niedziela, 27 października 2013

Gify :)

Wielkie dzięki dla Niallowej( Natalia Agata) z tego bloga KLIK :)

C: [T.I] pójdziesz ze mną do kina?
T: No nie wiem…
C: Proszę
__________________________
C: Anth napisałem do [T.I], czy się ze mną umówi
A: I co odpisała?
C: Czekaj pisze…
Zgodziła się!
__________________________
K: [T.I]cię nie kocha i nigdy z tobą nie będzie !
C: 
 śmieszny jesteś już ze mną jest i bardzo się kochamy
__________________________
C: 
 ładna jesteś umówisz się ze mną ?
__________________________
C:
 
Szybko zawracać auto!!![T.I] złamała nogę muszę do niej jechać!
__________________________
T: Conor czy ty powiedziałeś właśnie Anth’owi, że ci się podobam?
C: 

yy… no wiesz [T.I]- spuścił głowę-Tak to prawda
__________________________
Podobają się? :)))
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
z twittera:
'Happy early Halloween...'

'Halloween costume ideas...?'
'It's up and ready!!! The day I met ... a day I will never forget.... ever'
'Don't forget... we made 2 VIDEOS!! Here is where we started playing games '

czwartek, 24 października 2013

WASZE IMAGINY :)

Hej :) Przypominam o wysyłaniu waszych imaginów na mój email( nati125125@wp.pl), a ja będę je tu umieszczała :)

Wczoraj dostałam imagina od jednej z czytelniczek :D Dziękuje  :** Macie jej tt lost_myself_11

IMAGIN:
[t.i] jest zwykłą dziewczyną z Polski. Pewnego dnia spełniła ona swoje największe marzenie - wyjechała do Anglii na studia. Mimo wielu przeciwieństw dostała się do upragnionego uniwersytetu. Mieszka ona z ciocią w Londynie. Jak wiadomo sstudent nie ma łatwego życia finansowego więc [t.i] pracuję w Strassburg'u.
Dzisiaj [t.i] po wykładach od razu poszła do pracy. Ubrała firmowy fartuch i stanęła za ladą. Nudziła się niemiłosiernie bo klijentów było bardzo mało. W pewnym momencie nałożyła słuchawki i zaczęła słuchać swojego idola Conor'a Maynard'a. Tak mijały kolejne godziny. Gdy już [t.i] miała zbierać się do domu kawiarnie ktoś odwiedził. Był to zakapturzony chłopak w przeciwsłonecznych okularach. Trochę zdziwiły [t.i] te okulary bo na dworze było już ciemno. Chłopak rozejrzał się dookoła jakby czegoś szukał. Po chwili ściągnął kaptur oraz okulary i stanął przy ladzie by złożyć zamówienie. [t.i] zamurowało, gdyż tajemniczym chłopakiem był Conor Maynard.
-Hej!-powiedział chłopak.
-H-h-hej!-wyjąkała [t.i] z trudnością łapiąc oddech.
-Chciałbym zamówić gorącą czekolade i ciasteczka truskawkowe.
-Nie jestem pewna czy są jeszcze ciasteczka ale zobaczę.
[t.i] przeszła do pokoju gdzie siedziała właścicielka kawiarni. Z grzecznością zwróciła się do szefowej.
-Przepraszam panią przyszedł do nas klijent i pyta się czy mamy ciasteczka truskawkowe?
-Już nie ma, przykro mi.-opowiedziałą uprzejmie właścicielka.
-Ale nasz klijent to światowej sławy gwiazda. Jeżeli coś mu podpadnierozejdą się plotki i stracimy klijentów.
-W takim razie poproszę zaraz Mike'a żeby zrobił ciasteczka.
-Dziękuje, przekaże klijentowi.
Wracając [t.i] już się denerwowała. Przekazała informacje Conor'owi, który z uśmiechem na twarzy czekał na ciasteczka. W tym czasie [t.i] robiła gorącą czekolade. Ręce trzęsły się jej nieubłagalnie. Conor zauważył, że dziewczyna bardzo się denerwuje. Chcąc lekko zmniejszyć jej zdenerwowanie, podszedł do [t.i] od tyłu i złapał jej ręke. Nic nie spodziewająca się dziewczyna podskoczyła lekko co rozbawiło chłopaka.
-Coty robisz?-spytała zdziwiona.
-Nic. Chciałem tylko pomóc ci z tą czekoladą bo strasznie ręce ci się trzęsą.
-Dziękuje ale poradze sobie.
Mimo, że [t.i] już skończyła robić czekolade, Conor stał za nią w bardzo małej odległości. Chłopak spokojnie mógł usłyszeć muzykę w słuchawkach dziewczyny.
-Jesteś Mayniac? Nie sądziłem, że ktoś jeszcze pamięta ''Vegas Girl''.
-Tak jestem Mayniac i uwież wiele osób pamięta.
W tej chwili Mike przyniósł świeżą porcie ciasteczek truskawkowych. Położył je na stoliku Conora i wyszedłz kawiarni bo już zakończył pracę. Chłopak widząc swój deser usiadł do stolika. [t.i] podała mu czekolade i poszła uszykować się do końca pracy. Przebrana już miała wychodzić gdy Conor złapał ją za łokieć i odwrócił przodem do siebie.
-Mogę cię odprowadzić?
-Czemu nie.
[t.i] zauwarzyła błysk w oku chłopaka, który szeroko się uśmiechnął. Szli chwile bez słowa lecz Conor nie wytrzymał tej nieubłagalnej ciszy i zaczął konwersacje.
-Wiesz to trochę dziwne, że odprowadzam cię do domu, a nawet nie znam twojego imienia.
-Jejku całkowicie zapomniałam się przedstawić, [t.i] jestem.
-Ładne imię ale raczej nie angielskie.
-Pochodzę z Polski.
-To by wyjaśniało twój niezwykły akcent. A co robisz w Londynie?
-Studiuję tu. Tak wogóle to dziękuje, że mnie odprowadzasz nie spodziewałam się tego, że będe mieć szanse cię spotkać, a tu taka niespodzianka.
-To byłoby głupie gdybym nie odprowadził tak pięknej dziewczyny.
[t.i] słysząc te słowa puściła buraka. Momentalnie spuściła głowę i zakryła twarz włosami. Conor widząc jej reakcje jeszcze bardziej się uśmiechnął. Stanął teraz naprzeciw [t.i], złapał jej podbródek i podniósł głowe dziewczyny jednocześnie patrząc w jej oczy. Stali tak przez chwile bez słowa aż Conor przerwał ciszę.
-Pięknie się rumienisz, masz też piękne oczy i wogóle piękna jesteś.
-Dziękuje. Trochę nie komfortowo się czuje ale....
[t.i] nie zdąrzyła dokończyć zdania bo Conor złączył ich usta w słodkim pocałunku. Gdy już oderwali się od siebie, [t.i] nie wiedziała co powiedzieć, zamurowało ją. Chłopak poczuł zakłopotanie i speszył się niezmiernie.
-Przepraszam nie powinienem. Pewnie masz chłopaka a ja takie rzeczy wyczyniam. Naprawde przepraszam, ja chyba już pójde.
-Po pierwsze nie mam chłopaka. Po drugie nie idź nigdzie. Po trzecie nie przepraszaj bo mi się podobało i po czwarte...
[t.i] znów połączyła ich usta w pocałunku. Conor był mile zaskoczony taką reakcją ze strony dziewczyny. Przez resztę drogi do domu cioci [t.i], trzymali się za ręce. Po tym jak wymienili się numerami i Conor zaprosił dziewczynę na randkę, rozeszli się w swoje strony. [t.i] po wejściu do domu, oparła się o dzwi i pisnęła z radości. Jeden dzień potrafi zmienić wszystko.
_________________________________________
komentować to może będzie 2 część :D
PS: Imagin dodaje tu i do zakładki :)

sobota, 19 października 2013

Imagin cz.2

Przez cały tydzień niecierpliwie czekałaś na sobotę i na spotkanie z piosenkarzem. Gdy wreszcie ona nadeszła byłaś bardzo podekscytowana.
Założyłaś to co lubiłaś chodzić na co dzień, legginsy w biało czarne paski, koszulkę z nadrukiem i niebieską marynarkę. Do tego kapelusz i niebieskie trampki. Nie byłaś pewna czy taki stój spodoba się Conorowi, ale pamiętałaś słowa menagerki artysty, masz nikogo nie udawać.
Wyszłaś z domu i pojechałaś na miejsce koncertu zamówioną wcześniej taksówką. 20minut później byłaś już na  miejscu.
Przed placem na którym za pół godziny ma się odbyć koncert stał wielki tłum. Najwidoczniej jeszcze nie wpuszczali do środka. Ustawiłaś się grzecznie do kolejki.
-Wszyscy, którzy mają bilety VIP przychodzą do bramki!- zawołał ochroniarz.
Przepchałaś się przez tłum rozwrzeszczanych fanek Conora, które zazdrościły tym, które mają bilety VIP.  Gdy doszłaś do bramek pokazałaś swój bilet.
-Ty jesteś ta co wygrała ten konkurs, tak?
-Tak.- odpowiedziałaś umięśnionemu facetowi, który musiał być najwidoczniej ochroniarzem.
-Usiądziesz przy menagerce Conora, to ta co dawała ci bilet. Po koncercie ona cię zaprowadzi do Con’a.
-Jasne, dzięki.- odpowiedziałaś.
Szłaś szukając kobiety. W końcu ją rozpoznałaś, siedziała w pierwszym rzędzie naprzeciw sceny. Swoje długie, ciemne włosy spięła w kok. Ubrana była w ciemną sukienkę. Tym razem również wyglądała idealnie. Chciałabym tak wyglądać będąc w jej wieku… -pomyślałaś.
-Dzień dobry.- powiedziałaś siadając obok kobiety.
-Cześć. Wyglądasz naprawdę dobrze.
-Dziękuje.- uśmiechnęłaś się.
Pogadałyście jeszcze kilkanaście minut o Conorze, po czym w końcu zaczął się koncert. Chłopak zaczął występ od piosenki Vegas Girl. Atmosfera z piosenki na piosenkę była oraz lepsza. Widać było, że chłopak kocha to co robi, śpiewanie sprawia mu radość, a to co robi to robi dla siebie i fanów, nie dla kasy. Spojrzałaś na kobietę, była zadowolona z młodego artysty któremu pomaga osiągnąć szczyt kariery.
-Chodź, zaprowadzę cię do garderoby, tam odbędzie się spotkanie. – powiedziała kilka minut po koncercie.
Weszliście za scenę. Dopiero teraz uświadomiłaś sobie jak dużo ludzi pracuję nad tym, żeby koncert wyszedł tak wspaniały jak ten dzisiejszy…
-Tu jest garderoba Conora.- wskazała na otwarte drzwi. Weszła do środka, usłyszałaś wyraźne wołanie- CONOR!!! – po chwili kobieta wyszła.- Nie ma go w środku, pewnie zaraz wróci wejdź do środka i sobie gdzieś usiądź.
-Dobrze. –weszłaś niepewnie do środka. Nie byłaś pewna czy to tak ładnie siedzieć w czyjeś garderobie.
Po kilku minutach wszedł Conor bez koszulki.
-Heej…- powiedział niepewnie chwytając koszulkę i szybko ją zakładając.
-Cześć.- powiedziałaś zawstydzona.
-Aaa! Ty jesteś ta co wygrała konkurs! Gratuluję!- powiedział gdy włożył na siebie koszulkę.- W ogóle przepraszam, że musiałaś trochę poczekać i za to wszedłem bez tej koszulki, myślałem, że Olga poczeka z tobą przed garderobą… No ale to nic.- uśmiechnął się.- Zostajemy tu czy gdzieś idziemy?
-Mi obojętnie. Możemy tu.
-Co tak mało mówisz? Jestem zwykłym chłopakiem, nie musisz się mnie wstydzić.- uśmiech nie schodził mu z twarzy i cały czas mówiąc patrzył się na ciebie, co jeszcze bardziej cię krępowało.- No uśmiechnij się trochę, bo będę smutał...- roześmiałaś się.- Od razu lepiej. Dobra idziemy na pizze.
-Okey.
Wyszliście z garderoby.
-Gdzie idziecie?- zapytała Olga.
-Na pizze.- odpowiedział Conor nie zatrzymując się.
-Ale umawialiśmy się, że tu odbędzie się spotkanie…
-Ale plany się zmieniły. – chłopak łobuzersko się uśmiechnął i poszliście dalej.
Po kilku minutach byliście w pobliskiej pizzerii. Usiedliście przy jednym z stoliku.
-Jesteś (T.I.)? Dobrze pamiętam?
-Tak.- uśmiechnęłaś się. Jak miło było, że pamiętał twoje imię…
-Jednak pamięć mam jeszcze dobrą. Jaką pizzę lubisz?
-Z podwójnym serem może być.
-Oooo też lubię. – zamówił pizze i zaczęliście gadać o życiu codziennym twoim i jego. Jako artysta ma dużo zajęć, ale stara się każdą wolną chwile spędzać z przyjaciółmi i rodziną.
Spojrzałaś w jego oczy, były piękne… Chłopak również co chwila spoglądał na ciebie. Gdy oboje spojrzeliście na siebie w tym samym momencie roześmialiście się nerwowo i dalej gadaliście. Myślałam, że będzie sztywno, a Conor będzie pokazywał, że jest ode mnie lepszy i ma dużo fanek, które są lepsze ode mnie… Jednak się myliłam i jest na szczęście inaczej!- pomyślałaś. Rzeczywiście rozmawiało się wam, jakbyście się znali od dawna, a nie od 10 minut.
Podczas jedzenia pizzy chłopak rozśmieszył się i sos skapnął na twoją bluzkę.
-Oj… Przepraszam, zaraz to wytrze… - powiedział łapiąc za serwetki ze stolika.
-Nie trzeba, sama dam radę.
-Lubię pomagać.- roześmiał się i wytarł plamę z twojej koszulki.- Powinno się odeprać. A jak nie do ci odkupią nową koszulkę.
-Nie trzeba, to moja wina.
-A nie, bo moja.
-Jak wolisz…
Chłopak spojrzał na zegarek.
-O kurcze, już północ i zamykają już pizzerię… Jak ten czas szybko leci… Ja chyba też powinienem już spadać, bo muszę jutro wcześnie wstać. Ale odwiozę cię.
-Nie trzeba, zamówię sobie taksówkę.
-Nie ma mowy, powiedz tylko gdzie mieszkasz.
-Jesteś taki miły dla wszystkich fanek?
-Staram się.
-Podaj mi adres i jedziemy.
Podałaś mu adres i po 20 minutach byliście pod twoim domem.
-Cześć i dziękuję.- powiedziałaś wychodząc.
-(T.I.)! Czekaj. Mam coś jeszcze dla ciebie.- wręczył ci torebkę. Zajrzałaś do środka. Była w niej koszulka z napisem Mayniacs i album Conora.
-Ooo dziękuję!
-Nie ma za co.
-Paa. – pocałował cię w policzek.
-Papa…
Następnego dnia postanowiłaś posłuchać albumu i powspominać wydarzenia z wczorajszego dnia. Gdy go otwierałaś wyleciała z niego jakaś karteczka. Podniosłaś ją.
„Hi  :)
 Call me maybe :)) ” u dołu karteczki podany był jego numer. Na pewno zadzwonię. – pomyślałaś i chwyciłaś po komórkę.
-Hej.
-O cześć (T.I.). Fajnie, że zadzwoniłaś. Może byśmy powtórzyli ostatnie spotkanie?

Od tej pory prawie codziennie się spotykaliście. Bardzo się polubiliście, kto wie co z tego wyjdzie w przyszłości… :))) 
A tu macie efekty mojej nudy :)
elegancki Conor: KLIK
i drugi Conor :) hahhaha KLIK Jak tym się fajnie bawi :D

środa, 16 października 2013

Imagin

Cześć :) W końcu udało mi się napisać imagina, a tak naprawdę to jego połowę. Miał to być jednoczęściowy imagin, no ale będzie dwuczęściowy, ale nie będzie to jakiś długi imagin... A drugą część postaram się jak najszybciej napisać.:)

Szłaś sobie ulicą i zauważyłaś plakat  „ wygraj spotkanie z Conorem Maynardem! ”Wielki napis od razu rzucił ci się w oczy. Przystałaś i przeczytałaś resztę. „Wystarczy, że wyślesz smsa o treści spotkanie CM. Głupi ma zawsze szczęście, więc czemu by nie skorzystać…- pomyślałaś i wysłałaś wiadomość. Potem poszłaś dalej.
Szczerze? Nie znałaś tego piosenkarza, jednak patrząc na jego zdjęcie, zauważyłaś w nim coś takiego, czego nie umiałaś wyjaśnić słowami. Miałaś tylko nadzieję, że uda ci się zgarnąć te spotkanie i poznać takiego chłopaka, jakim był Conor.
Gdy tylko wróciłaś do domu odpaliłaś swojego białego laptopa i wpisałaś w wyszukiwarce Conor Maynard. Włączyłaś pierwszą piosenkę jaka ci się wyświetliła, a mianowicie była to Vegas Girl. Była niesamowita. Jak wcześniej mogłam nie znać takiego fajnego artysty? Później przesłuchałaś cały jego album, który nazywa się Contrast i przeszukałaś Internet, aby znaleźć o nim kilka informacji. No bo co, jeśli piosenkarz zapytałby cię o jakiś szczegół, a ty nic byś o nim nie wiedziała? I właśnie w ten sposób zostałam Mayniacs…
Nie mogłaś doczekać się wyników konkursu, a żadna odpowiedź na twój sms nie przychodziła. Każdego dnia twój telefon nie opuszczał twojej kieszeni ani na chwilę, nie mogłabyś przegapić jakby przyszła ci jakaś wiadomość związana z tym konkursem.
Siedziałaś i oglądałaś telewizję. Było strasznie niewygodnie trzymać komórkę w kieszeni wąskich rurek. Wyjęłaś więc ją. Nikt nie dzwonił w sprawie konkursu od przeszło tygodnia, więc czemu akurat dziś i teraz miałby zadzwonić? A z resztą i tak o nim nie zapomnę…- pomyślałaś.
Nagle poczułaś zapach spalenizny i pobiegłaś do kuchni. Twoja zapiekanka właśnie się przypaliła. No cóż, obiad zjem sobie dziś na mieście…
Chwyciłaś torbę z portfelem, założyłaś kurtkę, bo było chłodno i wyszłaś z domu do pizzerii.
Gdy wróciłaś zmęczona do domu po pizzy i kręglach rozsiadłaś się na wygodnym fotelu. Dopiero teraz zauważyłaś, że twój telefon dalej leży na stoliku obok. Chwyciłaś po niego. Miałaś 2 nieodebrane połączenia i jedną wiadomość. Pierwsze połączenie było od mamy, a drugie od jakiegoś numeru prywatnego. Odczytałaś nerwowo wiadomość. „Witaj, wygrałaś spotkanie z CONOREM MAYNARDEM!!! Próbowaliśmy się z tobą skontaktować, jednak nie odbierałaś. Jeżeli nie zadzwonisz do nas na niżej podany numer w ciągu 12 godzin twoja nagroda przepadnie!” Nie było cię raptem 2 godziny, a taka wygrana mogła przejść ci koło nosa. Jednak na szczęście nie jest jeszcze za późno. Nie myśląc ani chwili zadzwoniłaś i przyjęłaś nagrodę. Spotkanie odbędzie się po koncercie w tą sobotę, a bilety na niego musisz jutro odebrać o 12.
Następnego dnia trochę zaspałaś.  Było przed 11. Miałaś mało czasu żeby wyszykować się i dojechać na umówione miejsce po odbiór biletów.
Po porannej toalecie szybko wciągnęła na siebie obcisłe szare dżinsy, koszulkę i białą-czarną bluzę z kapturem zakończonym uszami pandy. Potem zjadła śniadanie i poszła w umówione miejsce, czyli do kawiarenki obok wytwórni płyt.
Przy jednym z stolików siedziała kobieta, trudno było określić jej wiek. Jej ciało było idealne, drobne i krągłe, z wąską talią i zadziwiająco zgrabnymi łydkami, których kształt podkreślały jeszcze kilkunastocentymetrowe szpilki. Miała długie, ciemne włosy i błękitne oczy. Jej spódnica i żakiet trochę za bardzo błyszczały jak na twój gust, ale musiały być bardzo drogie.
-Jestem Olga.- kobieta wstała i podała ci rękę.- Gratuluję wygranej… Tak wiele osób się zgłosiło, a wygrałaś ty.- kobieta była pod wielkim zdumieniem.
-Dziękuje. – uśmiechnęłaś się szeroko.- (T.I.) Jestem.
-Wydajesz być fajną dziewczyną. Na pewno Conor cię polubi. Jestem jego managerską, więc trochę go znam.- powiedziała. Było widać,  że jest dumna z swojej posady.
-Mam taką nadzieję. A może jakieś podpowiedzi jak mam się zachowywać przy nim czy coś?- dopiero teraz zrozumiałaś że te pytanie było mega głupie i bez sensu. Kobieta roześmiała się.
-Po prostu bądź sobą i nikogo nie udawaj, bądź taka jaka jesteś!
-Dobrze.
-No dobrze, nie mam za bardzo czasu, masz te bilety z wejściem. – podała ci kopertę.-Koncert jest w sobotę za tydzień.
-Dziękuję. Dowidzenia.

-Cześć.- powiedziała kobieta i wyszła pośpiesznie.
_______________________________
I co może być? A i jeszcze pytanko jakie chcecie zakończenie, bo mam 3 propozycje...:
1. Po tym koncercie i spotkaniu dziewczyna z Conorem nie będzie utrzymywać kontaktów, czy....
2. Polubią się i zostaną przyjaciółmi... czyyy
3. Conor się zakocha w dziewczynie od pierwszego wejrzenia i w przyszłości zostaną parą?
Czyli los bohaterów jest w waszych rękach. A jeżeli macie jeszcze jakieś propozycje co mogą robić, o czy gadać na tym spotkaniu to też czekam na wasze propozycje :)))

I link, który pod ostatnim moim wpisem dała nam Natalia Agata :) Wielkie dzięki i prosimy o więcej jakiś info, linków czy obrazków które znaleźliście :D KLIK

niedziela, 13 października 2013

Big Gig i inne

Hej :) Jak tam weekend? :))
Ostatnio podjęliśmy współpracę z jedną z stronek na fb o Conorze a mianowicie z Conor Maynard Poland <lajkować ich kto jeszcze tego nie zrobił> :D
No, a że mam ostatnio wielkiego lenia to dziś biorę troche info właśnie z tej stronki :))

Conor wziął udział wczoraj< sobota 12 października> w Big Gig 2013 w Londynie.
I jakieś nagranie, które przed chwilą znalazłam ale yt mi nie działa więc nie wiem czy dobre :(

A 5 października Conor bawił się z Jack'iem i Victorią i swoimi znajomymi bawili się na imprezie urodzinowej - the birthday boy Craig. :))
takie znalezione przy okazji :))

Miks pomysłów (imagin) cz. 3

Dojechaliśmy dwadzieścia minut po dziewiątej i od razu przywitał nas kumpel Conora, Alex. 
- Siema, Con! - powitał nas z butelką taniego piwa w ręku. - Widzę, że przyprowadziłeś swoją dziewczynę.
- To nie jest... - zaczął speszony chłopak.
- Oj, tam, oj tam. I tak ją dzisiaj zaruchasz - klepnął go w ramię i poszedł do jakiejś laski oraz zaczął z nią rozmawiać.
- Przepraszam za niego - odezwał się jeszcze bardziej speszony Conor. - Naprawdę...
- Ej, jest ok - przerwałam mu i rozdzieliliśmy się w imprezującym tłumie. 
Na rozgrzewkę, wypiłam kilka kieliszków wódki (piwa postanowiłam nie ruszać do końca imprezy) i zaczęłam tańczyć ze śliczną dziewczyną. 
Miała długie włosy sięgające do pasa, smukłą sylwetkę, a twarz - ideał. Jej ruchy były płynne, lekkie, wydawała mi się taka... wiotka i delikatna.
Nie gadałyśmy ani razu, ponieważ wśród tłumu nie dało się nic usłyszeć, oprócz wszechobecnego wrzasku i imprezowej muzyki.
Musnęła kilka razy moje dłonie i wyszłyśmy z tłoku imprezujących. Z podniecenia przygryzłam wargę, jednak nie trzymałam jej długo, ponieważ dziewczyna przyparła mnie do zimnego muru i zaczęła tak łapczywie całować, że nie miałam nawet czasu na jeden wdech. 
Na początku, nasze usta zetkęły się tak delikanie jak dwa małe motylki na łące, ale laska coraz bardziej stawała się drapieżna i dzika. 
W niezauważonej przeze mnie chwili oderwała swoje mokre usta i przywarła ponownie, tylko, że teraz do mojej szyi. 
- Niesamowicie to robisz - wyszeptałam, na co ona się uśmiechnęła i jeszcze raz przejechała po moim obojczyku oraz wróciła do ust.
Tym razem dziewczyna była już bardziej zmęczona, więc tym razem ja zostawiłam kilka krótkich pocałunków na jej szyi. Skórę miała przypominającą jedwab, o delikatnym zapachu słodkich, świeżych pomarańczy. 
Odgarnęłam jej niesforny, brązowy kosmyk włosów i spojrzałam głęboko w wielkie, piwne oczy.
Nagle czyjeś przekleństwo wytrąciło mnie z tej cudownej, romantycznej atmosfery.
- [T.I]! - wykrzyknęła, stojąca od nas kilka metrów, Diana. - Myślałam, że ty... mnie kochasz! 
Zaczęła robić cyrki, głośno gadać, jaka to ja jestem okropna i nie zachowuję się jak osoba z uczuciami oraz zasadami moralnymi, a przy tym zwróciła na siebie uwage kilku zaciekawionych osób, które były już tak pijane, że nawet chyba nie wiedziały, czego słuchają.
A ja? Stałam z tą laską w objęciach skamieniała. 
- Nawzajem - odpowiedziałam krótko, kiedy skończyła swoją długą, dramatyczną, przerywaną szlochem mowę i odeszłam z moją nową partnerką pod inną ścianę budynku. 
Dziewczyna popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem, a ja westchnęłam.
- To moja była, nie pytaj - wyjaśniłam krótko i uśmiechnęłam się, żeby rozwiać nieprzyjemną atmosferę. - Na czym to skończyłam... - zaczęłam i ponownie zagłębiłam się w jej oczy, a ona złączyła nasze usta w kolejnym, słodkim pocałunku. 
Pasowałyśmy do siebie idealnie. Z innymi dziewczynami zawsze musiałam ustalać, kto przejmuje inicjatywę, a tutaj ona sama poddawała się mojej woli. 
- Jak masz na imię, skarbie? - zapytałam po jakimś czasie.
Laska spojrzała wysoko w górę, jakby pytała gwiazdy, czy zdradzić nowej miłości swoje imie, ale po kilku sekundach zwróciła piwne oczy w moją stronę i...

- Jestem Andrzej - odpowiedziała grubym głosem, a mnie totalnie zamurowało.
_________________
Okeej... Więc to jest kolejna część :P przepraszam, że tak długo nie dawałam znaków życia, ale październik to dla mnie (czytaj: takiego gimbusa jak ja) konkursy kuratoryjne :D
Poza tym, byłam na zakupach i...













(Nie, nie będzie "jestem andrzej")









Dobra, ale tak na serio...



















A oto moja nowa czapka ^^ :

piątek, 11 października 2013

Google Hangout

Conor dodał to 2 dni temu na swoje yt :)

A tu R U Crazy Swing Version

Nowe tło na fb :D
I pierwsza strona książki Conora Take off :D

niedziela, 6 października 2013

Coś ode mnie, czyli 69 tysięcy wejść :D

Więc... Zostawiłam mojego ulubionego imagina +18(niezwiązanego z aktualnym miksem) na tą specjalną okazję :D 
Ogólnie to opowiadanie pisałam już dosyć dawno (z pół roku temu), więc mam nadzieję, że wybaczycie mi ewentualne wpadki, o i jakby co:
"Poniższe treści zawierają wulgaryzmy i sceny nieprzeznaczone dla nieletnich."

________________________________

Jest rok 2018.
Conor osiągnął sławę i popularność trzy razy większą niż Justin Bieber sześć lat temu. Zaczął robić wszystko, co mu się żywnie podobało. Armia fanek podążała za nim wszędzie i robiła, co tylko zechciał. Gdyby porównać ten zbiór dziewczyn z całego świata do wojska amerykańskiego, specjalne służby na pewno poniosłyby sromotną klęskę.
Jacykolwiek hejterzy zostali już dawno odnalezieni i zabici. 
Gdyby Conor wspomniał chociaż jedno słowo o władzy nad całym światem, jego fanki-sługusy zrobiłyby wszystko, żeby ją miał. Zresztą... I tak już ma. 
Wszystko wyglądało tak, jakby chłopak stworzył nową religię. Nie było już pytania "Wyznajesz chrześcijaństwo, buddyzm, judaizm, hinduizm, islam, a może jesteś ateistą lub agnostykiem?, zastąpiło je pytanie "Jesteś fanką/fanem Conora Maynarda? 
Jeżeli odpowiedź brzmiała "tak", nie było żadnych kłopotów.
Natomiast jeżeli odpowiedziałaś inaczej, w ciągu następnych pięciu sekund czekała cię śmierć.
Masakra, prawda?
A co z Conorem? 
Zmienił się diametralnie. Nie potrafił już tak się wygłupiać, brał wszelkie używki, a kiedy trafiał do szpitala na płukanie żołądka, na twitterze w trendach na pierwszym miejscu zawsze była akcja "PrayForConor".
Oprócz tego zmieniał sobie partnerki jak rękawiczki. Codziennie sypiał z inną dziewczyną, która najwyraźniej o tym marzyła. 
Inne gwiazdy próbując chociaż trochę zaistnieć, nagrywały duety z "Bogiem XXI wieku", ale i tak wszystkie nagrody muzyczne otrzymywał Conor.
20 kwietnia zadzwonił do ciebie prezydent USA. Kiedy usłyszałaś głos tak ważnej osobistości (nie wyznawałaś "Conora Maynarda"), mało co nie spadłaś ze swojego fotela.
- T...tak. To ja - odpowiedziałaś, kiedy zapytał cię, czy dodzwonił się właśnie do ciebie.
- [T.I] [T.N] potrzebujemy pani pomocy - zaczął. - Obawiamy się, że Sama Pani Wie Kto przejmie władzę.
Poczułaś się nagle jakbyś przeniosła się do powieści J.K. Rowling. Tam też nie można było wymawiać pewnego imienia. Ale tam robili to ze strachu przed osobą noszącą to imię, a tutaj... zresztą pewnie trochę też. Ale głównym celem nie wymawiania tego jednego nazwiska było zabezpieczenie przed podsłuchiwaniem rozmów telefonicznych.
- No... Dobrze. Ale jak mam pomóc?
- Zna go pani od dawna i o ile wiem, nie została pani wciągnięta w wir jego sławy, prawda?
Tak, znałaś Conora od dziecka. Bawiliście się wspólnie w piaskownicy, jeździliście na rowerach... Ale wszystko się skończyło, kiedy wyjechał do Londynu, żeby zacząć karierę.
- No... Tak - padła z twoich ust kolejna niepewna odpowiedź.
- Chcielibyśmy przywrócić świat do normy, nie wzbudzając buntu i zamieszek - oświadczył. - Jeżeli pani się nie zgodzi, prawdopodobnie sytuacja jeszcze bardziej się pogorszy.
- Co mam zrobić? - w tej chwili poczułaś się jak żołnierz.
- Musi pani przywrócić jego stary charakter. 
- Ale jak? - burknęłaś zupełnie nie wiedząc, jak to zrobić i czy w ogóle to będzie możliwe.
- Zostanie pani wysłana jako jego "jednodniowa dziewczyna". Ma pani w tym czasie zmienić go w normalnego chłopaka niestwarzającego zagrożenia dla całego świata.
- Dobrze -  oznajmiłaś nawet nie zastanawiając się nad sytuacją, w którą cię wciągał. 
W końcu prezydentowi się nie odmawia, prawda?
Akcja miała rozpocząć się następnego dnia, więc nie miałaś za dużo czasu. Zastanawiałaś się, jak to będzie wyglądać, a co najważniejsze czy się w ogóle uda. Nie miałaś zupełnie pojęcia, co zrobić, żeby przywrócić jego stary charakter.
Dwie godziny później dostałaś dokładny opis od prezydenta jak zostać "jednorazową dziewczyną".
Spojrzałaś na dziesięciostronicowy dokument i westchnęłaś. Te porady były bez sensu. Conor, jakiego pamiętałaś nigdy nie spojrzałby na taką dziewczynę.
Ale może się zmienił... - pomyślałaś po cichu. 
Następnego dnia postępowałaś jednak według planu. Ubrałaś się w najbardziej wydekoltowaną sukienkę na świecie, która odsłaniała także całe uda, nałożyłaś grubą warstwę makijażu i wybrałaś najwyższe czerwone szpilki, jakie miałaś w szafie.
W takim stroju pojechałaś do jednego z najdroższych klubów w Londynie, w którym miał być Conor.
Ochroniaż stojący przy wejściu bez problemów wpuścił cię do środka i chwilę później znalazłaś się w wielkiej sali, w której było mnóstwo ludzi.
Chyba wszyscy wiedzieli, gdzie Conor imprezuje...
Nie miałaś czasu więcej się zastanawiać. Musiałaś znaleźć...
Nagle ktoś ścisnął twój pośladek. Wzięłaś już rozmach, żeby uderzyć nieznajomego, ale kiedy odwróciłaś się, żeby zobaczyć z kim masz do czynienia. 
Tuż przed tobą stał Conor Maynard.
Mimo tego, że nie uznawałaś go za boga, wstrzymałaś na chwilę oddech, bo jednak działanie fanek działało na każdego.
- Hej, piękna - wymruczał do twojego ucha i od razu poczułaś silną woń alkoholu. - Spędzimy tę noc tutaj czy w miejscu, gdzie wszystko jest dozwolone?
- Sam zdecyduj - odpowiedziałaś zmysłowym szeptem kierując się do wyjścia. Wciąż miałaś ochotę go uderzyć za to, co zrobił, ale w instrukcji od prezydenta było napisane wyraźnie: Być uległą. pozwalać mu na wszystko.
Tuż po wyjściu z klubu owionął cię zimny, wiosenny powiew wiatru. Przeszły cię dreszcze, a on to zauważył.
- Zimno ci, skarbie? - zapytał przygryzając twój płatek ucha. - Zaraz cię rozgrzeję...
Sekundę później przyparł cię brutalnie do muru i zaczął łapczywie całować twój obojczyk kończąc na ustach. Wasze ciała dzieliła jedynie przestrzeń stworzona przez ubrania i Conor chciał ją na siłę usunąć.
- Nie tutaj - szepnęłaś, kiedy rozpinał zamek twojej sukienki.
- Jedziemy do mnie - zadecydował po krótkim namyśle.
Zaprowadził cię do swojego auta (oczywiście było najlepsze na całym parkingu) i włączył silnik.
Nagle przypomniałaś sobie, że chłopak jest pijany i siadanie za kółkiem to nie jest najlepszy pomysł.
- Conor, oddaj mi kluczyki - powiedziałaś mimowolnie.
- Dlaczego? Nie ufasz mi? - uśmiechnął się pewnie.
- Nie można jeździć po pijaku... Spowodujesz wypadek... Będą kłopoty... - wymruczałaś pod nosem, bo zauważyłaś, że raczej nie da ci jego kluczyków.
- Ja nigdy nie mam kłopotów - odrzekł jakby mówił coś zwyczajnego i ruszył szybko samochodem z parkingu. 
Jechał tak jak przewidywałaś. Skręcał gwałtownie, przejeżdżał na czerwonym świetle... W pięć minut złamał conajmniej dwadzieścia przepisów jak nie więcej.
Zaczęłaś specjalnie poprawiać sukienkę odkrywając jeszcze bardziej dekolt, a Conor zdawał się tego nie zauważać. Postanowiłaś go trochę porozpraszać (chociaż to nie było zbyt dobrym pomysłem podczas jazdy). Położyłaś swoją dłoń na jego udzie i zaczęłaś je lekko muskać, co wywołało oczekiwany efekt.
Chłopak zacisnął zęby i w jego spodniach pojawiła się mała erekcja.
- Przestań - powiedział siląc się na spokój. - Ja wciąż jestem człowiekiem, jeśli chciałaś to sprawdzić, [T.I].
- Skąd znasz moje imię? 
- Takich ludzi jak ty po prostu się nie zapomina - oświadczył, a na jego twarzy pojawił się nonszalancki uśmieszek i pierwszy raz zrozumiałaś, o co mu chodziło.

*14 lat temu*
- Hej, [T.I.]!!! - wykrzyknął Conor, kiedy wróciłaś z wakacji na wasz plac zabaw. Musiał się strasznie stęsknić za tobą, bo nie widzieliście się już ponad od dwóch tygodni.
- Conoooooooooor! - zaśmiałaś się, kiedy cię uściskał.
- Opowiadaj, przywiozłaś fajne muszelki? 
- Trochę. Mam dla ciebie jedną - uśmiechnęłaś się wydobywając z kieszeni różowych spodenek egzotyczny prezent. - A co tam u ciebie? - zapytałaś, kiedy twój najlepszy przyjaciel był zaabsorbowany oglądaniem muszelki.
- A... Nic - mruknął. - Ale widziałem nową zabawę, którą w którą możemy spróbować się pobawić.
- Serio? - zdziwiłaś się. - My przecież znamy wszystkie zabawy świata! Berek, w chowanego... - zaczęłaś wymieniać wszystkie zwyczajne i najbardziej niezwykłe zabawy, jakie razem wymyślaliście.
- Tak... - zaczął Conor. - Ale to jest zabawa dla dorosłych - dodał szeptem. - Chodź, pokażę ci.
Pociągnął cię w kierunku swojego domu i wydobył klucz na sznurku spod koszulki.  Szybko otworzył drzwi i wbiegliście po drewnianych schodach na górę do jego pokoju.
- Zabawa polega na tym, że masz wziąść mojego siusiaczka do buzi - wyjaśnił.
- I co dalej?
- Nie wiem. Tylko tyle zobaczyłem w gazecie taty - wzruszył ramionami.
- Spróbujemy? - zapytałaś zaciekawiona nową zabawą.
- Okej. 
Conor zdjął zielone spodenki i majtki w samochodziki i zobaczyłaś jego ptaszka.
- Co mam teraz robić? 
- Uklęknij i weź go do buzi - polecił, a ty szybko wykonałaś to, co ci kazał.
Kiedy już siusiak znalazł się w twoich ustach, Conor nadal był niezadowolony.
- Weź nim trochę poobracaj.
Zaczęłaś traktować ptaszka jak lizaki, które kupowaliście w kiosku, a twój przyjaciel, przymknął oczy.
- Dobrze to robię? - zapytałaś wyjmując na chwilę siusiaka z buzi.
- Strasznie podoba mi się ta zabawa - mruknął cicho. - Liż go dalej.
Za drugim razem kiedy wzięłaś jego lizaczka do buzi, był twardy, ale stwierdziłaś, że to chyba dobrze. Zaczęłaś znowu robić kółka wokół niego, a Conor westchnął.
- Spróbuj to robić szybciej.
Za jego słowami przyspieszyłaś lizanie, jakbyś chciała, żeby lizak rozpuścił się w jak najkrótszym czasie.
Nagle coś słonego i białego wyleciało z siusiaka do twojej buzi. Mimowolnie połknęłaś trochę, ale resztę wyplułaś.
- Ble, smakuje jak woda po kluskach - stwierdziłaś wstając na nogi.
- Dasz spróbować? - zapytał i wziął trochę tego z twojego policzka.
Po chwili także wypluł to dziwne coś.
- Masz rację, jak woda po kluskach.
***
Kiedy dojechaliście do jego domu, poczułaś, że to jednak nie był dobry pomysł, żeby brać udział w misji "ratowania świata". Czasy, kiedy spałaś z facetami dla kasy(w tym przypadku dla jakiegoś prezydenta-debila), a raczej dla czegokolwiek poza prawdziwym uczuciem miłości, skończyły się już dwa lata temu i nie zamierzałaś do nich wracać. Najchętniej znalazłabyś się teraz w swoim przytulnym mieszkaniu na drugim piętrze z wygodnymi fotelami i wielkimi oknami, ale odwrotu nie było. 
Zrozumiałaś wtedy, do czego tak naprawdę wynajął cię premier. Nie byłaś żadną agentką, tylko zwyczajną dziwką. 
Łza popłynęła z twojego policzka, ale szybko ją starłaś niepozostawiając ani śladu po swoich myślach.
Wysiadłaś z luksusowego samochodu Conora i podążyłaś za nim do jego domu. Chłopak zaprowadził cię do jednej z sypialni i spojrzał na ciebie porządliwym wzrokiem.
- Nie wytrzymam ani chwili dłużej bez ciebie - wyszeptał ci prosto do ucha. 
- Ja też nie - odpowiedziałaś zmysłowym tonem, chociaż wcale nie miałaś ochoty na żadne doznania, a zwłaszcza z gościem, któremu obciągnęłaś w wieku dwunastu lat, nie będąc tego do końca świadomą.
W mgnieniu oka Conor pozbył się twojej obcisłej sukienki, a ty jego koszulki i czarnych spodni.
- Chcę tylko ciebie - westchnął do mojego ucha, a ty poczułaś, że kłamie. - Czekałem na to od tak dawna... - kolejne kłamstwo.
- Pewny jesteś? - odpowiedziałaś psując "romantyczną" atmosferę.
- Jak najbardziej - kolejny nieszczery uśmiech w moją stronę. - Ale widzę, że ty nie do końca.
- Co się stało z tym fajnym, szczerym chłopakiem, którego pamiętam z dzieciństwa? - zapytałaś jakby sama siebie.
- Umarł. Już dawno temu.
Spojrzałaś na Conora, który nagle cofnął się kilka kroków w tył, żeby wyjrzeć przez okno, jakby coś za nim się czaiło. Chłopak stał teraz bokiem do ciebie. Księżycowe światło padało na jego nagi tors i nie mogłaś powstrzymać myśli, że wygląda jak młody bóg.
Nagle coś błysnęło, kiedy lekko poruszył głową. Na początku pomyślałaś, że ci się wydaje, ale kiedy drugi raz zobaczyłaś błysk wysoko, na szyi, prawie na głowie, dotknęłaś miejsca, skąd odbijało się światło.
- Au! - krzyknął, kiedy twoje palce delikatnie musnęły ten punkt na szyi.
- Conor... Co to jest? - zapytałaś.
- Ale co?! - zdenerwował się.
- Ta blaszka na twojej szyi - wyjaśniłaś ze spokojem, o który sama siebie nie podejrzewałaś.
- Gdzie ona jest? - Conor mało co nie wpadł w panikę.
Wzięłaś i poprowadziłaś jego rękę w to miejsce na szyi. Chłopak próbował podważyć kawałek metalu paznokciami, ale za każdym razem kończyło to się sykiem z bólu.
W końcu był prawie w stanie paniki.
- [T.I.], pomóż mi - poprosił prawie na kolanach.
- Nie wiem czy... - zaczęłam.
- Studiujesz medycynę, tak jak chciałaś w dzieciństwie?
- Tak - mruknęłaś przypominając sobie wszystkie niespełnione marzenia z okresów przedszkolnych. Wszystkie z czasem odeszły w niepamięć, ale nie chęć pomagania ludziom jako pani doktor [T.N].
- Całą apteczkę znajdziesz na dole, w łazience, a wszystkie ostrzejsze rzeczy w apteczce w kuchni - polecił.
- A nie lepiej pojechać z tym do chirurga? - zaproponowałaś nie wierząc w swoje umiejętności po czterech latach na uniwersytecie.
- [T.I .], dla ciebie to łatwiejsze rozwiązanie, ale dla mnie to miliony wywiadów i nieskończoność pytań. Proszę, zrób to dla mnie - złapał cię za rękę z błagalnym wzrokiem w oczach. - Tamten chłopiec nie umarł. Siedzi tylko gdzieś bardzo zagubiony bez ciebie w ciemnym kącie.
Poczułaś, że do twoich oczu napływa potok łez, więc zamrugałaś szybko, żeby nie rozpłakać się jak mała dziewczynka.
- Dobra. Ale jak ci coś zrobię, to nie biorę na siebie żadnej winy - zadecydowałaś po chwili.
Pięć minut później przygotowywałaś się do swojej pierwszej operacji, która była zupełnie nieprofesjonalna. Ani stołu operacyjnego, ani przyzwoitej aparatury, ani dobrych, sterylnych narzędzi, z pokojem tak samo.
"No pięknie. Miałaś robić za kurwę, a robisz za chirurga." - pomyślałaś naciągając gumowe rękawiczki. 
- Masz jakieś środki usypiające? - zapytałaś, kiedy wszystko było już gotowe.
- Zawsze - uśmiechnął się i wydobył z kieszeni mały pojemniczek z grzechoczącymi, malutkimi tabletkami. - Dziesięć potrafi zabić, jedna usypia na ponad sześć godzin - wyjaśnił, jakby chodziło o dzisiejszą pogodę.
- Weź. Nie wydają się groźne - oceniłaś po przeczytaniu całego składu chemicznego. - W małych ilościach - dodałaś po krótkiej przerwie kończąc czytać etykietę ze składem.
Chwilę później Conor spał jak zabity, ale nie dosłownie. Tętno miał w porządku, oddech płytki, ale miarowy, więc zaczęłaś działać. 
Na początku zdezynfekowałaś ranę sprawdzając, przy okazji, jak mocno śpi. 
Wzięłaś scyzoryk i nacięłaś skórę na szyi przy blaszce. Miałaś lekkie kłopoty z krwią, ale szybko się z nimi uporałaś. Blaszka wyglądała zdecydowanie niewinniej na zewnątrz. Pod skórą była ukryta sieć elektrodów i cienkich kabelków, które biegły prosto do mózgu.
Nie miałaś pojęcia, co to jest, więc bałaś się przecinać przewody. Ścisnęłaś jeden z nich i nagle ręka Conora zacisnęła się w pięść.
- Co jest? - zdziwiłaś się, ale chłopak więcej nie drgnął.
Nacisnęłaś drugi drut i druga ręka wykonała podobny ruch.
Nagle zrozumiałaś, że ten system kontroluje Conora. Kable kierują informację do nerwów, a czip zamontowany na szyi to komputer, który kieruje całością.
Postanowiłaś, że poodcinasz wszystkie przewody. To właśnie było to, o co chodziło prezydentowi. Chłopak nie miał władzy nad sobą. Ale rząd szuka niewłaściwej osoby. Ktoś za tym musi stać.
Odcięłaś pierwszy kabel i zmierzyłaś puls, żeby sprawdzić, czy coś się zmieniło. 
Na szczęście, nie, więc odcinałaś druty po kolei, aż mogłaś usunąć sam czip. 
Potem nadeszła pora na drugą część tych przewodów. 
Wyciągałaś je delikatnie i, co cię bardzo zdziwiło, nie stawiały żadnych oporów, więc godzinę potem zaszyłaś głęboką ranę i usiadłaś na najbliższy fotel, żeby odstresować się po udanym zabiegu.
Przymknęłaś na chwilę oczy i usnęłaś.
Kiedy wstałaś, a raczej zostałaś obudzona przez ostry głos jakiegoś męższczyzny w pomieszczeniu, panował niewyobrażalny chaos. Conora nigdzie nie było widać, a ty siedziałaś bezradnie w tym samym fotelu z przystawionym pistoletem do skroni.
- Zepsułaś mi go - wyszeptał z szaleńczym uśmieszkiem na ustach. - Teraz ja powinienem zepsuć ciebie. 
- Ale co się dzieje?! - wyjąkałaś przerażona.
- Jak to co?! - oburzył się facet. - Czy ty, głupia dziewczyno, nie mogłaś zostawić tego ustrojstwa w spokoju?! Przez to przywróciłaś mu zdolność samodzielnego myślenia. Zamontowanie kawałka żelaztwa jest cholernie trudną czynnością. Męczyłem się dwie godziny, żeby go odzyskać... - z czasem jego zdania robiły się coraz bardziej spokojne, a ostatnie z nich wypowiedział prawie szeptem. - To już nieważne. Conor, zabij ją.
Nagle zobaczyłaś, kto przykładał ci pistolet do głowy. Tak, to był on. 
Bez najmniejszego namysłu nacisnął spust i usłyszałaś huk. 
Nic więcej.










Obudziłaś się z krzykiem w swoim łóżku. 
- Hej, co się stało? - sennie odezwał się twój mąż, którego, przy okazji, także obudziłaś.
- Mała śpi? - zapytałaś martwiąc się o waszą kilkumiesięczną córeczkę.
- Tak, śpi, ale co się stało? - odpowiedział zniecierpliwiony.
- Miałam koszmar - wzruszyłaś ramionami.
- O czym? - dopytywał się jakby nie było środka nocy.
- O niczym, Conor, o niczym - westchnęłaś wtulając się w niego.

xD

Heeej :D Co tam? Jutro szkoła :( Co dziś robiliście?? :)

Nowy filmik z instagrama Jacka KLIK

A takie coś dostałam dziś emailem :D

Na blogu mamy 69 tys wejść :) Harry czuwa :D hahaha

piątek, 4 października 2013

Takie tam :D

Hejka :D W końcu weekend i trochę wolnego ^_^

Tu macie wersję akustyczną R U Crazy :)KLIK

Z instagrama KLIK

Jack dodał te zdjęcie na instagrama:
To chyba wszystko :D
Miłego weekendu życzę Misiaki :*

Miks pomysłów (imagin) cz. 2

Po obejrzeniu filmu siedziałam przez dziesięć minut nieruchomo.
Wszystkie myśli kłębiły się wychodząc na zupełnie abstrakcyjne ścieżki. Film sam w sobie nie był jakimś arcydziełem - to trzeba przyznać, ale jeżeli ktokolwiek będzie próbował coś takiego na serio zorganizować (bez, oczywiście, negatywnych skutków przyjęcia), to będzie najlepsza impreza roku, a nawet w moim życiu
- Wow - mruknęłam, kiedy Conor popatrzył na mnie oczekując na moją reakcję. - A kiedy jest ta impreza?
- Jutro - wyszczerzył się.
Uniosłam ze zdziwienia wysoko brwi, a chłopak jeszcze raz uśmiechnął się.
- Krasnal też będzie - dodał po chwili. - I najprawdopodobniej paru ludzi z obsady filmu. 
Nagle komórka Conora zaczęła wibrować w jego kieszeni i odebrał.
- Conor, gdzie ty jesteś?! - wykrzyknął ktoś tak, że nawet ja usłyszałam, chociaż chłopak nawet nie miał ustawionego trybu głośnomówiącego. - Miałeś być dzisiaj w studiu i nagrywać R U Crazy, a ty jesteś Bóg wie gdzie...
- Przepraszam, Shaff - speszył się.
- I dlaczego nie odbierasz telefonów od swojego managera? Człowieku! Jesteś już na rynku ponad roku i powinieneś się nauczyć...
- Shaffer, zrozumiałem - przerwał mu chłopak i się rozłączył. 
Moje brwi podniosły się jeszcze wyżej, o ile to było możliwe i spojrzałam na Conora najbardziej pytającym wzrokiem na świecie.
- Muszę spadać. Ne-Yo i mój menadżer zaraz dostaną kurwicy - westchnął ubierając już kurtkę. - Czasami chciałbym nadal nagrywać covery... - mruknął coś na kształt tego zamykając drzwi bez pożegnania.
Następnego dnia, nie miałam pojęcia, co założyć. Nawet kiedy Conor po mnie przyjechał, powitałam go w szarym swetrze i niebieskich rurkach.
- Hej, [T.I]. Serio chcesz tak iść na imprezę roku? - wypalił odrobinę zdziwiony.
- Nie mam w co się ubrać - jęknęłam.
- I niby ja mam ci pomóc? - zapytał sarkastycznie.
- Dokładnie - uśmiechnęłam się do niego i zaprowadziłam go do mojej sypialni, w której był zaledwie dwa razy.
- Tylko mi nie mów, że masz tyle wieszaków z sukienkami! - wykrzyknął, kiedy otworzyłam moją wielką, lustrzaną szafę.
- Połowa z tego to tuniki lub bluzki.
- Załóż to, to albo to - wskazał palcem na trzy przypadkowe sukienki.
- Wybrałeś akurat jedną z zakończenia podstawówki, od drugiej mogą odpaść ramiączka, a trzecia ma wielką dziurę z przodu.
- To trudniejsze niż mi się wydaje, prawda? - załamał się i usiadł na łóżku. - Najlepiej, idź nago. Nic ci się przynajmniej nie zniszczy.
- Oprócz reputacji - dodałam, a chłopak uśmiechnął się.
Po dziesięciu minutach jednak wybrałam jakąś krótką, czarną kieckę i do tego szpilki w panterkę. Pod spodem miałam moje ulubione niebieskie bikini, ponieważ, o ile dobrze zapamiętałam, w Projekcie X był basen. 
Makijaż nie był dla mnie problemem, tak jak ciuchy, więc nałożyłam trochę podkładu, pudru i innych kosmetyków, których na codzień nawet nie dotykam.
Conor zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Wiedziałam doskonale, gdzie zatrzymał się jego wzrok na chwilę, ale nie za bardzo mi to jakoś przeszkadzało.
- Wow - stwierdził. - Teraz wyglądasz jak wyjęta prosto z tego filmu.
- Dzięki - wyszczerzyłam się do niego i razem wyszliśmy na obiecaną "imprezę roku".

wtorek, 1 października 2013

Miks pomysłów (imagin) cz. 1

Okeej... Bardzo Wam dziękuję za ponad sto wyświetleń pod moim ostatnim postem, a w szczególności Aleksandrze Grand za pomysł zmiksowania moich trzech pomysłów :) (jak całuje lesbijka, rekonstrukcja imprezy z "Projekt X" i nowy teledysk do "R U Crazy")
____________________________________________________

Dryyyyń! Dryyyyyń! - rozległ się dźwięk dzwonka w domu mojej dziewczyny. Dobijałam się do niej już od dwóch minut i wciąż nie było żadnej odpowiedzi. 
Nagle otworzyła drzwi wkurzona z jakąś inną laską w ramionach.
- O, [T.I.]! - krzyknęła zaskoczona i zamknęła je ponownie, a ja, jak zwykle, odwróciłam się na pięcie i z płaczem pobiegłam do swojego samochodu i odjechałam. 
Targały mną cały czas przeciwne emocje. Z jednej strony wciąż ją kochałam, a z drugiej byłam całkowicie wkurzona. Z nerwów drżały mi ręce i chyba kierownica też, bo jadący obok kierowca kilka razy zatrąbił na mnie, żebym nie zjeżdżała na jego pas.
Kiedy byłam przy swoim domu, Conor już tam stał. 
- Znowu? - westchnął, kiedy siłowałam się z zamkiem...
- Chcesz herbaty? - zapytałam wymijając się od odpowiedzi...
- Czemu nie możesz po prostu z nią skończyć? - drążył temat przy parującej filiżance...
Za każdym razem przerywałam rozmowę, kiedy nadchodziła następna fala płaczu i przy tym, kolejny stos zużytych chusteczek.
I tak przez cały ostatni miesiąc mojego związku z Dianą. W każdym tygodniu ona miała coraz to nowe dziewczyny, a ja za każdym razem biegłam z płaczem do Conora, który zawsze mnie pocieszał.
Tydzień temu, już jej nie odwiedziłam i czułam się z tego powodu o niebo lepiej. Wszystko szło znacznie lżej i nie miałam złego humoru przynajmniej w piątek.
Następnego dnia, chłopak zadzwonił wyraźnie z czegoś zadowolony. 
- [T.I]! Nie uwierzysz, co robię z kumplem w jego domu! - wykrzyknął wibrującym z emocji głosem. 
- Nie zgadnę, prawda? - westchnęłam przeczuwając, że to na pewno nie będzie coś zwyczajnego.
- Zgadłaś - oznajmił nie do końca świadomy sensu swojej odpowiedzi. - W sensie naprawdę nie uwierzysz - dodał po sekundzie milczenia. - Mój przyjaciel zaprasza mnie i wszystkich moich znajomych i znajomych moich znajomych na rekonstrukcję imprezy z Projekt X!!! - wypalił.
- Eee... - zaczęłam. - Conor... doskonale wiesz, że nie oglądam filmów tego typu. 
- Trudno. Już biorę z półki Projekt X i pędzę do ciebie. Obejrzysz go sobie ze mną - oświadczył.
- Ale...
- Tak, zabrałem popcorn - wyprzedził pytanie, którego i tak nie zamierzałam zadać i rozłączył się.
Suuper. Miałam totalny syf w mieszkaniu i zupełnie nie chciało mi się z nikim widzieć ani niczego oglądać. Zgarnęłam wszystkie porozrzucane rzeczy i włożyłam je do przeróżnych szaf. Na pewno pokoju nie można byłoby postawić za wzór czystości,ale taka osoba jak Conor, nie zauważyłaby nawet, jakby na środku salonu leżał martwy człowiek.
Trudno. Poukładam później. - pomyślałam w momencie, kiedy chłopak wparował bez zapowiedzi z dwoma wielkimi paczkami popcornu (znając go, zje swoją i jeszcze większość mojej) oraz małym pudełkiem, które mi rzucił wrzeszcząc przy tym jak dresiarz z podstawówki - "orient".
Jak zwykle zapanował chaos i Conor dopiero uspokoił się (nie do końca, ale przynajmniej zachowywał się jakby już nie miał napadu padaczki), kiedy usiadł na kanapie i popatrzył na mnie wyczekującym wzrokiem.
- Klapnij sobie - powiedział nadal żartując.
- Conor. Ogarnij się. Proszę - wysyczałaś zła jak osa. 
- Dobra, dobra. Już - uniósł ręce w geście obrony. - Tylko nie bij - dodał pod nosem.
- Jeszcze jedno słowo, a przysięgam, że na tej imprezie, jak tylko uśniesz, wykastruję cię tępym cyrklem - zagroziłam mu ze śmiechem, bo chłopak zrobił taką minę, że nie dało się nie roześmiać.

- Czyli idziesz ze mną? - zapytał na poważnie.
- Tak, idioto. Puszczaj teraz ten film - przewróciłam aktorsko oczami i wskoczyłam na miejsce obok niego, przy okazji sprawiając, że sam mało co nie wysypał całego swojego popcornu.


__________________________________________________________

Pozdrowienia i dedyk dla mojej przyjaciółki Weroniki i jej tępego cyrkla :D