej ideałem, chociaż gdy głębiej i
bardziej uważnie przyglądała się jego zdjęciom i gdy słuchała historii o nim,
które tak świetnie opowiadała pani Elizabeth, dostrzegała w nim tyle wad... Ale
nie przeszkadzało jej nawet to. Nie potrafiła po porostu tego wytłumaczyć
słowami, co sprawiało ich relację jeszcze bardziej niesamowitą i bardziej
magiczną, a przynamniej ona to wszystko tak odczuwała. A co on do nie czuł? I
czy w ogóle coś do niej czuł?
Conor właśnie wracał ze spotkania z
przyjaciółmi. Ktoś dzwoni. Anne? Czego ta mała znowu chce… Dzwoni dziś już
piąty raz…
-Czego?- odpowiedział niemiło.
-Conor. Spokojnie… Kiedy jedziesz
do babci?
-Babci?- babcia… To teraz kojarzyło
mu się z nikim innym, jak z Gabi… Była śliczna, w sumie nie w jego typie, ale
miała w sobie coś takiego, czego on sam
nie potrafił opisać słowami. Wieczorami rozmyślał, jak mógłby do niej zagadać,
aby dziewczyna otworzyła się przed nim. Zauważył, że podczas rozmów z jego
babcią nie była tak skrępowana, jak podczas tych rozmów z jego udziałem. Może się
jej podobam?- pomyślał. Ale co mogłoby się jej w nim podobać? Być może według
niej jest zwykłą gwiazdką, wyrobem jakiejś wytwórni muzycznej…
-CONOR!
-Co?- wyrwała go z zamyśleń. Od
kiedy poznał Gabi nie może pozbierać myśli, ciągle robi coś nie tak, np. dziś
założył dwie zupełnie inne skarpetki i poszedł tak ubrany na bardzo ważne
spotkanie. – A babcia!... Dziś do niej jadę.- czy on to powiedział na głos? Jak
młoda z nim pojedzie i zobaczy, jak mu się plącze język przy Gabrysi, na pewno
nie da mu już spokojnie żyć. Ciągle będzie gadać o tym, że jest on zakochany
albo nawet podejdzie do dziewczyny i jej o tym powie! O nie… A może ona wcale
nie chce z nim jechać?
-Jadę z tobą!- wrzasnęła. –Ale się
za nią stęskniłam! No i chce poznać tą Gabi, babcia mówiła, że jest naprawdę
fajna! Podobno ona cię chyba polubiła, więc babcia opowiada jej kompromitujące
historyjki o małym Conorku. Jak się jeszcze nie odkochała, to chyba naprawdę
cię kocha! Pamiętasz, jak razem z Jackiem…
-Anne!- przerwał jej. Nie chciał
słuchać kolejnej żenującej przygody z jego jakże ciekawego dzieciństwa… -Będę
za pół godziny u ciebie, masz czekać gotowa.
Gabrysia krzątała się po kuchni i
sprzątała. Bez makijażu, w koku i w rozciągniętym dresie. Nie czuła się już tu
skrępowana, był to już jej drugi dom, a pani Elizabeth była jej najlepszą
przyjaciółką. Tylko Conor zajmował jej myśli. Nie mogła się na niczym skupić i
to ją najbardziej denerwowało. Poza tym, cieszyła się, że miała zawsze przy
sobie takie dobre źródło informacji, jakim była babcia Conora! Ta kobieta wie
przecież o nim wszystko! Jeżeli kiedykolwiek będziemy razem , ja i Conor, to
będę te fakty wykorzystywać przeciwko niemu!- pomyślała, lecz po chwili
skarciła się w myślach.-Głupia jesteś. On jest sławny, bogaty, jest
piosenkarzem! A ty ? Ty jesteś zwykłą, biedną dziewczyną z Polski, a przede
wszystkim jesteś opiekunką jego babci… Jestem przekreślona na samym starcie…
Smutne, ale prawdziwa, odwzajemniona miłość istnieje chyba tylko w bajkach… Gdy
zakończyła swoje przemyślenia dołującą puentą, zauważyła, że wyciera ten sam
talerz już kilka minut. Ale ile? 5… 10.. a może 15? Chciała spojrzeć na
zegarek, który wisiał nad drzwiami, ale wtedy jej oczy powędrowały na postać
stojącą przy drzwiach. Pani Elizabeth przyglądała się jej uważnie. Gdy
dziewczyna na nią spojrzała, kobieta uśmiechnęła się.
-Może lepiej zostaw te naczynia… Ja
je powycieram.
-Nie, ja to zrobię…-
zaprotestowała.
-Jak będziesz każdy wycierać tyle
czasu co tego, zajmie ci to wieczność. – stwierdziła patrząc na górę talerzy
wystawioną niedawno ze zmywarki. –Czyżby moja kochana Gabi się zakochała?-
popatrzyła się na dziewczynę, która cała zrobiła się czerwona jak burak. Nie
odpowiedziała na pytanie, tylko głupkowato się roześmiała. Okaay, czyli to aż
tak bardzo widać?- pomyślała i postanowiła, że więcej nie będzie myśleć o
chłopaku. Nigdy! A wtedy zadzwonił dzwonek i zrujnował wszystkie jej plany.
-Gabrysiu, otwórz proszę! To pewnie
listonosz, bo wiesz co? Conor zamówił mi takie bardzo ciepłe kapcie i pewnie
przyniósł paczkę!
Dziewczyna podeszła do drzwi i
otworzyła je. Po drugiej stronie stał Conor, który rozmawiał z jakąś
dziewczyną, pewnie to była Anne. No to znam już prawie całe rodzeństwo
Maynardów, brakuje tylko tego.. hmm… jak mu tam? Jacka! Chwila… Jak ja
wyglądam!? Chłopak bacznie jej się przyglądał, a dziewczyna czuła, że znów
oblewa ją rumieniec.
-Wchodźcie.- wyjąkała.- Wasza
babcia jest w kuchni, idźcie do niej. – powiedziała bez sensu i chciała jak
najszybciej wyjść, żeby się przebrać w coś lepszego.
-Nie musisz się przebierać.-
zatrzymała ją Anne.- Ten dresik pasuje ci do twarzy.- uśmiechnęła się.
Weszli więc całą trójką do kuchni,
gdzie pani Maynard właśnie wycierała ostatni talerzyk.
-Ooo wnuczęta moje kochane! Ale się
za wami stęskniłam! Anne, chyba znów podrosłaś! – wyściskała ich mocno i
ucałowała.- Conor. Kolejne zadanie bojowe dla ciebie, masz przywieźć mi tu
jeszcze Jacka!
-Taak jest, babciu!- zasalutował i
wybuchnął śmiechem. Gabi natomiast usiadła przy stole i milczała. Nie chciała
przeszkadzać ani sprawić nikomu przykrości. Postanowiła się więc, tak jak
zawsze, zbytnio nie udzielać, ale Anne miała chyba jednak inny plan.
-Ja z babcią idziemy na zakupy!-
mrugnęła porozumiewawczo do starszej kobiety.- A wy w tym czasie możecie…
róbcie co chcecie po prostu. Mam do babci sprawę… - i tak po prostu wyszły
zostawiając ich samych.
-Jak się sprawuje moja babcia?-
zapytał Conor, w myślach dalej śmiejąc się z własnej siostry. On już dobrze
wiedział co chodziło jej po głowie. Chciała zeswatać go z Gabrysią. Jakoś mu to
nie przeszkadzało… a wracając do Gabrysi, nawet w tym dresie wygląda ślicznie!
-Dobrze.
Conor co chwila zadawał jakieś
pytanie, a dziewczyna odpowiadała na nie, jednak nie ukrywajmy, było drętwo.
-Chcesz może herbatki? – zapytał,
przerywając tym samym cisze. Gdy był tu tydzień temu, gdy pierwszy raz się
zobaczyli, zaproponował jej to samo. Dziewczynie było głupio znów odmówić i
choć akurat nie miała ochoty na picie czegokolwiek, odpowiedziała:
-Poproszę.- chłopak uśmiechnął się
i wyszedł z salonu. Po chwili wrócił do niego trzymając w ręku kubek z napisem:
‘Najpiękniejsza kobieta pod słońcem!’ Przypadek? Tak, na pewno był to
przypadek, ale dla niej miało to ogromne znaczenie, nawet taki przypadek…
-Słodzisz? – zapytał.
-Tak.- poszedł znów do kuchni i po
chwili wrócił z cukrem i łyżeczką. Podał je dziewczynie, a następnie przyniósł
również swój kubek z herbatą.
-Znasz taki kawał…? – chłopak
zaczął opowiadać przeróżne suchary i za każdym razem, gdy udało mu się
rozśmieszyć swoją towarzyszkę rozmowy odczuwał, że osiąga małe zwycięstwo.
Teraz, gdy skończyły my się pomysły spojrzał na nią, dziewczyna dalej śmiała
się z poprzedniej historyjki, a w jej oczach był pewien blask, który oślepiał
Conora. Teraz widział on w niej tylko i wyłącznie same pozytywy. Była piękna… Te
włosy… Te oczy… Ten nos… Te usta… Ciekawe co ona o nim myślała… Ciekawe czy
podobał on się jej chociaż troszkę… Ciekawe też, czy ma u niej jakiekolwiek
szanse. Dziewczyna taka jak ona mogłaby mieć przecież każdego…
Przestał opowiadać te głupie
kawały. Były beznadziejne, w sumie mało śmieszne, ale dziewczyna i tak się z
nich śmiała. Z nich, a może z chłopaka, które je opowiadał… Jak on się bosko
uśmiechał za każdym razem, gdy ona się śmiała! Chociażby dlatego było warto się
trochę pośmiać. Był tak nieziemsko przystojny… Za wysokie progi, na twoje nogi,
czy jak to powtarzała jej mama. Przecież on może mieć każdą!
Znów nastała ta dołująca cisza. Czy
oni nie mogą ze sobą normalnie porozmawiać? Wtedy do domu weszła Anna ze swoją
babcią i rękoma pełnymi zakupów. Conor pomógł jej je rozpakować.
-Con, musimy wracać. Zapomniałam,
że mam dziś kurs tańca! Jak znów go opuszczę, to mama mnie chyba zabije!-
podbiegła do Gabrysi i przytuliła się do niej mocno.- Kiedyś poznamy się
lepiej. Wydajesz się być bardzo, ale to bardzo spoko.- uśmiechnęła się szeroko
i podbiegła do babci.- Kocham cię! Przyjadę razem z Jackiem. On jutro wraca…
Wiec może w niedziele? Na obiad? Nie, ty z Gabrysią do nas przyjedźcie na
obiad!
-Porozmawiam o tym z twoją mamo.
Też cię kocham.- przytulały się dobre kilka minut. Conor nie wytrzymał tej
niezręcznej sytuacji i podszedł do stojącej przy jednej ze ścian Gabrysi.
-Do zobaczenia.- jak Anne może
żegnać się tak z Gabi, to i ja mogę! W końcu znam ją dłużej! Pomyślał, po czym
przytulił się do dziewczyny. Ta odwzajemniła uścisk, co zdziwiło go. Może
jednak ona też coś do niego czuła?
OMG! On się do mnie przytulił!
Najchętniej skakałaby z radości. Może on coś do niej jednak czuł? Co jeżeli miłość
nie istnieje tylko w bajkach, ale i tu? W Anglii? Bo w Polsce to chyba raczej
nie… Przez całe swoje życie nigdy nikomu się nie podobała, żadnemu chłopakowi…
Ona też nigdy nie czuła do nikogo takiego czegoś, jak teraz do Conora. To było
coś pięknego! A do tego ten przytulas! Czuła się, jakby była w siódmym niebie.
Stała rozmarzona, nawet nie zauważyła kiedy ich goście opuścili dom. Pani
Elizabeth przyglądała jej się uważnie.
-Achh wy młodzi. Po co tak sobie
uprzykrzacie życie? Że to niby takie słodkie… Romantyczne? Nie łatwiej wyznać
wam sobie po prostu, co do siebie czujecie? Porozmawiać? Byłoby nie to, że
łatwiej, to i szybciej! – łatwo jej mówić… Usiadła na kanapie, a dziewczyna po
chwili dołączyła do niej.- Przystojny ten mój wnuk, co nie? - Dziewczyna znów
się zarumieniła. – W sumie nie musisz odpowiadać, ja to wiem.- uśmiechnęła się
i włączyła TV.
Woow, tego się nie spodziewałam :) 3 komentarze w jeden dzień :D Jak bardzo były mi one potrzebne <3 co ja bym bez was zrobiła? Nawet nie wiecie, jak te kilka słów od was jest dla mnie ważne, że to co robię się komuś podoba, że ktoś to czyta :D Bez was nie miałoby to sensu <3 Miśki wy moje! <3
czekam na ciąg dalszy Kociaku :***
OdpowiedzUsuń@labilex
Super, nie mogę się doczekać dalszych części ;))
OdpowiedzUsuń