środa, 30 lipca 2014

2 urodzinki :D



Contrast ma już 2 lata :D Teraz czekamy na nowy album ^^
A niedługo minie już 2 lata odkąd "poznałam" Conora i odkąd zaczęłam pisać na tym blogu. Jak ten czas szybko leci O.o
A wy kiedy "poznaliście" Conora i jego piosenki? :D

wtorek, 29 lipca 2014

Imagin cz. 5/?

Obudziłaś się rano. Za rano. Było po 7. Ojciec jeszcze nie poszedł do pracy. Mimo, że niczego wczoraj nie piłaś, czułaś się jakbyś miała kaca. Bolała cię głowa i chciało ci się pić. Może po prostu przez to, że długo płakałaś?
-Dzień dobry.- powiedział do ciebie tata, który właśnie włączał tv.
-Hej.- mruknęłaś pod nosem, wyjęłaś kubek i wlałaś do niego wodę.
-Co tak wcześnie wstałaś?
-Tak jakoś.
-Co, suszy cię po wczorajszym?- zażartował.
-Nic nie piłam…
-No nie wiem, bo jak inaczej wytłumaczyć twoje wczorajsze zachowanie…
-Jakie znowu zachowanie?
-Na przykład to jak całowałaś się z jakimś chłopakiem, którego nie znam.
-Nie znasz wszystkich chłopaków z Londynu, tato.- usiadłaś na kanapie. Nie chciało ci się już spać, wolałaś pooglądać jakiś program, tata i tak miał zaraz wyjść do pracy.
-Chcesz kawę? – zapytał. Czyżby mu przeszło?
-Poproszę.
-Przełączysz na jakieś wiadomości?
-A nie idziesz do pracy?
-Nie, dziś wziąłem sobie wolne. Ania jedzie pogadać ze swoim szefem. Przecież nie będzie wiecznie siedzieć w domu i pilnować dzieci. Musi też zacząć szukać jakiejś opiekunki.
-Przecież ja mogłam zaopiekować się dziś dzieciakami.
-No nie wiem, Ania nie chce. Przez ciebie Kat się przeziębiła…- kolejna wpadka.
Włączyłaś na jakiś program, na którym leciały wiadomości. Skończyli właśnie mówić o jakimś wypadku.
Wczoraj odbił się festyn. Główną atrakcją był koncert Eda Sheerana, który zrobił niespodziankę swoim fanom…
Przełączyłaś na inny program.
-To była ta impreza, na której byłaś wczoraj?
-Tak.- odpowiedziałaś niepewnie.
-Włącz mi to. Dlaczego przełączyłaś.
… Conora Maynarda. Ten również zaskoczył fanów, ponieważ przestawił swoją nową dziewczynę, o której nikt wcześniej nie słyszał. Kim jest tajemnicza dziewczyna, którą artysta zaprosił na scenę?
Na ekranie pojawiło się zdjęcie Conora, a obok niego wielki znak zapytania, którego po chwili zastąpiło twoje zdjęcie.
-(T.I.), czy to nie ty?- milczałaś.
I wtedy pojawiło się nagranie, jak wychodziliście z koncertu trzymając się za ręce.
Artysta z samego rana zaprzeczył wszystkiemu, tłumacząc, że był to głupi żart i zakład. Przypuszczamy, że dziewczyna po prostu nie chciała rozgłosu. Czy Conor i tajemnicza piękność są parą?
Tata wyłączył telewizor.
-Czy tajemnicza piękność  dalej nie ma mi nic do powiedzenia?
-To nie tak…           
-A jak?
-Usiądź, teraz wszystko ci opowiem. Szłam sobie na ten głupi koncert i zaczął padać wielki deszcz, co pewnie wczoraj  zauważyłeś. No i Conor się zatrzymał, i mówi że jedzie na ten koncert to mnie podwiezie. No to ja na początku nie chciałam, ale tak zmokłam i było mi tak zimno, że w końcu się zgodziłam. Nie wiedziałam, że jest piosenkarzem. Dowiedziałam się na koncercie. Zaprzyjaźniliśmy się przez te kilka godzin, naprawdę… Conor jest wyjątkowy. Poznałam też jego brata, no i Eda, tego piosenkarza, który miał wczoraj ten koncert. Było wspaniale! No i potem on zaprosił mnie na to scenę i ni z tego ni z owego przedstawił mnie jako swoją dziewczynę. Ale to było też trochę wyrwane z kontekstu, bo mówił że jestem jego przyjaciółką, ale tego już nie pokazali w tv…
-Skoro z nim nie jesteś, to czemu się całowaliście?
-No bo to też nie do końca tak… Więc po tym byłam na niego mega wściekła, no ale dalej padało, więc on, że mnie odwiezie. No i nie chciało mi się z nim kłócić, więc się zgodziłam. I pod naszym domem pogodziłam się z nim…
-I dlatego całowałaś chłopaka, którego znasz kilka godzin!?
-Niee… No bo ja chyba czuję do niego coś więcej…- wydusiłaś to wreszcie z siebie, co było ciężkie. Mówić swojemu ojcu o tym, co czujesz do jakiegoś chłopaka…- No i postanowiliśmy, że spróbujemy i tak jakoś wyszło, że się pocałowaliśmy…
-Samo wyszło… Jeszcze o czymś nie wiesz?- bransoleta… Ale o niej mu nie powiesz.
-Nie. Teraz to już wszystko.
-Zdaje się, że na koncercie byłaś w innej koszulce, a wróciłaś w innej.
-Tamta była mokra, Conor dał mi swoją.
-Podaj mi jego adres, to pojadę mu ją oddać.
-Nie musisz, dał mi ją na zawsze. Mam też na niej autograf od Eda.- pochwaliłaś się. Nie chciałaś, żeby on pojechał do Conora.
-No niech ci będzie. Masz z nim jeszcze jakiś kontakt?
-Z Conorem? Nie, zapomnieliśmy wymienić się numerami.
-Więc jesteście razem?
-Nie wiem…- przyznałaś w końcu.- Teraz nie wiem już nic.
-I dobrze. Masz się z nim więcej już nie spotykać.
-Fajnie.- jęknęłaś i wróciłaś do swojego pokoju.
Weszłaś na twittera i przeczytałaś wpis Conora. Napisał, że to nieporozumienie. Tak jak chciałaś.
-Ciekawe czy jeszcze kiedyś się spotkamy… -pomyślałaś i zamknęłaś laptopa. Myślałaś, czy nie napisać do Conora, ale stwierdziłaś, że chyba nie warto, bo i tak tego nie przeczyta. Może tak będzie lepiej?
-Pójdziemy na plac zabaw?- drzwi się otworzyły i zobaczyłaś stojąco w nich Kat.
-Heeej. Nie wiem czy tata pozwoli mi z tobą iść. Czeekaj, a ty nie jesteś chora?
-Udawałam.
-Czemu?
-Żeby tata spędził ze mną trochę czasu…
-Znam to skądś.- roześmiałaś się.- I tak nas nie puści.
-Szkoda…- jęknęła mała.- Mogłam nie kłamać, że jestem chora.
-Taa mogłaś, może i ja miałabym wtedy lepiej.
-Dlaczego?
-Bo tata jest na mnie bardzo zły.
-Dlatego, że skłamałam, że jestem chora?
-Niee. – przytuliłaś się do niej.- Nie dlatego. Idź pobaw się z tatą.- uśmiechnęłaś się do niej.- Poczuj się lepiej tak jakoś wieczorem, może nie zauważą, że symulujesz.
-Chodź ze mną! Pobawimy się z nim razem! Z tobą on spędza jeszcze mniej czasu… - wzięła cię za rękę i razem poszłyście do salonu. Nie chciałaś znów kłócić się z tatą, ale nie chciałaś zranić małej. Wiedziałaś, że bardzo cię polubiła.

poniedziałek, 28 lipca 2014

Imagin cz. 4/?

Gdy wychodziliście z koncertu Eda, kierując się prosto do samochodu Conora, dopadła was grupka fotoreporterów, którzy robili wam zdjęcia i filmowali to, jak szliście przez chwilę za rękę. Tak, szliście za rękę, bo pogodziliście się. Nie, nie byliście razem, po prostu było tu tyle ludzi, że z twoimi umiejętnościami, zapewne zgubiłabyś się gdzieś.
-Od kiedy jesteście razem? Kim jest (T.I.)? – te pytania towarzyszyły wam aż do samochodu. Ale na żadne z nich nie została udzielona odpowiedz.
-Przepraszam.- powiedział Conor, gdy udało wam się wejść do samochodu.
-Masz za co przepraszać! Jak oni nam nie dadzą spokoju, to…
-Myślałem, że powiesz coś w stylu, nic się nie stało.
-Ale stało się!
-Nie przeszkadzam wam? Nie jesteście razem, a kłócicie się jak stara para.
-Przymknij się.- warknęłam, za co po chwili przeprosiłam, a Jack mi to wybaczył.
-Jutro to jakoś załatwię. Obiecuje.
-Nie sądzę.
-To sądź.
-Tym razem nawet moje motto życiowe tu nie pasuje…
-Jakie?
-Raz się żyje…
-Czemu nie?
-Bo kurde nie! Mój ojciec nawet nie wie, że tu jestem. Przed wyjściem napyskowałam jego żonie. Wrócę do domu za późno i do tego jutro w gazetach będą moje zdjęcia z tobą! Z facetem, którego nie znam, a już z nim chodzę! Może wakacje teraz będą bez sensu… Wszystko dlatego, że się dla mnie zatrzymałeś!
-Wolałabyś moknąć?
-TAK!
-Ale wtedy byś mnie nie poznała…
-Może wtedy byłoby lepiej? Prościej?- nadal przepełniał cię gniew. A do tego wiedziałaś, że w domu nie będziesz miała życia. Przez resztę drogi, aż do domu Conora była cisza.
-Chcesz u nas przenocować, czy odwieść cię do domu?
-Pójdę pieszo.
-Możesz się do mnie nie odzywać, możesz być na mnie wściekła, możesz nie chcieć mnie znać, ale i tak cię odwiozę.
-Ehh.- jęknęłaś bezradnie. Wiedziałaś, że i tak postawi na swoim i cię odwiezie…
-Podasz adres?- podałaś. I potem znów nastała ta beznadziejna cisza… Masakra jakaś.
Miałaś za to dużo czasu do namysłu. Co czułaś do Conora?
Chyba ci się podobał.. I to bardzo… Z wyglądu jak i z charakteru… Ale po co to wszystko psuł? Po co mówił na scenie, że jestem  jego dziewczyną? Dla rozgłosu? Dla sławy? W końcu na pewno wszędzie będą o tym jutro trąbić… A co jeżeli nie chciał źle, a ja zachowuję się tak, jak się zachowuje? Bardziej pasowała ci wersja pierwsza, że zrobił to dla rozgłosu. Byłaś łatwo ofiarą. Nie miałaś żadnych znajomych tu w Londynie, potrzebowałaś kogoś bliskiego, komu mogłabyś się wygadać. Łatwo było cię więc w sobie rozkochać… Do tego ten pocałunek… Ale z drugiej strony, nie wydaje ci się, żeby Conor był taki… Nie wiedziałaś co o tym myśleć…
-Dlaczego to zrobiłeś?- zapytałaś, gdy chłopak zatrzymał się przed twoim domem.
-Nie wiem… Bardzo chciałem, żebyś ze mną była. Gdy tylko cię poznałem. Wiem, że to głupie. Moje tłumaczenie jest w ogóle bez sensu… Ale… Tak bardzo nie lubię mówić o tym co czuję. To takie trudne. A piosenka była taka… hm.. trafiona do tego co czułem i tak jakoś wyszło… Nie no gadam głupoty…
-Czyli nie zrobiłeś tego tylko dlatego, że byłam łatwo ofiarą, żeby mnie w sobie rozkochać i wykorzystać do zwiększenia swojej sławy?
-Co? Czytasz za dużo kryminałów czy coś… Najpierw zboczeniec, teraz wykorzystuje cię dla rozgłosu… Niee, nie jestem taki...- przytuliłaś się do niego.
-Przepraszam.
-Nie masz za co… To ja przepraszam. – wasze oczy znów się spotkały. Po chwili poczułaś, że jesteście coraz bliżej siebie i wasze usta znów złączyły się w pocałunku.
-Tak.- powiedziałaś, gdy skoczyliście.
-Co tak?
-Chcę być twoją dziewczyną, mimo że znamy się kilka godzin.- stwierdziłaś.
-A co będzie później? Gdy wyjedziesz?
-Nie wiem co będzie później, wiem co jest teraz. Wiem, że coś do ciebie czuję.- chłopak znów się uśmiechnął. Brakowało ci tego, gdy milczeliście. Wtedy był taki przygnębiony, smutny…
-Obiecuję, że jutro odkręcę to wszystko.
-Nie musisz. I tak się ludzie dowiedzą. Nie chcę się też tak bardzo ukrywać. RAZ SIĘ ŻYJE!- wkrzyczałaś, gdy zobaczyłaś, że przed domem świeci się światło.
-Te światło długo się tak świeci?- zapytałaś.
-Jakoś przed naszym pocałunkiem…- przyjrzałaś się dokładniej. Przed bramko stał twój ojciec.
-Tata mnie zabije, jeżeli to wszystko widział…
-Może mu wszystko wyjaśnię?
-Niee.- pokręciłaś głową. – Lepiej będzie jak sobie już pojedziesz.- otworzyłaś drzwi samochodu.
-Czyli na buziaka nie mam co liczyć?- przekręciłaś tylko oczami.
-Cześć.
-Paaa.
Skierowałaś się niepewnie w stronę ojca i gdy otwierałaś bramkę usłyszałaś jego poważny głos.
-Droga panno, chyba musimy porozmawiać…
No to mam przerąbane… -to była twoja pierwsza myśl, gdy zbliżałaś się do swojego taty. – Nie będę mieć życia przez resztę wakacji… A już przez chwilę myślałam, że będzie tak pięknie…
-Gdzie byłaś ?- zapytał poważnie ojciec, gdy weszliście do domu.
-Mówiłam Ance, że idę na koncert.
-Właśnie. Czemu ją tak potraktowałaś?
-Jak?
-Jeszcze śmiesz zadawać głupie pytania…- pokręcił głową.- Jak ta matka cię chowa? Jej też tak pyskujesz?
-Chowa lepiej od ciebie…- parsknęłaś bez zastanowienia, co było błędem. To musiało go zaboleć, przez co był jeszcze bardziej zły.
-A kim był ten facet, który cię odwiózł?
-Kolega. – Zabronisz mi mieć kolegów??-pomyślałaś, ale nie powiedziałaś tego. Nie chcesz przesiedzieć reszty wakacji z Anką w domu…
-Skąd go znasz?
-Czy to jakieś przesłuchanie?- zażartowałaś, ale to nie rozluźniło wcale atmosfery, o ile jej nie pogorszyło.
-Chcesz coś jeszcze mi powiedzieć?
-Nie…- ale jeżeli nie powiesz mu tego sama, a Conor niczego nie wymyśli< a za pewne i tak mu się nie uda tego załatwić, nawet jeśli coś wymyśli> to dowie się zapewne dużo rzeczy z telewizji, gazet czy gdzie tam Conor jest sławny.
-Masz szlaban aż do odwołania.
-Ale jak to!? Na co!?
-Na wszystko… - powiedział z poważną miną.
-A może nieco jaśniej?
-Na wychodzenie z domu bez nas i na spotykanie się ze swoim ‘kolegą’.
-Najlepiej dla ciebie by było gdybym siedziała w domu i zajmowała się twoimi dziećmi! A zapominasz, że ja też nim jestem….- Pobiegłaś do swojego pokoju i trzasnęłaś drzwiami.
-Heej kochanie. Jak tam u taty?- usłyszałaś w słuchawce telefonu słodki głos swojej mamy. Właśnie tego ci brakowało. Odkąd ojciec was zostawił spędzałyście ze sobą jeszcze więcej czasu.
-Czy ja nie mogę już teraz wrócić do domu?
-Aż tak źle?
-Tak…
-Nie możesz… Pamiętasz chyba, co ustaliliśmy z ojcem. On ma takie same prawo do ciebie, jak i ja.
-Ale…
-Nie ma żadnego ale. Przeżyjesz. A co tak w ogóle się stało, że chcesz wracać?
-Nic.- rozłączyłaś się.
Nawet nie miałaś z kim pogadać…
-Conor!- jego imię przemknęło ci przez myśli. – Z nim przecież też nie mogę się spotykać…

Dopiero teraz uświadomiłaś sobie, że nie wzięłaś od niego numeru. Jedyne co po nim ci zostało, to wspomnienia i koszulka… KOSZULKA! Twoja koszulka została u niego. W łazience została też twoja nowa, srebrna bransoleta, której brak dopiero teraz zauważyłaś. A był to prezent od twojego taty, jakby na to nie patrzeć, kosztowny prezent od taty. Bo dał za nią niezłą sumkę. Poszłabyś po nią do Conora, przecież znałaś jego adres, ale nie mogłaś wychodzić z domu bez Anki albo ojca… A to, że Conor lub Jack ci ją odwiozą jest nierealne… A nawet jeśli, to ojciec nie pozwoli ci nawet do nich wyjść z domu… W końcu widział jak całujesz się z obcym chłopakiem!
Trochę namieszałam, a to dopiero początek problemów naszej bohaterki :D Za dużo mieszam... Przynajmniej będzie mieli co czytać. Jak myślicie, Conor przyjedzie oddać bransoletkę czy oleje swoją dziewczynę?
Kolejna część jutro :D Dalej nie wiem ile będzie części, na razie mam zaplanowane 6 lub 7... ale może być dłuższe haha Chcecie w ogóle to czytać?

niedziela, 27 lipca 2014

Imagin cz. 3/?

Koncert Eda dalej trwał. Nagle ktoś przyszedł zza sceny i poprosił Conora, żeby do nich przyszedł.
-Idę. Trzymaj kciuki!
Relacje z Conorem, jakby na to nie patrzeć, poprawiły się momentalnie. Może dlatego, że wiesz o nim już tak dużo… Wiesz też, że nie jest zboczeńcem! Taa to najważniejsze… No i Jack, to dopiero pozytywny chłopak! Jak mogłaś się co do nich tak bardzo mylić!? Głupia byłaś… tyle na ten temat.
-Jaasnee! Na pewno będzie świetnie!
-W końcu zobaczysz jak śpiewam.
-Noo już się doczekać nie mogę.
-CONOR!
-Leć! – popatrzył się jeszcze na ciebie przez chwilę i poszedł.
Gdy Ed skończył śpiewać swoją piosenkę, zapowiedział Conora.
-Teraz zaśpiewa ze mną mój serdeczny przyjaciel, Conor Maynard! Taka niespodzianka dla was od nas! Powitajcie go brawami!
Wszyscy zaczęli klaskać i piszczeć. Ty też. W końcu przyszłaś tu, żeby się rozluźnić, co nie?
Co do śpiewu Conora? Śpiewał bosko… Jak mogłaś go wcześniej nie znać? Czemu w Polsce tak mało mówi się o takich artystach jak on? Przystojny… Pięknie śpiewa… Miły… IDEAŁ! Polacy się chyba nie znają…
Jego głos czarował, a do tego czułaś, jakby śpiewał to tylko i wyłącznie dla ciebie.
-Czy mi się wydaje… czy Conor się na ciebie znacząco patrzy? – z rozmyśleń wyrwał cię Jack.
-Wydaje ci się…
-No nie wydaje mi się… ON TO ŚPIEWA DLA CIEBIE!- wydarł się nagle.
-Cicho… - uciszyłaś go, przybliżając swój palec do jego ust, co błyskawicznie pomogło.
Teraz mogłaś się wczuć w piosenkę.
-Chcecie jeszcze jeden duecik z Conorem?- ludzie zaczęli krzyczeć, co znaczyło chyba tak. Tak też to potraktował Ed, więc zapowiedział, że po przerwie zaśpiewają jeszcze coś razem. Jest to pełen spontan, więc muszą wybrać jakąś piosenkę… no i szybko ją przećwiczyć.- to wytłumaczył mi Jack. On znał się na tym lepiej. Miał brata piosenkarza. To jednak coś znaczyło.
-Chodź za kulisy.
-Co, ja?
-No… ty.
-Ale…
-No co ale… Conor cię tu przywlekł, jest więc za ciebie odpowiedzialny, więc musi cię pilnować, żebyś nie zwiała z jego koszulką.
-Hahaha… Czy on jej mi już nie oddał?
-Nie wydaje mi się… On ją kocha… Gdyby mógł, wyszedłby za nią.
-Nie no spoko…
-Powiedział to z grzeczności.
-I tak jej nie chcę.
-To co idziesz?
-A ty?
-Idę.- uśmiechnął się i pociągnął cię za rękę.
-Ała… Może trochę lżej? Dżentelmenem to ty nie jesteś…
-Jaka wygadana się zrobiła! A jak myślała, że Conor to zbok to jak cicho siedziała…
-Nigdy mi tego nie zapomnisz?
-Nie.
-Ehhh…- dalej ciągnął cię za rękę. Twoja uwaga nie pomogła. Trudno.
-Ooo właśnie po was szedłem.
-Czytam ci w myślach, brat.
-Suupeer. Chodź.- teraz Conor wziął cię za rękę i pociągnął w kierunku Eda.
-Czy wy wszyscy musicie mnie tak ciągać?
-Sorki.- tu uwaga pomogła. I dobrze.
-Przedtem poznaliście się tak trochę… dziwnie? Zaczęliśmy wszystko od nowa, więc i wy poznajcie się od nowa.- na twarzy Conora pojawił się wielki banan, gdy znów spojrzał na ciebie.
-Okeey. A więc Ed jestem, co pewnie wiesz.- roześmiał się.
-A ja (T.I.)- chwila zastanowienia.- Ale to też wiesz.- roześmieliście się.- Nie mogę w to uwierzyć, że jeszcze dziś rano było tak zwyczajnie, tak nudno, tak… - tak beznadziejnie, ale tego nie chciałaś już dodawać.- A teraz gadam ze swoim idolem i zdobyłam dwóch kumpli.- spojrzałam na Conora i Jacka, który poszedł najwyraźniej zarywać do jakiejś stylistki. On długo nie usiedzi w miejscu…
-Idolem? Jestem twoim idolem!? Cóż za zaszczyt!
-Może to głupio zabrzmi - ale w końcu raz się żyje… - Dałbyś mi swój autograf?
-Jaasne! – Ed roześmiał się.- To co na koszulce Con’a?- spojrzeliście w tym samym momencie na Conora. Z twarzy zniknął banan.
-No co?
-Nie nic.
-Mi nigdy nie dawałeś autografu na koszulce…
-Serio?- wziął marker i niczego nie spodziewający się Conor dostał autograf Eda na swojej koszulce.
-Kiedyś coś ci zrobię…- syknął, na co Ed roześmiał się i podpisał się na koszulce, którą miałaś na sobie.
-Teraz Conor nie ma wyboru, musi ci ją oddać.- Ed roześmiał się i poszedł do stylistki, żeby poprawiła mu grzywkę.
-Ustaliliście już, co będziecie śpiewać?
-Tak. Give me love.
-Oooo!  Kocham ją!
-No to będzie taka specjalna, tylko I wyłącznie dla ciebie.- znów na jego twarzy zagościł mega szeroki uśmiech.
-A tamta nie była?- zapytałaś, nie wiesz nawet czemu to zrobiłaś, ale coś ci kazało. Ale on milczał.- No nie… głupie pytanie. – roześmiałaś się nerwowo.
-Była.- stwierdził w końcu. Tak długo nad tym myślał? Może szukał jakiegoś haczyka?- Bo wiesz… Gdy cię zobaczyłem, tam na tej ulicy, to coś mi kazało się zatrzymać.
-Mówiłaś już to.- Bałaś się do czego dążył. Zakochał się??Nie no, nie możliwe…
-Jakby jakaś strzała we mnie trafiła, a ty mi ze zboczeńcem wyskakiwałaś. Ale to było jeszcze bardziej słodkie. I nie myślałem, że potrafię się tak szybko zakochiwać- czyli jednak nie myliłam się! Chwileczka… czy ja dobrze usłyszałam? Czy on mówi o mnie!?-A jednak umiem. I.. nie wiem czy to jest prawdziwe uczucie, wcześniej nie wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ani że powiem dziewczynie, którą znam kilka godzin, że mi się bardzo podoba, ale zrobię to. – twoje motto życiowe, raz się żyje znów się sprawdza. – Bardzo mi się podobasz.
-Ja? –zapytałaś ze zdziwieniem. Normalnie nie mogłaś się powstrzymać od zadania tego krótkiego pytania.
-Tak, ty.- zasunął twój niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Conor, idziemy na scenę! – krzyknął Ed, nie wiedząc, że przerywa coś bardzo ważnego dla Conora, dla ciebie w sumie też.
Chłopak chciał odejść bez słowa, ale w pewnym momencie podbiegłaś do niego i chciałaś pocałować go w policzek. Jednak on skutecznie przekręcił głowę, tak że wasze usta złączyły się na chwilę, dłuższą chwilę. Gdy już się rozłączyły spojrzeliście sobie głęboko w oczy. Poczułaś, że chyba też coś do niego czujesz. Wtedy Conor chciał coś powiedzieć, ale Ed znów go zawołał.
-Muszę iść.
Stałaś jak słup. Gdyby nie Jack, przegapiłabyś występ Conora, stojąc tak przez resztę koncertu. To… to było dziwne, a za razem tak piękne…
Wróciliście więc na swoje miejsca, które były centralnie przed sceną. Muzyce zaczęli grać na swoich instrumentach i usłyszałaś głos Eda. Refren śpiewał z Conorem. Potem, gdy Ed powinien kilka razy zaśpiewać: ‘My, my, my, my, oh give me love.’ Conor zaprosił mnie szybko na scenę. Nie przedstawiał mnie za bardzo. W sumie tylko mnie zawołał.
Całą drugą zwrotkę zaśpiewał patrząc mi prosto w oczy. To było cudowne uczucie… Później dołączył do niego Ed i śpiewali razem. Potem trochę Conor, trochę Ed. Wyszło im pięknie! Czułaś się jak księżniczka, tym bardziej, że Con nie odstępował od ciebie nawet na krok. Na koniec, gdy piosenka się skończyła, Conor złapał cię za rękę.
-Na scenie towarzyszyła nam (T.I.). – powiedział.- Jest to dla mnie bardzo ważna osoba w życiu… - nastała cisza. Zarówno na scenie jak i na widowni. Spojrzałaś na Conora, potem na Eda, który do końca nie wiedział, co Conor ma zamiar zrobić, potem na Jacka, który stał pod sceną, a w jego oczach było widać dumę, dumę z czego? Potem spojrzałaś na Conora. Z jego oczu chciałaś wyczytać co chciał ci powiedzieć, co chciał zrobić. Ale nie rozumiałaś go. – …To moja dziewczyna… – powiedział w końcu. Może nie dokładnie tak, mówił coś tam jeszcze, ale ty nie usłyszałaś nic, poza tymi trzema słowami. Co on powiedział!? Nie wiedziałaś, jaką miałaś minę. Nie wiedziałaś co się działo dookoła ciebie. Ludzie chyba właśnie pstrykali wam fotki. Conor sprowadził cię ze sceny na kulisy.
Patrzył się na ciebie, najwidoczniej nie wiedząc o co ci chodzi.
-Coś się stało? Powiedziałem coś nie tak?- nie panowałaś nad sobą i uderzyłaś go z tak zwanego plaskacza w prawy policzek. Chłopak złapał się w to miejsce. Odbiła mu się twoja czerwona piątka. Trudno. Zasłużył sobie.- O co ci chodzi?
-Jeszcze się pytasz? Nazwałeś mnie swoją dziewczyną! Nie jestem twoją dziewczyną! – milczał.
-A nie chcesz nią być?- zapytał w końcu.
-Nie wiem. Może. Na pewno nie w ten sposób… Poza tym ja mieszkam w Polsce, ty w Anglii jak ty to sobie wyobrażasz? Iii na pewno nie w ten sposób…
-To w jaki sposób?
-Mógłbyś się mnie najpierw zapytać, potem zapytać czy chce to rozgłaszać, a dopiero potem mówić o tym całemu światu…

-Pewnie nawet nikt nie zwrócił na to uwagi…- nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił…
Heeej :D Po pierwsze :D W tym tygodniu będę starać dodawać się tu coś codziennie :) Bo w następnym tygodniu chyba znów nie będę miała czasu...
Po drugie, wracając do imaginu, ta część zainspirowana jest w dużej mierze pomysłem Nikoli ^^ Dziękuje Nikola! Bez ciebie bym tego nie napisała :)
Po trzecie, dziś miałam taką wenę, że napisałam tą część, 4 i mam pomysł na 5, ale dziś nie dam rady jej już napisać, bo idę właśnie oglądać powtórkę ostatnich skoków narciarskich, bo nie miałam czasu obejrzeć :( Polska górą! haha 
Po czwarte: Pytanie do was: kto lubi skoki?? :D Znam tylko jedną osobę, która je lubi, a chciałabym poznać więcej, żeby móc komu o nich gadać! :D Chętni do popisania o skokach pisać :D
No to do zobaczenia :D 
A tu zostawiajcie wasze opinie!                    

wtorek, 22 lipca 2014

Aktualności ^^

Eloo
Teraz dodam trochę mniej "wiadomości", może nie będziecie źli ;)

A więc Concon dzisiaj (20 lipca) wrócił do domu z Jersey.




A tu taki krótki filmik Klik
Jego oczy, jego włosy (których chyba nikt nie ogarnie. Ciekawe czy Go też to tak wkurwia gdy sie kręcą..), jego akcent, jego uśmiech,.. Onn <3

A tu jeszcze Vine (9 lipca)

Tutaj Conor mówi o piosenkach, które 'poleca' na wakacje:
-Part1 (0:48 ale słodko siedzi xD *-*)
-Part2 (0:08 lmao)
-Part3 (Czy tylko ja dopiero w tej części zauważyłam, że Ten Idiota ma kozaki i długi rękaw w lecie -,-" xD)
-Part4 
-Part5 (Na końcu pisze 'Kliks' czy 'Lliks'?? Conor naucz sie po ludzku pisać xD)
Jak będzie jakiś problem z dwoma ostatnimi linkami to piszcie. Byee xx

poniedziałek, 21 lipca 2014

Rozdział 10

Tym razem jednak było gorzej, nie wiem jak to się stało ale zapomniałam jak się oddycha i to nie w przenośni. Tak bardzo starałam się aby sobie przypomnieć ale nic z tego. Zaczęłam się po prostu dusić.


Świat znów się zatrzymał. W tej chwili nic nie mogłam zrobić. Przez łzy widziałam Conor'a krzyczącego moje imię. Poczułam jak mocno chwyta mnie za ramiona i gwałtownie zaczął mną trząść. Po chwili poczułam jak moje płuca napełniają się powietrzem które następnie ulatnia się z nich. Znów mogłam oddychać, co prawda nie do końca ponieważ gdy je wdychałam czułam jak gdyby ktoś wbijał mi szpilki w płuca. Jakby tego było mało zaczęło mi się kręcić w głowie. Po chwili odzyskałam świadomość. Conor cały czas mocno mnie do siebie przytulał. Po chwili usłyszałam głos Joy.
J-Conor, chyba mamy problem- dziewczyna mówiła całkiem poważnie.
Po chwili Con niechętnie odsuną się ode mnie , złapał mnie za rękę i podszedł do okna w które Joy wpatrywała się nie ukrywając strachu. Również spojrzałam w okno i mocniej ścisnęłam rękę chłopaka. Widziałam dwa czarne terenowe samochody z których wysiadali znajome mi osoby. W moich oczach zebrało się więcej łez, którym pozwoliłam swobodnie spłynąć. Po chwili Con gwałtownie odwrócił się z ruszył w stronę drzwi.
C-Wyjdziemy tylnym wyjściem. Wy-spojrzał na Anth'a i Joy- polecicie do Angli najlepiej do Penly. Anth z tego co pamiętam mieszkają tam twoi kuzynowie, tak?
A-Okej.
C-Ale najpierw pojedziecie po Hayley i zabierzecie ją ze sobą.
J-Co? Po co ją w to mieszać!!!
C-Weźcie ją, jest ślepo zakochana w Brad'dzie (nie mam pojęcia jak się odmienia to imię) a on to może wykorzystać.
A-On ma racje-
J-A co Brad ma do tego??!!!-
C-Dużo..... Jego ojciec jest jednym z 'nich'.- Po tym wszyscy zamilkliśmy. Nie trwało to jednak długo, dzięki Bogu. Minutę później wszyscy zbieraliśmy się do wyjścia. Conor wyszedł pierwszy za nim ja, Joy i Anth który zamkną drzwi. Zbiegliśmy schodami najszybciej jak tylko się da ponieważ winda to zbyt ryzykowny pomysł ponieważ znajdowała się ona w zasięgu każdego wzroku czego nie chcieliśmy. Gdy już zbiegliśmy skierowaliśmy się do tylnego wyjścia a następnie do samochodu. Anth prowadził a Joy za pomocą telefony mówiła mu w którą stronę jechać. Conor siedział ze mną z tyłu i przytulał. Jednak nadal nie mogłam się uspokoić. W tej chwili nie martwiłam się jednak o siebie, tylko o niego. Strasznie się zmienił, wszyscy się zmieniliśmy.


Nie ma szans nawet jeśli to się skończy żeby było później jak samo. To już na zawsze zostanie. Będąc uwięziona dużo nad tym myślałam. I doszłam do wniosku że nie boję się tego co będzie za 10, 20 lat, nie boję się konsekwencji tylko samego że tak powiem upadku. Zrównania się z ziemią. To jak jakbyśmy po raz pierwszy robili fikołka, nie boimy się tego co będzie gdy upadniemy lecz boimy się samego upadku. Chwili w której ma się to zdarzyć. I nagle w samym środku upadku staramy się wycofać, niewiele osób zdaję sobie z tego sprawę że się nie da, i tylko przedłużają swoje cierpienie. Gdy już coś zaczęliśmy należy to skończyć a nie wycofywać się w środku.


W tej chwili nie chodzi tu o to całe 'zamieszanie' tylko o mnie i o Conor'a. Nie boje się tego że gdy powiem mu że go kocham on zacznie traktować mnie jak powietrze albo po prostu nie będzie brał tego do siebie, boję się momentu w którym on powie że mnie nie kocha, że nie czuje do mnie nic więcej prócz przyjaźni. Ale co jeśli powie że też mnie kocha? Będę najszczęśliwszą kobietą na świecie.
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Conor'a mówiący mi że już dojechaliśmy. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy do środka aby dowiedzieć się o najbliższych lotach do Angli i...... zaraz zaraz Skoro Anth i Joy lecą do Wielkiej Brytani to gdzie my. Na pewno nie zostaniemy we Francji.
Ja- Conor, Joy i Anth lecą do Angli a my?-
C-Do Norwegii. Z tego co pamiętam zawsze chciałaś tam jechać.
Ja-Tak, to prawda.


Joy podeszła do młodo wyglądającej blondynki.
J-Dzień dobry-uśmiechnęła się
[Wybaczcie ale nie wiem jak nazwać osobę wydającą bilety]-Dzień dobry-
J-Czy są jeszcze wolne dwa bilety do Anglii i dwa do Norwegii??-
[-]-Podejrzewam że nie.-
J-Ale jak to? Coś na pewno musi być. To naprawdę ważna sprawa.-
Kobieta westchnęła i kazała nam poczekać po czym udała się zgaduję że do innej pracownicy dowiedzieć się czy na pewno nie ma wolnych biletów, po chwili wróciła, z uśmiechem na twarzy.
[-]-Macie szczęście.......

*W samolocie*

Siedzieliśmy w samolocie już od 20 minut. Przez ten cały czas siedziałam wtulona w ciało Conor'a który zawzięcie przeglądał internet w poszukiwaniu hotelu dla nas. Nadal nie czułam się zbyt dobrze co Con na moje nieszczęście zauważył. Pewnie dziwicie się dlaczego na moje 'nieszczęście'? To proste nie chcę sprawiać mu większych kłopotów nisz ma.. przepraszam.. mamy. Mówiłam mu że wszystko gra ale on i tak upierał się przy swoim. No cóż taki już jest.
C-Cieszę się że jesteś już tu ze mną a nie tam.
Ja- Też się cieszę.
C-Wiesz przez to całe zamieszanie nie mieliśmy jeszcze okazji do rozmowy.
Ja-Tak, wiem. Mi też nie jest z tym łatwo.
C-Opowiedz. Wszystko. To co tam się działo.
Ja- Tego nie da się opowiedzieć w słowach. Ale spróbuję
C-Dziękuję.
Ja-A więc, wtedy gdy kazałeś mi czekać i gdy znikłeś mi z oczy po prostu obraz zaczął mi się rozmazywać. Później obudziłam się w jakimś pomieszczeniu, było ciemno. Po chwili ktoś wszedł. To był ten cały ich szef. Podszedł do mnie i on.... wiesz.-
Spojrzałam nieśmiele w oczy Conor'a i zobaczyłam w nich złość, wściekłość, chęć do zabicia tego który jest winien temu całemu zamieszaniu.
C-Tylko nie to-
C-Dlaczego mi nie powiedziałaś wcześniej.-
Ja-Ciekawe kiedy-
Po tych słowach mocniej przytulił mnie do siebie. Znów zaczęłam płakać jak małe dziecko, ale nie mogłam dłużej tłumić tego w sobie. Tkwiliśmy w uścisku jeszcze 5 minut po czym niechętnie się od niego odsunęłam. Znów położyłam głowę na jego ramieniu i zaczęłam mówić.
Ja-Od tamtej pory działo się to codziennie. Nie mogłam nic z tym zrobić. Teraz brzydzę się sobą. Jestem nikim.
C-Nie mów tak!! Jesteś najwsapanialszą kobietą na świecie. Jedyną w swoim rodzaju, niepowtarzalną, mądrą, kochaną, opiekuńczą, piękną. Moją.....






Siemka. Co tam u was. Jak tam wakacje? Dawno mnie tu nie było. Ale cóż wiecie jak to jest wakacje i upały, brakuje mi czasu. :( Postaram się to naprawić. Mam nadzieję że się na mnie nie gniewacie.
A i prawie bym zapomniała, do 'obsady' w opowiadaniu dołączy jedna osoba. Rozdziały są już mniej więcej napisane jeszcze nie wszystkie ale większość, z planowanych, nie wiem ilu. Od razu mówię że przez parę następnych rozdziałów będzie dużo o tej osobie, coś w rodzaju 'ciszy przed burzą', Dowiecie się sami.

Przed państwem:

                                                George Shelley-jako on sam





niedziela, 20 lipca 2014

Hej..

Bardzo was przepraszam, bo strasznie długo mnie nie było. Szczerze to nawet nie wiem czy zauważyliście. Lubicie mnie chociaż trochę??
No ale cóż, i tak bywa :). Zaraz to naprawię ;)


A więc Conor wczoraj był w Jersey






Śpiący George ^^



I to uczucie kiedy twój idol ma ładniejsze nogi od ciebie..







 No i tradycyjne twett'y:


"Mój BOOŻE spociłem się. Czas być nagi."
lmao xD



"W niektóre dni czuje się tak popularny, a następne kilka jestem jak 'fajnie więc NIKT MNIE NIE KOCHA TO JEST ŚWIETNE' "
Czasem nie rozumiem toku jego rozumowania.. O.o



Conor niedawno wstawił na twitter'a filmik. Nie za bardzo rozumiem o co w nim chodziło, ale wydaje mi sie, że chcieli pokazać co robią przed koncertem Link

Na dzisiaj to tyle. Paa xx

poniedziałek, 14 lipca 2014

Imagin cz. 2/?

Po kilku, naprawdę długich i ciężkich minutach ciszy, chłopak zaparkował pod jakimś jednorodzinnym domkiem. Może nie jakimś, tylko mega wypasionym jednorodzinnym domkiem. Koleżanka twojego nieznajomego kierowcy musi być bogata... albo mieć jakiś bogatych rodziców. Tak, innej opcji nie ma.
-No to jesteśmy na miejscu.
-Kto tu mieszka?- twoja ciekawość przezwyciężyła i musiałaś zapytać.
-Ja.
-No, a tak na serio?
-No ja...
-Ale jak to...- zwątpiłaś i żałowałaś, że się pytałaś.- Przecież...
-Jakbym powiedział ci, że ja tu mieszkam, chciałabyś tu przyjechać?...- chwila ciszy...- Znów mnie masz za zboczeńca... tak?- znów milczałaś. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Po co on cię zabiera do swojego domu!?
-No chodź. - Otworzył twoje drzwi.- Będziesz tak siedzieć? Jak chcesz ja się idę przebrać na ten koncert... - poszedł do domu, otworzył drzwi i wrócił po ciebie.- Na pewno nie chcesz iść?
-Nie.- mruknęłaś pod nosem. Chłopak odwrócił się na pięcie i po chwili zniknął za drzwiami. W jednym z okien zapaliło się światło.
On musi być kimś bogatym.- pomyślałaś.- Dlatego był taki zdziwiony, że go nie znałam...Z drugiej strony, bogatym ludziom woda sodowa uderza do głowy, dlatego bogaty nie znaczy, że nie jest jakimś zbokiem... Nie no ja za dużo myślę! Brr... ale tu zimno...- faktycznie, zrobiło ci się zimno, drzwi samochodu były dalej otwarte, a ty byłaś cała mokra.- Raz się żyje!
Wyszłaś z samochodu, cicho uchyliłaś drzwi do domu i weszłaś do środka. Byłaś w przed pokoju, w którym stała szafka na buty, a nad nią wisiały wieszaki na kurtki. Nic szczególnego, jak na dom, który wyglądał tak na zewnątrz.
Weszłaś nieco głębiej< bez skojarzeń!!! nie wiedziałam jak to inaczej ująć ^_^>, tym razem byłaś w salonie, tu było widać na co wydaje kasę. Telewizor, chyba z 50 cali, xbox one, półka zapełniona grami i płytami różnych artystów. Podeszłaś do niej bliżej. Hmm... Drake.. Też go uwielbiałaś! Podniosłaś album i otworzyłaś go. Na płycie było napisane: DLA CONORA i podpis Drake... OMG! on ma autograf Drake na płycie i.. jak powie, że jeszcze z nim rozmawiał...
-Też lubisz Drake?-rozpoznałaś głos, jednak wystraszyłaś się.
-O Boże.- jęknęłaś i odwróciłaś się.
-A jednak przyszłaś. To co, chcesz jakieś... suche ubrania?
-Skąd weźmiesz dla mnie jakieś ubrania?
-Mam przygotowane... wiesz bardzo często zapraszam tu różne dziewczynki...-powiedział to bardzo poważnie,a ty znów zwątpiłaś, ale po chwili wybuchnął śmiechem.- Dam ci jakąś swoją koszulkę.Czekaj.- Po chwili wrócił z białą koszulką z twarzą Willa Smith'a.
-Masz.- podał ci ją.- To moja ulubiona. Myślę, że powinna być dobra. A spodenki... One są tylko troche mokre, więc może sobie wysusz je... suszarką? Taaa, bo moje są takie... troszkę męskie...
-Troszkę?- zauważyłaś.
-I pewnie będą dla ciebie za duże.
-Troszkę męskie? Serio? Chodzisz w ubraniach trochę męskich, a trochę damskich?- usłyszałaś czyjś głos, którego nie rozpoznawałaś, a dobiegał on zza ściany. - Lepiej na niego uważaj. - postać wyłoniła się zza ściany. Był to jakiś chłopak, nieco młodszy od Conora, trochę do niego podobny. Pewnie jego brat, bo taki sam walnięty... - Mówię ci. Uważaj na niego...
-Ogarnij się!- Conor, bo tak musiał się nazywać, wnioskując po autografie na płycie, rzucił w swojego, jak miewasz, brata poduszką, która leżała na kanapie obok. - Tam jest łazienka.- wskazał na drzwi po boku.- Jak chcesz możesz wziąć prysznic, przygotowałem ci tam suszarkę itd...
-Ona chyba sama wie, co robi się w łazience... Jest dużą dziewczynką.
Poszłaś do łazienki bez słowa, modląc się, żeby brat chłopaka nie jechał z wami na koncert.
-Nie no, niezła laska... Trochę cicha... Ale niezła.. Skąd ja wytrzasnąłeś?- usłyszałaś, gdy woda przestała lecieć.
-Ogarnij się, Jack! Proszę... No dobra, może za dużo proszę. Ogarnij się przy niej.
-Aaa nie chcesz, żebym ci odebrał dziewczyny? Spoko. Załatwione.
-Boże...
Wysuszyłaś włosy i spodenki. Założyłaś koszulkę chłopaka, która pasowała do ciebie, mimo że była... trochę męska... No i wyszłaś z łazienki.
Jeszcze rano albo gdy szłaś na koncert, nie myślałaś, że jeszcze dziś będziesz brać prysznic w domu dwóch, zupełnie obcych ci facetów... Masakra...
-Gotowa?- zapytał Jack, którego imię wyłapałaś, podczas jego rozmowy z chyba bratem.- Tak w ogóle to Jack jestem, brat Conora.- i wszystko jasne. Lekko i niepewnie ucisnęłaś jego wyciągnięto wcześniej dłoń i odpowiedziałaś.
-Gotowa!
-I tak ma być! Jak w wojsku! A teraz cała na przód do samochodu Conora i jedziemy na koncert!
No to zapowiada się ciekawie...
Usiadłaś z przodu, Conor za kierownicą, a Jack z tyłu. Chłopak całą drogę gadał. Gadka Conora, w porównaniu do jego gatki to pikuś... 
-I dojechaliśmy!- nie dokończył poprzedniego zdania, tylko wykrzyknął to i wyszedł z samochodu.- kto pierwszy zajmie lepsze miejsce!? Ja!
-Z kim ja żyję?- jęknął Conor. Wysiedliście z samochodu i poszliście za Jackiem.
-Dzięki za podwózkę. I koszulkę... Jak wyschnie moja to ci oddam.
-Nie no spoko, weź ją sobie na pamiątkę.
-To ja idę... gdzieś tam.- wskazałaś na miejsca, które były bardzo, bardzo daleko od sceny. Zapewne nawet nie zobaczysz z nich Eda.
-No chyba żartujesz. Chodź.- pociągnął cię za rękę w stronę ochroniarza. Co on robi!?
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Ta pani jest ze mną.- wskazał na ciebie i wyciągnął coś w stylu przepustki. No bo kto bogatemu zabroni?
Usiedliście pod samą sceną, obok Jacka, który akurat gdzieś poszedł. Widok stąd na scenę i na Eda, który szedł w waszym kierunku był wspaniały... Chwila... Ed idzie w waszym kierunku!? Aaaa....
-Hej Conor...- podał chłopakowi. Spojrzał na mnie, potem na Conora. Ten tylko się na to uśmiechnął, a po chwili dodał.
-Ona jest ze mną.
-Heej Ed jestem.
-(T.I.)- wstałaś.
-Po co wstajesz? - roześmiał się.- Przyjaciele mojego kumpla to też moi przyjaciele.- uśmiechnął się tak miło, na co odpowiedziałaś tym samym.- Poza tym... fajna koszulka! Chyba jedna z ulubionych Con'a. Aż dziwnie, że ci ją dał...
-Fajnie, że jednak znalazłeś czas i przyszedłeś. Co ty na jakiś niezapowiedziany duecik?- tym razem Ed zwrócił się do Conora.
-Dla mnie bomba! Ale organizatorzy się zgodzą?
-Czemu mieliby się nie zgodzić! Przecież jesteś gwiazdą... no i zagrasz za darmo. - Gwiazdą... Jest piosenkarzem?
Musiałaś dziwnie spojrzeć na Conora, bo chłopak tylko roześmiał się, a Ed nie był pewny o co chodzi.
-Tak, jestem piosenkarzem...
-To co ona nie wiedziała?
-Tak wyszło... Jestem piosenkarzem, a nie jakimś zboczeńcem...- roześmiał się.
-Ty zboczeńcem? Zostawmy to bez komentarza. Dobra idę się przygotować. Do zobaczenia na scenie. -Czułaś się naprawdę głupio.
-Przepraszam.- jęknęłaś w końcu.
-Za co?- powiedział zdziwiony.
-Byłam dla ciebie nie miła... Myślałam, że jesteś zboczeńcem... I byłam dla ciebie nie miła...
-A czy to, że jestem piosenkarzem i znam Eda coś zmienia?
-W sumie nic...
-Zacznijmy wszystko od nowa, a więc Conor jestem...
Przepraszam, jeśli z Jacka zrobiłam zbyt dużego głupka :D Ale ja go sobie właśnie tak wyobrażam :) Nie wiem, czy robić kolejną część i co mogłoby w niej być... Pomocy!
PS: Conor najwyraźniej robił follow spree, aż biedaczka zablokowali... A ja znów to przegapiłam... No to chwalić się, kto dostał follow od Conora!