wtorek, 26 lutego 2013

Imagin

Siems :) No to napisałam imagina :) Mam pytanie do was :D Mogę dodać następny imagin w którym głównym bohaterem będzie Conor i któryś chłopak z 1D? Co wy na to??

Czytając włączcie sobie to piosenkę:



Conor jest sławny, bardzo sławny. Jego kariera ostatnio przybrała tępa.  Ma dużo nowych fanów, ale również i antyfanów... Ci drudzy czekali tylko, aż Conor'owi potknie się noga. Mimo tego Conor próbował nie zwracać na nich uwagi, żyć pełnią życia i cieszyć się szczęściem ze swoją dziewczyną, (T.I.).
Dziś po koncercie Conor zabrał cię na romantyczny wyjazd. Znaliście się już równo od roku, dziś była wasza rocznica. Miało być cudownie, a skończyło się w szpitalu... Ale wróćmy na początek tej  historii...
Po koncercie chłopak zabrał cię na kolacje do bardzo drogiej restauracji. Była tam bardzo miła atmosfera. Conor dał ci wisiorek ze swoim imieniem. Był piękny. Bardzo ci się spodobał. Następnie zawiózł cię w jakieś tajemnicze miejsce. Zaprowadził cię z zamkniętymi oczami na jakoś łąkę. Odkrył twoje oczy i zobaczyłaś łąkę pełną kwiatów. Kochałaś kwiaty.
-Wow... Jak tu pięknie...- westchnęłaś pełna zachwytu.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.- odpowiedział zadowolony z siebie chłopak.
Nagle coś w krzakach poruszyło się. Zza nich wyszedł jakiś mężczyzna. Miał czarną kominiarkę na głowie. Przestraszyłaś się. Conor przytulił cię do siebie. Było czuć, że również się boi, jednak nie chciał tego okazywać.
-Och... Jaki słodki widok... Szkoda, że niedługo się skończy...- domyśliliście się, że to jakiś psychol, który na dodatek nienawidził Conora.
-Czego chcesz!?- krzyknął Conor.
-Hm... Zaraz się przekonacie.- Mężczyzna wyjął pistolet i zaczął się nim bawić.
Conor odepchnął cię, a sam stał i nie wiedząc co zrobić. Ze strachu nie myślał racjonalnie. Chciał tylko, aby nic ci się nie stało. Nagle mężczyzna ten ustawił broń dokładnie tak, aby strzelić w chłopaka. Już strzelił, gdy ty podbiegłaś i zasłoniłaś sobą ciało chłopaka. Morderca przestraszył się, bo strzelił nie w to osobę, w którą chciał i uciekł. Ty upadałaś trzymając się za naszyjnik od chłopaka, ale Conor w ostatnim momencie cię złapał. Ukląkł i położył twoją głowę na jego kolanach. Wyciągnął komórkę i zadzwonił po pogotowie. Zanim oni odebrali zaczął krzyczeć:
-Dlaczego!? Dlaczego to zrobiłaś!? Lepiej by było, gdyby on strzelił we mnie!!! Dlaczego!?- krzycząc jego głos załamywał się przez płacz.
-Bo cię kocham!- próbowałaś to również wykrzyczeć ale nie miałaś siły. Ból był straszny, a postrzelone miejsce bardzo krwawiło. Po tych słowach odebrało pogotowie. Powiedzieli, że jak najszybciej do was dotrą, a Conor'owi kazali zawiązać czymś ranną rękę, abyś się nie wykrwawiła. Chłopak oderwał rękaw od swojej nowej koszuli i obwiązał ją ranę. Wszystko działo się jak w jakimś filmie kryminalnym, którego głównymi bohaterami byliście wy. W końcu na miejsce dotarła karetka. Zabrali cię do niej i zawieźli do szpitala. Conor chciał z tobą jechać, jednak na miejse dotarła również policja i musiał on im wszystko opowiedzieć.
-Co tu się stało?- zapytał policjant.
-Przywiozłem tu (T.I.) na naszą rocznicę, bo ona tak bardzo kocha przyrodę i kwiatki, i nagle jakiś facet w kominiarce wyskoczył zza tych krzaków z bronią i strzelił. On... On chciał mnie zabić, ale moja dziewczyna zasłoniła mnie no i- nie wytrzymał i rozpłakał się gdy tylko sobie o tym przypomniał. Przed oczami miał on nadal obraz, gdy on cię postrzelił.
-A kto to mógł być?- zapytał ponownie policjant.
-To mógłby być każdy! Jestem sławny... Mam mnóstwo antyfanów! A z reszto mówiłem, że miał on kominiarkę!
-A więc mógłby to być każdy... Ciężko będzie go znaleźć.
-To zróbcie wszystko żeby go znaleźć! -krzyknął. - Mogę już do niej jechać?
-Dobrze.
Pobiegł szybko do samochodu i pojechał pod szpital i znalazł lekarza, który cię przed chwilą badał.
-I co z nią?
-Z (T.I.)? Teraz przejdzie mały, nieskomplikowany zabieg. Musimy wyjąć kule i zaszyć ranę. Ale proszę się nie przejmować, nic jej nie będzie.- poklepał Conor'a po ramieniu.- Musi ona pana bardzo kochać, skoro zaryzykowała swoim życiem, miała szczęście, że trafił w nią tylko w rękę i nic jej nie będzie.- uśmiechnął się i poszedł do ciebie, by przeprowadzić zabieg.
Conor czekał pod salą zniecierpliwiony. Po około 30 minutach lekarz wyszedł z sali, a za nim pielęgniarki które wiozły twoje łóżko do sali. Poszedł za nimi i usiadł przy tobie. Złapał cie za rękę i w tym momencie obudziłaś się po narkozie. Uśmiechnęłaś się.
-Widzisz nic mi nie jest. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś ci się stało i dlatego to zrobiłam. Po prostu cię kocham.
Conor chciał ci na to jakoś odpowiedzieć, ale zakryłaś jego usta palcem.
Po trzech dniach obserwacji wypuścili cię. Razem z Conor'em tworzyliście wspaniało parę. Obiecaliście sobie, że od teraz będziecie na siebie bardziej uważać, bo to wszystko mogło skończyć się dużo gorzej...
I jak??
Jak wam się nudzi to popytajcie KLIK i kto jeszcze nie ma macie mojego tt, followujcie to będzie follow back KLIK

poniedziałek, 25 lutego 2013

Nowości :)

Hej kochani : *
Jak wiecie, albo i nie nidawno była gala BRIT, ale dopiero dziś wstawię z niej zdjęcia... Mogłam je wstawić od razu, wiem ale miałam gości no i troszkę z lenistwa... Mam nadzieje że mi to wybaczycie xD Jutro nie idę do szkoły, z reszto tak jak i dziś nie byłam bo mam rekolekcje i muszę iść do Kościoła :) Ksiądz kazał zrobić coś dobrego co ucieszy innych więc dodam nowego posta :D haha

A więc zdjęcie z czerwonego dywanu na tej gali :* Kto uważa, że wyszedł bosko niech pisze komentarz *.* zobaczymy ile nas jest xD
I z również z gali z...
Preeya Kalidas
z Ritą Orą

I z Stefanie Faleo.
I tu macie wywiad  również z gali :)

Takie tam nagranie... Harlem Shake w wykonaniu Joey'a Cottle i Conora *.*hah KLIK

Z wczoraj Conor z Alexem :)

I jeszcze wczoraj Conor był na koncercie One Direction *.* Maynard jak następnym razem będziesz jechać na ich koncert to zabierz mnie ze sobą :*


Jack założył sobie kanał na youtube KLIK i dodał już pierwszy filmik :D Oglądajcie xD
No i tak jak ostatnio odpowiedzi na pytania :D

Możesz wstawić " obrazek" z podpisem Conor'a ?
Mogę... :D jak szukałam tego autografu to zauważyłam, że on za każdym razem trochę inaczej się podpisuje,albo mi się tylko tak wydaje... z reszto sami zobaczcie:

Możesz napisać czy Conor M. jest CHRZEŚCIJANINEM ?
Z tego co wiem to raczej jest :D
Ile lat ma Anna ?
Około 13... chyba... albo 14
Pierwsza dziewczyna Conor'a?
Nie pamiętam teraz i jakoś nie mogę jej teraz znaleźć... Tak jest zawsze jak czegoś szukam to nie mogę tego znaleźć...
Jak nazywają się Jego rodzice?
Tego akurat też nie wiem xD jakoś on się nigdy nie wypowiadał o tym chyba, ale ja o tym nie czytałam xD
Podasz stronki , z których bierzesz informacje o Conorze ?
Jego twitter, youtube, trumbl i czasami od innych osób, które czasami pomagają mi szukać :)
Conor urodził się 21 listopada czy 1 grudnia?
Na 100% 21 listopada :)
No to czekam na kolejne pytania :)





środa, 20 lutego 2013

Newsy *.*

Hejka :D co tam u was? Ja mam ostatnio duużo nauki i nie mam za bardzo czasu na bloga i na pisanie imaginów ale dziś tak na szybko zrobię krótką notatkę.

Najpierw odpowiedzi na ostatnie pytania:
1. Kiedy Conor wyda coś nowego singiel lub płytę?2. Kto mu pisze piosenki? 3. Czy jest prawiczkiem? 4. Czy ma tatuaż? 
Więc 1 nic mi o tym nie wiadomo, 2.różne osoby mu je piszą i czasami troszkę on xD np. can't say no napisali:Sophie Stern, Jon Mills, Joe Dyer, Kurtis McKenzie i Maynard  3. Nigdy się na ten temat nie wypowiadał, ale wydaje mi się, że raczej nie jest haha xD 4. nie, nie ma żadnego :D

A no i jak już jestem przy komentarzach, to chcecie jakoś zakładkę... ale ja niewiem o co z nią chodzi ani jak się ją zakłada xD jak mi powiecie to, to ją zrobię ^^

Tu głosujemy na Conor'a KLIK

Caspar Lee na Twitterze napisał, że spędził miły wieczór z Conorem, Joeyem Cottle i Tonezem xD

Conor był na przyjęciu Nicka Grimshawa w restauracji Hix.  Zapewne świetnie się tam bawił :D I kilka zdjęć z tego przyjęcia ^^

I zdjęcie z mamą Rity Ory, czyli z Verą Ora :)

Calvin Klein Jeans Launch Party

The International Woolmark Prize
I zdjęcie z przed kilku dni, ale jakie sweet *.*
Nie wiem czy już to wam pokazywałam xD kilka dni temu Conor z przyjaciółmi zrobił sobie małe karaoke :) KLIK

Conor wziął udział w projekcie MasterCard polega on na tym, że fan/fanka mógł zagrać w jego teledysku. Conor pojawił się na planie tego teledysku. 

 No to chyba tyle :D jak chcecie coś więcej wiedzieć to pytajcie tu: KLIK

poniedziałek, 18 lutego 2013

Taki tam imagin :)


Hej :) Dziś dodam imagin xD

Piosenka- KLIK
Pewnego dnia poszłaś na spacer z młodszym braciszkiem, Bartkiem. Chodziliście po różnych placach zabaw. Jeden bardzo spodobał się Bartkowi, więc zostaliście na nim na dłużej. Gdy mały bawił się w piaskownicy ty usiadłaś na huśtawce i pisałaś sms'a do koleżanki.
Po kilku minutach huśtania się poczułaś się tak, jakby ktoś cię obserwował. Odwróciłaś się. Naprzeciwko placu zabaw na ławce w parku siedziało 2 chłopaków. Patrzyli się na ciebie i gdy zauważyli, że się odwróciłaś jeden uśmiechnął się. Postanowiłaś nie zwracać na nich uwagi, bo ich nie znałaś, więc dalej się lekko huśtałaś.
-Ej, (T.I.) chodź już stąd idziemy... Już mi się tu znudziło.
-Jasne.- było ci to na rękę, bo nie lubiłaś gdy ktoś się na ciebie gapił.
Gdy wychodziliście z placu zabaw usłyszałaś gwizdanie. Odwróciłaś się, to byli znów oni. Postanowiłaś ponownie nie zwracać na nich uwagi.
Szłaś w stronę sklepu, by kupić małemu coś do picia. Gwizdanie ucichło, więc odwróciłaś się, by sprawdzić, czy oni odczepili się, niestety teraz szli za tobą...
Teraz byli oni bliżej ciebie, więc przyjrzałaś się im dokładniej. Jeden był podobny do drugiego, jednak tylko jeden bardziej cię zainteresował. Był wysoki i przystojny, a pod okiem miał bardzo charakterystyczne znamię.
Mimo tego, że ten chłopak cię tak bardzo zauroczył musiałaś iść za Bartkiem, który ciągnął cię do sklepu.
Chłopcy nie odpuszczali i szli nadal za wami w pewnej odległości...
Gdy doszliście już do sklepu, mały wbiegł szybko do niego, a oni dogonili cię. Ustali przed tobą tak blisko, że czułaś ich oddech.  Nie wiedziałaś jak zareagować, więc stałaś tak, a oni również. Nagle ciszę przerwał kolega przystojniaka.
-Hej... Mój brat chciałby twój numer.- wskazał na tego przystojnego.
Nie wiedziałaś czy dać im swój numer czy nie... Nie znałaś ich, choć ten jeden był tak przystojny... Gdy miałaś już podawać im numer wybiegł Bartek z płaczem.
-Przepraszam...- odpowiedziałaś tylko i poszłaś do brata zobaczyć co się stało.
Chłopak speszył się i sam wszedł do sklepu, a brat za nim.
Następnego dnia znów poszliście na plac zabaw. O tej samej porze zaprowadziłaś brata na ten plac zabaw, na którym wczoraj zauważyłaś tamtych chłopaków. Niestety dziś ich już tam nie było... Czekałaś z myślą, że może przyjdą, ale nie pojawili się.
Gdy już straciłaś wszystkie nadzieje na ponowne zobaczenie chłopaka, który ci się tak spodobał zauważyłaś jego brata.
Pobiegłaś do niego.
-Hej!- krzyknęłaś.- Gdzie jest ten twój brat?
-Hm...siedzi w domu ze złamanym sercem.- uśmiechnął łobuzersko.- Nie no, żartuje... Pojechał na koncert?
-Co? Jaki koncert?
-Może na swój?- zapytał śmiejąc się.- Nie żartuj, że nie wiesz...- popatrzyłaś się na niego poważnie.- Na serio nie wiesz!? Okey...
-A jak on się nazywa?- zapytałaś. Naprawdę nie wiedziałaś o kogo chodzi.
-Conor Maynard, a ja jestem Jack, jego brat.
-Aaa... To już wiem kto to... Nie lubiłam go, do wczoraj.- uśmiechnęłaś się tym razem ty.- A gdzie on ma ten koncert?
-Skoro nie znasz go i nie lubisz to po co będziesz na niego jechać??? Dziwna jesteś...
-Nie marudź tylko mów gdzie!- zaczęło ci zależeć na tej informacji.
-Ok, no to niedaleko stąd. 30 minut samochodem. Chcesz to mogę cię podwieźć, bo miałem i tak jechać po Conor'a.- zaproponował.
-Jasne, tylko odprowadzę młodego.- wskazałaś na brata.
Tak jak powiedziałaś, odprowadziłaś Bartka do domu i byłaś gotowa na spotkanie z Conor'em. Wróciłaś do Jack'a i weszłaś do jego samochodu. Po drodze dużo gadaliście i dowiedziałaś się wielu rzeczy o Conorze. Okazało się, że macie ze sobą dużo wspólnego.
Gdy zajechaliście już na miejsce Conor czekał już na brata po koncercie. Od razu gdy go zobaczyłaś wybiegłaś z samochodu. Zbliżyłaś się do chłopaka i stałaś tak bez ruchu. Nagle zapomniałaś jak się mówi. Nie mogłaś wydusić z siebie słowa, tak jak wczoraj, Ten chłopak miał w sobie takie coś, co cię onieśmielało, mimo tego, że na co dzień byłaś bardzo odważna i wygadana.
-Hej. To ty? Skąd ty się tu wzięłaś!?- zapytał zaskoczony.
-Eee...-Nadal nie umiałaś odpowiedzieć na zadane pytanie.
-Ja ją tu przywiozłem. Spotkaliśmy się i sie o ciebie zapytała, więc jak miałem jej nie przywieść? haha... Całą drogę gadała i miała zaplanowane każde słowo, które ci powie i co zrobi, a teraz nawet słowa nie wydusi.- spojrzałaś na niego nieco zła.
Conor popatrzył na Jack'a, roześmiał się i spojrzał na ciebie. Patrzył się tak na ciebie przez chwilę, a ty a niego. Nagle on przyciągnął cię do siebie tak, że czułaś jego oddech, objął cię i pocałował. To było piękne. To był twój pierwszy pocałunek, ale za to jaki! Czułaś się cudownie, nie da się tego opisać...
-Jeju...- powiedziałaś po pocałunku.- Widzisz Jack tego nie przewidziałam! Haha...- roześmiałaś się, bo przypomniałaś sobie jak się mówi.
-Jak się nazywasz śliczna?- zapytał Conor.
-No tak, nawet się nie przedstawiłam... Jestem (T.I.). Przepraszam za wczoraj... W tedy też zapomniałam że istnieje takie coś jak mowa i w ogóle... Jak dobrze, że dziś wpadłam na Jack'a...
-Też się cieszę...
-A ona cię nie znała haha... Znaczy znała kogoś takiego jak Conor Maynard, ale nie wiedziała, że to ty, ani go nie lubiła...
-Ale obiecuje, że się to zmieni.- Przerwałaś Jack'owi... Po co on tyle gada?
-Może to i lepiej, wiem, że podobam się jej nie jako ktoś znany, ale za to jaki jestem...- uśmiechnął się i ponownie cię przytulił.
Nagle ktoś zrobił wam razem zdjęcie i poszedł. A wy wsiedliście do samochodu Jack'a i pojechaliście do domu Conor'a. Przenocowałaś u niego.
Rano, gdy wstałaś weszłam do kuchni. Chłopcy już oglądali telewizje. Usiadłam do nich na kanapę. Nasze zdjęcie, na którym Conor przytulił się do mnie było w telewizji.
-Jesteś sławna!- krzyknął Jack. Roześmiałaś się, nie wiedziałaś jak na to zareagować, bo nie wiedziałaś co sądził o tym Conor.
-No cóż... Teraz będziesz miała więcej zdjęć w internecie niż kiedykolwiek myślałaś.- uśmiechnął się.- Taki już jest los dziewczyny Conor'a Maynard'a...
-Co jakiej dziewczyny Conor'a? Nie wiedziałam, że jestem już twoją dziewczyną.- uśmiechnęłaś się. Zrobiło ci się miło...
-Jeżeli nie chcesz być moją dziewczyną to...
-Jasne, że chce!- krzyknęłaś, usiadłaś chłopakowi na kolana i pocałowałaś w policzek.
Od tamtego dnia twoje życie zmieniło się. Dużo osób na ulicy pytało się o Conor'a, czasami robiono ci nawet zdjęcia. Nie marzyłaś o byciu dziewczyną Conor'a, jednak życie czasami jest nieprzewidywalne...
I jak??

sobota, 16 lutego 2013

Takie tam :)

Hej :) Dawno nie było notatki o Conorze,więc napisze wam nowości z ostatniego tygodnia :) A tak w ogóle to co tam u was? Kto ma jeszcze ferie?

Tu GŁOSUJCIE na Conor'a na KCA KLIK

Conor ze Szweckim zespołem dot SE
Conor z przyjaciółmi xD

9 lutego Conor był na meczu, w którym wygrała Chelsea 4-1 :) i tu macie zdjęcie z meczu : KLIK
Conor 10 lutego był w NADOS :P
i 12 też był w NADOS z braćmi Harries, czyli z Finnem i Jackiem :D

Tu Conor składa życzenia walentynkowe Mayniacs :)

I filmik z okazji walentynek :*
I nowy filmik dotyczący walentynek, który wyszedł dopiero dziś. Jest to wywiad z Conor'em, który przeprowadzony był w walentynki ;)


No to chyba wszystko :D Później może dodam imagina :) co wy na to?
                                                                                         Natalia :)

czwartek, 14 lutego 2013

Conor walentynkowy xD

No jak już są to są... Namówiona zostałam do napisania wiec jest i mam nadzieję, że Wam się spodoba ^ ^




Siedzisz w szkole, dokładniej w klasie i czekacie na nauczyciela, który się spóźnia... To było dziwne dlatego, że wasza Matematyczka zawsze była na czas.
Wchodzi wkurzona do sali, staje przy biurku i patrzy na Ciebie.
Koleżanka z ławki:
-Co ty zrobiłaś?
-Właśnie nic... -i patrzysz się na nią z przerażeniem.
-[Twoje Nazwisko] masz wyjść z klasy!-powiedziała stanowczo, aż bałaś się spytać co się stało. Słyszałaś tylko ciche komentarze reszty klasy i czułaś ich wzrok na sobie.
Bez zastanowienia wstałaś, zabrałaś rzeczy i wyszłaś.
Zamknęłaś za sobą drzwi i nie wiedziałaś co dalej.
Pomyślałaś skoro Cię wywaliła, to idziesz do domu, bo to była już ostatnia lekcja.
Wychodzisz ze szkoły. I nie możesz uwierzyć w to co widzisz.
-Zostaniesz moją walentynką?-spytał się Ciebie, Twój chłopak, który stał przed szkołą z tuzinem balonów, bukietem kwiatów i miśkiem.
Otworzyłaś szeroko oczy i usta i powoli zbliżałaś się do niego rozglądając się.
-Traktuje twoje milczenie, odpowiedzią na tak.- i szeroko się uśmiechnął, a ty go objęłaś.
-Conor, ale co tu robisz? Nie powinieneś być w stanach?
-Jak bym mógł być bez Ciebie 14?
Nic nie odpowiedziałaś po prostu go pocałowałaś.
Objęci poszliście do Ciebie. Nie mieszkałaś daleko.
Twoja mama czekała już z obiadem. Conor na początku wpadł z życzeniami do niej, dopiero później do Ciebie.
Zjedliście obiad, pooglądaliście trochę TV.
-Wiesz co?
-Hymmm-zastanawiałaś się co chodzi znowu po jego głowie.
-Może przejedziemy się gdzieś?
-Jasne.-dałaś mu buziaka w policzek po czym dodałaś- Z Tobą wszędzie.- i wstałaś z kanapy.
Poszliście do samochodu, chłopak nie powiedział Ci gdzie jedziecie. Całą drogę jak zawsze przegadaliście. Nagle zorientowałaś się, że jedziecie w stronę lotniska.
-Kochanie moje? Gdzie my jedziemy?
-Nie widać?
-No właśnie widać i nie wiem czy mam się bać.
-A Twoje słowa? Pamiętasz...'Z Tobą wszędzie'.
-No ale o co chodzi?
-Oh...Dowiesz się! No wysiadaj.
-Ale no CONOR! Co jest grane?
-Oj nic.
Wysiadłaś z auta, chłopak poszedł do bagażnika i wyją Twoje walizki.
Widzą Twoje zdumienie powiedział.
-Twoja mama mi Cię spakowała.
Ty sama już nie wiedziałaś o co chodzi.
-Ooookey?

Poszliście razem na samolot. Tylko, że nadal nie wiedziałaś gdzie lecicie.
Przez cała drogę próbowałaś wyciągnąć od niego jakieś informacje, ale był nieugięty  Wyszliście z samolotu, potem z lotniska.

-Trudno było powiedzieć, że lecimy do Ciebie?-spojrzałaś się na niego jak na wariata.
-Może...
Po czym zauważyłaś Jack'a w samochodzie.
-No chodź.-złapał Cię za rękę i udaliście się w stronę auta.

Jechaliście tak jakieś 20 minut. Przegadałaś z Jack'iem więcej niż z Conor'em.

Conor otwierając Ci drzwi podziękował bratu za przysługę.
-Po co do parku o tej porze?
Nic nie odpowiadając, wyjął z kieszeni przepaskę na oczy i zawiązał Ci oczy.
-Okey... Teraz to się boję.-powiedziałaś śmiejąc się.
-Uważaj! ławka! Jak ty chodzisz?
-Wiesz...Wszystko widzę, serio.Haha
-Okey jesteśmy.
-A ja żyję ! HAHA.
Odwiązał Ci oczy, zobaczyłaś pięknie oświetlony park, koc, mnóstwo słodyczy.
Odwróciłaś się do ukochanego.
-Serio?
-Serio, serio.-pocałował Cię.
-Wiesz, nie trzeba było, serio.
-Wiem.
-Conor...
-Tak tak... Też Cię Kocham skarbie.
Po czym ponownie cie pocałował. Udaliście się w stronę koca.
Spędziliście tam wiele godzin, nie nudząc się ani przez chwile.
To były najwspanialsze walentynki w życiu. On był dla Ciebie taki kochany, jak nikt inny, Ty kochałaś go na zabój.
Te walentynki nie były waszymi ostatnimi, lecz zaczęły waszą tradycje.




I jak? :D

środa, 13 lutego 2013

Imagin Conor ^ ^


Taki tam imagin xD




Jesteś z Conor'em od jakiegoś roku. Przyjechałaś do niego do Nowego Yorku, ponieważ był w trasie i się stęskniłaś za nim. On o niczym nie wiedział, postanowiłaś, że zrobisz mu miłą niespodziankę, przynajmniej Ty tak sądziłaś.

Odnalazłaś hotel, w którym przebywał Twój ukochany. Bez problemu powiedzieli Ci w jakim pokoju znajduję się chłopak.
Weszłaś po schodach, stanęłaś przed drzwiami. Nie pukałaś, po prostu weszłaś.
Cichutko je zamknęłaś i poszłaś do sypialni.
Nie mogłaś uwierzyć własnym oczom. Nie wiedziałaś co masz zrobić, tak samo on...

-Ty chamie! Jak mogłeś mi to zrobić!-po tych słowach uciekłaś z tego pokoju, on pobiegł za Tobą. Twoje rzeczy stały na dole. Dorwał Cię przy drzwiach wyjściowych.
-Zostaw mnie!-krzyknęłaś gdy złapał Cię za rękę nie odwracając głowy w jego stronę. On milczał.
-Powiedziałam puść mnie!-wyszarpnęłaś mu się i wybiegłaś. Nie pobiegł za Tobą ponieważ był tylko w spodniach a na dworze padało, wrócił się do pokoju.

Szłaś nieznanymi uliczkami, przez nieznane miasto wśród obcych Ci kompletnie ludzi, wyrzucając sobie co zrobiłaś nie tak, że Ci to zrobił...
Nadal nie mogłaś uwierzyć, że Twój Conor Cię tak potraktował... Jak szmatę.
Nie rozglądając Cię zeszłaś z dobrze oświetlonych dróg, szłaś po między dwoma wielkimi blokami, w koło ani jednej żywej duszy. Przestraszyłaś się, chciałaś jak najszybciej uciec z tego miejsca, pobiegłaś przed siebie.
To był straszliwy błąd.
Skręcając przy końcu bloków zauważyłaś kilka postaci, natychmiastowo zmieniłaś kierunek i modliłaś się by Cię nie widzieli, ale...
-Ej! MAŁA! Stój!-zauważyli Cię, a nie chcieli by ktoś zauważył ich.
Zaczęłaś biec, lecz oni byli szybsi. Złapali Cię za kurtkę i pociągnęli do siebie z taką siłą, że upadłaś.
-Patrz, mała ma problemy z grawitacją! HAhaha- zaczęli się z Ciebie naśmiewać.
Nie odpyskiwałaś im, wiedziałaś, że to może się skończyć źle.
Widziałaś trójkę dorosłych, afroamerykańskich, łysych mężczyźni.
Jeden przykucną przed Tobą, głowę miałaś spuszczoną, nie chciałaś patrzeć na niego. Złapał Cię za twarz i zmusił do tego.
-No Mała... Wiesz, że widziałaś coś, czego nie powinnaś?-powiedział trzymając Cię nadal.
-Ja...jaa... nic nie widziałam.... tylko... ja tylko szłam-wyjąkałaś.
-Oj nie grzeczna dziewczynka... Trzeba będzie coś z Tobą zrobić.
-Dajcie mi odejść.
-Oj nie nie Maleńka, za dużo wiesz...
-Nic nie wiem.-łzy same napływały Ci do oczu, wiedziałaś, że nie jest dobrze.
-Zabierzcie ją-powiedział do towarzyszy i wstając puścił Cię.
Wstałaś, ale nie chciałaś iść z nimi, postanowiłaś uciec.
wyrwałaś się im z łap i pobiegłaś, nie przewidziałaś jednego.
Usłyszałaś huk, a zaraz za nim padłaś na ziemię. Postrzelili Cię, słyszałaś jak nadchodzą.
-EJ! Co tu się dzieje?!-znajomy głos rozproszył ich i uciekli jak małe dziewczynki. Ty czułaś się coraz gorzej, straciłaś przytomność.
Po 2 dniach, obudziłaś się w szpitalu. Poczułaś od razu, że ktoś trzema Cię za rękę. Spojrzałaś się na postać.
-Kochanie...Obudziłaś się.-powiedział to Conor, który był przy Tobie.
-Wyjdź...Słyszysz? Zostaw mnie.-nie chciałaś by on tu był, zranił Cię mocniej niż zrobili to tamci ludzie 2 noce temu.
Chłopak wstał i wyszedł, zaraz po nim weszła pielęgniarka.
-Jak się czujesz kochanie ?
-Źle... Wszystko mnie boli.
-To jest normalne, za 2-3 dni Ci przejdzie.
-Proszę Pani?
-Tak?
-A może mi Pani powiedzieć co się stało?- mówiłaś bardzo cichym i słabym głosem.
-Jakieś zbiry Cię postrzelili, lecz w samą porę zostaliśmy powiadomieni. Chwila dłużej, a mogłoby być z Tobą gorzej.-szła już w stronę drzwi.
-A jeszcze jedno...
-Tak?
-Kto mnie uratował?
-Ten młody chłopak, który stoi w korytarzu.
Pielęgniarka wyszła, a Ty spojrzałaś na korytarz.
Stał tam on, Conor, Twój, jak sądziłaś już były chłopak.
Spojrzałaś na niego ze świadomością, że uratował Ci życie.
Nie wiedziałaś, że tyle dobra i tyle zła może być w nim.
Po chwili popłakałaś się, nie wiedziałaś co myśleć. Ciśnienie Ci wskoczyło co spowodowało alarm u sióstr.
Conor jako pierwszy wszedł do Twojego pokoju, zaraz Ci się poprawiło.
Odwróciłaś wzrok w stronę okna.
-Słuchaj...Boże! Przepraszam Cie! Ja wiem, ja na prawdę wiem, że to jest nie do wybaczenia,że pewnie nigdy mi już nie zaufasz...-wypowiadał te słowa stojąc nad twoim łóżkiem.
-Ale proszę...Nie przekreślaj Nas!Proszę...
-Co?... Myślisz, że puścisz się z jakąś wywłoką, a ja Ci od razu wybaczę  Bo co ? Bo jesteś Conor Maynard?! Bo możesz mieć kogo zechcesz? Mylisz się.-chciałaś by wyszło to groźnie i tak wyszło...mówiłaś cicho i poważnie.
-Nie! To nie tak...To było przez przypadek!
-Przez przypadek zapomniałeś, że masz dziewczynę i postanowiłeś się zabawić z inną? Haha... Dobre!
-Daj mi powiedzieć jak było.
Nie odpowiadałaś nic, więc zaczął mówić.
-Była impreza, za dużo wypiłem i tak jakoś... Nawet nie wiesz ile bym dał by to cofnąć... Wiesz, że dla mnie liczysz się tylko Ty. Ty jesteś powodem, dla którego żyję, dla którego budzę się rano, dla którego oddycham.
Twój uśmiech, twoje oczy, twój głos. To są moje uzależnienia. Nie potrafię, nie mogę, nie chce! Żyć bez Ciebie.
-Mogę Cię o coś prosić?
-Jasne.
-Wyjdź.
I wyszedł, a Ty się rozpłakałaś, ale nie tak gwałtownie, że maszyny by zaczęły wariować, po prostu płakałaś.


Po 4 dniach wypisali Cię ze szpitala, wróciłaś do domu, do rodziców.
Opowiedziałaś im wszystko. Nie byli źli, cieszyli się, że ich córka jest cała i zdrowa.
Minęło kilka kolejnych dni.
Nie odzywałaś się do Conor'a, a on próbował już wszystkich rzeczy.
Nie mogłaś poradzić sobie z tymi wszystkimi emocjami. Był on dla Ciebie bardzo ważny. Kochałaś go. I nawet po tamtym nie przestałaś.
Odczytałaś ostatniego sms'a, którego Ci wysłał. Było w nim napisane, że jest już i siebie w domu i czeka tam na Ciebie.
Nie mieszkaliście daleko, kilka minut drogi autem.
Sama nie wiedziałaś czy pójść do niego czy nie.
Jednak poszłaś, poprosiłaś Tatę by Cię podwiózł do chłopaka.

Stoisz przed drzwiami. Choć masz klucze, dzwonisz dzwonkiem.
Drzwi się otwierają, a w nich Conor.
Bez zastanowienia rzuca Ci się na szyję i mocno obejmuje, lecz Ty nie reagujesz.
Wchodzicie do środka, nie siadasz, stoisz przed nim.
-Kocham Cię.-powiedziałaś bez uczuć.
-Nawet nie wiesz ile radości sprawiłaś mi tymi dwoma słowami.
Objął Cię, tak jakby nigdy więcej nie chciał Cię wypuścić z ramion.

Wybaczyłaś mu, ale nie zapomniałaś.



I jak? 

niedziela, 10 lutego 2013

imagin


Hej xD Napisałam w końcu jakiś imagin, ale słaby xd ostatnio jakoś nie mam pomysłu na imaginy, ani nie chce mi się za bardzo ich pisać... może macie jakieś pomysły na nowe imaginy??? Jak tak to pisać ^^

A no i ostatnio pisaliście, żeby zrobić zakładkę gdzie możecie umieszczać swoje imaginy :) Więc ta zakładka jest już założona od jakiegoś czasu :) Jest w zakładkach: ,,WASZE IMAGINY" i możecie je wysyłać na mój email nati125125@wp.pl ^.^

No i imagin :) Mam nadzieje, że mi wybaczycie że taki słaby :)

Masz 18 lat. Jesteś studentką, uczysz się na stylistkę. Dziś masz praktyki i w ramach ich jedziesz na galę, by pomagać doświadczonym stylistom gwiazd.
Wybierałaś ubrania różnym artystom, ale zaprzyjaźniłaś się tylko z Conor'em.
Po gali było wielkie party. Dużo alkoholu itd. Najpierw wypiłaś z Conor'em jednego drinka, później następnego i kolejnego, a skończyło się na mocniejszych...
Rano obudziłaś się w jakimś łóżku. Rozejrzałaś się. Leżałaś w nim z Conor'em... Nie pamiętałaś nic z tamtego wieczoru, ale łatwo było się domyśleć co robiłaś w nocy z chłopakiem... Wstałaś, popatrzyłaś na Conor'a , pocałowałaś go delikatnie w policzek i pobiegłam do łazienki się ubrać. Później wypiłaś dużo wody i wstał Conor.
-Hej kotek! Wiesz może która godzina?- zapytał jeszcze śpiący.
-Już południe...- westchnęłaś.
-Co!? Zaraz spóźnię się na podpisywanie płyt!
Zerwał się szybko z łóżka, chwycił za spodnie i zaczął je pośpiesznie zakładać. Później założył na siebie koszulkę i wybiegł z domu. Jednak zanim to zrobił zostawił ci swój numer i kazał dzwonić jakby co.
Mijały kolejne dni, a ty nie miałaś zamiaru do niego dzwonić, wiedziałaś, że jeżeli mu na tobie zależy to zadzwoni... Jednak tego nie zrobił...
Co raz częściej ogarniały cię mdłości. Myślałaś, że to jakieś zatrucie, jednak przypomniała ci się tamta gala i wiedziałaś już co ci może dolegać.
Poszłaś do apteki i kupiłaś test ciążowy. Poszłaś do łazienki i zrobiłaś go sobie. Tak, byłaś w ciąży... Bałaś się powiedzieć o tym rodzicom, ale po kilku miesiącach nie dało się tego dłużej ukrywać. Rodzice nie zareagowali na to aż tak źle... Myślałaś, że będzie gorzej...
Mimo tego że wpadłaś z Conor'em nie zamierzałaś go o tym informować. Nie chciałaś zrujnować jego kariery... Wiedziałaś, że będziesz musiała wychować swoje dziecko sama z pomocą rodziców...
Gdy urodziłaś już córeczkę nazwałaś ją Julia. Była piękna. Z każdym dniem stawała się coraz bardziej podobna do swojego ojca.
Dziewczynka dorastała nie znając ojca, a Conor robił co raz większą karierę...
Mała często pytała się o swojego ojca, ale ty w tedy szybko zmieniałaś temat.
Gdy Julka zaczęła interesować się muzyką w ucho wpadła jej piosenka Conor'a. Wiedziałaś, że nic z tego dobrego nie wyjdzie, ale mimo tego nie zabraniałaś jej jego słuchać. Dziewczynka zawieszała sobie jego plakaty, ściągała co raz to nowe piosenki i była jego wielką fanką.
Zbliżały się już jej 16 urodziny. Akurat w dzień jej urodzin Conor miał przyjechać do tego miasta, w którym mieszkamy.
-Mamo... Hm... Nie długo są moje urodziny no nie...
-No i co?- zapytałaś niczego się nie domyślając.
-I w ten dzień jest koncert... Koncert Conor'a u nas w mieście...
-Nie, nie możemy na niego iść.
-Wiem, że go nie lubisz, ale zrób to dla swojej jedynej, kochanej córeczki... Proszę...
-No dobra...
-Dziękuje!- rzuciła ci się na szyję i pobiegła zadowolona do swojego pokoju.
Gdy był dzień urodzin twojej córki, Julka wstała wcześnie rano i od razu zaczęła się na niego szykować. Ty nie byłaś z tego za bardzo zadowolona, ale nie chciałaś zrobić jej przykrości...
Gdy zajechaliście na miejsce koncertu tłumy fanek stały pod sceną. Jakimś cudem udało wam się przez niego przedrzeć i ustać pod sceną. Julka stała bardzo blisko sceny, za to ty ustałaś z boku.
Conor wszedł na scenę, przywitał się i zaczął śpiewać. Śpiewając spojrzał na ciebie i pomylił się w tekście... Musiał cię poznać... Jednak fanki były zbyt zachwycone nim by zauważyć to pomyłkę. Później Conor zadedykował piosenkę o zerwaniu pewnej dziewczynie, która kilkanaście lat temu złamała mu serce... Gdy to dedykował popatrzył się znów na ciebie. Zrobiło ci się głupio, ale wiedziałaś, że nie miałaś innego wyjścia... Dziecko zrujnowało by mu karierę.
W czasie przerwy Julka podbiegła do ciebie.
-Jest świetnie! Czemu nie podejdziesz pod scenę?- zapytała podekscytowana.
-Boli mnie głowa...
-To ja idę do sklepu... Kupić coś ci?
-Nie dzięki...
Gdy twoja córka odeszła,  za jakiś czas Conor podszedł do ciebie.
-Hej... Dziwnie się spotkać po tylu latach...
-Cześć... - nie wiedziałam od czego zacząć, było tyle rzeczy o których on nie wiedział.
-Myślałem, że ułożyłaś sobie życie z kimś innym i nie jesteś już mną zainteresowana...- posmutniał.
-Nie, nie mam chłopaka jeśli o to chodzi i od kąt cię poznałam nie miałam żadnego...
-To czemu się nie odzywałaś!? Ani nie odbierałaś telefonów i sms'ów!? Ja cię kochałem...- powiedział poddenerwowany. Mimo wszystko rozumiałam go.
-To skomplikowane...
-Mów... Może zrozumiem...- chłopak nie ustępował. Jednak nie zamierzałam mówić mu o wszystkim.
-Mam córkę, która jest twoją fanką i... - wtedy podeszła Julka.
-Oooo! Ty znasz Conor'a!?- krzyknęła z niedowierzaniem. - Myślałam, że go nie lubisz! Dałbyś mi autograf?
-Jasne! A jak się nazywasz?- zapytał.
-Julka. - odpowiedziała szczęśliwa podając jego zdjęcie na którym ma się podpisać.
-A ile masz lat?
-16.- i wtedy Conor ułożył sobie wszystko w głowie... Julia była do niego bardzo podobna i zgadzał się jej wiek... Od razu domyślił się, że jest jej ojcem.
-A mogłabyś mnie na chwile zostawić z swoją mamą?- zapytał i oddał jej kartkę z autografem.
-Jasne.- uśmiechnęła się i poszła.
-Julka... Ona... Ona jest moją córką!?
-Tak...- poczułaś się dziwnie.
-Czemu mi nie powiedziałaś!?- zarzucił ci Conor.
-Bo córka zmarnowałaby ci karierę, więc pomyślałam, że lepiej będzie jak o mnie zapomnisz, a Jula nie będzie miała ojca...- wyrzuciłaś to w końcu z siebie. Nie byłaś przekonana czy dobrze zrobiłaś...
-Ale ja o tobie do dziś nie zapomniałem! Nadal cię kocham! Jak mogłaś tak pomyśleć...- krzyczał wściekły Conor.
-Ja ciebie też dalej kocham, ale zrobiłam to właśnie dla ciebie, z miłości do ciebie...- mówiąc to łzy płynęły po twoich bladych policzkach.
-Muszę to przemyśleć... Porozmawiamy po koncercie... Obiecaj, że poczekasz....
-Dobrze...
Tak jak obiecałaś poczekałaś na niego, a po córkę przyjechała twoja koleżanka.
-Wiesz... Przemyślałem to trochę... Nie potrzebnie tak krzyczałem... Przepraszam...
-Mogłam ci powiedzieć...
-A może zacznijmy wszystko od nowa... Razem...
-A jak ty to sobie teraz wyobrażasz!? Pojedziemy do domu i powiemy Julce: Córciu twój idol jest twoim ojcem!? - ta sytuacja byłaby dziwna i nie wyobrażałaś już sobie was razem, mimo tego że nadal kochałaś Conor'a...
-Nie, nie tak to sobie wyobrażam... Ale moglibyśmy wszystko naprawić i żyć razem... bo ja cię bardzo kocham...- i wtedy Conor pocałował cię.
Nagle usłyszałaś głos córki i przestałaś się z nim całować.
-Mamo! Nie dałaś nam kluczy do domu!... Hm... Co się tu dzieje?
-Hm... Musimy pogadać... - powiedział Conor.
-Z tobą? Zawsze. -uśmiechnęła się nie wiedząc o co chodzi.
Spojrzałam na Conor'a  porozumiewawczo, aby jej o niczym nie mówił.
-Muszę jej powiedzieć! I tak długo to ukrywałaś... Julka... nie wiem czy zauważyłaś, ale jesteś do mnie podobna, nawet bardzo...
-Ej... chyba nie chcesz mi powiedzieć, że... -powiedział dziewczynka, a ty stałaś i nie wiedziałaś jak się zachować.
-Tak, jesteś moją córką...
-Co!? Jak ty mogłaś to tyle przede mną ukrywać!?- rozpłakała się i pobiegła.
Dogoniłaś ją z Conor'em i wytłumaczyliście jej wszystko. Opowiedzieliście tamo gale i postanowiliście zacząć wszystko od nowa, razem. Julka czuła się głupio mówiąc do Conor'a tato, więc zwracała się do niego po imieniu. Conor aby wynagrodzić to że z nami nie był przez tyle lat, co nie było wcale jego winą, postanowił wynagrodzić to. Zabierał Julkę i ciebie w każdą trasę koncertową i zabierał na różne wycieczki.
                                         

wtorek, 5 lutego 2013

Imagic - Conor and Jack

No więc napisałam imagina o Conor'ze i Jack'i jako wampirach. Ale coś mi się zdaje, że nie wyszedł... na pewnie nie jest tym co chciałam żeby był...
Ale ok oto on:



-Jack! Idziesz ze mną! No dawaj!-widziałem, że Jack ma dość bycia ciąganym
przeze mnie wszędzie, ale nie lubiłem chodzić sam, na we wszystkie
podpisywania płyt, na wywiady itp.
-Proszę...!-zrobiłem oczy szczeniaki i widziałem, że ulegnie.
-Ty dzieciaku!-krzyknął na mnie, podniósł kurtkę z krzesła i wychodząc
powiedział- A podobno to ty jesteś starszy. HAHAHA- i obaj zaczęliśmy się śmiać
schodząc po schodach do samochodu.
-Ale ja prowadzę-dodał i wsiadł do samochodu.
W samochodzie, jak w samochodzie przez całą drogę radio na maxa, a my się
wydurniamy. Jechaliśmy tak z 20 min, aż w końcu dojechaliśmy do tego centrum
handlowego w LA.
Zamknęliśmy drzwi od samochodu i jak gangsta w drodze nakładamy okulary
przeciwsłoneczne, to był nas zwyczaj.
Już od samego wejścia czekała na mnie ochrona i mój agent, no i oczywiście nie
zapominajmy o moich kochany Mayniacs !
Złapałem za mikrofon i wskoczyłem na podest:
-Jak się macie ?! Co u Was słychać?!-musiałem się wydzierać do tego mikrofonu!
Oczywiście i tak nie uzyskałem odpowiedzi. HAHA.
-Okey...No więc...Dziś zebraliśmy się tutaj HAhaha!-zawsze lubiłem udawać
niepoważnie poważnego gościa-Nie no żartuję HAHA- i jak zawsze ciągle się
śmaiłem- No dobra, kto chce podpis na płycie? Na plakacie? No nie wiem na czym
chcecie?!
-NA CYCKACH!-usłyszałem grupę fanek.
-A no to czemu nie Haha-spojrzałem się w ich stronę.
-Okey, nie martwcie się, każda dostanie.
I usiadłem na krześle i poszukałem wzrokiem Jack'a. Jak zawsze stał z grupką
fanek na końcu zagadując je.
Jak zawsze dużo pytań, przeważnie dziwnych, co mnie śmieszyło, ale co
najgorsze... rozpłakanych fanek. Nie lubiłem tego widoku, każdą chciałbym
przytulić, a wiem, że nie mogę. Ale przy końcu już byłem padnięty, siedziałem
cały dzień, głowa mi już pękała, ale nie mogę powiedzieć, że tego nie lubię,
bo kocham.
-Hej, Conor? Nie jesteś przemęczony? Ale nie tak wiesz, tylko tak na dłuższą
metę? Masz strasznie  czerwone oczy i podpisujesz sobie rękę.-powiedziała to
powstrzymując śmiech.
Otępiały spojrzałem na rękę i faktycznie sobie ją podpisałem, widząc to
zaśmiałem się.
-Powinieneś odpocząć.-powiedziała i odeszła z podpisaną płytą.
Skończyłem podpisywanie i z Jack'iem wykończeni wróciliśmy do pokoju, od razu
padliśmy.
-Serio przyda nam się trochę wolnego, szczególnie jemu-spojrzał się na brata-
ciągle go taram ze sobą, a ma własne życie.
I zasnąłem.
-Jack!Jack!Jack! Wstawaj! Jedziemy, no dobra płyniemy!-lubię go budzić,
w szczególności o 12 haha.
-No co jest?-zaspały wyjąkał.
-Płyniemy w rejs tylko ty i ja, z dala od wszystkiego.
-Nie mogę stary.
-Co? Czemu?
-Umówiony jestem.
-Dobra! Zabierz ją!
-Dobra, podasz mi telefon.
Wiedział, że chce dla niego jak najlepiej, więc miał mnie w garści i pewnie
wyciągnął by ode mnie wszystko, dobrze, że skończyło się na dziewczynie.
Wszyscy spotkaliśmy się przy porcie, wypożyczyłem łódź i wypłynęliśmy.
-Hej, Conor! To jest Charlotte.
-Hej Charlotte, Conor.-I podałem jej rękę.
Wydawała się miłą, sympatyczną dziewczyną.
-Ile się znacie?-zapytałem z ciekawości.
-Ymmm no... Od wczoraj-odpowiedział mi Jack z niepewnym uśmiechem.
-No to pewnie już się nieźle znacie.-zażartowałem z nich i udałem się do
steru. To nie był mój 1 raz na łodzi, więc wiedziałem mniej więcej o co
chodzi.
Popłynęliśmy. Do wieczora siedzieliśmy, gadaliśmy i jak to przystało na ludzi
nie obyło się bez %.
Około 01.00 Jack poszedł z Charlotte do pokoju, a ja zostałem, tylko lekko
zmieniłem pozycje, dokładniej przeszedłem na dziób.
Słuchawki w uszach, telefon w dłoni i piękne widoki. Czego chcieć więcej.
Nagle usłyszałem dziwne odgłosy dobiegające z głębi łodzi. Zdjąłem słuchawki i
stwierdziłem, że te odgłosy to nic takiego, no w końcu sami pewnie wiecie o co
chodzi.
Wróciłem do swojego tymczasowego 'raju'. Wtedy, nie wiem sam czemu, pomyślałem
o Jack'u i jego dziwnych zachowaniach. Zaczęły się odkąd przylecieliśmy do
LA. Zachowywał się dziwnie.
Nagle mój spokój został ponownie przerwany, ale przez krzyki, ale nie takie no
wiecie, miłe haha, tylko rozpaczy. Szybko się pozbierałem i pobiegłem
sprawdzić o co chodzi. Byliśmy na doku wody, nie widać lądu, przeraziłem się.
Otwieram drzwi do pokoju Jack'a. Widok mnie przeraził, nie zapomnę go już
chyba nigdy. Leżała tam Charlotte, tylko, że martwa, cała we krwi w dziwnej
pozycji. Szybko zacząłem szukać brata. Nie mogłem go znaleźć. Przez moją głowę
przewijały się różne scenariusze. Od tego, że ktoś już włamał się dawno na
naszą łódź, do tego, że to może Jack... ale tej myśli nie dopuszczałem do
siebie.
W końcu go znalazłem, stał tam, gdzie ja jeszcze kilka minut temu siedziałem.
-Jack! Co się dzieje? CO jest z nią?
-Z kim?
-No z Charlotte... Co się z Tobą dzieje?
-Czego ty ode mnie chcesz?!
-Jack...
-Czego?!-stanął przede mną, twarzą w twarz, ja i mój brat? To nie był on. Jego
twarz... taka nie ludzka, mina przerażająca, a oczy? Czarno-czerwone.
Nie wiedziałem, co mam zrobić, serce mi stanęło, kim on był?
-Kim ty jesteś?
-Brata nie poznajesz?-spojrzał się da niego z żalem.
-Jack...
-CO JACK?! CO JACK?! Myślisz, że wypowiadanie mojego imienia coś zmnieni?
Jak tak to się mylisz!
-CO CI SIĘ STAŁO STARY?!
-NIE WIDAĆ?
-NO NIE ZA BARDZO!
To nie była rozmowa, to były krzyki.
-To ja Ci pokażę...-powiedział nagle bardzo, ale to bardzo spokojnym głosem.
Zbliżył się do mnie, złapał mocno za ramiona, pochylił się nad moim uchem i
powiedział:
-Boleć będzie, ale przeżyjesz.
Moje oczy momentalnie się powiększyły. W tedy to poczułem, ugryzł mnie, mój
brat mnie gryzie! Wbił mi się w szyje, na początku nie bolało, ale z czasem...
Moje oczy były całe czarne od rozszerzonej źrenicy, blask księżyca odbijał się
od falującej wody, szum wody mnie uspokajał do puki nie zacząłem przeraźliwie
jęczeć leżąc już na ziemi. Jack stał nade mną i wpatrywał się we mnie z
zadowoleniem, z łobuzerskim uśmiechem. Straciłem przytomność.
-Conor? Żyjesz? Bracie?-usłyszałem zagłuszony głos Jack'a.
Zerwałem się by usiąść.
-Co ty mi Ku*** zrobiłeś wczoraj?!
-Nie czujesz różnicy?
-Jakiej?
-Nie przeszkadza Ci to, że jesteś wampirem? Takim jak ja?
-Co?! Ja? Co? TY?!
-No to jeszcze się nie przemieniłeś do końca.
-Wytłumacz mi do cholery co tu się dzieje i co się stało z Charlotte?!
-Skoro tego pragniesz... Ostatniej nocy w Londynie, przed przylotem tu,
zniknąłem na kilka dni. Pamiętasz?
Pokiwałem tylko głową.
-No to wtedy, poprztykałem się z jakimiś kolesiami co znęcali się nad jakąś
laską. Pogryźli mnie trochę i się zamieniłem w to coś, jakoś sobie radziłem z
pragnieniem krwi, ale wczoraj nie wytrzymałem i ją zabiłem, ale zauważ, że
Ciebie nie zabiłem, bo Cię kocham braciszku. Ale ze mną jest coraz gorzej, nie
mogę już żyć między ludźmi, doprowadza mnie to do obłędu i boję się, że będzie
się to nasilać.-mówił to z takim smutkiem, że wiedziałem czemu mnie
'zamienił'. Nie chciał być sam.
-A z Charlotte-dokańczał swoją wypowiedź- to przez przypadek wyszło,
rozumiesz?
-Ymmm nie, jeszcze nie.Haha
-Jesteś pewnie na mnie wściekły jak nie wiem...-spuścił wzrok.
-No co ty... No w sumie trochę tak, ale rozumiem Cię. Teraz co robimy z
ciałem? Hymmm-a co miałem mu powiedzieć? Ze zrujnował mi życie? że muszę zejść
ze sceny, że musimy się odciąć od wszystkiego!?
-Serio? Boże! -nic więcej nie powiedział, tylko na szyje mi się rzucił.
-Dobra...-wstałem.
-Więc tak Jack, upozorujemy tak jakby morderstwo i porwanie.

...

Kilka dni później w radiu:
-Brytyjski Piosenkarz Conor Maynard, który wypłynął na rejs ze swoim bratem
Jack'iem i jego dziewczyną Charlotte Megan nie wrócili żywi na ląd. Dziewczynę
znaleziono zamordowana w jednym z pokoi, po chłopakach nie było ani śladu. Są
podejrzenia, że ktoś już tam na nich czekał i ich porwał, lecz nie ma żadnych
wieści od takowych porywaczy. Rodziny są oszołomione całą tą sytuacją. Gdyby
ktoś widział Conora lub Jack'a Maynard'a proszę się do nas zgłosić.
-Dobrze to wykombinowałeś.-powiedział do mnie brat.
-Czasem się przydaje haha.
-Ale co z rodzicami? Nie chce ich tak zostawić.
-Ja też nie...
-Może napiszmy do nich list.
-Będą się chcieli z nami zobaczyć.
-No to powiemy im, że teraz to nie jest możliwe, może później, gdy będziemy
umieli się opanować?
-W sumie-nie wiedziałem co robić, a to nie było takie głupie.
-No dobra-zgodziłem się.
Do rodziców.
Hej! To my! Jack i Conor. Tak naprawdę żyjemy, ale nie możemy się nikomu
pokazać, przynajmniej nie teraz. Mam nadzieje, że nam wybaczycie. Piszemy do
Was bo nie chcemy byście żyli w ciągłym strachu o Nas i wyczekiwali
jakiekolwiek wiadomości. Tylko proszę nie możecie powiedzieć nikomu o tym, że
jednak żyjemy i jesteśmy wolni, nic nam nie jest. Będziemy do Was pisać jak
tylko często się da.
Kochamy Was
Jack & Conor.


Droga Ann
To My! Pewnie rodzice powiedzieli Ci, że z nami jest wszystko dobrze i, że
masz się nie martwić? Teraz my to potwierdzamy. Z nami jest OK! I nie martw
się, nie zostawimy Cię, wrócimy po Ciebie niedługo. Proszę nie mów tego
nikomu, nawet rodzicom.
Całuski
Jack & Conor.

Do tego dołączyliśmy zdjęcia z datą, a listy sami podrzuciliśmy. Wkrótce media
przestały o nas mówić.




I jak Wam się podoba?

Jak macie jakieś pomysły na imagina piszcie do nas OK?
Wtedy będzie ich więcej :P




niedziela, 3 lutego 2013

Conor Imagin :P

No więc... Napisałam sobie imagina ^ ^ Taki nie do końca normalny xD haha ze mną chyba jest coś nie tak.

Włącz lub nie XD haha



Wyszłaś za zakrętu, cichej Londyńskiej ulicy.
-Co ja mam teraz ze sobą zrobić ?! Jak teraz mam żyć? Co mogę a czego nie?!
Różne myśli plątały się po Twojej głowie, na prawdę nie wiedziałaś co robić.
Podniosłaś wzrok z chodnika i ujrzałaś postać. Wiedziałaś, że to mężczyzna.
Postanowiłaś iść za nim. Zbliżałaś się bezszelestnie do niego, w pewnym momencie zorientował się, że idziesz za nim.
Widziałaś, że co chwile zerka do tyłu, wyczułaś moment kiedy chce się odwrócić i stanęłaś wpatrując się w chodnik.
Powoli zbliżał się w twoją stronę z lekko wyciągniętą ręką do przodu, wyglądał jak by się skradał.
-Hej! Hej... Nic...-przełknął ślinę-Nic Ci nie jest?
Nic nie odpowiadałaś, stałaś z poszarpanymi ubraniami przed nim, nadal ze spuszczonym wzrokiem, wiatr rozwiewał Twoje włosy.
-Proszę... Hej! Powiedź coś!- próbował wyciągnąć chociaż jedno słowo z Ciebie.
-Nic Ci się nie stało? Jak się czujesz!?-mówił coraz głośniej i z większymi obawami w głosie.
-Nie, nic mi nie jest.-wyszeptałaś cicho pod nosem, ale tak by usłyszał.
-Pomóc Ci może?
-Ja bym uciekła.
-Co? Ktoś Cię goni?!- przestraszył się nie na żarty.
-Nie.
-To o co chodzi?
-O mnie...
-Jak to? -patrzył się na Ciebie jak na wariatkę i nie wiedział co ma robić.
Podniosłaś głowę  lecz nie otwierałaś oczu. Chłopak widział w Tobie niegroźną, zagubiona dziewczynę  gdy nagle otworzyłaś oczy. Piękne, duże, płonące czerwienią oczy. Uroku dodawał blask Księżyca.
-Boże!- chłopak gwałtownie się cofnął, nie wiedział co ma zrobić, jak zareagować... pustkę miał w głowie.
Ale słysząc i widząc jego niepokój tylko się uśmiechnęłaś. Po czym dodałaś:
-Mówiłam żebyś odszedł.
Wycofał się i przymierzał do ucieczki.
-Ale już jest za późno.
I w mgnieniu oka znalazłaś się przed nim, chwyciłaś go za gardło i przyparłaś do muru.
-Czemu wy nigdy nie słuchacie? Nie jesteście niepokonani.
Powoli opuściłaś do na ziemie, nie poluźniając ucisku na szyi.
-Cz..cze...-próbował wypowiedzieć słowa.
-Czego od Ciebie chce? Proste...
I wgryzłaś mu się w szyje. Wył z bólu, ale nie przestawałaś. Puste ciało rzuciłaś na chodnik i odeszłaś jakby nigdy nic.
Dalej nie wiedziałaś co masz ze sobą zrobić, gdzie się podziać, lecz byłaś już mniej spragniona. Nie mogłaś uwierzyć, że zabiłaś człowieka i to jeszcze w taki sposób, dosłownie wysysając z niego całe życie. Nigdy nie zapomnisz jego przerażonych, pięknych oczu, jego współczującego głosu. Chciało Ci się płakać, ale żadna z łez nie chciała spłynąć po twoim jasnym jak śnieg, policzku. Wiedziałaś, że od dziś będziesz inną osobą, nawet nie osobą tylko chodzącą śmiercią. Bezlitosna i nie wybierającą pośród ofiar.

Minęło kilka dni, od twojego pierwszego napadu. Znalazłaś opuszczony dom, gdzie chowałaś się przed ludźmi. Słońce Ci nie groziło, ale oczy były widoczne z daleka. Siedząc w ruinie, bo domem tego nazwać się nie dało, słuchałaś radia.
Twoją uwagę przykuło zawiadomienie o zniknięciu młodego wokalisty, Conor'a Maynard'a, który zaginął 3 dni temu. Od razu chciałaś iść do kafejki internetowej sprawdzić czy właśnie go wtedy zabiłaś. Ale szybko się zorientowałaś, że nie możesz, musiałaś coś wymyślić. Na jedyne co wpadłaś to okulary przeciw słoneczne.
Zaryzykowałaś.
Myślałaś, że ludzie się połapią, ale nawet nikt nie zauważył, a ty zauważałaś w nich wszystko, wystarczyło jedno spojrzenie. Wtedy zdałaś sobie sprawę jacy ludzie są nieuważni i zabiegani, obojętni na innych. Dodarłaś do celu, z pośpiechem włączyłaś przeglądarkę i wpisałaś 'Conor Maynard', weszłaś w grafikę i po kilku sekundach wybiegłaś z budynku. Pobiegłaś w tamto miejsce, tam gdzie go spotkałaś. Minęło trochę czasu i zaczęło się ściemniać.
-Boże! Czemu ja to zrobiłam?! Czemu ten, ten śmiertelnik musiał być znany?-wyrzuty sumienia Cię dręczyły. Usiadłaś pod murem, gdzie leżało wcześniej jego ciało, wtedy myślałaś, że był martwy.
-Przepraszam, coś się stało?-usłyszałaś męski głos.
-Nie! Odejdź!-krzyknęłaś, nie podnosząc głowy z kolan.
Słyszałaś, że postać się oddala.
-Nie powinnaś tak wybrzydzać.
-Słucham? -ubrałaś okulary i spojrzałaś się na osobę stojącą przed tobą.
-Maynard?! To ty?
-A kto inny? heh -zaśmiał się i podał Ci rękę byś wstała, lecz ty nie skorzystałaś, w mgnieniu oka stałaś przed nim i zdjęłaś okulary, widząc, że on jest tym kim ty jesteś.
-Słuchaj...-zaczęłaś- Ja nie chciałam, myślałam, że Cię zabiłam.
-Oooo! Wiesz... Ymm Dzięki za szczerość hahaha.-nie wiedział w sumie co Ci ma odpowiedzieć.
-Wiedziałem, że tu przyjdziesz. Tylko nie wiedziałem kiedy.-spojrzał się na Ciebie w rozczulający sposób.- I się doczekałem.
-Jak widać, ale w sumie to po co ? -bardzo Cię ciekawiło, czemu czekał na ciebie.
-Na początku-zaczął chodzić wokół Ciebie-chciałem Cię zabić, za to co ze mną zrobiłaś i jak wiele mi odebrałaś i jaką wielką krzywdę uczyniłaś moim bliskim.
Wypowiadał te słowa bardzo cicho i powili, a ty stałaś oszołomiona i czekałaś na jego ruch.
-Ale potem-ciągnął swoją wypowiedź-poznałem, że to jest nawet fajne.-zatrzymał się przed tobą i spojrzał przyjaźnie, lecz niepokojąco.
-I chciałem podziękować...-odetchnęłaś z ulgą.
-Ale sobie przypomniałem o bliskich.-jak byś była człowiekiem serce by Ci zamarło, mówił to takim tonem, ze myślałaś, że zaraz oszalejesz.
-I znowu chciałem Cie zgładzić... Jak widzisz straszny mętlik w głowie.-nadal chodzi wokół Ciebie, teraz dodatkowo przez chwile stukał palcem o wargi w zamyśleniu.
-BOŻE! CO CHCESZ ZE MNĄ ZROBIĆ?!-nie wytrzymałaś i krzyknęłaś mu prosto w twarz.
Gwałtownie złapał Cię za szyje i przycisnął do mury, tak jak ty go kilka dni temu.
-Jakie to jest uczucie, gdy nie możesz nic zrobić? Jak się teraz czujesz? Nad ziemią? Wiesz, że ze mną szans nie masz, to widać.-wypowiadając te słowa wpatrywał Ci się głęboko w oczy. Czułaś przerażenie, strach, niepokój wszystko na raz, nie wiedziałaś co zrobić.
-Nie mogę zrobić Ci tego co ty mi... Już straciłaś bliskich na rzecz bycia potworem... Niesamowitym potworem.
W jego oczach widziałaś wielkie przerażenie, ale na twoje nieszczęście rządzą mordu była bardziej widoczna.
-EJ! Zostaw ją!-odezwał się nagle jakiś głos.
-Radze Ci, odejdź stąd!-Chłopak szybko zareagował.
-Opuść ją na ziemie!-zbliżał się do niego.
-Odejdź-wyszeptałaś słabym głosem do nieznajomego. Wampir na wampira działał jak człowiek na człowieka, więc z łatwością mógł Cię zabić.
-Nie!-zwrócił się do Ciebie, po czym dodał do twojego wroga-Zostaw ją guwniarzu!
Runęłaś na ziemie wyczerpana. Podniosłaś głowę i spojrzałaś co się dzieje.
-Nieeeeeeeeeee!- wykrzyknęłaś-zostaw go!
Chłopak 'bawił się' ofiarą, ale w końcu wbił się w niego i uszło z niego życie.
Zauważyłaś dziwne zachowanie po tym jak zabił niewinnego człowieka, położył go na ziemi i pochylił się nad nim.
-Co ty robisz?-patrzałaś się na dziwną scenę z przerażeniem.
-Dlatego zostałem wampirem, zapomniałaś o sercu.-Ręką przebił się przez ciało i wyrwał serce mężczyźnie. Z oburzenia i niesmaku spuściłaś wzrok. Po czym zacisnęłaś pięści, wstałaś i pobiegłaś w jego stronę z zamiarem ataku.
Nie spodziewał się niczego, uderzyłaś w jego brzuch z taką siłą, że przeleciał kilka metrów i poodbijał się od asfaltu.
Wstał, otrzepał się, przygotował się do ataku, minę miał bardzo poważną a w oczach niewyobrażalną złość. Ruszył w Twoją stronę  a ty w jego. Chciał Cie zaatakować, uderzając nogą w brzuch, lecz podskoczyłaś i odbiłaś się od jego ramion. Gdy obaj byliście na nogach, ponownie pognaliście w swoje strony, lecz teraz on zręcznie uniknął twojego ataku. Teraz to już i ty chciałaś go zabić.
Biliście się jeszcze chwile, aż doszło do twojej przegranej. Chłopak był silniejszy, leżałaś na ziemi, unieruchomiona przez niego, wiedziałaś, że Cię zabije. Patrzył się na ciebie z zadufaną miną, był  bardzo pewny siebie, ty nie stawiałaś oporu. Zbliżał się twarzą do twojej by spojrzeć ci ostatni raz w oczy. Wyglądało to przerażająco, księżyc oświetlał jego twarz, czerwone oczy pełne krwi, wszędzie czarno. Tylko ty i on. Byłaś jak jego marionetka. Mogło z Tobą zrobić co chce. Pomyślałaś tylko o tym, że mogłaś dać się zabić tym wampirom co na ciebie napadli tamtej nocy, chociaż nie musiałabyś ginąć z rąk własnej ofiary. Wtedy stało się coś dziwnego. Z oczu popłynęły ci łzy, ale nie zwykłe, to była krew.
Conor, aż ze zdziwienia otworzył usta, wyglądało to tak jak by miał Cię za chwile pocałować.
-To... to...-chciał coś powiedzieć- to jest niesamowite. W tym czasie zamknęłaś oczy.
-To jest niemożliwe.-poczułaś jak jego nacisk na twoje ciało się zmniejsza.
Po chwili siedział obok ciebie. Otworzyłaś oczy. Nie wiedziałaś co się dzieje.
-Jak to jest możliwe, że z oczu płycie Ci moja krew?-zapytał siedząc z rękami zawieszonymi na kolanach i opuszczoną głową.
-Z kąt wiesz?
-Poznasz zapach własnej krwi.
-Zabiłabym Cię teraz.-powiedziałaś stanowczo już siedząc.
-To czemu tego nie zrobisz?
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Jesteś częścią mnie. Jak Cię zabije, zabije i siebie.
-A więc zabijając Ciebie zabije siebie?
-No chyba.
-To jest bez sensu.
-Czy w ogóle coś na tym świecie ma sens?
Umilkliście. Przez tą wymianę zdań nie zmieniliście pozycji, nie spojrzeliście się na siebie.
Postanowiłaś przerwać ciszę.
-Czemu mnie nie zabiłeś od razu ? Już wcześniej?
-Nie mogłem.
-Jak to?
-Nie wiem, czułem, że nie mogę i nie wiedziałem dlaczego-spojrzał się na niego, ty już się wpatrywałaś w jego postać-zabił bym sam siebie.
-Oh-westchnęłaś.
-Ale, jest jeszcze coś-wstał, widząc to ty też wstałaś.
-Co?- spojrzałaś się na niego z niedowierzaniem.
W mgnieniu oka był przy tobie i obejmował Cię w pasie, mając usta blisko twoich, wpatrując się w twoje oczy. Przerażająca jeszcze przed chwilą scena zmieniła się w najbardziej romantyczne doznanie w Twoim życiu.
Zacisnął usta po czym, przecisnął język i schował go, zostawiając nawilżone usta. Po czym Cię pocałował.
Czułaś to co on, było wam dobrze, nie chciałaś aby to się kończyło, lecz wiedziałaś, że musi. Gdy oderwałaś usta od jego, położył jedną dłoń na twoim policzku, opierając swoje czoło na twoim.
Z oczu ponownie zaczęły płynąć Ci łzy. Lecz on się tym nie przejął, chciał tylko patrzeć się na Ciebie.
Zapłakana, wyszlochałaś;
-Przepraszam...
-Nie ma za co, miłości mego życia.-powiedział to bardzo czule i szczerze.
-Wybacz, ale ja nie mogę.
-Możesz.-przytulił Cię mocniej.
-Chciałabym, ale nie.
Jednym szybkim ruchem przebiłaś jego ciało sięgając po martwe serce.
Otworzył szeroko oczy, były całkowicie puste, po czym padł na ziemie jako martwy na dobre.
Padłaś na kolana przed jego ciałem, zapłakana i wypowiedziałaś:
-Kocham Cię, lecz trzeba oszukiwać przeznaczenie by ratować ludzkie życie, niewinne życie, już drugi raz Cię jego pozbawiam, wybacz mi.
Po czym sama wydarłaś z siebie serce i padłaś na niego.
Wyglądaliście jak zakochana para, która już na zawsze będzie ze sobą, lecz nie wśród żywych.



No i jak? :P


sobota, 2 lutego 2013

Conor na urodzinach Andy'ego

Conor i Jack byli ostatnio na urodzinach Andy'ego. Andy- przyjaciel Liam'a Payna z One Direction.

Kilka fotek:









piątek, 1 lutego 2013

Imagin xd


Hej :) Dziś imagin krótki, bo weny za bardzo nie miałam, ale mam nadzieję, że i tak się wam spodoba :) I dedykuję go Julce, która ma dziś urodziny :) Sto lat!

Moja koleżanka jest dziennikarką. Przeprowadza wywiady z wieloma gwiazdami, a jest ona była bardzo miła i fajna, udało jej się zdobyć numery do niektórych z nich, np: do mojego największego idola, Conora Maynarda. Mimo tego, że jest moją najlepszą przyjaciółką nie mogła dać tego numeru tobie, ponieważ obiecała mu, że nikomu go nie da.
Dziś są twoje urodziny i twoja koleżanka postanowiła zabrać cię na koncert Conora. Byłaś bardzo podekscytowana. Czekałaś na ten koncert bardzo długo. Marzyłaś, by zobaczyć artystę z bliska... Dziś postanowiłaś wyglądać bardzo pięknie. Kupiłaś sobie na to okazję nową sukienkę, a przyjaciółka pomogła ci w makijażu i w zrobieniu ładnej fryzury. Coś kombinowała, ale nie wiedziałaś jeszcze co.
Dojechałyśmy na miejsce koncertu przed czasem i zajęłyśmy miejsce w pierwszym rzędzie, przed samo sceną. Gdy Conor wszedł do scenę nie zaczął od razu śpiewać, zaczął od krótkiej przemowy.
-Hej Mayniac! Dzisiaj jedna z was ma urodziny, a mianowicie (T.I.). -wskazał na mnie-Zaśpiewajmy jej ,,sto lat"!
Wszyscy zaczęli śpiewać, a Conor razem z nimi. Odrazu domyśliłam się, że to zasługa twojej przyjaciółki, to był najwspanialszy prezent jaki kiedykolwiek w życiu dostałam... Słuchałam jak kilka tysięcy fanów Conora śpiewa dla mnie.  Słuchając tego płakałam ze szczęścia. Gdy to się skończyło Conor znów zaczął mówić:
-Choć tu (T.I.) do mnie na scenę. Zaśpiewamy razem, przecież wiem od twojej koleżanki, że znasz wszystkie teksty moich piosenek... - podeszłam na niego.
Bałam się, że się pomylę, albo że zafałszuję mimo tego, że znam dokładnie każdą jego piosenkę, a i uważałam, że dosyć ładnie śpiewam. Lecz mimo to czułam się cudownie. Zanim zaczęliśmy śpiewać Conor przytulił się do mnie, dał mi buziaka w policzek i złożył życzenia. W tej chwili poczułam się wyjątkowa. Następnie złapał mnie za rękę i zaczęliśmy śpiewać.
Po koncercie przyjaciółka zostawiła mnie z Conor'em a sama pojechała.
-Dzięki za to wszystko... Było cudownie...
-Nie musisz mi dziękować... Lepiej podziękuj swojej koleżance, bo inaczej nie mielibyśmy okazji się poznać...- uśmiechnął się.
Później było już tylko lepiej. Kolacja tylko we dwojga... To było coś! Tego dnia nigdy nie zapomnę...
Wracając do tej kolacji... Conor zabrał mnie do bardzo drogiej restauracji. Na stole stały zapalone 2 świeczki oraz były rozrzucone płatki róż. A po środku stolika stał pusty wazon.
Conor oddalił się gdzieś. Wrócił do mnie za chwile z piękną, czerwoną różą.
-Nie trzeba było... Wystarczyłyby życzenia i jakiś spacer, a nie moja koleżanka każe ci wydawać tak na mnie kasę...
-Ale ona kazała mi zabrać cię na spacer... Ale gdy cię zobaczyłem... Hm... Jesteś piękna, nie mogłem inaczej postąpić.- uśmiechnął się i wręczył mi różę.
Po romantycznej kolacji Conor odwiózł mnie pod sam dom.                                                                                 
-Obiecaj mi, że na jednej kolacji się nie zakończy...-powiedział.
-Jasne...- odpowiedziałam. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Rano jeszcze sobie nawet o tym nie marzyłam...
-To fajnie, mój numer masz w swojej komórce.- ponownie się uśmiechnął i na pożegnanie dał mi buziaka z policzek.
Kolejne kolacje były jeszcze lepsze i jeszcze bardziej romantyczne.
Pewnego dnia Conor przyjechał po mnie bez zapowiedzi.
-Hej, co tu robisz?-zapytałam nieco zdziwiona.
-Miłe powitanie nie ma co! haha... Chciałem zrobić ci niespodziankę! - pocałował mnie w policzek jak zawsze na powitanie i pożegnanie.
-Oh jak miło.- wsiadłam do samochodu Conor'a.
Chłopak zawiózł mnie gdzieś, gdzie jeszcze nigdy nie byłam.
-Gdzie jesteśmy?-zapytałam.
-Zaraz zobaczysz.
Szliśmy przez jakieś 5 minut i zobaczyłam plażę. Była piękna... Czemu ja tu wcześniej nigdy nie byłam?
-Ojeju... jak tu pięknie!- westchnęłam
-Wiem, ale jeszcze wszystkiego nie widziałaś.- Zasłonił mi oczy i zaprowadził gdzieś.
Gdy osłonił mi już oczy zobaczyłam wielki napis na piasku:,, Chcesz zostać moją dziewczyną?". To było piękne. Napis był w środku pięknego serca ułożonego z róż... Wszystko było jak w jakimś filmie...
-To jak? Chcesz być moją dziewczyną?
-Taaak...- szepnęłam.
Conor przybliżył się do mnie. Poczułam jego bliskość... Jego oddech. Poczułam jak obejmuje mnie i jego usta spotkały się z moimi. To było cudowne uczucie. Nasz pierwszy pocałunek był piękny, aż brakuje słów, by to opisać...
Później puścił z komórki piosenki i zaczęliśmy tańczyć. Ludzie patrzyli się na nas. Widziałam jak niektóre fanki patrzą się na mnie z zazdrością w oczach, ale żadna nie podeszła i nie przeszkadzała nam.
Po tym tańcu wyjął z kieszonki łańcuszek. Był on srebrny z zawieszko w kształcie serca. Na serduszku był napis: ,, Na zawsze razem"
-Oj... nie trzeba było... Kocham cię!- rzuciłam mu się na szyję. Conor był wspaniały... -Nie myślałam, że ktoś tak sławny jak ty może zakochać się a kimś takim jak ja... W zwyczajnej dziewczynie...
-Ale ty nie jesteś zwyczajna! Jesteś cudowna!
-Dziękuje.- pocałowałam go ponownie.
Conor codziennie mnie odwiedzał aż do dnia w którym wprowadziłam się do niego. Bardzo się kochamy i nasz związek przetrwa wszystko.
Wczoraj dodałam nowy imagin do zakłaki Wasze imaginy :) Czytajcie bo jest piękny