środa, 30 stycznia 2013

Imagin :)

 Imagin
Piosenka do niego: KLIK
                                                                                    opowiada Conor
Dziś jest moja rocznica poznania się z (T.I.). Ten dzień zapowiadał się świetnie.
Od razu gdy wstałem potwierdziłem rezerwację w restauracji, sprawdziłem, czy naszyjnik, który mam dać (T.I.) jest na swoim miejscu i pobiegłem ubrać się i zjeść śniadanie. Później wybrałem się do kwiaciarni, by kupić jakieś kwiatki.
Wybór był wielki, a moja dziewczyna nie ma ulubionych kwiatów, lubi każde, więc kupiłem bukiet pięknych róż. Rzuciłem je na tylne siedzenie w samochodzie i pojechałem kupić sobie nową koszulę i krawat. W końcu wszystko miało być idealne, dopięte na ostatni guzik. Wybrałem białą koszule i fioletowy krawat, fioletowy żeby pasował do sukienki (T.I.) O tak... tego dnia nigdy nie zapomnimy...
Gdy miałem już płacić przy kasie, zadzwonił mój telefon. Odeszłem na bok i odebrałem go.
-Dzień dobry. Czy pan to Conor Maynard?
-Tak, to ja, a co?- nie wiedziałem o co chodzi...
-Pańska dziewczyna miała wypadek...
-Co!?- krzyknąłem.
-Przykro mi. Robimy co w naszej mocy, ale jej stan jest krytyczny...- rozpłakałem się.
Rzuciłem wszystko i pojechałem do szpitala. Moja ukochana leżała tam nieprzytomna. Lekarz pozwolił mi tam wejść i posiedzieć z nią. Siedziałem na brzegu jej łóżka, trzymałem ją za rękę, a łzy spływały mi po policzku. Nagle przypomniałem sobie, że mam róże w samochodzie. Przyniosłem je i wstawiłem do wazonu. Następnie wyjąłem naszyjnik z kieszeni, który jej kupiłem. Było to złote serduszko z wyrytymi naszymi inicjałami. Gdy zapinałem go na jej szyi, jej oczy otworzyły się.
-Conor?- wyszeptała. Nie miała siły mówić.
-Czekaj... Pójdę po lekarza.- wybiegłem na korytarz i zawołałem go.
Lekarz przybiegł od razu. Zbadał (T.I.) i stwierdził, że to po prostu cud. Moja obecność musiała jej pomóc.
-Nie czuję nóg...- nadal mówiła szeptem.
Lekarz zbadał ją jeszcze raz. Rzeczywiście, nie czuła nóg, ani nie mogła nimi ruszać. Chciała płakać, ale nawet na to nie miała siły... Doktor zalecił jej, żeby spała, to odzyska siły, a mnie zaprosił do gabinetu.
-Panie Conorze, pańska dziewczyna czuje sie już znacznie lepiej. Wyniki się poprawiły, ale na razie nogi będzie miała niewładne...Przez jakiś czas będzie musiała jeździć na wózku. Niech pan od niej nie odchodzi, niech pan będzie z nią tak długo ile pan tylko będzie mógł. Bardzo bym o to prosił, bo ona pana kocha, to widać i pana obecność bardzo jej pomaga...
Wróciłem do sali (T.I.). Była bardzo zmęczona, więc od razu usnęła. Widok jej śpiącej był bardzo słodki, mimo wielu siniaków. Gdy brałem stołek niechcący obudziłem ją.
-Conor...- zaczęła, ale przerwałem jej.
-Śpij dalej, lekarz kazał ci dużo odpoczywać. A ja będę tu cały czas przy tobie.
-Ale ja nie będę już chodzić! Rozumiesz!? Po co ci taka dziewczyna? Będę tylko twoim ciężarem... Nie chcę, abyś sobie przeze mnie życie zmarnował.
-Nawet tak nie mów! Kocham cię, a kiedyś znów zaczniesz chodzić. Wiesz, mam dla ciebie jeszcze jedną niespodziankę na dzisiaj. Kupiłem nam piękny dom, z ogródkiem i basenem. Taki, o jakim zawsze marzyłaś. Zamieszkamy tam razem, gdy tylko stąd wyjdziesz
Gdy mówiłem to wszystko (T.I.) słuchała i nic nie mówiła, jedynie łzy spływały po jej bladych policzkach. Obtarłem je jej i mówiłem dalej:
-A teraz odpoczywaj, bo czym będziesz więcej odpoczywać, tym szybciej cię stąd wypuszczą i zobaczysz nasz nowy dom...
-Ale ja nie mogę chodzić! Ty będziesz wyjeżdżać w trasy koncertowe, a ja sama na wózku nie dam rady....
-Pomyślałem o wszystkim. Zrezygnuję na razie ze wszystkich koncertów. Zrobię sobie przerwę od wszystkiego na razie na rok, a jak będzie trzeba to i na dłużej... Będę cały czas z tobą i będę się tobą opiekował.
-Ale tak nie możesz! Nie pomyślałeś o fanach!? Jak oni będą się czuć!?
-Jesteś dla mnie ważniejsza niż fani...- pocałowałem ją. - A teraz odpoczywaj.
Siedziałem z nią całe dnie i noce. Nocowałem i jadłem w szpitalu. Nie odstępowałem od niej nawet na krok przez całe dwa tygodnie.
                                  ******* druga piosenka: KLIK
Na ten dzień czekaliśmy od dwóch tygodni. Dziś wypisują (T.I.) ze szpitala. Na razie musi jeździć na wózku, ale gdy tylko odzyska już w pełni siły i będzie się starać na rehabilitacji będzie mogła znów chodzić.
Gdy dojechaliśmy już do naszego nowego domu, gdy go (T.I.) już go zobaczyła, popłakała się ze szczęścia. Wydawało mi się, że chciała skoczyć mi w ramiona, więc pomogłem jej w tym. Podniosłem ją, przytuliłam ją mocną do siebie i wyszeptałem jej do ucha: Kocham cię. Następnie posadziłem ją znów na wózku i oprowadziłem ją po domu. Bardzo jej się spodobał. Później ona położyła się, a ja zrobiłem romantyczną kolację, która miała być 2 tygodnie temu. Stół nakryłem fioletowym obrusem, rozrzuciłem po nim płatki róż, rozłożyłem talerze  i zapaliłem dwie świeczki. Gdy przebierałem się w nową koszulę usłyszałem jej głos.
-Conor! Pomóż mi wstać i usiąść na wózek!
-Poczekaj chwilę kochanie!- zapiąłem ostatni guzik i pobiegłem do ukochanej.
-Może założysz swoją sukienkę?- zapytałem.
-Nie wiem co kombinujesz, ale tak.- pomogłem ją jej założyć i zawiozłem ją do jadalni.
-Wow... Ty to wszystko sam zrobiłeś?
-Tak. - pocałowałem ją w czoło.
Wlałem nam jej ulubione, czerwone wino. Podałem jedzenie i włączyłem romantyczne piosenki. Jedliśmy i rozmawialiśmy o nas, o tym jak było kiedyś i jak będzie. W pewnym momencie przerwałem rozmowę i jedzenie. Podeszłem do (T.I.) i uklęknąłem przed nią.
-Wyjdziesz ze mnie?- zapytałem.
(T.I.) popłakała się, ja z reszto trochę też, ale to z nerwów. Bałem się, że może się nie zgodzić, choć wiedziałem, że mnie kocha.
-Tak.- powiedziała przez łzy, przyciągnęła moją głowę do swojej i pocałowała mnie bardzo namiętnie.- Kocham cię.- wyszeptała mi do ucha.
-Ja też...
Kolejne dni mijały, a z każdym następnym dniem (T.I.) odzyskiwała siły i ćwiczyła na rehabilitacjach. Czuła się coraz lepiej i coraz częściej chodziła już na kulach, a nie na wózku. Zaplanowaliśmy już nawet datę ślubu. Przez ten wypadek bardzo się do siebie zbliżyliśmy...
I jak podobało się???
                                                        by Natalia :)

wtorek, 29 stycznia 2013

Nowy Look

No więc... mamy już ponad 20,000 wejść !
 Dziękujemy ładnie :P 
I z tego powodu postanowiłyśmy zrobić nowy look bloga xD
 I jak wam się podoba ? Może być ? Coś zmienić? Przywrócić poprzedni? Jakie są wasze opinie? 


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Imagin


Hej :) Jak tam weekend? Kto musi iść jutro do szkoły, a kto ma ferie??? Ja mam jeszcze tydzień xd
Mam prośbę xD Wczoraj z koleżanką z nudów założyłyśmy stronkę na fejsie. Polubicie??? KLIK Z góry dziękujemy :)

I imagin :)

Są wakacje. Razem z znajomymi postanowiłam pojechać do Nowego Jorku.
Rozpakowaliśmy torby w hotelu i poszliśmy zwiedzić miasto. Chodząc tak bez celu postanowiliśmy zajść do sklepu kupić coś słodkiego. Wszyscy rozeszli się, a ja miałam zamiar iść wybrać sobie jakieś żelki. Wybór był wielki, ale ja miałam zamiar kupić swoje ulubione. Popatrzyłam na półki pełne słodkości i dostrzegłam je. Były na najwyższej półce i nie mogłam do nich dosięgnąć, nawet gdy stawałam na palcach. Cóż, może poczekam i ktoś wyższy będzie tu przechodzić to go poproszę... Nie musiałam długo czekać, bo do tej półki właśnie przyszedł pewien chłopak. Szczerze, to był bardzo przystojny i od razu zauroczył mnie swoim wyglądem, a na dodatek sięgał po moje ulubione żelki. Od razu pomyślałam, że mógłby mi pomóc, bo był nieco wyższy ode mnie.
-Hej!-spojrzał na mnie.-Widzę, że dostajesz do tych żelek to może i mi mógłbyś je podać? Proszę...Bo ja nie mogę do nich dosięgnąć...
-Nie no nie ma sprawy.- podał mi je.
-Dziękuje.-miałam już iść gdy chłopak zatrzymał mnie.
-A tak w ogóle to jestem Conor.
-A ja (T.I.). Jesteś stąd czy przyjechałeś tu na wakacje?
-W sumie to do pracy, a ty?
-Na wakacje z przójaciółmi.
-Aha, fajnie.
Rozmowę przerwał nam mój kolega, który przyszedł po mnie. Powiedziałam mu, że dołączę do reszty później lub spotkamy się w hotelu.
-To był twój chłopak?-zapytał Conor.
-Haha... Dobre, on mój chłopak... Haha... Jasne, że nie, to tylko mój kolega.-uśmiechnęłam się.
-A spoko.-stwierdził.
Podeszliśmy do kasy i zapłaciliśmy za żelki. Przed sklepem otworzyłam paczkę. Chciałam poczęstować Conora, ale jakiś dzieciak wpadł na nas, torba wypadła na ziemię i wszystkie żelki wypadły z niej. Miałam już iść do sklepu po drugie, ale Conor zaproponował mi lepszy układ:
-Mam lepszy pomysł niż wydawanie pieniędzy po raz drugi... Jeżeli pójdziesz ze mną na mały spacer chętnie podzielę się swoimi.- uśmiechnął się.
Pasował mi taki układ. Spacer z takim przystojniakiem jak on to sama przyjemność.
-Jasne, że mogą z tobą pójść.- na te słowa chłopak bardzo się ucieszył.
- Jesteś tu pierwszy raz?- zapytał.
-Ta... I przyjechałam tu tylko na tydzień...
-O ja też będę tu jeszcze przez tydzień. Będziemy mieli czas, by się lepiej poznać... Eee... Znaczy jeżeli chcesz. To gdzie chciałabyś teraz pójść?
-A co jest blisko stąd i jest ciekawe?
-Hm... Chyba tylko zoo.
-O fajnie! To co idziemy?
Więc poszliśmy do zoo. Spojrzałam na plan, gdzie i jakie zwierzęta się znajdują.
-Pójdziemy tam?- wskazałam na pandy.
-Haha-roześmiał się.- Co za pytanie! Przecież ja kocham pandy.
-Ja też je uwielbiam... Są takie słodkie...- no i poszliśmy tam.
Patrzyliśmy się tak na pandy, aż pewnie pan z balonami zaczepił Conora.
-Może kupi pan swojej dziewczynie balon? -Roześmialiśmy się.- Powiedziałem coś nie tak?- zapytał.
-Nie, nie... To który ci się podoba?- zapytał mnie chłopak.
-Oj nie trzeba...
-Poproszę ten w kształcie pandy.- mężczyzna od balonów podał mi go, a Conor zapłacił za niego.
- Po co mi balon?- zapytałam.
-Będziesz miała pamiątkę, a z reszto jak miałem nie kupić balona swojej dziewczynie?- zapytał śmiejąc się.
Reszto zoo zwiedzałam trzymając sznurek w ręku a nad nami latał balon panda. Nawet nie zauważyliśmy kiedy minęło tyle czasu, a już było ciemno. Ponieważ nie znałam okolicy, Conor odprowadził mnie do mojego hotelu.
-Dziękuje ze tak miłe spędzenie czasu... i za pandę.- wskazałam na balon.
-Nie ma za co! Do zobaczenia.-  wymieniliśmy się numerami i pożegnałam się z nim.
Gdy weszłam tylko do pokoju koleżanki wypytywały się o wszystkie szczegóły tego spotkania.
Następnego dnia z samego rana ktoś zadzwonił do drzwi. Wszyscy jeszcze spali, oprócz mnie, bo nie mogłam jakoś tej nocy za bardzo spać. Otworzyłam więc drzwi, tak, żeby nikogo nie obudzić. Na korytarzu stał Conor.
-Hej, mogę panią gdzieś porwać?- podał mi różyczkę.
-Hm... To zależy gdzie proszę pana...- wsadziłam kwiatek do wazonu.
-Pokażę pani różne ciekawe miejsca, a jest ich dużo w tym mieście.
-Dobrze, to poczekaj szybko przebiorę się z piżamy...- Szybko ogarnęłam się, przebrałam, umalowałam, uczesałam, położyłam na swoim łóżku karteczkę, w której wyjaśniłam gdzie jestem i byłam gotowa do wyjścia.
-To gdzie najpierw idziemy?- zapytałam, gdy wyszliśmy już z hotelu.
-Najpierw to musisz chyba zjeść śniadanie, bo będziesz głodna i nie będziesz miała siły chodzić i zwiedzać miasta.
-Okey.- Chłopak zaprowadził mnie do pobliskiej restauracji. Jedliśmy śniadanie i rozmawialiśmy. Znaliśmy się ledwie od wczoraj, a mieliśmy tak dużo wspólnego np: pandy.
Później poszliśmy zwiedzać miasto.  Byliśmy między innymi przy Statule Wolności. Było bardzo fajnie. I tak kolejny dzień dobiegł końca.
Następnego dnia, tym razem nieco później niż ostatnio zadzwonił mój telefon. Odebrałam go. To był Conor, co można było się domyśleć. Zadzwonił by się przywitać. Conor był bardzo uroczy więc znowu dałam namówić się na spacer.
Ktoś zapukał do drzwi, oczywiście był to Conor. Wyszłam do niego i przywitałam go buziakiem w policzek.
-Sorry, nie wiem czemu to zrobiłam.- czułam, że rumieniec zalewał moją twarz. Zrobiło mi się głupio przez tego buziaka....
-Nic się przecież nie stało, możesz to nawet robić częściej. To co dziś robimy?
-Miałam zamiar iść na małe zakupy...- westchnęłam myśląc, że chłopak nie będzie chciał iść tam ze mną.
-No to kierunek galeria!- zawołał Conor, złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do jego samochodu.
Gdy już tam dojechaliśmy Conor zaprowadził mnie do chyba największego sklepu w całym budynku. Wszystkie ubrania były tam bardzo piękne... i niestety bardzo drogie...  Miałam już wyjść stąd i iść do jakiegoś tańszego sklepu, ale zobaczyłam 2 śliczne sukienki. Zatrzymałam się i podziwiałam je.
-To co wychodzimy stąd?- zapytał Conor.
-Poczekaj. Popatrz na to...- wskazałam na sukienki.
-To leć przymierz. Jak tak ci się podobają to sobie kup.
Posłuchałam Conora i poszłam zobaczyć ile kosztują. Były po promocji, więc miałam kasę na 1 i pół sukienki, więc musiałam zdecydować się na którąś. Przymierzyłaś pierwszą.
-Co sądzisz o tej? Jak w niej wyglądam?- zapytałam.
-Booosko...- westchnął.
Przymierzyłam drugą.
-A w tej?
-W tej też odjazdowo!
-Ej, nie pomagasz mi! Miałam wybrać jedno, a to że obie są piękne to sama wiem...
-To weź to tańszą, czyli pierwszą.
Postanowiłam ponownie posłuchać Conora i wziąć to pierwszą. Poszłam się przebrać, a później zapłaciłam za nią.
-To może teraz zostawię cię z twoimi przyjaciółmi, ja coś załatwię i wieczorem założysz swoją nową sukienkę i pójdziemy na jakoś kolację. Co ty na to?
Zgodziłam się. Wróciłam do hotelu i miałam zamiar pochwalić się koleżankom nową sukienką.
-Co nie jesteś z tym swoim Conor'em? -zarzuciły mi.
-Musiał iść coś załatwić. Ale o co wam chodzi?- nie rozumiałam o co miały te pretensje.
-O co? To miały być nasze wspólne wakacje! Mieliśmy się razem świetnie bawić, ale ty wolisz od przyjaciół tego Conora...
-Przepraszam...- powiedziałam i wyszłam z płaczem na spacer.  Usiadłam na ławce i płakałam. Gdy się już uspokoiłam postanowiłam wrócić do swojego pokoju i przygotować się na kolację z Conor'em. Tak jak obiecałam założyłam nową sukienkę i poszłam do restauracji w której byliśmy umówieni.
Conor czekał tam już na mnie. Dałam mu buziaka na ponowne przywitanie. Siedzieliśmy i czekaliśmy na zamówione jedzenie milcząc, co było dziwne, bo zawsze dużo rozmawialiśmy. Ciszę to przerwał Conor.
-Wiesz...- zaczął.- Muszę ci coś powiedzieć...- spojrzał mi prosto w oczy.- Wtedy co się razem spotkaliśmy, to, to od razu mi się spodobałaś. Później dowiedziałem się jeszcze, że lubisz pandy tak jak ja, no i w ogóle i się w tobie zakochałem... Kocham cię.
-Ja ciebie też.- pocałował mnie, a ja to odwzajemniłam.
Kolacja była bardzo romantyczna. Rozkoszowaliśmy się każdą spędzoną wspólnie chwilą, bo wiedzieliśmy, że już niedługo skończy się nasz wspólny pobyt w Nowym Jorku, a rozstanie będzie bardzo trudne i bolesne...
Następnego dnia z samego rana wstałam i czekałam na telefon od Conor'a. Ani nie zadzwonił ani nie przyszedł... Płakałam cały dzień, próbowałam się do niego dodzwonić, ale nie odbierał... Może moje koleżanki mają racje, on mnie nie kocha, tylko po prostu zabawił się moimi uczuciami. Cały ten dzień przesiedziałam w pokoju...
Dziś jest już 6 dzień, czyli przedostatni, a Conor dalej się nie odezwał. Dziś postanowiłam wyjść z pokoju i zapomnieć o chłopaku, którego tak mocno kocham. Wychodząc pan w recepcji zawołał mnie. Przekazał mi jakoś torebkę i powiedział, że dał to mu jakiś chłopak, w ten dzień, w którym obraziłam się na Conor'a. Poszłam do parku i wyjęłam zawiniątko z torebki. Była to ta sukienka, która mi się tak bardzo podobała. Gdy wyjmowałam ją wypadła karteczka: ,, Cześć kochanie, miałem to dać Ci wczorajszego wieczoru, ale zapomniałem... Tak jak ci mówiłem, przyjechałem to do pracy i przez najbliższe kilka dni nie będę mógł cię odwiedzać i dzwonić do ciebie, bo nie będę miał na to niestety czasu... Przepraszam. Pamiętaj, że cię kocham." Teraz zrobiło mi się bardzo głupio, zwątpiłam w Conor'a, a on mnie tak mocno kocha...
Teraz gdy już wiedziałam, że Conor mnie nie oszukał, ani nie zostawił mogłam iść spokojnie bawić się z przyjaciółmi. Dziś niedaleko stąd miał być koncert i nie mogliśmy na niego nie pójść.
Gdy już tam doszliśmy pod sceną stały tłumy piszczących fanek, a ja nawet nie wiedziałam na kogo koncert przyszłam... Na scenę wyszedł jakiś piosenkarz i zaczął śpiewać. Miał bardzo ładną piosenkę i jego głos zdawał się być taki znajomy, ale nie mogłam sobie przypomnieć do kogo on należał...
-Patrz, a to nie ten twój Conor?- zapytała jedna z koleżanek.
Spojrzałam na scenę jeszcze raz, ale tym razem bardziej się przyjrzałam. Tak, to był on. Postanowiłam nie czekać długo, tylko iść pod samą scenę. Tak jak postanowiłam poszłam tam. Jakimś cudem udało mi się przedostać przez ten tłum fanek i podeszłam pod samą scenę. Fanki zaczęły się buntować, że udało mi się podejść tak blisko i ochrona szła w moją stronę. Przezemnie zrobiło się małe zamieszanie, co zauważył też Conor. Spojrzał i zobaczył mnie. Śpiewając pomylił słowa. Gdy zobaczył, że ochroniarze przyszli do mnie, przestał śpiewać i powiedział:
-Zostawcie ją! (T.I.) Choć tu do mnie, na scenę.
Nie wypadało odmówić, więc poszłam tam do niego.
-Tej dziewczynie udało się ukraść moje serce, kocham ją. (T.I.) zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał.
-Tak...- popłakałam się ze szczęścia. On mnie naprawdę kocha. Mówiąc to teraz dowiedział się o tym cały świat.
Następny dzień był bardzo smutnym dniem, dniem rozstania na jakiś czas. Conor musiał jechać do Anglii, a ja do Polski. Conor przyjechał by się ze mną pożegnać.
-Hm... Nie wiem co powiedzieć... Nie umiem się żegnać...-westchnęłam i po policzku spłynęła mi łza. Conor obtarł ją.
-To może nie wracaj do Polski...
-O czym ty mówisz?- nie zrozumiałam go.
-No mój dom w Anglii jest dość duży, chyba starczy dla nas. Co ty na to, żeby ze mną zamieszkać?
Byłam zszokowana to propozycją, ale zgodziłam się. Pożegnałam się z przyjaciółmi i pojechałam razem z Conor'em do Anglii.
Mam nadzieję, że nie ma tu zbyt wielu błędów i że się wam spodoba :) To czekam na wasze opinię :*
                                                                                    by Natalia

sobota, 26 stycznia 2013

A takie tam fotki

Młodszy Conor ! 

 Proszę, nie rób tak więcej ;*

AWWWWWWWWWWWWWW!

Z Anną 

HAHAHA xD

Moje ulubione zdjątko @.@

Chce koszulkę Conora, czapkę dziewczyny... no dobra ty tylko 1... Conora poproszę :D

Ja serio,, nie no... o co chodzi ??!

Jak małe dziecko, któremu się coś upiekło xD

I tak Cię widzimy ! :P

<3

Jaki, jeszcze młody haha xD 

Każdy to zna ^ ^

Jaki uśmiech <3 @.@

Chciałabym być na jego koncercie i widzieć jak się cieszy z tego co robi <3 

>_<

Jak model XD 

Jak dla mnie zdjęcie a'la Vampir, takie 'zaraz Cię ugryzę'

chyba komentarz zbędny xD


Zapuść włosy ^ ^

Robimy Nando's?

HAHAHA

Boje się tej miny !

Nie wiem kto na to wpadł... Ale brawo ! HAHAHA

Ja chce taki plakat !

Piękna @.@

^ ^

Chce takie coś :P

I buziak na PAPA



piątek, 25 stycznia 2013

Conor na Imprezie

Wczoraj Conor był na tej samej imprezie co <od lewej> Liam Payne <1D> Louis Tomlinson <1D> i Eleanor Calder <dziewczyna Lou>
Już w Londynie xx

czwartek, 24 stycznia 2013

#Ask Conor

Troszkę więcej pytań i odpowiedzi :) 











Ustream i inne

Hej xD Wczoraj Conor na twitterze zrobił #AskConor i odpowiadał na niektóre pytania fanów. 


I jeszcze macie tu: KLIKKLIK i KLIK :)
I byliśmy w trendach, przez jakiś czas nawet na pierwszym miejsu :)

Wczoraj mieliście kolejną możliwość obejrzenia Conora na żywo. Jeśli nie pogliście go oglądać lub nie wiedzieliście to macie tu jak śpiewa Diamonds Rihanny.
i jak śpiewa Don't you worry child


Znalazłam jeszcze coś takiego. Tu porównywali teledyski J. Bieber'a do Conor'a. Według mnie nie są za bardzo podobne... Ale stwierdźcie sami :D



Imagin

Hej :) Napisałam nowy imagin i mam nadzieję, że się wam spodoba :)

Włączcie sobie to piosenkę: KLIK


Zaczynały się ferie. Miały to być ferie takie jak każde inne, spędzone w domu. Moim planem na ich spędzenie miał być tylko laptop, przyjaciele, spanie i leniwienie się, ale moja siostra, Emilka jak zwykle musiała wszystko zepsuć... Postanowiła że na całe ferie pojedziemy do Anglii, do cioci. Lubiłam Anglię i lubiłam odwiedzać tam ciocię ale tym razem nie miałam jakoś ochoty. Mamie spodobał się pomysł z wyjazdem, może też chciała od nas i od naszych wspólnych kłótni odpocząć. Spakowałyśmy się i pojechałyśmy.
Gdy już tam dojechaliśmy ciocia przywitała nas serdecznie, ale zauważyła chyba moje lekkie niezadowolenie więc powiedziała:
-Bierzcie samochód i pozwiedzajcie miasto! Co będziecie się nudzić!
Moja siostra mało nie pękła z radości gdy usłyszała te słowa. Ciocia miała mi już podać kluczyki gdy Emilka zabrała je, można powiedzieć, że wyrwała kluczyki z ręki cioci i podziękowała. Pobiegła do samochodu, a ja za nią.
-Co ty kombinujesz?- zapytałam. Emilka nie przepadała za ciocią, ani za przyjazdami tutaj wiec co się tak nagle zmieniło?
-To będą ferie mojego życia, a ty mi ich nie zepsujesz! Zamierzam tu poznać swojego męża. Podoba ci się Emilia Maynard???- zapytała.
Ach no tak, mogłam się domyślić. Ona przyjechała tu, bo dziś miał być koncert jej idola i ,,przyszłego męża"... A był nim piosenkarz Conor Maynard. Ma on ładny głos i ładne piosenki jednak nie przepadam za nim, ale to może dlatego, że moja siostra cały czas o nim opowiada i mówi jaki to n idealny, a przecież nikt nie jest idealny, chyba że takim pokazują go w telewizji lub w internecie...
Dojechałyśmy do jakiegoś klubu. Emilka wyjaśniła, że tam ma grać jej Conor, a że ja go nie lubię mogę zostać w samochodzie i popilnować go. Mówiąc ,,mogę" chodziło o ,,muszę". Więc tak zrobiłam. Założyłam słuchawki na uszy, puściłam swoją ulubioną piosenkę i czekałam.
Minęła godzina i nie zamierzałam dłużej czekać na moją kochaną siostrzyczkę. Wyszłam z samochodu i poszłam jej poszukać. Przez główne wejście nie dało się rady wejść, bo jego fanki stały tam. Postanowiłam poszukać tylniego wyjścia, bo przecież takie musi gdzieś być. Nie musiałam długo szukać. Były z boku budynku. Gdy miałam już je otworzyć, ktoś mnie wyprzedził i dostałam metalowymi drzwiami w głowę, aż się przewróciłam. Z środka wyszło dwóch chłopaków, którzy pomogli mi wstać. Jeden to był Conor, a drugi to chyba jego brat. Znałam ich tylko z opowiadań mojej siostry i trochę z internetu.
-Przepraszam.- powiedział Conor.- Ty pewnie przyszłaś na mój koncert, a ja walnąłem cię drzwiami.-roześmiał się.- To może zawiozę cię do szpitala i zobaczymy czy nic ci nie jest?
-Nie, nie przyszłam na twój koncert, bo szczerze mówiąc nie przepadam za tobą i nie, sama pojadę do szpitala.
Chłopak nie popuścił i pojechaliśmy do szpitala. Jack'owi dałam klucze od auta, by przekazał je mojej siostrze.
Po drodze Conor gadał o występie i o fankach. Myślał, że jestem jego wielką fanką i podoba mi się jego gadanie o sobie, więc przerwałam tą nudną wypowiedź.
-Mógłbyś nie gadać cały czas o sobie? Zrozum, nie jestem jedną z tych twoich wielkich fanek...
-W takim razie co robiłaś przy tych drzwiach? Proste, że chciałaś wejść na mój występ.- powiedział pewny siebie.
-Nie, no co ty! Poszłam tam po siostrę, bo ona za tobą szaleję, a mi znudziło się siedzenie w samochodzie i czekanie na nią.
Conor'owi zrobiło się głupio i nie gadał już nic o sobie, za to wypytywał się teraz o mnie. Odpowiedziałam mu na wszystkie pytania na mój temat. Dziwne, że chciał wogle tego słuchać.
-A masz chłopaka?- zapytał. Dobra to pytanie wydało mi się już bardzo dziwne.
-Nie, a co?- zapytałam tym razem ja.
-Nie nic, tak się pytam.
Z tego co wiedziałam od Emilki Conor również nie miał dziewczyny...  Dojechaliśmy do szpitala. Tam Conor zaprowadził mnie do swojego znajomego lekarza. Ten zbadał mnie i stwierdził, że nic mi nie jest oprócz jednego, wielkiego guza na czole. Po wyjściu z gabinetu poprosiłam go, aby odwiózł mnie do domu. Znów wsiadłam do jego samochodu. Jadąc w stronę mojego domu zadzwonił Jack.
-Co się dzieje? Przecież wiesz, że muszę (T.I.) odwieść do domu.
-To pilne.-powiedział chłopak.- Nie dasz rady dojechać pod hotel, bo stoi tam wielki tłum fanek. Albo się przez niego jakoś przedostaniesz, albo szukaj innego hotelu.
-Dobra, coś się wykombinuje. -powiedział Conor i rozłączył się.
-Czemu nie pojedziesz do swojego domu?- zapytałam.
-Miałem nie mówić nic o sobie!- zażartował.- Mój dom jest w innej części Londynu i nie chce mi się po nocy tam jechać. Wolę przenocować w hotelu, ale pod hotelem są fanki...- Dojechaliśmy pod dom cioci.- Nie chce mi się jechać do innego hotelu, bo ten był blisko, a inny to pół godziny stąd plus korki... Może mógłbym przenocować u ciebie?
-Mówiłam ci, że jestem u cioci. Po drugie jest ze mną siostra a ona jest gorsza niż tłum twoich fanek.-spojrzałam na dom. Wszędzie było ciemno, co oznaczało, że wszyscy śpią.
-A może wjechałbym do garażu i przenocował w samochodzie?
-Jeżeli chcesz to jasne, ale rano ma cię już tu nie być.
 Otworzyłam mu garaż i dałam koc. Conor'owi spodobał się stary, rybacki kapeluch mojego wujka, więc dałam mu również go i poszłam spać do swojego pokoju.
Rano ciocia obudziła mnie na śniadanie. Wcale się nie wyspałam. Zeszłam na dół i usiadłam do stołu. Popatrzyłam na jedzenie. Zdecydowałam się wziąć naleśnika. Był smaczny, ale moja siostra chciała go zjeść z dżemem.  Ciocia poprosiła ją więc, żeby poszła do garażu po jeden słoiczek. Emilka wyszła, a ja przypomniałam sobie o Conorze. Wybiegłam w piżamie za nią.
-Czekaj!- krzyknęłam. Emilka zatrzymała się i wyrwałam jej pilot od drzwi do garażu. Ale ona nie chciała popuścić i wyrywałyśmy sobie nawzajem pilot z rąk, aż przyszedł wujek, zabrał nam go i otworzył drzwi.
-Nieeeee!- zaczęłam krzyczeć. Wujek popatrzył się na mnie jak na jakoś głupią. Zajrzałam do garażu. Conor'a już tam na szczęście nie było, za to wyszłam na głupka.
Dzisiaj siostra postanowiła wybrać się na lodowisko.  Emilka pobiegła wypożyczyć łyżwy, a ja miałam już też iść to zrobić, gdy ujrzałam znajomy mi kapelusz. Chłopak w nim to musiał być Conor. Podeszłam i usiadłam koło niego.
-Jak się spało?- zapytałam.
-O to znowu ty!- uśmiechnął się.
-Nie ma co, miłe powitanie... Widzę, że tak bardzo ci się nudzi, że postanowiłeś siedzieć na takim zimnie i patrzyć na ludzi na łyżwach...-zażartowałam z chłopaka.
-To nie tak... Skończyła mi się kasa, reszta została u mnie w hotelu, skończyło mi się paliwo w samochodzie, a Jack nie odbiera! Czekaj...-spojrzał na mnie.- Ty przyjechałaś tu samochodem!
-O nie... Znów mam ci pomóc za to, że walnąłeś mnie w głowę?
-Tak, proszę... Zanim Jack odbierze miną wieki... To jak podwieziesz mnie pod mój hotel?
-Dobra... Niech ci będzie, ale to ostatni raz ci pomagam.
Poszliśmy do samochodu cioci i pojechaliśmy do hotelu. Conor wziął pieniądze i postanowił odwdzięczyć się mi za wszytko. Pojechaliśmy po jego samochód, zatankowaliśmy i pojechaliśmy do jakiegoś baru. Zamówiliśmy po zapiekance i coli. Było fajnie, a ja coraz bardziej go lubiłam. Później Conor postanowił oprowadzić mnie po mieście. Chodząc tak robiliśmy sobie zdjęcia , śmialiśmy się i wygłupialiśmy, aż jakaś dziewczyna zrobiła nam zdjęcie gdy chodziliśmy razem i to przytuleni do siebie. Conor odwiózł mnie na lodowisko i zostawił mnie tam. Ale przed odjechaniem musiałam obiecać mu, że nikomu nie powiem o naszym spotkaniu i nie pokaże naszych zdjęć. Ten chłopak był naprawdę dziwny.
Wróciłam z Emilką do domu. Włączyłam MTV i tam zaczęli gadać o Conorze i o jego nowej dziewczynie. Nie przełączyłam po raz pierwszy z programu na  którym mówili o Conorze. Było tam nasze wspólne zdjęcie.
-Nie przełączaj! Proszę! Ja już idę!- krzyczała Emilka, ale musiałam to zrobić, bo inaczej nie dotrzymam słowa danego chłopakowi.
Kolejne dni ferii mijały, a ja nie spotkałam się więcej z Conor'em. Uważałam, że jest on dziwny. Najpierw mnie z sobie rozkochał, a teraz nie mogę nikomu o nim mówić. Tęskniłam za nim i mimo woli cały czas o nim myślałam. Nie przeszkadzało mi nawet, gdy Emilka cały czas o nim gadała.
   
Włączcie sobie teraz 2  piosenkę KLIK
                
                                       *** Opowiada Conor***
Oglądałem moje wspólne zdjęcia z (T.I.), gdy Jack wszedł do pokoju.
-Dalej nie możesz o niej zapomnieć? -zapytał.- Przecież ona nawet za tobą nie przepada.-popatrzyłem się na niego.-No co? Sama tak ci powiedziała. A z reszto ona jest dziwna. Nie lubiła cię, bo jej siostra cię lubiła?
-Nie była dziwna, tylko wyjątkowa...-westchnąłem.
-Jesteś taki dziwny jak i ona! Tu niby ją kochasz, a tu każesz jej o tobie zapomnieć...
-Musiałem! Przecież wiesz, że obiecałem menadżerowi, że na razie nie będę się spotykał z żadną dziewczyną!
-To było jej w sobie nie rozkochiwać!- powiedział i miał już wychodzić gdy krzyknąłem:
-To twoja wina! Gdybyś odebrał w tedy telefon, nie musiałbym znów prosić ją o przysługę i nie musiałbym się jej odwdzięczać. A z tego co wiem, to pod hotelem nie było wcale tłumu fanek. Wszystko przez twoje głupie żarty, a teraz ja i ona musimy się przez ciebie męczyć!- wykrzyczałem mu wszystko, Jack spuścił tylko głowę i nic nie mówiąc wyszedł z mojego pokoju. W tym samym momencie wszedł tu mój menadżer.
-A temu co znowu?
-Nie ważne...- stwierdziłem. Miałem nadzieję, że mój menadżer nie widział moich zdjęć z (T.I.).
-Co ma znaczyć te zdjęcie!?-tego się obawiałem. Dziewczyna, która zrobiła nam tamo zdjęcie postanowiła nie zostawić go dla siebie, tylko pokazać je światu.
-To? To jest zdjęcie...-stwierdziłem.
-haha, bardzo śmieszne! Ale jakie zdjęcie!?-zapytał ponownie.
-Ładne?- uśmiechnąłem się, ale menadżerowi chyba nie spodobał się mój żart.- To (T.I.) Ale ona nikomu o nas nie powie, wyprze się wszystkiego i  niedługo nawet wyjedzie z Anglii!
-Ale dziennikarze moją nowy, bardzo ciekawy temat do plotek i masz dziś z nimi wywiad. Masz mówić, że jej nie znasz, że to jakaś przeróbka. Zrozumiano?
-Ale ja ją kocham, nie mogę tak o niej mówić!
-Trudno, było najpierw myśleć, a później się zakochiwać!
-Dobra, już dobra. Bez nerwów. Powiem co chcesz...-powiedziałem to bardzo niechętnie.
Przyszedł czas na wywiad. Dziennikarka pokazała nasze zdjęcie, moje i (T.I.) Popatrzyłem na nie i zrozumiałem, że będę musiał ją skrzywdzić, mimo tego, że tak ją kocham.
-Kto to jest?- zapytała reporterka.
-Nie wiem. Nie znam jej. Widzę ją pierwszy raz na oczy...-kłamałem dalej. Czułem że nie powinienem, ale musiałem. Wiedziałem, że każdym słowem zadaję kolejne ciosy ukochanej...
                              ***  <tym samym czasie u ciebie> opowiadasz ty***
Ferie skończyły się i wróciłam już do domu. Mimo tego dziennikarze znaleźli mnie i tu. Spędzają całe dnie przed moim domem, ale ja nie chciałam do nich wyjść, nie wiedziałam co im powiedzieć. Włączyłam MTV, a tam leciał wywiad z Conor'em o mnie. Oglądając to płakałam i nie zauważyłam nawet kiedy moja siostra przyszła i oglądała razem ze mną.
-Co teraz to płaczesz? A jak wymyślałaś to całą historyjkę o nim to nie myślałaś o tym jak to się skończy?- roześmiała się.
Ona tak jak i inni z mojej szkoły i nie tylko myślała, że ja to wszystko zmyśliłam. Często chciałam pokazać jej zdjęcia z Conor'em, ale obiecałam mu że nikomu ich nie pokaże... Jak posłuchałam co on o mnie mówił wyszłam do dziennikarzy i zgodziłam się na wywiad.
-Czy to prawda, że ty to wszystko zmyślałaś, tak jak mówił to Conor, czy to on kłamie?
-Tak, to jak to zmyśliłam...  Przecież taka sławna gwiazda jak on nie mógł by się spotykać z kimś takim jak ja!- krzyczałam do kamery, a po policzkach spływały mi łzy.
-A to prawda, że ty wysłałaś te zdjęcie z Conorem?- zapytała ponownie.
Jasne, ze nie ja to zrobiłam, ale postanowiłam zrzucić na siebie całą winę. Myślałam, że dzięki temu pogadają trochę o mnie i dadzą sobie spokój. Wiedziałam też, że Conor zna prawdę, że to nie jest moje zdjęcie...
-Tak. Ja. Ale to nie jest prawdziwe zdjęcie. Zrobiłam mu je, a później dokleiłam tam swoje. Wiecie, teraz komputerem można zrobić wszystko oraz napisać wszystko o kimś w internecie. A wy się na to nabieracie i robicie z tego wielką aferę!
Później odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań ledwo powstrzymując łzy.
Teraz nie lubiłam chodzić do szkoły. Wszyscy wytykali mnie tam palcami, śmieli się ze mnie, nawet przyjaciele się ode mnie odwrócili...  Zbliżał się wielki bal. Już od dawna planowałam z Emilką i z kumpelami co na nią założymy, jak sie umalujemy, ale teraz nie miało to sensu. Nie miałam zamiaru na nigdzie iść...
Emilka prawie wcale sie do mnie nie odzywała, aż do dzisiaj.
-Może chcesz pożyczyć moją suknie na bal? To co ci się tak bardzo podobała?
-Nie dzięki. Nie idę na żaden bal!
-Oj no proszę. Przepraszam, że się do ciebie nie odzywałam i śmiałam się z ciebie... Ale na ten bal musisz iść. Rozmawiałam  twoimi koleżankami. Przyjdą i pomogą ci się umalować i w ogóle...
-Takie koleżanki to nie koleżanki... Byłam w tym wszystkim sama, a teraz to chcą przyjść!- to mnie wkurzyło.
-Ale przyjdź na ten bal... Proszę...- Emilka zastanowiła się przez chwilę, po czy kontynuowała.- Masz rację, nie idź. Pokaż im jaka jesteś słaba...
No i trafiła w mój czuły punkt. Nie lubiłam się poddawać, ani pokazywać komuś, że jestem słaba. Bal jest dziś, za godzinę więc musiałam się pośpieszyć. Ubrałam się, umalowałam i pojechałam z Emilką na bal.
Zaczęła się pierwsza piosenka, wszyscy tańczyli oprócz mnie. Ja stałam z boku i podpierałam ścianę. Drugą piosenkę tańczyłam z siostrą do momentu gdy światło zgasło, na scenie puszczono dym i  zostały wniesione na nią jakieś instrumenty. Zaczęli grać na nich melodię do ,,drowning" jednej z piosenek Conor'a.  Z dymu wyszedł jakiś chłopak z mikrofonem. Gdy zaświecono znów światło chłopak zaczął śpiewać. Był to Conor. Wszystkie dziewczyny piszczały. W połowie piosenki zszedł ze sceny i kierował się w moją stronę. Przyszedł, złapał mnie za rękę i przestał śpiewać.
-Przepraszam.-Powiedział do mikrofonu.- Przepraszam. Kocham cię. Wybaczysz mi? Proszę?
-Nie wiem... Przez ciebie moje życie zamieniło sie w piekło...- jęknęłam i rozpłakałam się. Conor przyjechał tu by powiedzieć prze całej mojej szkole że mnie kocha.
-Wybacz mi, bez ciebie nie potrafię żyć... W tedy... Tamte 2 dni spędzone razem były najpiękniejszymi dniami mojego życia, a potem zachowałem się jak dupek... dla sławy...
-Już nic nie mów... Wybaczam ci.- Pocałował mnie, a wszyscy zaczęli klaskać. My wyszliśmy z sali, a imprezę rozkręcał Anth i Jack'iem.
- Nie pytasz się gdzie idziemy?- zapytał zdziwiony chłopak. Zazwyczaj pytałam go o wszystko.
-Nie obchodzi mnie to.  Z tobą mogę iść wszędzie...
I jak? Podobało się?
                                                                  by Natalia :)

środa, 23 stycznia 2013

Imagin / smutny


Siemka ^ ^ Jakoś tak mi się wzięło i napisałam imagina HAHA XD Nie mam w tym doświadczenia ani nic, polonistką też nie jestem... więc wyszedł taki jaki wyszedł :P Napiszcie mi co sądzicie :P <3


Włącz


Niesamowite były ostatnie tygodnie. Nie wiedziałaś, że tak głębokie uczucie siedzi w Tobie, że bez wahania dałaś się uwieść i pozwoliłaś by to Cię zmieniło, zmieniło na lepsze. Dzięki niemu. Wszystko nabrało innego koloru, jaśniejszego. Nie bałaś się, że to jeden z tych co Cię zostawią. Widziałaś po nim, że szaleje za Tobą jak ty za nim. Postanowiłaś zrobić dla niego niespodziankę.Wszystko już było przygotowane, na swoim miejscu. Perfekcyjnie.
-Conor skarbie?- szukałaś go wzrokiem po salonie.
-Tak ?- złapał Cię od tylu, szepcząc do ucha.
-Przestraszyłeś mnie.
-Wiesz, że nie chciałem.-poczułaś jego oddech na swojej szyi. Odwróciłaś się twarzą do niego.
-Chodź ze mną.-Złapałaś go za rękę i zaprowadziłaś na dach. Przygotowałaś dla niego kolacje przy blasku księżyca i gwiazd.
-A to za co? -spytał z uśmiechem na twarzy.
-To trzeba mieć powód by uszczęśliwić drugą osobę?- spojrzałaś na niego znad zapalanej świeczki.
-Uszczęśliwiasz mnie samą swoją obecnością [T.I]-wypowiadając te słowa odsunął ci krzesło byś usiadła.
-Dziękuje Panu.
-Ależ nie ma za co proszę Pani.
I oboje się zaśmialiście.
Jedliście, rozmawialiście i piliście twoje ulubione białe wino.
Nagle wstałaś i podeszłaś do murku na końcu dachu.
-Wiesz co Ci powiem?
Chłopak spojrzał na Ciebie takim wzrokiem, ze wiedziałaś, że nie ma najmniejszych przypuszczeń co może zaraz usłyszeć.
-Jesteś najwspanialszy, nie wyobrażam sobie lepszego chłopaka. Jesteś miły, czarujący i opiekuńczy, zawsze jestem u Ciebie na pierwszym miejscu.
Słysząc te słowa Conor uśmiechał się coraz bardziej, bo czuł do Ciebie to samo, wiedzieliście, że jesteście dla siebie stworzeni, że los tak chciał, chciał żebyście się spotkali.
-I naprawdę-ciągniesz dalej rozmowę- bardzo Ci dziękuję, że uczyniłeś mnie lepszym człowiekiem.
Usiadłaś na murek, chłopak podszedł i usiadł tuż obok Ciebie. Patrzeliście sobie chwile prosto w oczy, wtedy położył dłoń na twoim policzki i przybliżył się, by Cię pocałować. Wiedział, że nic nie musi mówić.
-Chodźmy do środka.-zaproponował.
W tej samej chwili wstał i zrobił kilka kroków do przodu, odwrócił się, by zobaczyć czy idziesz za nim, lecz ty stałaś na murku. Jego oczy momentalnie ogarnął strach.
-Kochanie, proszę zejdź z tego i chodź do mnie.
-Zobacz jak tu pięknie...-przeszłaś się kawałek.
-Wiem widzę, ale zejdź...
-Tak cicho i spokojnie.-spojrzałaś na chłopaka.
-Chodź tu, proszę-mówił coraz bardziej błagalnym głosem. Zaczął iść w twoją stronę.Ty zrobiłaś jeszcze kilka kroków. Był już przy tobie.
-No chodź- powiedział już o wiele spokojniejszym głosem.
-No już dobrze, dobrze.-chłopak odetchnął z ulgą.
Nie zauważyłaś, że krawędź muru była pęknięta, zrobiłaś krok i poleciałaś.
-NIEEEEEEEEEEE!-krzyknął z wielkim przerażeniem chłopak wychylając się by zobaczyć czy żyjesz.
Jedyne co zobaczył to ciało, leżące w kałuży krwi. Nie dopuszczał do siebie tej najgorszej myśli. Zbiegł na duł jak najszybciej by do ciebie dotrzeć.
Będąc już przy tobie, wziął Cię na kolana, widząc, że żyjesz poleciała mu łza. Wyjmował telefon by zadzwonić po pomoc, był w takim szoku, że nawet nic do Ciebie nie mówił.
-Kochanie, odłóż to...- mówiłaś bardzo cicho i z trudem.
-Nie zostawię Cię, dzwonie po lekarza.-odpowiedział drżącym głosem.
-Nie ma to sensu, nie wyjdę z tego...
-Nawet tak nie mów ! Słyszysz!?
-Naprawdę...
Chłopak zamarł patrzył się na Ciebie, całą poobijaną i we krwi.
-Nie mogę Cię stracić, nie będę umiał żyć bez Ciebie. Proszę...
-Przepraszam...-ledwo co wykrztusiłaś, po czym dodałaś- Zawsze i wszędzie będę Cię kochać.
Po tych słowach twoja klatka piersiowa przestała się juz unosić i opadać. Nie oddychałaś. Nie byłaś już wśród żywych.
-NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE!-nie wiedział co ma zrobić, zaczął Cię ratować, lecz na próżno. Jego życie już zawsze było inne, zawsze pamiętał o Tobie i robił wszystko z myślą, że jesteś tuż przy nim.

Koniec.

No i jak? :P