piątek, 31 stycznia 2014

imagin cz. 4

Miałam spotkać się z Conorem o 12, w jakiejś kawiarence, której nie znałam. Nazywała się  ‘This moment’ i była na ulicy, którą znałam, bo byłam tam może ze dwa góra trzy razy. Jest tam sklep z fajnymi rzeczami, ale bardzo, bardzo drogi! No, ale wracając do tematu, nie przypominam sobie, żeby była tam jakakolwiek kawiarenka… No, ale cóż, może to coś nowego? W prawdzie byłam w tym sklepie miesiąc temu, no ale kto wie? – rozmyślając nad tym zakładałam na siebie swoje nowe spodnie. Włosy spięłam w kok.
-Hm… Czegoś tu brakuje…- westchnęłam do tej drugiej mnie w lustrze, zakładając swoje ulubione, srebrne kolczyki w serduszka. – Już wiem czego!- krzyknęłam. Pobiegłam do swojego pokoju i z szuflady wyjęłam swoje kujonki. Nie, nie miałam wady wzroku, to były zerówki, ale uwielbiałam je nosić.
-No to chyba jestem gotowa…- powiedziałam niepewnie.- Jak myślisz, może być?- zapytałam swoje lustrzane odbicie. Uśmiechnęłam się, więc druga ja również. Odebrałam to jako znak, że może być. – Będzie fajnie, nawet jeśli nie znajdę tej kawiarni!- pocieszyłam się, założyłam swoje czerwone conversy
<które, nie ukrywam, nie wyglądały już jak nowe, bo wszędzie w nich chodziłam>, chwyciłam torebkę i wyszłam z mieszkania. Później poszłam na parking i otworzyłam swoje autko, które ochrzciłam imieniem Cherry, bo był takiego koloru jak wiśnie, a że ja lubię wiśnie, to imię samo jakoś się nasunęło na myśl.
-Odpal proszę…- powiedziałam wkładając klucze do stacyjki, ale Cherry nie miała ochoty zapalić.- Błagam, Cherry… Choć raz chciej ze mną współpracować!- powiedziałam już nieco wkurzona, ale ona nadal nic. No wiecie, taka złośliwość rzeczy martwych. Wysiadłam, więc z auta, otworzyłam klapę i zdałam sobie sprawę, że wcale się na tym nie znam.
-Trudno, policzymy się innym razem!- warknęłam i kopnęłam w koło. – Ała!- nie przewidywałam, że mnie zaboli… -Jestem głupia...- westchnęłam i dopiero zauważyłam, że niedaleko mojego auta stał jakiś facet i podziwiał moją głupotę. Przyjrzałam mu się dokładnie. O kurcze, to ojciec mojego ucznia!- ta myśl przemknęła  mi po głowie i zrobiło mi się strasznie głupio.- Dzień dobry!- krzyknęłam w stronę tego faceta, a on kiwnął mi tylko głową. Coraz częściej zastanawiam się, czy ja się w ogóle nadaję na nauczycielkę…  I z tą myślą poszłam do piwnicy, odnalazłam swój rower górski i miałam nadzieję, że przynajmniej on nie odmówi mi posłuszeństwa. No i nie odmówił, on nigdy mnie nie zawiedzie… Kochany rowerek!
No i pojechałam w kierunku ulicy, gdzie byliśmy umówieni. Dobrze, że wyszłam z domy wcześniej, bo inaczej bym nie zdążyła.
Gdy wjechałam w tą ulicę zaczęłam szukać budynku o numerze 69. Taaa, to taka fajna cyfra! Przeminęłam już ten drogi sklep i jadę dalej. W końcu zwolniłam, bo moim oczom ukazał się dom numer 65…66…67…68… no i w końcu znalazłam 69! Ale tam wcale nie było kawiarni, tylko zwykły dom. No może nie taki całkiem zwykły, bo mega wypasiony i z basenem! Może, Conor podał zły adres? Zsiadłam z roweru i stałam przez chwilkę jak słup zastanawiając się, dzwonić do Conora, czy do tego domu? Do Conora, może nie, bo pomyśli, że nie umiem trafić do głupiej kawiarni. Dobra, dzwonię tym domofonem. Wcisnęłam guzik i czekałam, aż usłyszę jakiś głos wydobywający się z głośnika. Ale nic takiego się nie stało, tylko bramka otworzyła się. Dziwne… Normalni ludzie najpierw pytają się kto to, a dopiero później otwierają. A może ten ktoś na kogoś czekał i myśli, że tym kimś jestem ja!? Znów sama przez siebie i te moje głupie myśli spanikowałam. Znowu stałam przed bramką i wejść, czy nie wejść? Oto jest pytanie… W końcu postanowiłam nie robić z siebie głupka i weszłam. Szłam powoli i nie pewnie, przy okazji podziwiając podwórko. Ten kto tu mieszkał, był na pewno bogaty!
W końcu doszłam do drzwi i zapukałam.
-Otwarte! – usłyszałam czyjś głos, ale nie weszłam. Nie byłam pewna, czy to tak wypada. Nie musiałam długo czekać, bo po chwili drzwi same się otworzyły. Zerknęłam do wewnątrz i zauważyłam, że ktoś stoi zza drzwiami.
-No wchodzisz czy nie? – poznałam ten głos. Tak byłam tego pewna, że to głos Conora.
-Wchodzę.- weszłam do domy i zaczęłam się po nim rozglądać. W środku był tak samo piękny, jak na zewnątrz. Chciałabym kiedyś w takim mieszkać…- Ale to chyba nie jest kawiarenka?
-No niestety nie. Pomyślałem, że fajniej będzie zrobić razem obiad, niż iść na gotowy.
-Ale ja nie umiem gotować…
-Ja też!
-No to zapowiada się ciekawie… Na pewno się najemy!
-No pewnie.
-A masz już jakiś pomysł na obiad? –zapytałam.
-Ale to może nie tutaj, tylko w kuchni.
-Jasne.- zaczęłam odsznurowywać swoje conversy.
-Nie spoko, nie zdejmuj.
-Ale… - spojrzałam na Conora, sam też chodził w vansach, nie były też jakoś szczególnie czyste. Więc zawiązałam ponownie buta i poszliśmy do kuchni.
-Wow… To twój dom?
-Tak.
-Mieszkasz tu sam?
-Tak.
-Zazdroszczę ci! Ten dom jest taki piękny i duży! Uwierz, zupełne przeciwieństwo mojego…- jęknęłam na koniec.
-Na pewno nie jest taki zły…- Conor chciał mnie pocieszyć.
-Taka mała klitka w bloku, wynajmuję go od takiej starszej pani, która jest moją sąsiadką i sprawdza co tydzień, czy jej dom jest w takim stanie jak był. Więc w sumie, nie mogę nawet go umeblować po swojemu.
-Wynajmij inny.- poradził, ale jego rada nie była trafna.
-Nigdzie nie znajdę tańszego, a wiesz… pensja zwykłej, początkującej nauczycielki angielskiego nie jest jakaś szczególnie wysoka…
-No to, to wszystko wyjaśnia. Fajny masz pojazd.- Ej, no! To było już złośliwe!
-Cherry się fochnęła i odmówiła współpracy…- jęknęłam.
-Cherry?
-Mój samochód.- wyjaśniłam od razu.
-Lubisz sałatki?- zmienił temat naszej rozmowy, co było mi bardzo na rękę. Nie lubiłam się użalać nad sobą, ale od kąt postanowiłam być samodzielna, coraz częściej to robiłam.
-No jasne!
-No to zrobimy sałatkę z kurczakiem.- niby proste, ale to moje ulubione danie.- Mam fajny przepis.- podał mi kartkę z przepisem.
-To moja ulubiona sałatka!- wykrzyknęłam, gdy tylko skończyłam czytać przepis. – Przepis znam na pamięć.- pochwaliłam się.
-No to do roboty! – Conor wyjął wszystkie potrzebne składniki. – Wolisz kroić kurczaka czy sałatę?- zapytał.
-Może, zajmij się kurczakiem, a ja resztą.
-Dla mnie spoko. – i wzięliśmy się do roboty. Conor kroił pierś kurczaka, następnie zamaczał ją w ostrej przyprawie i wrzucał na patelnię. Za to ja zajęłam się wspomnianą już sałatą, robieniem sosu i całą resztą.
Było to miłe zajęcie. Świetnie się przy tym bawiliśmy i poznaliśmy się przy tym jeszcze bardziej.
Następnie ja zajęłam się układaniem poszczególnych warstw sałatki, a Conora zajął się stołem, tzn. rozłożył sztuczce, talerzyki, szklanki i serwetki.

No i w końcu przyszedł czas na jedzenie! A nie ukrywam, kocham jeść.
Będzie jeszcze co najmniej 1 - 2 części, albo i więcej, zależy od mojej weny twórczej, z którą ostatnio jest trochę słabo -.- wgl nie podoba mi się ten imagin :( A wam? 
Przypominam o konkursie, który jest do niedzieli (02.02.2014)

czwartek, 30 stycznia 2014

tłumaczenie piosenek

Cześć :) Nie miałam dziś weny twórczej, więc nie napisałam kolejnej części imagina, ale za to macie tłumaczenie piosenek od Niny :P

DON'T FORGET


You can dance with anybody if you wanna dance
I know you didn’t come just to sit and watch me with a drink in my hand

You can laugh with anybody who can make you laugh
You’re the baddest, I’m barely looking at you, girl do you understand?

And all night long
I’m tryna get you out of here
And baby it’s alright
As long as you don’t forget

Just don’t forget
Who’s taking you home
Who’s holding you close
When everyone’s gone
Just don’t forget
Who’s tucking you in
When records don’t spin
Again and again
Just don’t forget
And all night long
I’m tryna get you out of here
And baby it’s alright
As long as you don’t forget
Just don’t forget

Just don’t forget

Looking good, now I see you from the other side
If this is what they see when I’m with you then I’m a lucky guy yea

It’s so good, go ahead and spread your wings tonight
It’s only right
Well you look so fly

And all night long
I’m tryna get you out of here
And baby it’s alright
As long as you don’t forget

Just don’t forget
Who’s taking you home
Who’s holding you close
When everyone’s gone
Just don’t forget
Who’s tucking you in
When records don’t spin
Again and again
Just don’t forget
And all night long
I’m tryna get you out of here
And baby it’s alright
As long as you don’t forget

Going, do you?
It’s your tonight
I’ll be waiting, take your time

And you know whenever you’re ready we’ll go
As long as I get you alone
Where there’s no distraction there’s only attraction girl

Just don’t forget
Who’s taking you home
Who’s holding you close
When everyone’s gone
Just don’t forget
Who’s tucking you in
When records don’t spin
Again and again
Just don’t forget
And all night long
I’m tryna get you out of here
And baby it’s alright
As long as you don’t forget
Just don’t forget

(Just don’t forget)




TŁUMACZENIE




Możesz tańczyć z kimkolwiek, jeśli chcesz tańczyć
Wiem, że nie przyszłaś tu tylko po to, żeby obserwować mnie z drinkiem w dłoni

Możesz śmiać się z kimkolwiek, kto cię rozbawia
Jesteś najgorsza, ledwo na ciebie patrzę, dziewczyno rozumiesz?

I przez całą noc
Próbuję cię stąd wydostać
I kochanie to jest w porządku
tak długo, jak nie zapomnisz

Tylko nie zapomnij
kto zabiera cię do domu
kto trzyma cię blisko
kiedy wszyscy odeszli
Tylko nie zapomnij
kto otula cię do snu
kiedy rekordy nie wirują
wciąż i wciąż
Tylko nie zapomnij
i przez całą noc
Próbuję cię stąd wydostać
I kochanie to jest w porządku
tak długo, jak nie zapomnisz
Tylko nie zapomnij

Tylko nie zapomnij

Dobrze wyglądasz, teraz widzę cię z innej strony
Jeśli to jest to, co oni widzą kiedy jestem sobą, to jestem szczęśliwym gościem

To jest tak dobre, śmiało idź i rozwiń dziś swoje skrzydła
Tylko to jest dobre
dobrze wyglądasz kiedy latasz

Próbuję cię stąd wydostać
I kochanie to jest w porządku
tak długo, jak nie zapomnisz
Tylko nie zapomnij

Tylko nie zapomnij
kto zabiera cię do domu
kto trzyma cię blisko
kiedy wszyscy odeszli
Tylko nie zapomnij
kto otula cię do snu
kiedy rekordy nie wirują
wciąż i wciąż
Tylko nie zapomnij
i przez całą noc
Próbuję cię stąd wydostać
I kochanie to jest w porządku
tak długo, jak nie zapomnisz

Idę, ty też?
To twoja noc
Będę czekać, nie śpiesz się

I wiesz, że kiedy będziesz gotowa, pójdziemy
tak długo jak mam cię samotnie
Kiedy nie ma zakłóceń, jest tylko atrakcyjna dziewczyna

Tylko nie zapomnij
kto zabiera cię do domu
kto trzyma cię blisko
kiedy wszyscy odeszli
Tylko nie zapomnij
kto otula cię do snu
kiedy rekordy nie wirują
wciąż i wciąż
Tylko nie zapomnij
i przez całą noc
Próbuję cię stąd wydostać
I kochanie to jest w porządku
tak długo, jak nie zapomnisz
Tylko nie zapomnij

Tylko nie zapomnij




LAST GIRL STANDING


Conor:
If i can have it ma way.
I'd have everyone you're leavin' with me.
So I could do it my way.
But there're so many.
I don't know who's gonna be.


Ref.
Conor:
If you think that you're the one come and try your luck
Maribelle:
Show me what you got.
Is you wild enough?
Conor:
I like you, you and you
come on line it up.
Maribelle:
Let's see what happens.
When it all falls down.
Conor:
Who's gon' be the last girl standing?
Maribelle:
I'm gon' be the last girl standing.
Conor:
Who's gon' be the last girl standing?
Maribelle:
I'm gon' be the last girl standing.
Conor:
I-Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it youuu?
(Oh yeah)
Oh yeah
Yeah-ah-ah
Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it you?


Maribelle:
If you could have it your way.
You probably make every guy disappear.
So why that's when your way,
(boy) all day.
When it's time to get out of here.


Ref.
Conor:
If you think that you're the one come and try your luck
Maribelle:
Show me what you got.
Is you wild enough?
Conor:
I like you, you and you
come on line it up.
Maribelle:
Let's see what happens.
When it all falls down.
Conor:
Who's gon' be the last girl standing?
Maribelle:
I'm gon' be the last girl standing.
Conor:
Who's gon' be the last girl standing?
Maribelle:
I'm gon' be the last girl standing.
Conor:
I-Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it youuu?
(Oh yeah)
Oh yeah
Yeah-ah-ah
Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it you?


Conor:
Baby girl
I'm about to make a move.
Pretty soon you're going to find o-o-out.
Maribelle:
Boy you know what you're trying to do.
I'm ready for you.


Ref.
Conor:
Who's gon' be the last girl standing?
Maribelle:
I'm gon' be the last girl standing.
Conor:
Who's gon' be the last girl standing?
Maribelle:
I'm gon' be the last girl standing.
Conor:
I-Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it youuu?
(Oh yeah)
Oh yeah
Yeah-ah-ah
Is it you?
(Oh yeah)
Oh yeah.
Yeah-ah-ah
Is it you?




STAND UP FOR LOVE



Just step on to the floor, looking for the world
The world is perfect
Pic-pic-pic-picture perfect.
Think I found the frame, wanna play a game?
Yes, yes, she got me chasing
No, no, not I’m not complaining!
(I’m gonna take you right back! )
Right back to the moment
Now you’re gonna own it!
(You’re gonna see the spotlight)
Now working on the problers
Stand up, cause you know that, yeah, yeah!


Cause if we all stand up for love
I swear we gonna make it, swear we gonna make it!
I got the heart of a champion
And nothing’s gonna break it, nothing’s gonna take it!
Cause if we all stand up, we all stand up,
We all stand up for love!
Cause if we all stand up for love
Then I swear we gonna make it,
I swear we’re gonna make it
Stand up for love!

Yesternight was yours, wanna take it, it’s ours
So, so much to show you, before the night is over.
Nothing to explain, girl you built that way
And now you blow my mind,
Fuck every single time!
(I’m gonna take you right back! )
Right back to the moment
Now you’re gonna own it, own it!
(You’re gonna see the spotlight)
Now working on these probers
Stand up, cause you know that, yeah, yeah!


Cause if we all stand up, we all stand up,
We all stand up for love!
Cause if we all stand up for love
Then I swear we gonna make it,
I swear we’re gonna make it
Stand up for love!


Cause if we all stand up for love
I swear we gonna make it, swear we gonna make it!
I got the heart of a champion
And nothing’s gonna break it, nothing’s gonna take it!
Cause if we all stand up, we all stand up,
We all stand up for love!
Cause if we all stand up for love
Then I swear we gonna make it,
I swear we’re gonna make it
Stand up for love!
Stand up, stand up, stand up
Stand up, stand up, stand up
Cause you gotta stand up for love, for love!

Cause if we all stand up for love
I swear we gonna make it, swear we gonna make it!
I got the heart of a champion
And nothing’s gonna break it, nothing’s gonna take it!
Cause if we all stand up, we all stand up,
We all stand up for love!
Cause if we all stand up for love
Then I swear we gonna make it,
I swear we’re gonna make it
Stand up for love, for love, for love!
Stand up for love!




TŁUMACZENIE




Postawiłem krok na podłodze, poszukując świata
Ten świat jest perfekcyjny
Doskonały obraz.
Myślę, że znalazłem ramkę, chcesz się zabawić?
Tak, tak, ona mnie goni
Nie, nie ja nie narzekam
(mam zamiar zabrać cię z powrotem)
Z powrotem do tego momentu
Teraz jesteś jego właścicielem
(możesz ujrzeć reflektor)
Pracujemy nad rozpatrywaniem tego
Staw czoła, bo to znasz taak, taaak!

Bo jeśli stawilibyśmy czoła
Przysięgam, udałoby się nam, przysięgam udałoby się nam!
Mam serce mistrza
I nic nie może tego zniszczyć, nic nie może tego zabrać
Bo jeśli stawilibyśmy czoła miłości..
Wszyscy stawilibyśmy czoła miłości
Wtedy by się nam udało
Przysięgam udałoby się nam
Stawić czoło miłości

Tamta noc była Twoja, chcesz ją wziąć, jest nasza
Taaak dużo do pokazania tobie, zanim skończy się ta noc
Nic nie może wyrazi, dziewczyno zbudowałaś ją w taki sposób
A teraz niszczysz mój umysł
Każdego pierdolonego razu
(Mam zamiar zabrać się z powrotem)
Z powrotem do tego momentu
Teraz jesteś jego właścicielem
(możesz ujrzeć reflektor)
Pracujemy nad rozpatrywaniem tego
Staw czoła, bo to znasz taak, taaak!

Bo jeśli stawilibyśmy czoła
Przysięgam, udałoby się nam, przysięgam udałoby się nam!
Mam serce mistrza
I nic nie może tego zniszczyć, nic nie może tego zabrać
Bo jeśli stawilibyśmy czoła miłości..
Wszyscy stawilibyśmy czoła miłości
Wtedy by się nam udało
Przysięgam udałoby się nam
Stawić czoło miłości / x2

____________________________________
A teraz ode mnie w sprawie konkursu xD Dostałam dopiero 2 prace :( Powiedzcie, że ktoś jeszcze coś mi wyśle, błagam... Jeżeli potrzebujecie jeszcze czasu, to napiszcie do mnie, to przedłużę. I kupiłam już nagrodę ^^

To co? Zgłosi się jeszcze ktoś? ^^ Proooooszę <3 Kto chce mnie uszczęśliwić i wygrać taki naszyjnik niech pisze w komentarzu, no i piszcie ile czasu potrzebujecie, to w razie potrzeb po prostu przedłużę terminy i problem z głowy. Ale jak będą tylko te dwie osoby, które się zgłosiły, to co to za rywalizacja? Nie będzie żadnej zabawy... Po prostu, nie opłacało się robić tego konkursu... Myślałam, że wam się spodoba... Trudno, najwyżej więcej nie będzie takich konkursów... Więc błagam, niech ktoś się jeszcze zgłosi! 

wtorek, 28 stycznia 2014

Imagin cz.3

Gdy weszliśmy do biblioteki ja wstawiłam wodę na herbatę i wyjmowałam ciasta, a Conor poszedł się przebrać.
Gdy wrócił wypiliśmy cieplutką herbatkę i zjedliśmy kilka ciasteczek. Poza tym dużo rozmawialiśmy. Mimo, że dopiero co się poznaliśmy, nie brakowało nam tematów. No i powiem też, że ani razu nie gadaliśmy o pogodzie! Po prostu o życiu. Nie był jak te inne gwiazdki, które nawet nie odezwałyby się do takiego plebsu jak ja. I dlatego od dziś będzie on moim idolem.-pomyślałam i nie myśląc długo powiedziałam to na głos.
-Właśnie zostałeś moim idolem!
-Ooo. Fajnie! A ja chce, żeby kiedyś moje dzieci się u ciebie uczyły!- powiedział prosto z mostu, co mnie nieco zaskoczyło.
-Aha.
-No na serio… Jesteś genialna! –kolejny komplement co mi oczywiście nie przeszkadzało.
-Dziękuje. Ty też, nie jesteś jak te inne gwiazdki.- otworzyły się drzwi i weszła moja kochana uczennica.- Conor, to jest Louise.- przytuliłam ją do siebie.- Jest niemal tak genialna jak ja.- uśmiechnęłam się łobuzersko, a przynajmniej tak to miało wyglądać.
-Cześć, jestem Conor.- chłopak podał jej rękę.
-No ja wiem!- powiedziała dziewczyna.
-Przecież mówiłam ci, że to twoja fanka numer jeden!
-Czy Conor nie miał na sobie garnituru z biblioteki?- zapytała tak jakby obok niej w ogólnie nie stał Conor.
-Miał, a co?
-A tak myślałam… Dasz mi swój autograf??- zapytała w końcu chłopaka. Wiedziałam, że chciało to już dawno zrobić, ale się troszkę wstydziła.
-Jasne.
-To poczekaj.- dziewczyna wyjęła książkę Conora ze swojego plecaka.- Dostałam ją od Lottie, brakowało tylko twojego podpisu.
-Ooo Lottie wie jakie prezenty kupować!- podpisał jej książkę.- A moją płytę też masz?
-No pewnie.- błyskawicznie wyjęła ją z plecaka, a Con się roześmiał i podpisał.
-Dziękuje...- chwila ciszy.- Mogę cię jeszcze przytulić?- zapytała w końcu. Conor nie odpowiedział jej, tylko po prostu ją przytulił.
-Ty też chcesz?- zapytał.
-Czemu nie?- odpowiedziałam i przytulił również mnie.
-A ty nie chcesz mojego autografu?- zrobił smutną minę.
-Właściwie to chcę, w naszej kronice.- wyjęłam ją z szafki i chłopak podpisał się na pustej stronie, na której pojawi się na pewno notatka z tego spotkania.
-W ogóle przez was zapomniałam. Musicie już iść, zaraz ma zacząć się koncert.
-Dopiero ty mi to mówisz!?- spojrzałam na zegarek, znów byliśmy spóźnieni, minimalnie ale byliśmy.
Szybko pobiegliśmy na salę. Conor wbiegł na scenę, a ja na widownie. Zaśpiewał kilka piosenek i zaczęła się ta prawdziwa impreza, tzn nasz szkolny dj puścił muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
-Może zatańczysz?- zapytał Chris, ale w tym samym czasie zauważyłam, że Conor szedł w moją stronę, a gdy zobaczył Chrisa gwałtownie zatrzymał się i zwątpił.
-Nie.- odmówiłam, co było naprawdę trudne, bo jak już mówiłam Chris był bardzo przystojny. No ale cóż, do Conora było mu daleko. Mężczyźnie zrobiło się głupio i odszedł. Pewnie nikt mu jeszcze nie odmówił, no ale był on w sumie dla mnie trochę za stary, tak o jakieś 10 lat?
No i w końcu podszedł do mnie Conor.
-I jak wyszedł koncert?
-Genialny.- i nastała cisza.
-Tamten co z nim przed chwilą gadałam to był Chris, nauczyciel.
-Wiem, uczył mnie. Dziewczyny za nim zawsze latały… Chciał z tobą tańczyć? Czemu się nie zgodziłaś?
-Bo chciałam zatańczyć z tobą.- stwierdziłam.
-W takim razie zatańczysz ze mną?
-Co za pytanie?- chwycił mnie za ręce i tańczyliśmy razem przez kilka piosenek. Niestety, później musiałam się z nim podzielić z Louise i innymi jego fankami. W końcu nie byłam tu sama.
Impreza trwała 3 godziny, jednak co dobre szybko się kończy i to również… Pożegnałam się z Conorem i ja zostałam w szkole, by tu trochę ogarnąć, a on niestety pojechał.
W tym chłopaku było coś takiego, co mnie kręciło... A on też mnie chyba polubił… No i te komplementy! To był wspaniały dzień! Szkoda, że już go więcej nie zobaczę…
Po dobrych kilku godzinach sprzątania i przywracania sali gimnastycznej do jej pierwotnej wersji wróciłam do domu. Rzuciłam torebkę na szafkę, a sama poszłam się kąpać.
 Po długiej kąpieli poszłam do pokoju. Usłyszałam, ze ktoś dzwoni na moją komórkę, która leżała w torebce na szafce. Szybko po nią pobiegłam, tak że o mało się nie zabiłam. Dobra, torebkę już mam, ale teraz znaleźć komórkę… W moim przypadku było tak, jak w torebce kobiet z kawałów. Było tam wszystko i nic nie można było znaleźć. Wysypałam więc to wszystko na ziemię i znalazłam komórkę.
-O Bosze… Ile ja tu tego mam… Trzeba to ogarnąć.- stwierdziłam i odebrałam komórkę. To była Louise, która wypytywała mnie o szczegóły co do Conora. Pogadaliśmy z pół godziny i wzięłam się za sprzątanie w torebce. Wszystkie karteczki i inne śmieci wrzuciłam do kosza, a resztę wrzuciłam z powrotem do torebki.
-A ty co tu robisz?- podniosłam jakąś karteczkę. Chciałam już ją wrzucić do kosza, ale coś mnie tknęło, żeby zobaczyć co to. Była pognieciona, więc wyprostowałam się. Pisało na niej:
‘Call me maybe :) ~Conor  ” na dole pisał jego numer,  a do tego jakiś obrazek i napis z boku: xoxo. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zadzwoniłam po podany numer. Odezwał się Conor, wszędzie poznałabym ten głos.
-Halo?
-No hej!
-Ooo Lottie. Czekałem, aż zadzwonisz.
-Dzięki tobie na serio poczułam się jak siedemnastolatka!
-No widzisz! A może spotkamy się jutro? Pogadamy i w ogóle. Będzie fajnie! Mówię ci!

-No okay. Wierzę ci.- zaśmiałam się. Conor podał mi miejsce spotkania i godzinę no i byliśmy już umówieni. Później pogadaliśmy jeszcze o dzisiejszym dniu, no i poszłam spać.

_________________________________________
Przypominam o KONKURSIE :) Macie czas do 2lutego, a jak na razie dostałam 2 prace. Mało :( Ale mam nadzieje, że będzie więcej ^^ Bo dla 2 prac to się nie opłaca tego konkursu robić -.-

niedziela, 26 stycznia 2014

Imagin cz.2

Za kilka minut powinien przyjść tutaj Conor. Jestem nieco zestresowana. Na dodatek okazało się, że mało brakowało, a chodziłabym z nim do jednej szkoły! Więc sprawa wygląda następująco, jestem starsza od niego o 2 lata, więc jak ja byłam w 3 klasy to on powinien być w pierwszej. Ale traf chciał, że nie chodziłam tu do 3 klasy, bo się przeprowadziłam…
-On już tu idzie!- pisnęła Louise i wbiegła na scenę do reszty naszych licealistów, który biorą w tym udział. Bosze… Takie zamieszanie o jakiegoś dzieciaka, który jest mało starszy od naszych uczniów., <szczegół, że ja też jestem od nich mało starsza…> ale fakt, że jest on tak bardzo przystojny, to już w ogóle inna sprawa!
-Świetnie wyglądasz.- szepnął mi do ucha Chris. Normalnie to zarumieniłabym się i zawstydziła się, ale nie dziś. Nie wiem czemu, ale dziś nie działał na mnie tak jak zwykle, mimo tego jest głosu *.*
Rzeczywiście wyglądałam dziś bardzo ładnie, nie żebym sama siebie wielbiła, po prostu usłyszałam to dziś od kilku osób. Byłam ubrana w czarną, rozkloszowaną sukienkę, którą kupiłam sobie specjalnie na tą okazję. Nadawała się zarówno na apel, jak i na późniejszą imprezę, na której najprawdopodobniej ma zaśpiewać Conor. Do tego założyłam szpilki, niby nic wielkiego, ale w moim wydaniu to jest to niespotykane. Nie lubię szpilek, wolę moje stare conversy. A moje włosy były w artystycznym nieładzie, który zawdzięczałam Louise. <strój i fryzura tak jak na zdjęciu>
 Zrobiłam ostatnie zdjęcie moim nowym Nikonem i w tej chwili wszedł Conor Maynard we własnej osobie. Nie był ubrany w garnitur, tylko tak na luzie, najwyraźniej nie spodziewał się takim zamieszaniem swoją osobą. Też uważałam, że ten apel jest niepotrzebny, ale mnie nikt tu się nie słucha…
-Cześć, jestem Lottie.- uśmiechnęłam się i podałam chłopakowi rękę.- Tu jest miejsce dla ciebie.- wskazałam na dwa wolne krzesełka, które były przeznaczone dla nas.
-Hm… Mamy dzisiaj jakieś święto, że będzie apel??- zapytał.
-Tak, to że ty tu przyjechałeś.
-Omg… Apel, dla mnie!? Nawet bym nigdy o tym nie pomyślał! Ubrałem się trochę niestosownie…
-Nom troszkę… Mówiłam, że ten apel to głupota. Jak zobaczy cię wuje… Znaczy dyrektor to pomyśli, że go nie doceniasz, znając jego…
-Eh…  Chyba nigdy za mną i tak nie przepadał, więc nie spodziewałbym się apelu dla mnie!
-Lubi cię, od kiedy jesteś sławny! Wiesz, darmowa reklama…- ugryzłam się za język i przymknęłam się. Tego chyba nie powinnam powiedzieć.
-W takim razie zawiodę go nawet będąc jego reklamą.- roześmiał się.
-Wiem! W bibliotece mam przebrania różne na przedstawienia, które organizuję! Powinien być tam też jakiś garnitur dobra dla ciebie!
-Ooo wspaniale! - poszliśmy w stronę biblioteki.
-Za moich czasów uczennice nie miały kluczyka do biblioteki ani nie prowadziły zajęć…- stwierdził, gdy walczyłam w zamkiem w drzwiach. Przerwałam to i spojrzałam na niego. Po chwili parsknęłam śmiechem, powstrzymując się od płaczu. To było dobre…- Powiedziałem coś nie tak? Eee… Nie jesteś uczennicą?
-Nie. Nową nauczycielką…- mówiłam dalej się śmiejąc.
-Wyglądasz na 17 lat…
-Dziękuje.- uśmiechnęłam się.- Niestety, mam troszkę więcej…
-Strzeliłam chyba kolejną gafę…- chłopak wyraźnie się zawstydził.
-Spoko. To było miłe.- uśmiechnęłam się, jeszcze bardziej niż wcześniej.- Na serio, nie musisz się mnie wstydzić. Podobno jestem spoko.- puściłam do niego oczko.- A poza tym jestem tylko starsza od ciebie o 2 lata…
-Dalej uważam, że wyglądasz na siedemnastkę…- roześmiał się chłopak. To było naprawdę miłe.
-Daj, ja spróbuję to otworzyć.- wyciągnął ręce po kluczyk. Okey, ta biblioteka może i była moja, ale otwierać to ja jej nigdy nie umiałam. Podałam więc mu klucz i po chwili byliśmy już w środku. Otworzyłam swoją skrzynię skarbów, w której były wszystkie szkolne kostiumy. Nie było ich dużo, ale tyle mi wystarczało. W końcu wygrzebałam z niej garnitur. Pokazałam chłopakowi gdzie jest nasza mała przebieralnia i po chwili Conor wrócił do mnie już w garniturze.
-Jest świetnie!- powiedziałam, nie ukrywając zachwytu.- Tylko jeszcze krawat.- wyjęłam z skrzyni i szłam w jego kierunku, by go mu podać. Po drodze zawadziłam o coś, a w efekcie potknęłam się. Na szczęście Conor złapał mnie w porę i nie zdążyłam upaść.
-Dziękuje, ty mój bohaterze! – zażartowałam. -A teraz możesz mnie puścić?- zauważyłam po chwili.
-Ach, jasne. – pomógł mi wstać i pomogłam założyć my ten krawat.

-Teraz jest świetnie.
No i poszliśmy znów na dużą salę gimnastyczną, gdzie miał odbyć się ten cały apel.
Okazało się, że nieco się spóźniliśmy i wujek zaczął już przemowę, szukając nas wzrokiem po całej sali. No ładnie, znów go wkurzyłam… Usiedliśmy szybko na naszych miejscach pod samą sceną. Dyrektor przywitał Conora i zaczęło się przedstawienie.
Na koniec, na środek sceny wyszła Louise i wyrecytowała wiersz, oczywiście beż żadnych zmian. Widziałam te miny tych nudnych nauczycieli… Znów postawiłam na swoim i było mi z tym dobrze! A wujek i tak mnie chyba stąd nie wyrzuci. Tym bardziej, że gdy wiersz się skończył Conor wstał pierwszy i zaczął bić brawa. Dopiero po nim wstała cała reszta i zaczęła klaskać, pewnie zrobiło im się głupio… Później znów zrobiło się nudno, bo przemawiał wujek.
-Wow ten wierszyk… On jest po prostu świetny!
-No ja to wiem!- oczywiście podzielałam jego entuzjazm.
-Kto go napisał!?
-JA!- chciałam krzyknąć ale mi oczywiście nie wypadało, więc tylko głośniej szepnęłam.- znaczy nie tylko ja, bo i Louise, to dziewczyna, która go recytowała. Przedstawię ci ją. Jest twoją fanką.
-Niech zgadnę, uczysz polskiego?
-Zgadłeś.
-Szkoda, że za moich czasów, nie było takich fajnych nauczycielek z polskiego… - no i usłyszałam drugi komentarz od idola nastolatek… Jakie to uczucie? Po prostu… eee… nawet ja tego nie umiałam opisać.
-Teraz będzie półgodzinna przerwa. Charlotte, proszę zaproś Conora w tym czasie do biblioteki na jakąś kawę, herbatę i ciasteczka. A później będzie dyskoteka i mały koncert Conora, na który już się zgodził.- dziewczyny, nawet te na scenie zaczęły piszczeć.- Cisza!- krzyknął, a po chwili znów mówił tym swoim poważnym głosem, w którym nie było słychać żadnych emocji. – Reszta, czyli uczniowie i nauczyciele zostają i przygotowują salę do koncertu.
Wzięłam Conora i poszliśmy do ponownie do biblioteki. Wyjęłam kluczyk z torebki.
-Otworzysz?- zapytałam.

-Jasne.
_____________________________________
A tak wgl na inny temat, znalazłam całkiem przypadkiem fajny cover Vegas Grirl. Nie wiem czy wam się spodoba, ale wg mnie jest świetny ^_^  <z tego co wiem, to nie zawsze działają tu te filmiki z yt, więc macie na wszelki wypadek jeszcze link KLIK>

piątek, 24 stycznia 2014

Imagin, a właściwie sam wstęp :P

No to tak jak mówi tytuł, będzie to sam wstęp do imagina, dlatego tak mało o Conorze, a tak dużo o głównej bohaterce. Ale mimo to mam nadzieję że i tak się spodoba :P

Ale zanim przeczytacie imagin, jak zwykle mam kilka spraw i muszę od siebie coś tam dopisać, bo lubię wam opowiadać troszkę od sobie :D Chyba wam to nie przeszkadza, co nie???

1. Blogger coś się tnie :( Nie wiem co z nim nie tak, ale przez jakiś czas nie mogłam wejść ani na bloggera < w rezultacie wcześniej nie mogłam tu nic dodać :( > i chyba przez jakiś czas nie można było wejść na naszego bloga, ale na szczęście tylko przez chwilę.
2.Sprawa z konkursem. Nie dochodzą mi niektóre wysłane pracę na mój email, więc jak coś mi wysyłasz napisz o tym komentarz na blogu a ja ci napisze czy doszło do mnie to czy nie :)
3.Mam już ferie, co oznacza więcej czasu na pisanie iamginów ^_^ A wy kiedy macie ferie??
4. To już koniec i macie imagina xD

Lottie jest zwykłą nauczycielką angielskiego w jednym w liceum w Brighton. Jest tu nowa, w sumie uczy tu dopiero od kilku miesięcy, a za tydzień właśnie tą szkołę ma odwiedzić  sam Conor Maynard, absolwent tej szkoły.
***
Nauczyciele miło wspominają tego chłopaka. Teraz trwają przygotowania na jakiś nudny apel na jego przywitanie… no a później będzie spotkanie z nim, autografy, zdjęcia i te sprawy, a na koniec impreza! Mimo, że byłam już na to za stara, to lubiłam tego typu imprezy. Tym bardziej, że uczył tu pewien bardzo przystojny nauczyciel, który podobnie świetnie tańczył! Co z tego, że jestem nauczycielką? Jestem jeszcze w takim wieku, że muszę się wyszaleć! No, i chyba za to nie lubią mnie inni nauczyciele, ale uczniowie kochają. I to mnie akurat bardzo cieszy. A o pracę martwić się nie muszę, dyrektorem jest mój wujek, więc nic mi nie grozi, góra jakaś pogaduszka o tym co mi wypada a co nie.
Razem z kilkoma uczennicami przeglądałam kroniki szkolne, by znaleźć jakieś zdjęcia Conora.
-To on!- pisnęła Louise.
-Ach no tak. Poznaję go. To ten piosenkarz od  ‘Can’t say no’ i ‘Vegas girl’?
-Tak…
-Hm… Niezłe ciacho z niego!... – po chwili skapnęłam się, że mówię to na głos. Szybko postanowiłam dokończyć myśl. - I jaki ma głos... Mam nawet te piosenki na telefonie.
-Taaak fajny jest.- potwierdziły inne dziewczyny.
A wracając do Louise… Fajna dziewczyna! Myślę, że jest nieco bardzo podobna do mnie. Dogadujemy się, słuchamy takiej samej muzyki i uczy się najlepiej z angielskiego! A to jest ogromny plus. Nie, żebym nie dogadywała się z innymi, ale Louise jest jakaś taka… wyjątkowa? Nie wiem, po prostu ją ubóstwiałam. Poza tym ona miała już te 18 lat, a ja byłam od niej mało starsza… Tylko o niecałe 5 lat. W sumie zostałyśmy już przyjaciółkami. Chodzimy razem na kawę czy do kina. Ale to nie znaczy, że ma u mnie taryfę ulgową, a wręcz przeciwnie wymagam od niej jeszcze więcej niż od innych, bo wiem, że ją na to stać.
Po chwili znaleźliśmy kilkanaście zdjęć, na których był Conor. A, że miałam też jakieś tam zdolności plastyczne, postanowiliśmy zrobić dla niego taki album, zaczynając od początku nauki w naszej szkole, a kończąc na dzisiejszym spotkaniu. Dziewczyny, których idolem się Conor miały pozałatwiać zdjęcia z jego koncertów i jakiś gali no i oczywiście z życia codziennego! W końcu nie tylko kariera się liczyła.
-Hm… pokażcie to.- przyłożyłam zdjęcia do wolnych zdjęć.- będzie git?
-Jest spoko.
-Jeszcze dodamy kilka zdjęć z przygotowań do imprezki, a na koniec zdjęcia z tej całej uroczystości i będzie bardzo git!- powiedziałam podekscytowana, a dziewczyny zaraziły się moim entuzjazmem i chęcią do roboty.
-Więc która klasa ma teraz ze mną lekcję?- zapytałam całkiem z innej beczki.
-My.- powiedziała Louise, co mnie osobiście bardzo ucieszyło. Dziewczyna miała zaprezentować  przed całą klasą wiersz, który razem z nią napisałam. Nie sądzę, że spodobał się innym nauczycielom… No cóż, najwyżej skończy się tak jak zawsze, na dywaniku u dyrektora.
Lou zarecytowała wierszyk, spodobał się całej klasie, tak jak myślałam. Był troszkę bez składu i ładu, ale był o Conorze, więc zadanie nadane nam przez nauczycielkę, która organizowała razem ze mną imprezkę, zostało wykonane.
-Pokażemy to teraz pani Brown.
-Znów skończy się na dyrektorze… - tak, uczniowie mówili do mnie po imieniu i czasami byli bardziej rozważni niż ja, ale to tylko wtedy gdy nikt tego nie widział i nie słyszał.
-Weź nie marudź Lou. Trudno się wtedy mówi i już.- uśmiechnęłam się dodając jej otuchy i właśnie wtedy zadzwonił wyczekiwany przeze mnie dzwonek.
Zaprowadzałam dziewczynę do pokoju nauczycielskiego, gdzie reszta nauczycieli już na mnie czekała.
-Dzień dobry.- w oczach tego przystojnego nauczyciela, Chrisa widziałam lęk. Lubił mnie, ale wiedział na co mnie stać.- Chciałabym, żeby ten wiersz wyrecytowała również na przedstawieniu Louise.
No i wtedy Louise zaczęła go recytować. W sumie nie był taki zły.-stwierdziłam w duchu, co dało mi więcej odwagi.
-W sumie nie jest zły, ale jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Musisz to pozmieniać.- stwierdziła stara nauczycielka od polskiego. Była to pani Smith, odchodziła ona niedługo na emeryturę i miała nieco zapoznać mnie ze szkołą. Ale ja ją znałam doskonale, w końcu sama się tu uczyłam. Ale pani Smith dalej traktuje mnie jak swoją wzorową uczennice, która nagle się popsuła.- Kiedyś jak pisałaś wiersze to aż łezka się w oku kręciła. Ale ogólnie jest ładny. Jeszcze trochę nad nim popracujemy.
-Dobrze.- przytaknęłam cichutkim głosem, jak uczeń, który coś przeskrobał. Ale ja nie chciałam w nim nic zmieniać. Wg mnie i uczniów był idealny, ale zgodziłam się tylko i wyłącznie z szacunku do pani Smith.
Po następnej lekcji, tak jak przewidywałam zostałam zaproszona do dyrektora.
-Słyszałem, że faworyzujesz jedną z naszych uczennic.
-Że Louise?
-Tak, czemu to właśnie ona ma recytować ten wiersz!?
-Bo sobie zasłużyła! –broniłam ją, jak i zarówno samą siebie.
-No słucham, czym?
-Po pierwsze się bardzo dobrze uczy. Po drugie bardzo dobrze uczy się z polskiego. Po trzecie wygrała kilka konkursów. Po czwarte pomogła mi go pisać!
- A po piąte przyjaźnisz się z nią, co wie już każdy.- przerwał mi wujek.

-Tak, jasne! Jakbym wybrała Sandrę to nikt nie miałby pretensji! Przecież każdy ją wpycha wszędzie, nawet  każą jej śpiewać, chociaż wcale nie umie! I jakby ktoś cokolwiek powiedział na nią, to by chyba za to zlinczowali i spalili na stosie! A to dlaczego? Bo nasza ‘kochana’ Sandra jest bogata! A Louise niestety nie jest… Ale co z tego? Jest zdolna i miła, a Sandra jej do stóp nie dorasta!- wstał i wyszłam z gabinetu dyrektora trzaskając drzwiami. Nie chciałam ranić ani wkurzyć wujka, no ale cóż… Prawda czasami musi boleć…
______________________________
To co kolejna część w niedziele?? :)))

Pamiętacie mnie jeszcze? XD

Więc tak... Z góry, przepraszam, że mnie tak długo tutaj nie było, ale miałam strasznie dużo spraw na głowie (min. pobyt w szpitalu itp.). Nie będę wchodzić w szczegóły, bo zrobi się z tego kolejne opowiadanie ;<
Bez dalszego owijania w bawełnę powiem prosto:
Odchodzę z tego bloga.

Dla mnie to też jest bardzo smutne, ale nie potrafię gospodarować tak czasem, aby móc pisać tu cokolwiek. Dziewczyny bez moich postów sobie poradziły i na pewno poradzą i życzę im dużo weny.
Drugim powodem, dla którego odchodzę jest to, że wcześniej byłam zakochana w Conorze po uszy. Teraz już tak nie jest. Dalej go lubię, ale sądzę, że znalazłam miłość w innej, bardziej realnej skali i już nie mam w sobie tej pustki, którą wypychałam po brzegi imaginami.
Na koniec dodam, że współprowadzenie tego bloga było dla mnie bardzo fajnym doświadczeniem i może przez okres wakacji spróbuję tutaj trochę popisać. 
Ale teraz żegnam Was,
Mayniacs ;) 
Do następnego napisania
Julie R

środa, 22 stycznia 2014

Wstęp...

 Przeeepraszam za to że mnie tak długo z wami nie było ale blogger strasznie się mi zacina i nie mogę nic dodać a tą notkę ze swojego konta dodaje Natka. Nie jestem zadowolona z tego wstępu ale jak sama nazwa mówi to wstęp więc wiecie. Mam nadzieję że mi wybaczycie?



-Drrrryyyyńńńńńńń-dźwięk mojego budzika rozległ się po moim pokoju jedno znacznie oznajmiając mi że czas wstawać. Znosiłam jakoś ten stan kiedy trzeba było zwlec się spod pościeli i zacząć nowy dzień. Ta myśl poprawiała mi humor. Może dla większości ludności zamieszkujących ten ogromny świat było po prostu nieprzyjemne i męczące ale dla mnie nie.'Po co tak rano wstawać?' to pytanie klasyczne rano dla moich rówieśników. Natomiast ja nie widzę w tym nic złego. Ok rozumiem nie wszystkim jest miło kiedy podczas pięknego snu o swoim wymarzonym chłopaku jako o księciu na koniu którego myśli są pochłonięte tobą i temu by wydostać cię z wieży ale nie zawsze jest tak czasami są dobre czasami złe np. gdy wielkie ogórki z ogromnymi oczami i buzią gonią cię w krainie smerfów i krzyczą że chcą cię zjeść tak jak w moim przypadku ktoś cię z niego wybudza i każe wracać do rzeczywistości. Ale ludzie powinni się cieszyć z tego że los dał im szansę żyć, przeżywać nie tylko te dobre chwile ale też i te złe, bo w końcu czym by był świat gdyby nie przeszkody na nim stawiane, wszystko szło by po naszej myśli, nie musielibyśmy się starać i wszystko przychodziło by do nas samo oczywiście w przenośni. A więc tak jak zaczęłam... Wyciągnęłam rękę spod cieplutkiej kołderki w kwiatki o różnych odcieniach czerwieni, tak czerwień to zdecydowanie mój kolor i właśnie dla tego postanowiłam że moje włosy zafarbuje na czerwony, uznałam a tak właściwie to Anth uznał że, w czerwonym mi do twarzy. Pamiętam, to było jakieś dwa lata temu w wakacje było wtedy upalnie jakieś 40 stopni jak nie więcej w każdym razie graliśmy na moim podwórku w butelko-prawdo--czy-wyzwanie siedzieliśmy w kółku w szóstkę, przepraszam w piątkę bez Jane która prawdo podobnie spędzała słoneczne popołudnie na nudnych zakupach wraz z Zoe i Camilą ale to było dawno jak wspomniałam 2 lata temu więc siedzieliśmy 'grzecznie' w kółku a po środku nas butelka po Kubusiu którego wchłoną Conor. Nadeszła pora by to Anth zakręcił butelką no i wypadło na mnie. Zapytana o to czy wolę prawdę od wyzwania czy wyzwanie od prawdy odpowiedziałam że wolę wyzwanie i chyba wiecie co było moim wyzwaniem jeszcze w ten sam dzień moje włosy były czerwoniaste miało być tylko na tydzień a później miały się jakoś same zmienić po chyba pięciu myciach no ale to znowu okazało się żartem chłopców do czego 2 miesiące później przyznał się Conor. Na początku byłam na niego troszeczkę zła ale przyzwyczaiłam się do tych włosów i bardzo mi się spodobały. Na początku moi rodzice byli źli że ich o tym nie poinformowałam ale no cóż w końcu życie jest tylko jedno i trzeba go dobrze wykorzystać. A teraz gdy chłodnymi wieczorami na parapecie z kocem i kubkiem kakao oglądam album ze zdjęciami szczególnie moimi na których mam jeszcze brązowe włosy po prosty wybucham śmiechem. Ok koniec zanudzania... wyciągnęłam ręke po to by wyłączyć mój budzik. I nagle cisza zwykła uwielbiana przezemnie cisza. Wstałam z łóżka i powolnymi krokami zbliżyłam się do mojej szafy. Otworzyłam drewniane drzwi jeżeli można to tak uznać i wyciągnełam z niej kolejno czarną spudniczkę i białą koszulę, moim następnym przystankiem w pokoju była komoda, z drugiej szufladki wyciągnęłam bieluteńką bieliznę w koronkę, natomiast z trzeciej szufladki z trudem wyszukałam cielistych rajstop. Nie zawsze się tak ubieram no prawie że, nigdy wyjątkiem są dni takie jak dzisiejszy czyli zakończenie roku szkolnego. Pomimo tego że zakończenie dla 3 klasy liceum już się odbyło i tak postanowiłam na nie pójść tak samo jak moi przyjaciele z którymi mam się dzisiaj spotkać pod moim domem. Popatrzyłam krzywo na nie i pognałam do łazienki. Zamknęłam ją na klucz , rozebrałam się i weszłam pod prysznic, zamknęłam go i odkręciłam zimną wodę, dreszcz przeszedł przez moje ciało a po chwili poczułam niesamowitą ulgę na którą czekałam. Po wyjściu spod prysznica wytarłam się różowym ręcznikiem i rozsmarowałam na swoim ciele balsam o zapachu czekolady. Założyłam bieliznę i zastanawiałam się czy założyć rajstopy, było ciepło i nieznosiłam rajstop a z drugiej strony nie wiem czy tak wypada zwykle chodziłam bez nich lub w leginsach no ale to już ostatni dzień w szkole. Na tą myśl robiło mi się przykro. Tak dużo w niej przeżyłam i nie uśmiechało mi się z nią rozstawać. W moim oku zakręciła się pojedyncza łza której pozwoliłam spłynąć. Po chwili się otrząsnełam zaczęłam się ubierać zdecydowałam że jednak nie założę rajstop, trudno. Wzięłam suszarkę i wysuszyłam moje włosy. Naturalnie były proste i tak też było dzisiaj nie lubiłam robić sobie loków czy je falować zostawiłam je tak jak były no oczywiście przeczesałam je parę razy szczotką ale to była konieczność. To samo było z makijażem nie lubiłam go i rzadko używałam jedynie troszeczkę pudru, eyeliner'u, tuszu i jakaś delikatna pomadka. Umalowałam się i ubrałam. Otworzyłam łazienkę i zgasiłam światło. Zeszłam na dół gdzie zastałam mamę i tatę jedzących śniadanie.
J-Hej-rzuciłam przelotnie i odrazy skierowałam się do kuchni po drodze dając moim rodzicom buziaka w policzek. Podeszłam do lodówki otwarłam ją i przez chwilę się jej przyglądałam. Nic. Co prawda lodówka było przepełniona jedzeniem ale na żadne z nich nie miałam w tej chwili ochoty. Wzięłam jedynie jabłko i zaczęłam konsumować poprzednio płucząc je w wodzie. Nagle w domu rozbrzmiał dźwięk dzwonka do drzwi.
J-To na pewno do mnie.- uprzedziłam moją mamę która miała zamiar otworzyć drzwi. Podbiegłam do nich i zastałam w nich Conor'a z bananem na twarzy.
J-Czemu się uśmiechasz jak głupi do sera?- zapytałam ironicznie a raczej zaśmiałam się. Ten nie przejmując się moim pytaniem, przesuną się trochę w lewo. A co tam zobaczyłam kompletnie mnie przeraziło a raczej zdziwiło i to jak. Na podjeździe stał przepiękny, luksusowy, czyściutki co u Con'a było kolmpletną odmianą, błyszczący, krwisto czerwony cabriolet wypełniony moimi przyjaciółmi. Nie mogłam się na niego napatrzeć. Ale po chwili Conor mną potrząsną dzięki czemu się ocknęłam i pierwsze o czy pomyślałam to od kogo on go ukradł. Spojrzałam na niego po czym znów na samochód. Conor lekko objął mnie jedną ręką i równie lekko pchną mnie w stronę samochodu. Nadal nie zabierając swojej ręki otworzył przedemną przednie drzwi co prawda dopiero teraz zauważyłam że nie były zajęte. Gdy juz wsiadłam Conor zamkną za mną drzwi i znów wyszłam z transu. Przeszedł przed samochodem do przodu otwarł drzwi, wsiadł i znów je zamkną. Przekręcił kluczyk który znajdował się w stacyjce i odpalił to cudeńko. Ja w tym czasie przywitałam się z przyjaciółmi którzy zajmowali miejsce z tyłu. O dziwo był tam też Anth. Chwila chwila wróć Anth co on tam do cholery robi. Przecież to zakończenie roku a nie napad na bank więc po co on nam tu. Dziwię się że, wogóle wstał tak wcześnie.
C-I jak podoba się?- z moich zamyśleń wyrwał mnie Conor. Przez moja nie uwagę nawet nie spostrzegłam się że jesteśmy już pod szkołą. Kiwnęłam tylko głowa a reszta zaczęła się śmieć.
J-Z kąt ty masz do cholery to auto, dlaczego mi nie powiedziałeś, kim był człowiek którego okradliście, dlaczego Anth tutaj jest i dlaczego masz taki seksowny tyłek? Boże to ostatnie wykreślić.- weszliśmy do szkoły i od razu wybuchnęłam krzykiem tak głośno że, wszystkie pary oczu były skierowane na mnie. Zrozumiałam że troszeczkę przesadziłam chociaż nie, on jest moim przyjacielem i czy mu się to podoba czy nie ma mi to wszystko ładnie i grzecznie wytłumaczyć. Jak się okazało samochód dostał w nagrodę za ukończenie szkoły. Ja na zakończenie szkoły dostałam łańcuszek za nie wiem 200$ a on samochód za 20000$. Super. Tak potoczył się mój ostatni dzień szkoły a zarazem pierwszy dzień wakacji oraz piekła które zaczęło się nie tak strasznie ale to dopiero początek.
Następnego dnia do mojego domu i oczywiście moich rodziców wpadł Conor, który wyglądał jakby przebiegł co najmniej pół Londynu. Powiedział mi wszystko co zamierzał może nie była to taka straszna wiadomość ale zmieniła moje, nasze życie na zawsze....  
                                                                                                    ~Nina
________________________________________
A teraz tak ode mnie :D Mamy już te 80tys wejść :) Dziękuuuuuje :** Gdyby nie wy, ten blog nie byłby taki jak jest teraz. Kocham was <33 
Robię już zakładkę z konkursem, tam będą te zasady na razie dodane, żebyście nie zapomnieli wysyłać :D I jeżeli chcesz wziąć w nim udział to proszę, zostaw tu lub w zakładce komentarz. ^_^

niedziela, 19 stycznia 2014

Bravo i KONKURS :)

Heeej :)

Najpierw od najważniejszego... Coś się dzieje dziwnego z bloggerem i po pierwsze się tnie i nie mogę dodawać, dopiero teraz mi się udało. Po drugie same usuwają się komentarze, co jest naprawdę mega dziwne... Było 1004 a znowu jest 1000. No ale nie wnikajmy już w to... Może to tylko tak chwilowo, a później wszystko się naprawi?

Byłam sklepie, paczę a tu Bravo na półce sb leży. Wgl podrożało troszkę, no ale to nic, kupiłam, bo fajne naklejki były ^-^ W domu sb oglądam, a tu Conor! A nawet 2 Conory :D haha Dawno nie kupowałam gazet tego typu, więc jeżeli wy sb je kupujecie i będzie w nich Conor lub coś z Conorem związanego to wysyłajcie do mnie :D Z góry dziękuje :***
Macie tu zdjęcia z bravo :) Ależ one są wyraźne ^-^

Nie wiem, czy się rozczytacie na tym 2 zdjęciu więc przepisze wam to co pisze na dole :))
"Czarna skórzana kurtka nawet najprostszy strój zmieni w imprezowy zestaw. Conor (21 l.) postanowił urozmaicić swoje czarno-białe ciuchy kolorowymi butami. Świetny pomysł do skopiowania"
__________________________________

No i KONKURS. Co prawda nie ma jeszcze tych 90tys wejść, ale mało już brakuje i wiem że to nadrobicie :)
Zasady konkursu :)
1. Wysyłacie mi wszystko, co sami stworzycie zaczynając od jakiś obrazków, rysunków, tła na bloga, a kończąc na opowiadaniach/imaginach. A możecie nawet zaśpiewać jakąś piosenkę, nagrać ją i wysłać mi. :) To co mi wyślecie naprawdę zależy od was.
2. Jedna osoba może wysłać tylko JEDNĄ pracę.
3. Wysyłacie mi swoje prace na ten email nati125125@wp.pl.
4.Termin wysyłania prac jest od dziś do 2 lutego 2014r do godz. 24.00 (dwa tygodnie macie na to czasu, chyba wystarczy co? :)
5. 3 lutego wszystko dodam na bloga < będzie do tego specjalna zakładka > i przez tydzień będzie głosowanie, więc to kto i co wygra zależy tylko i wyłącznie od was! :)
6.Nagrodą za 1 miejsce będzie jakiś naszyjnik lub bransoletka :) Co lepsze? Jeszcze nie mam nic kupionego, więc wybierajcie :D A jak kupię to wam to pokażę :) A za 2 i 3 miejsce to napisze specjalnie dla was po imaginie, w którym będziecie głównymi bohaterami ^ _^

Wiem, słabe nagrody, ale to ma być takie symboliczne, przecież to tylko zabawa, co nie?
A no i jeżeli chcesz się zgłosić to zostaw komentarz pod tym postem, chcę wiedzieć ile jest tak mniej więcej ochotników :D
A więc czekam na zgłoszenia i komentarze :)
__________________________________
Przede mną ciężki tydzień, trzy spr jeden po drugim, a ja jeszcze nic nie umiem... O_o Ale może dam jakoś radę :P

piątek, 17 stycznia 2014

Imagin cz. 6

Hej J W końcu jestem :D  Okey, może to głupio zabrzmi, ale ten tydzień był okropny. Troszkę się rozchorowałam, nie działał mi Internet, zacinał się blogger i na dodatek ta szkoła… No ale już wszystkie poprawy za mną. Nie wiem jak wy, ale ja to jeszcze tydzień i ferie!!! Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale może byście mi to wybaczyli po raz kolejny ?? ^^ Byłabym bardzo wdzięczna i od dziś znów notatki pojawiają się regularnie! :D

Ktoś się o mnie martwił, więc już jest wszystko spoko i w miarę dobrze się czuję ^_^

Teraz imagin napisałam wg pomysłu Sandry :) Jeszcze raz za niego dziękuje :)
_______________________________________
Rano Conor obudził się z wielkim kacem, a raczej obudził go dźwięk smsa.
-Ale mnie boli głowa… - jęknął.
-Coś ci przyszło.- stwierdziłam nie przestając jeść.
-Wiem.- sięgnął po swój telefon i wyświetlił wiadomość.- To jakiś filmik.. Chyba z imprezy!- filmik… z imprezy… zajarzyłam dopiero po chwili. To pewnie nagranie jak Conor śpiewa!
-Pokaż!- wyrwałam mu komórkę i włączyłam nagranie. No i nie myliłam się, to było dokładnie to nagranie, o którym myślałam.  Conor automatycznie, gdy tylko to zobaczył, zrobił się czerwony jak burak.
-O kurcze… Ja to na serio zrobiłem? Nic nie pamiętam… - wybuchnęłam śmiechem.- Przepraszam, że tak cię upokorzyłem…
-To było takie romantyczne…- powiedziałam, chcąc aby zabrzmiało to jak najbardziej romantycznie, jednak przeszkodził mi w tym śmiech. To nie było upokarzające, a na pewno nie dla mnie. Jak coś to śmieszne, mega śmieszne.
-Ta… nawet kłamać nie umiesz.
-Ale to na serio było takie sweet!!!                                                              
-Dobra, dobra… - odpaliłam swojego laptopa i weszłam na fejsa. Tam numerem jeden był również Conor.
-Coś się stało?- zapytał gdy ponownie wybuchnęłam śmiechem, chodź wiedziałam, że dla niego nie będzie to wcale śmieszne… No ale cóż, on naprawdę świetnie śpiewa! Włączyłam nagranie.
-Co!? Tam też!?
-Przynajmniej więcej się tak nie napiszesz…
-To jest na fejsie???
-Yhy… i na youtube… Może zobaczy cię jakiś wielkiej sławy któś i będziesz sławny!? Hm… to jest plan!
-Lepiej nic nie mów…
-Ale na serio ładnie śpiewasz.- no i to zabrzmiało tak jak miało zabrzmieć, czyli nie roześmiałam się i wyszło naprawdę szczerze.
-Na serio?
-Tak. I na serio to było słodkie.- przytuliłam się do niego, a on w końcu mi w to uwierzył.
***Włączcie sb tą piosenkę :) Myślę, że będzie pasować ^ ^ KLIK
Ludzie pamiętali o tym dłużej, niż mogło się nam wszystkim wydawać. Ale Conor się przyzwyczaił i gra teraz „wielką gwiazdę” i za to go kocham, że umie żartować nawet z samego siebie!
Postanowiliśmy, że Conor, jako „wielka gwiazda Internetu” będzie nagrywać nowe piosenki i wrzucać je na youtube, tak dla śmiechu, więc to co się stało pewnego dnia przeszło nasze oczekiwania!
Pewnego wieczoru, gdy nagrywaliśmy kolejny cover, zadzwonił telefon Conora.
-Halo?- Conor odebrał telefon od nieznajomego.
-Dzień dobry. Czy to Conor Maynard?
-Tak, to ja.
-Jestem Ne-Yo.
-Ten piosenkarz!?- zapytał z niedowierzaniem. Był to jeden z idolów chłopaka.
-Tak, to ja.- odpowiedział tym razem Ne-Yo.- Zobaczyłem cover mojej piosenki na yt, masz chłopaku talent! I chciałbym pomóc ci go rozwijać!
I tak Ne-Yo został mentorem chłopaka, a Conor stał się dzięki niemu sławny! Niedługo po tym wydał płytę i dostał kilka nagród. Byłam z niego taka dumna! Ale to wszystko, co kręciło się wokół niego oddalało nas od siebie. Było to dla mnie naprawdę trudne, a to wszystko było w sumie przeze mnie. Ja namówiłam go do nakręcenia kilku coverów i od tego się zaczęło. Conor był mi za to naprawdę wdzięczny, ale mi, mimo że tego nie ukazywałam, bardzo to przeszkadzało. Nie powiem też, że nie cieszyłam się jego szczęściem, bo byłam z niego tak bardzo dumna! Chodzi po prostu o to, że gdy zostaliśmy w końcu parą i wszystko zaczynało się układać, to teraz wszystko zaczyna się psuć i dzieje się to, czego bałam się najbardziej… Conor zaczął się ode mnie oddalać…
*** Włącz piosenkę 
Gdy jeszcze spałam, ktoś zatrąbił pod moim blokiem. Wyjrzałam przez okno. Stała tam nowa fura Conora. Otworzyłam okno i wychyliłam się przez nie.
-CZEEEEEEEŚĆ!!!!- krzyknęłam.
-Nie krzycz kochanie! Jest jeszcze rano. Wszystkich pobudzisz.
-PRZEEPRAAASZAAAM!!! – krzyknęłam ponownie.- Chodź do mnie.
-Już lecę.- odkrzyknął i wszedł do bloku. Teraz to na pewno wszystkich pobudziliśmy…
Kilka sekund później Conor był już u mnie w domu, a ja naciągnęłam na siebie jakieś jeansy i koszulkę, i właśnie teraz myłam zęby.
-Hej kotek.- pocałował mnie w policzek.
-Hej.- wybąkałam myjąc zęby. Wyplułam pianę i zapytałam.- Co robisz dziś wieczorem?
-Mam koncert.
-Znowu?? – pokręciłam głową.- Wcale nie masz dla mnie czasu! To nie fair…
-Gdyby tak było, to nie byłoby mnie tu teraz. Właśnie chciałem ci zaproponować jakiś mały wspólny wypad.- uśmiechnął się tajemniczo. Kochałam ten uśmiech!
-Uuu to ciekawie brzmi… Ale nie wiem czy będę miała dla ciebie czas… Niech pomyśle…- chłopak spojrzał na mnie nieco wkurzony.- No dobra! Mam czas.
-Czekałem tylko na taką odpowiedź.
-Więc co robimy?
-Co, chciałabyś wszystko od razu wiedzieć, co? Niespodzianka.
-Ale…
-Ale co? Nie ma żadnych ale.
-Ale w co ja mam się ubrać?
-Pięknej we wszystkim pięknie. Tak jest super.
-To ja się przebiorę. Poczekaj chwilkę.
Wróciłam po chwili przebrana w czerwone rurki, koszulkę w paski i bejsbolówkę.
-Jest idealnie.- stwierdził i poszliśmy do jego samochodu.
Jechaliśmy kawałek, a później poznałam gdzie jedziemy. Była mi to bardzo dobrze znana okolica z czasów dzieciństwa. To właśnie tu była akcja z cegłą.
-Będziemy szukać cegły?- zapytałam.
-A chcesz?
-Jasne!
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – no i łaziliśmy po okolicy bezsensownie szukając cegły i wydurniając się. Poczułam się tak jak kiedyś, zanim chłopak stał się sławny. To było świetne uczucie. No i mimo, że nie znaleźliśmy tej cegły to zleciało nam już kilka godzin.
-Głodna jestem.
-Ja też, co ty na obiad ?
-Jestem za.
Poszliśmy tam, gdzie zawsze razem chodziliśmy, do Nados.
Tam również się wydurnialiśmy i karmiliśmy się.
Później nadeszła pora koncertu, więc poszliśmy na niego razem.
Conor czuł się na scenie świetnie, jak ryba w wodzie! Mimo, że nikt nie wiedział o tym, to śpiewał każdą piosenkę właśnie dla mnie, czułam to.
Po koncercie Conor zeszedł ze sceny i od razu podszedł do mnie.
-Co ty na kolacje?
-Nie za późno?- spojrzałam na zegarek. Było przed 22.00.
-Nie. – znów uśmiechnął się tak, jak lubiłam, tak tajemniczo.
Poszliśmy na parking i wsiedliśmy do auta. Pojechaliśmy w miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłam, a przynajmniej tak mi się wydawało.
-Pamiętasz te miejsce?
-Nie.
-Jak możesz!?!?!?
-No nie wiem… Normalnie? A powinnam pamiętać?
-Nie wiem, ale po dzisiejszym nigdy go nie zapomnisz.
-No ja mam taką nadzieję!
Conor otworzył drzwi. Chodź na zewnątrz budynek wyglądał na bardzo stary, w środku był zadbany i było tam bardzo romantycznie. Wszędzie stały świece.
-Już wiem!
-Co?
-Co to za miejsce! Bawiliśmy się tutaj często. Nasza sekretna kryjówka! Kiedyś była na zewnątrz ładniejsza, dlatego nie poznałam…- już wszystko wyjaśniam. Jest to stara opuszczona fabryka, tu miała początek firma waszych rodziców, była to dla nich w pewnym rodzaju pamiątka, więc nie sprzedawali jej i stoi tu już dobrych kilkanaście lat pusta. – Ale  w środku jest takie jak kiedyś. Często tu przychodzisz?
-Ostatni raz byłem tu razem z tobą kilka lat temu…
-Jak mogliśmy o tym zapomnieć?- weszliśmy wgłęb budynku. Stał tam stół ze świecami i przeróżnymi pysznościami.
-A to z jakiej okazji?
-Niedługo się dowiesz.
Zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy wszystkie smakołyki. Wszystko to były smaki z naszego dzieciństwa. Ten dzień był wspaniały, a ta kolacja była tego pięknym zakończeniem.
Nagle Conor wstał od stołu i wyjmując coś z kieszeni uklęknął obok mnie.
-(T.I.) Wiem, jak dużo kosztuje cię moja sława. I choć tego nie ukazujesz to wiem, że tęsknisz za tym jak było kiedyś. Ale obiecuję ci! Od dziś będzie tak jak kiedyś! Wystarczy, że powiesz to jedno słowo…- po moim policzku zaczęła spływać łezka. Chłopak otarł ją i otworzył pudełeczko, które trzymał w ręku. Zobaczyłam w nim piękny pierścionek.- Sprawisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją żoną? – po głosie słyszałam, że zaplanował to nieco inaczej, ale to nic!  
-Tak. KOCHAM CIĘ!- przytuliłam go i pocałowałam.

Od tej pory staliśmy się jeszcze bardziej nierozłączni niż kiedyś. J
No to o czym teraz chcecie imagina? Jestem otwarta na wszelkie propozycje :D
A tak wgl to jest już 998 kom :) Ale z wejściami troszkę gorzej :( ale to nic :D Mam więcej czasu na wymyślenie i czym ma być ten konkurs :P 

sobota, 11 stycznia 2014

Imagin cz. 5

Pozdrowienia dla Patrycji, mojej przyjaciółki, przez którą dopiero teraz zaczęłam pisać imagina, a chciałam go duuużo wcześniej dodać L Jeżeli to czytasz, to wiedz, że to twoja wina! :**

Niestety następnego dnia byliśmy już w drodze do Anglii. Pożegnaliśmy się z moją babcią, której tak wiele zawdzięczamy… Na pewno będzie nam jej bardzo brakować, kto będzie piekł najlepsze ciasta na świecie i gotował bigos dla Conora!? No, ale cóż, wszystko się musi kiedyś skończyć, nawet wyjazd do Polski. W pewnym sensie zaczynamy nowy rozdział w swoim życiu, przyjaźń przemieniła się w miłość!! I to wcale nie jest takie straszne, za to jest strasznie fajne. Teraz z Conorem częściej się przytulaliśmy… całowaliśmy, ale po za tym było tak jak zawsze, rozmawialiśmy o wszystkim i spędzaliśmy razem każdą chwilę.
Dziś jest sylwester. Mamy zamiar iść do naszych przyjaciół na domówkę. Zapowiada się niezła impreza! Będzie dużo naszych znajomych z Anglii. Cały Brighton będzie nasz!!!
Gdy wyszliśmy z samolotu na lotnisku stały moja i Conora mama.
-Czeeść. Ale się za wami stęskniliśmy!- rzuciliśmy im się w ramiona.
-Co tam u babci? –zapytała mama, gdy byliśmy już w samochodzie.
-A dobrze, dobrze. Znalazła sobie przyjaciółkę, która jest jej opiekunką i razem obmyślają różne zwariowane pomysły!
-Ach ta babcia… - zaśmiał się Conor.
-O czym wy mówicie?- zapytały obie kobiety niemal w tym samym czasie.
-W sumie dobrze, że mają takie pomysły.- uśmiechnęłam się do Conora, a on złapał mnie za rękę.
-Musimy wam coś powiedzieć.- oznajmił bardzo poważnie, a mamy spojrzały na nas.
-JESTEŚMY RAZEM!- wykrzyknęliśmy.
-Ale że tak jak chłopak i dziewczyna? Jesteście parą?
-Tak.- powiedziałam dumna.
-Wiedziałam, że prędzej czy później tak się stanie.- stwierdziła mama Conora, nie była tym jakoś bardzo zaskoczona, jednak moja mama nieco bardziej była zaskoczona. Jeszcze niedawno zapewniałam jej, że między mną a  Conorem nic nie będzie, nigdy.
-Co robicie w sylwestra?- zapytała mama Conora.
-Idziemy na domówkę, no właśnie możemy?-  żadna z kobiet nie protestowała, najwidoczniej miały też swoje plany.
***
-No i w co ja mam się ubrać!?
-No nie wiem, może w ubranie?- powiedział znudzony Conor, siedząc na moim łóżku. Podniósł pierwszą lepszą rzecz z podłogi < wyjęłam z szafy wszystkie ubrania i je przejrzałam, ale nic konkretnego nie znalazłam>. – To jest ładne.
-To jest brzydkie…
-Ale na tobie będzie piękne!
-Taaa…
-Weź to przymierz… Proooszę.- zrobił to swoją minę no i uległam. Za chwilę weszłam do pokoju w sukience wybranej przez mojego chłopaka. – Jesteś taka śliczna.. Pasuje do ciebie idealnie.
-Ale….
-Weź nie marudź. Załóż do tego jakieś trampki i będzie gites!
-No chyba cię pogięło!
-Myślałem, że nie lubisz szpilek…
-No bo nie lubię, ale istnieją też inne buty niż szpilki i trampki. – wyjęłam baletki z górnej półki szafy. Założyłam je.
-Wiesz co będzie do tego idealnie pasowało?
-No co?
-Zamknij oczy.- gdy je otworzyłam, na mojej szyi znajdował wisiorek w kształcie serduszka z napisem C&(pierwsza litera twojego imienia).
-Ojej to się piękne! Dziękuuje!- rzuciłam mu się na szyję. Był tak bardzo kochany.
-To co jesteś już gotowa?
-Teraz tak. A ty?
-Ja też.
-Ty idziesz w tym stroju?
-No.
-Nie będziesz do mnie pasował! Wiesz ile tam ludzi będzie!? Weź się jakoś sensownie ubierz, bo mi wstydu przyniesiesz!
-Dobra, dobra. Żartowałem przecież. Za 5 minut będę gotowy, poczekaj na mnie.
Wyszedł z mojego domu, a po chwili był w nim z powrotem, ubrany w piękny garnitur. Był w nim taki przystojny!!! Byłam z niego i z siebie dumna, że mam takiego chłopaka… W tej chwili, byłam już pewna, że naprawdę go kocham i że uda się nam wszystko.
-To co idziemy?
-Jasne przystojniaku!- pocałowałam go w policzek i poszliśmy.
Na domówce było dużo ludzi, naprawdę dużo. No i jak na takich imprezkach było, były też procenty. Ja nie piłam, po prostu nie lubię, ale Conor wręcz przeciwnie. No i właśnie o to się pokłóciliśmy. Napił się jak świnia i zaczął się do mnie przystawiać.
-No weź się nie fochaj.
-Pogadamy jak wytrzeźwiejesz! – odwróciłam się i poszłam do moich przyjaciółek. Chłopaki zaczęli się śmiać, że po raz pierwszy się pokłóciliśmy. Conorowi zrobiło się przykro za pewne przykro z tego powodu, ale biorąc pod uwagę to ile wypił nie myślał w tej chwili racjonalnie.
-Ej, spójrz na scenę…- powiedziała w pewnym momencie jedna z moich koleżanek. Na scenie, a raczej na podeście, który był sceną stał Conor z mikrofonem.
-Chciałem powiedzieć, że bardzo kocham (T.I.)! Od kilku dni jesteśmy razem! – wszyscy zaczęli bić brawa i patrzyć się na mnie. – Kocham cię (T.I.), nie gniewaj się już! Ta piosenka jest dla ciebie.
-O nie… - jąknęłam. Zaczął śpiewać jakąś piosenkę o miłości.
-Ej, on ładnie śpiewa…- wszystkie koleżanki to stwierdziły. Wiedziałam, że on ładnie śpiewa, ale nie wiedziałam, że aż tak. Mimo tego że był pijany, to było to fajne uczucie, wiedząc , że on śpiewa tylko i wyłącznie dla mnie.
Gdy zszedł z sceny, przyszedł i pocałował mnie.
-Już się nie gniewasz?- zapytał z nadzieją.
-Nie, ale nie będziesz już dzisiaj pił?
-Nie piłem wcale tak dużo.
-Na serio? Hm… ciekawe czy zaśpiewałbyś dla mnie tak na trzeźwo.
-Dla ciebie wszystko kochanie!
-Dobra… Niech ci będzie.
-Zatańczysz ze mną?
No i tańczyliśmy tak aż do północy.  Gdy było kilka minut przed północą, wszyscy poszliśmy na plac. Ludzie zaczęli odliczać sekundy, a inni zaczęli puszczać fajerwerki.
-5… 4… 3… 2… - i wtedy Conor mnie pocałował. Przestaliśmy się całować gdy był już nowy rok.
-I jak?
-To był Best Kiss Ever!!!! – przytuliłam go do siebie mocno i poszliśmy dalej się bawić.
takie tam moje arcydzieło :D w końcu jestem mistrzyni painta ^_^
_______________________________________________
Dawno już po sylwestrze, ale nic innego nie mogłam wymyślić xD Próbowałam też pisać o tym, że Conor staje się sławny, z pomysłu Sandry <za który baaardzooo dziękuuuje :* >, ale mi coś nie wychodziło, no ale kto wie, może użyłabym to w kolejnej części, jeżeli byście chcieli :D
A teraz tak nie na temat imagina :D Jest już trochę ponad 79tysięcy wejść i 990 komentarzy!!! Tak baaardzo wam dziękuje <3 :3 Obiecałam, że jak będzie 80tys i 1000 komentarzy to zrobię konkurs, żeby nie było dalej o tym pamiętam :D Ale jak będzie tak jak teraz to jeszcze z tydzień <ostatnio jest nawet dużo wejść :D >, a ja jeszcze nie mam nagrody żadnej i nie wiem jaki to może być ten konkurs… Ale coś wymyśle :D



piątek, 10 stycznia 2014

Krótkie info xD

Czeeeść :D Jak tam wasze oceny w szkole? Mogą być? U mnie mogłoby być lepiej... Nie udało mi się poprawić chemii :( No ale nie narzekam :D

Okey, mam do was pytanko :D Chcieliście, żebym napisała jeszcze jedną część ostatniego imagina :) No, a  że ja was kooochaam to mogę to dla was zrobić :* Tylko potrzebne mi są pomysły, bo ja niestety nie mam żadnego pomysłu :(

A jeżeli chodzi o następny imagin, to mam pewien pomysł :D
Więc wybierzcie co chcecie i jutro się to pojawi :P Ale jeżeli chcecie 2 cz. tamtego imagina, to czekam na pomysły :D

A więc do jutra :D Paaa :*

wtorek, 7 stycznia 2014

Imagin cz.4

Następnego dnia znów razem z panią Amandą przyszedł do nas Maciek. Nauczyliśmy się, a przynajmniej ja z Conorem być dla niego miłym i nie dać się sprowokować przy babci i jego mamie. Pani Amanda jest naprawdę bardzo miła w przeciwieństwie do Maćka.
Szczerze mówiąc, Maciek nie jest też taki zły, jest miły dla swojej mamy, dla mojej babci, ale dla mnie i dla Conora już niestety nie jest. Jest to trochę przykre, bo nic mu nie zrobiłam, a on mnie nie lubi od czasów gimnazjum, może to przez niego stałam się taka jaka jestem. Kiedyś byłam milutka i dawałam sobą pomiatać, ale dzięki niemu nauczyłam się sama radzić z problemami, a nie tylko skarżyć się na nie Conorowi.
Siedziałam z chłopakami w moim pokoju i wspominaliśmy to jak się pobili o mnie. Okazało się, że Maciek to pamięta również dobrze jak my. Przynajmniej mieliśmy jakiś wspólny temat do gadania.
-A wy tak na serio jesteście razem, czy udajecie tak, żeby twoja babcia cię z nikim już nie swatała?
-Eeee- przerwałam mojemu „chłopakowi”.
-Jesteśmy razem.- sama nie wiem czemu, nadal brnęłam w te kłamstwo. Może tak po prostu było łatwiej?
-Taa jasne, czytałem twojego aska.- stwierdził Maciek.- Kłamiesz piękna.
-Skąd taka pewność, że na asku nie kłamałam?
-Takie rzeczy się wie.
-Naprawdę?- w tym momencie pocałowałam Conora. Ale nie był to taki buziak, jak zawsze, tylko taki naprawdę bardzo namiętny pocałunek.
-Okeey…- chłopakowi zrobiło się głupio.- to ja może sobie już pójdę. Cześć.- wyszedł z twojego pokoju.
-Przepraszam.- jęknęłam.- nie wiem czemu to zrobiłam…- chciałam się dalej tłumaczyć, ale po chwili usłyszałam to:
-To mi się nawet spodobało… Niezła jesteś w te klocki!-  czułam, że się zarumieniłam.
-Jeżeli to komplement, to dziękuje.- uśmiechnęłam się, ale mimo wszystko próbowałam zmienić temat.
Później poszłam z babcią na zakupy, a Conor został w domu z Amandą.
-Słuchasz mnie?
-Yyy… tak.- ocknęłam się dopiero pod sklepem.
-O kim tak myślisz? O Conorze?
-Nieee…
-To co, o Maćku?
-NIE!!!
Tak szczerze to myślałam o tym pocałunku… był taki… taki magiczny, wyjątkowy! Z nikim nigdy nie czułam się tak dobrze jak z nim w tym momencie… To było coś niesamowitego… nigdy tego nie zapomnę, to jest pewne. Teraz wiem, że nie powinnam go całować, co jeżeli teraz nie będę mogła o tym przestać myśleć i to zrujnuje naszą tyloletnią przyjaźń!? Ta myśl nie dawała mi spokoju.
-Znów nie mnie słuchasz…
-Przepraszam, po prostu tak jakoś nie mogę zebrać myśli…
-Tak to już jest, gdy się kogoś kocha. A ty kochasz Conora od zawsze! Tak się cieszę, że w końcu to zrozumieliście i zostaliście parą! Szczerzę, to tylko na to czekałam. Zawsze gdy on przyjeżdżał tutaj, to widziałam jak się na ciebie patrzył… Z taką wielką miłością!
-Babciu…
-No co? Mówię to co myślę i to co widzę. Przecież nic nie zmyślam. Gdy o nim mówię to od razu odpływasz… To po prostu czuć na kilometr, że się w nim zakochałaś… I tu nie ma żadnego powodu do wstydu.
-Może kupimy jakieś owoce?
-Możemy. Słuchaj, nie bójcie się tylko, że przez miłość rozwali się wasza przyjaźń. Dziewczyno znacie się tyle lat i on przez tyle lat z tobą wytrzymuje z własnej woli! Kto inny by wytrzymał twoje fochy?- zaśmiałaś się, wspominając te lepsze i gorsze chwile z Conorem.- Gdyby cię nie kochał, to też by nie wytrzymał…- mówiła dalej wkładając owoce do koszyka. – Więc czemu miłość miałaby cokolwiek rozwalać? To może was tylko wzmocnić… Wy jesteście dla siebie stworzeni!
-Kocham cię, babciu.- przytuliłaś się do niej.
-Ja ciebie też. A teraz przyznaj się do czegoś.- spojrzała na mnie poważnie. -Przyznaj, że nadal nie jesteś z Conorem, tylko tak udajesz, żebym ci nie szukała chłopaka?
-Yyyy

-Tak czy nie?
-Tak jakby…
-No, przed babcią niczego nie ukryjesz! A teraz obiecaj mi, że jak wrócimy do domu to z nim o tym pogadasz.
-Słowo harcerza! Ale może nie koniecznie dziś, przy najbliższej okazji.
-No niech ci będzie… A całowaliście się już?
-Babciu!!!
-Dobra, nie chcesz, to nie musisz mi tego mówić. – w końcu doszyłyśmy do kasy i skończyła w końcu ta niezręczna rozmowa.
Całą drogę powrotną rozmyślałam o tym co mówiła babcia. Może ona ma racje i łączy nas coś więcej niż tylko przyjaźń.
-Gdzie jest Conor?- zapytałam się Amandy.
-U ciebie w pokoju.
-Aha.- weszłam do pokoju. Conor siedział na łóżku wyraźnie nad czymś rozmyślając, nawet nie zauważył, że weszłam do środka. Usiadłam koło niego i dopiero wtedy chłopak zauważył mnie.
-Nad czym tak rozmyślasz?
-Nad życiem… Nad nami… W ogóle o wszystkim.
-Okeej, to porozmyślam z tobą.- uśmiechnęłam się. Oparłam się o ścianę i tak siedzieliśmy milcząc.
-Nie przeszkadzam wam?- moja babcia weszła do pokoju.
-Nie
-A może jesteście głodni?
-Nie
-Ale jak coś to przyjdźcie do kuchni. Upiekliśmy twoje ulubione ciasteczka z Amandą.
-Później przyjdziemy.- babcia wyszła z pokoju.
-Możemy pogadać?- Conor zapytał w końcu.
-O czym?
-O nas.
-Yhy…
-Wiesz… Gadałem z panią Amandą. Rozmawialiśmy o tobie, o mnie, o nas.
-To one to sobie zaplanowały, teraz nas chcą zeswatać!
-Twoja babcia też z tobą o tym gadała?
-Nooo
-Ale chyba mają trochę racji. Co ty na to, żeby spróbować? No wiesz, żeby być razem. Jak nie wyjdzie to trudno, dalej będziemy przyjaciółmi.
-W sumie, czemu nie. Spróbować zawsze można.- uśmiechnęłam się, a chłopak pocałował mnie.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też.

Później oznajmiliśmy babci i Amandzie, że jesteśmy razem. Te spojrzały wzajemnie na siebie i przybiły sobie piątkę. Ah ta moja babcia… Ale i tak ją kocham! :)
___________________________________________
Dziś jest wtorek, imagin powinien być w czwartek, ale nie wiem czy mi się uda go napisać, więc ewentualnie może być on napisany na piątek :) No bo wiecie, poprawy, sprawdziany, kartkówki i te sprawy, więc chyba rozumiecie :)