niedziela, 31 maja 2015

WITAJCIE! :D

Heej :D Natalia wraca do gry :) Mam nadzieję, że są tu jeszcze moi starzy czytelnicy, którzy mnie pamiętają :) W końcu mam troszkę czasu, więc postanowiłam zaryzykować i wrócić :D Zobaczycie czy poprawiłam swoje umiejętności czy teraz pisze gorzej. Czekam na waszą szczerą opinię...

A w tle możecie posłuchać sobie tego :) Myślę, że będzie pasować <3

Ona. Młoda dziewczyna. Szczęśliwa studentka na wymarzonym kierunku. Na imię jej Thalia. Nie ma chłopaka, ale i nie szuka go aktualnie. Ma jeszcze na to czas… Ma natomiast wielu przyjaciół.

On. Robi to co kocha. Śpiewa. Spełnia się jako piosenkarz. Nagrywa kolejny album. Ma kochającą dziewczynę. Wielu przyjaciół. Na imię mu Conor.

Thalia dostała bilet na koncert swojego idola, Conora Maynarda. Chłopak był bardzo w jej guście. Jego muzyka, styl, a nawet sposób w jaki się poruszał. Nie mogła uwierzyć, że to właśnie dziś miła iść na jego występ.

Wszedł na scenę. Zaśpiewał jedną ze swoich piosenek. Drugą. Kilka następnych. Był zmęczony tym, że niemalże każdy koncert wygląda identycznie. Popadł w rutynę. Postanowił improwizować.
-Mogę poprosić dziewczynę w czarnych okularach, pomarańczowym sweterku i jasnych jeansach na scenę? – wszyscy popatrzyli najpierw na niego, a później ich wzrok powędrował na ową dziewczynę. Nie była nią bynajmniej luba artysty. Więc kim była? Dla niego pewnie nikim. Jedną z tłumu. Jej jaskrawe ubranie wyróżniało się na tle czarno-białego tłumu.

Wszyscy się na nią gapili. Tak, to musiało chodzić o nią. Rozejrzała się dookoła. Nigdzie nie widziała podobnie ubranej osoby. Po chwili zawołał ją jeden z ochroniarzy. Był naprawdę wielki i dobrze zbudowany. W innych okolicznościach pewnie by się go przestraszyła.
Weszła na scenę. Conor kazał przywitać ją brawami. Tak też się stało. Dało się usłyszeć piski i owacje.
-Jak masz na imię?  - zapytał.
-Jestem… jestem Thalia.- wydukała. Zawsze była nieśmiała. Tu musiała mówić do mikrofonu. Było  tak dużo ludzi… Najchętniej uciekłaby stąd lub spaliłaby się ze wstydu!
-Ona ma dziś urodziny! – krzyknął ktoś z tłumu. Tak, to był Thomas. Jej najlepszy przyjaciel.
-Happy B-day to you… - piosenkarz złapał ją za rękę, spojrzał prosto w jej duże, szare oczy i zaczął śpiewać, a cała reszta za nim. Po chwili dołączył do niego gitarzysta. Nigdy o czymś takim nawet nie marzyła…
Nie mógł od niej oderwać wzroku. Może i wyglądała jak kujon, ale miała w sobie… właśnie… co ona w sobie miała? Tego nie wiedział. I przecież miał dziewczynę!
Piosenka się skończyła zbyt szybko. Ona płakała ze szczęścia. On również się wzruszył. Zaśpiewał dla niej jeszcze jedną piosenkę.

*Kilka lat później*

Thalia związała się z Thomasem. Rozumieli się bez słowa. Czemu mieliby czekać? I na co? Wyszło to dość naturalnie i nie wiadomo kiedy byli już parą.
-Może poszlibyśmy gdzieś na kawę? – spytał Thomas.
A co jeśli ona go naprawdę nie kochała? Albo nie tak, jak on by tego oczekiwał? Jeśli próbowała zastąpić nim jakąś pustkę? Jakąś nieuzupełnioną dziurę w jej sercu? Thomas nawet się nie domyślał, że sam do tego doprowadził. To on zabrał ją na ten pamiętny koncert.
A co z Conorem?
Jakoś o nim ucichło. Thalia nie wiedziała co się z nim dokładnie działo. Ona znalazła pracę. Jest lekarzem. Pediatrą. Pracuje z dziećmi. Wydoroślała. Ale Thomas… on dalej zachowuje się jak duży dzieciak. Przed snem przytulona do swojego chłopaka często zadawała sobie te pytanie:
A co z Conorem?

Jego sława przeminęła, tak jak wszystko w życiu przemija. Nie miał wyższego wykształcenia. Zrobił więc jakiś kurs i uczy dzieciaki śpiewać. Lubił to co robił. Jednak nie zarabiał już tyle co wcześniej. To chyba z tego powodu jego partnerka odeszła od niego. Myślał, że to ta jedyna. Że będzie z nią na zawsze, dopóki śmierć ich nie rozłączy. Że łączy ich prawdziwa miłość.
A łączyły ich wyłącznie pieniądze…

-Wszystko okay?- zapytał ją Thomas. Siedziała zamyślona. Może nie ma co się dłużej oszukiwać? Okłamywała  samą siebie, jak i jego. Z każdym dniem raniła go jeszcze bardziej… A przecież się przyjaźnili! Wiedziała, że teraz już nic z tego nie będzie.
-Nie… Nie mogę być… Nie możemy być razem.- westchnęła ze łzami w oczach, mając przed nimi ten moment, gdy stała wtedy na scenie. Wiedziała, że robi to co trzeba… Że nie rani go bardziej niż zraniłaby okłamując go…
-J-jak to? – z ręki wypadła mu filiżanka z kawą. Biała porcelana rozbiła się na malutkie kawałki. Pewnie tak wyglądało teraz jego serce… Rozpłakała się ponownie.
-To nie ma sensu… Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi… Nic więcej… Może teraz tego nie rozumiesz, ale…
Chłopak wstał i omijając roztrzaskane naczynie wybiegł z budynku. Dziewczyna oparła się rękoma o stół i schowała w nich twarz. Kelnerka przyszła i zaczęła sprzątać ten cały bałagan.
-Mogę prosić o rachunek? – spytałam.

Conor maszerował przed siebie kopiąc kamień. Szedł na swoje zajęcia. Myślał nad swoim życiem. Czy to ma w ogóle sens? Wszystko przemija. Sława przemija. Pieniądze przemijają. Życie przemija. A on tkwi tu i marnuje czas, który jest tak wiele wart. A może to co robi nie jest bez sensu? Przecież przekazuje całą swoją wiedzę innym. Być może przyszłym gwiazdom. Ale ich „5 minut” też wiecznie trwać nie będzie… Ale może oni też to dalej przekażą i powiedzą, że choć małą cząstkę tego co osiągnęli zawdzięczają niejakiemu Conorowi Maynardowi? Ciekawe czy ktoś jeszcze go w ogóle pamięta oprócz jego uczniów i rodziny. Przecież nawet przyjaciele go opuścili…
Kamień zboczył nieco z planowej trasy. Zszedł bardziej na bok, by kopnąć go po raz kolejny. Poczuł przyjemny zapach świeżo mielonej kawy…

Wyszła z kawiarni. Spojrzała w niebo, próbując się uspokoić. Szła przed siebie, próbując okiełzać swoje myśli. Nakierować je jakoś na właściwy tor. Musi się przygotować do na jutro do pracy…
Wpadła na kogoś.
-Przepraszam.- jęknęła, nie patrząc na mężczyznę, na którego wpadła.
-Czekaj.- złapał ją za nadgarstek. Wtedy ich wzrok się złączył. Poznał te oczy. To dziewczyna z koncertu. Nie wiedział, czemu je zapamiętał. Przecież poznał wiele swoich fanek! Czy były wyjątkowe? Nie potrafił tego wyjaśnić.
Zarumieniła się. Nie była pewna, czy to właśnie on. To nieprawdopodobne, by wpadła akurat na swojego byłego idola, o którym myślała niemal codziennie. Przecież życie nie jest bajką! Życie jest okrutne i nie ma sumienia… W końcu udowodniło jej to już nie raz…
-Conor? – jęknęła niepewnie.
-Dokładnie. – odpowiedział uśmiechając się do niej ciepło. Nie mógł oderwać od niej wzroku, tak samo jak wtedy.
Teraz byli już dorośli. Życie pokazało im, gdzie jest ich miejsce na tym świecie. Ale czy muszą iść przez nie samotnie? Może razem będzie łatwiej. To nie mógł być wypadek, że wtedy ona przyszła na jego koncert, że on poprosił właśnie ją o wejście na scenę, że akurat teraz na niego wpadła.
Dopiero po chwili zobaczył, że ona płacze. Właściwie to płakała. Miała rozmazany makijaż, ale i tak wyglądała prześlicznie. Zmieniła się. Rysy jej twarzy były bardziej subtelne. Zmieniła kolor włosów z blond na kasztanowe. Zmieniła również okulary. Teraz były czerwone. Ubrana była w koszulę i spódniczkę. Czerwone balerinki doskonale uzupełniały jej dzisiejszy ubiór.
On natomiast nie zmienił zbytnio swojego stylu.
-Może kawa? – spytał.
-Mam dość kawy na dziś.- westchnęła.
-Coś się stało?
Usiedli na pobliskiej ławce. Opowiedziała mu o tym, jak musiała zerwać ze swoim chłopakiem. Jednak nie powiedziała mu, że w pewnym sensie on był przyczyną takiej, a nie innej, decyzji. On opowiedział jej również o tym, jak dziewczyna go zostawiła, bo miał za mało pieniędzy…
Dwójka nieszczęśników, błądząca po tym wielkim świecie, odnalazła się w końcu. Może byli sobie pisani?
-Tak w ogóle to Thalia jestem. – uśmiechnęła się. Podała mu rękę, ale on jej nie uścisnął. Podniósł ją delikatnie i musnął wargami. Znów się zarumieniła.
-Idę na zajęcia… Może chciałabyś pójść ze mną? – spytał. Zgodziła się.
Okazało się, że kilka jego uczniów należało do przychodni, w której leczyła. Kolejna rzecz, która ich łączyła.
Od tego dnia spotykali się już codziennie. Im bardziej się poznawali, tym trudniej było wyobrazić sobie życie bez tej drugiej osoby.
W końcu postanowili zaryzykować. Związali się. I uwierzcie mi, dobrze zrobili.
Są razem już kilka lat. Wzięli ślub. Mają trójkę małych szkrabów.  Kupili mały domek na przedmieściu.
Ich życie w końcu się poukładało.
W końcu byli szczęśliwi.
Więc od dziś co tydzień będziecie dostawać ode nie nowe opowiadanko ( no chyba, że chcecie coś innego) :) No chyba że coś mi wypadnie, to wtedy dodam w tygodniu.

Poza tym chciałabym bardzo podziękować Oli, która dodawała tu, jak mnie nie było i będzie dodawać dalej :). Dziękuje jesteś wielka! <3 

poniedziałek, 18 maja 2015

Wideo i post na IG

Conor dodał nowe wideo na yt i powiedział o tym na IG
https://m.youtube.com/watch?v=KDG2D-7TgSE
Będzie teraz trzeba tłumaczyć filmik *masakra xd + czy tylko moim zdaniem to jak mówi a szczególności ten żyrandol wygląda głupio? XD ale i tak to ciacho ♡.♡ *

https://instagram.com/p/21VPbSD-1a/

poniedziałek, 11 maja 2015

Imagine for Mięta\ część 2

Hej :) to druga część opowiadania o Conorze i Charel. Z góry przepraszam, że ubranie Charel jest w linku ale blogger mi się zamula :\




-Mam pytanie.~powiedział
-Tak? 😊 ~ uśmiechnęłam się
-Pójdziesz ze mną na spacer? - spytał lekko podenerwowany
- Z przyjemnością- odpowiedziałam
-Podaj mi swój nr, napiszę do ciebie, okej? 😊 -spytał, słodko się rumieniejąc
-Okej, 728798046 :)
-Do zobaczenia później 😊 - pożegnał się
Weszłam do domu, mama jeszcze nie wróciła do domu, więc postanowiłam ugotować obiad.
-Edward?!- zawołałam
-Idę słońce - odpowiedział
- Na co masz ochotę?
-Hmm... Zjadłbym może twoje danie popisowe 😊 - odpowiedział
-Okeej.. Już zbieram się za gotowanie 😊
- Jak było w szkole słońce?
- Fajnie, do naszej klasy przyszedł nowy, nazywa się Conor i idę dzisiaj z nim na spacer😊  A u ciebie?
- Bells źle się czuła i zawiozłem ją do lekarza, a tak to nie działo się nic ciekawego. A kto to ten... Con.. Coner?
-Conor :) przeprowadził się z Waszyngtonu, mieszka niedaleko nas, chyba 2 przecznice 😊 - odpowiedziałam
-Hmm.. Czy moja Szarlotka się zakochała? -zapytał
-Nie! Wiesz przecież, że nie chce mieć chłopaka po tym... jak..
-Nie kończ. Wiem co ci zrobił ten drań.
-No właśnie...
-Kocham cię Ed.. -powiedziałam
- Ja cb też Szarlotka ♡- odpowiedział
-Nie mów do mnie Szarlotka! -niemalże krzyknęłam
- Wiesz jak tego nie lubię.. :(- posmutniałam
-Przepraszam słońce! Nie chciałem żebyś sobie to przypomniała... Kocham cię siostrzyczko...-powiedział
-Wiem braciszku... Czasem sobie z tym radzę ale.. Nie jest mi łatwo... Kochałam tatę.. :'( Podaj mi proszę tabletki..
-Już.. Proszę... Popij..
Też go kochałem.. Nie myśl o tym..
-Okej..
-Cześć dzieciaki!
Jaka ona dzisiaj szczęśliwa.. Nie mogę tego zepsuć! -pomyślałam zdeterminowana
-Edi powiedz mamie, że dzisiaj wychodzę i poszłam się przebrać. Nic nie mów, o tym co się zadziało.. -wyszeptałam, dałam całusa w policzek i uciekłam.
-Gdzie Charlotta? -spytała mama
-Wychodzi dzisiaj i poszła się przebrać- odpowiedział
-A wiesz może gdzie?
-Z kolegą, jest nowy w szkole. Dobrze jej to zrobi mamo..
-No nie wiem.. A jak ją skrzywdzi?
-Nie martw się. Porozmawiam z Conorem :)
-Conor? To z tym chłopakiem dziś wychodzi? Dobrze ufam tobie i Charlotte..
Nie mogę ich słuchać. Idę się  ogarnąć, nie pokażę się tak Conorowi. - Jak pomyślałam tak i zrobiłam.
Wzięłam gorący prysznic, zawsze mi pomaga, umyłam włosy moim ulubionym truskawkowym szamponem. Gdy skończyłam się myć, rozczesałam włosy i wysuszyłam je. Ubrałam moje ulubione buty, fioletowy sweterek.
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgHZ9a0Aak3_zcHPekbybYLh_pSfwMG7xeTqx687uqBiWrqGhW7lLuRoSRuxaj-fbjFAY-biCB19Fdpab4OuGE2Hi7WUbuboHzyvEMFDINmpapyyGsLCuoM6d6TbxhFNKVLrt-1U2RSdlQ/s1600/ariana-grande-purple-sweater-dress.jpg

Pomalowałam się i spojrzałam na telefon, dostałam SMS'a, był to Con:
Hej Charel, będę po ciebie o 15 :)
Conor
Była 14:39, postanowiłam zjeść obiad. Zeszłam na dół mój braciszek zmywa naczynia a mama czytała jakiś magazyn.
-Zjem coś i zaraz będę wychodzić- powiedziałam.
~ Jeśli to czerwone lepkie, coś można nazwać jedzeniem- dodałam w myślach
-Dobrze skarbie, tylko nie wracaj zbyt późno:) -powiedziała
-Jasne mamuś, będę przed 17.00.
-Ślicznie wyglądasz słońce- powiedział Ed z tym swoim łobuzerskim uśmiechem który tak uwielbiałam.
-Dziękuję:) -odpowiedziałam.
-Idę na chwilę do pokoju i zaraz wychodzę - powiedziałam.
Poszłam do pokoju, umyłam zęby, poprawiłam włosy, wzięłam torebkę i zeszłam na dół.
Mój brat rozmawiał z Conorem, podeszłam do niego i powiedziałam:
-Nie martw się Ed :) -dałam mu buziaka na pożegnanie i wyszłam.
-Hej :) ślicznie wyglądasz -powiedział Con
-Dziękuję, to gdzie idziemy? -zapytałam.
-Tam niedaleko, w parku jest ławka koło starego, pięknego drzewa. :) -uśmiechnął się i złapał mnie za rękę.
 Uśmiechnęłam się, zabierając rękę, udałam, że pszczoła chciała mnie użądlić.
-Leć  sobie! -pisnęłam
- To tylko owad Charel :) -uśmiechnął się.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Jak ci się podoba miasto?- zapytałam.
-Jest ładne, chociaż nie dorównuje twojej urodzie do pięt :)- uśmiechnął się
-Nie żartuj sobie :) -popatrzyłam na niego pobłażliwie.
-Nie żartuje! Ty jesteś śliczna! - powiedział.
Nie..- nie dokończyłam zdania bo Con złapał mnie w tali i wziął na ręce siadając na ławce, a mnie posadził sobie na kolanach.
-Co.. Co.. ty robisz?-zapytałam nieśmiało.
-Posadziłem ciebie sobie na kolanach :) jesteś bardzo lekka :)- powiedział
-Nie żartuj, usiądę obok ciebie, bez problemu.. -chciałam coś powiedzieć ale Con zaczął zbliżać swoją twarz do mojej..

piątek, 8 maja 2015

Imagin for Mięta\ część 1

Imagine będzie miał kilka części nie wiem dokładnie ile 😊 jest napisany dla Mięty jako poprawka tamtego 😊😊
Była 8.00, zaspałam ale miałam szansę żeby dobiec do szkoły na lekcję. Ubrałam się, wzięłam torbę i wybiegłam.
Gdy byłam przy szkole było już 8 po.
-Uff.. zdążyłam! -pomyślałam.
 Podchodząc do klasy jakiś chłopak we mnie wszedł.
-Uważaj jak łazisz baranie!! warknęłam, bo o mało się nie przewróciłam.
- O jeny! Przepraszam! Nie zauważyłem cię... -powiedział
-Nie dziwie się, że mnie nie zauważyłeś jak patrzysz się na wszystkie laski dookoła! - byłam wściekła 😠
-Nie, to nie tak.. Szukam klasy 3a. Jestem nowy, nie przedstawiłem się. Jestem Conor 😊
-Szarlotka.. -powiedziałam z grymasem..
- Eee.. Fajne imię -powiedział
Nie zakrztuś się tym śmiechem! -pomyślałam
Skrót od Charlotte ale każdy mówi Szarlotka 😡 -posmutniałam..
-Nie bądź smutna! Będę mówił do ciebie Charel 😊  tylko ja będę mógł do ciebie mówić, okej?- zapytał
No okej.. 😊 - ucieszyłam się w sercu, bo on był taki przystojny!
A teraz chodź na lekcje, pani Wicherman nie lubi jak się ktoś spóźnia, udupi nas w kozie! - powiedziałam
Nie wyrażaj się tak! Brzydko ci z takimi słowami.. A teraz lepiej chodź.. -wymamrotał.
Weszliśmy do klasy, pani Wicher (tak na nią potocznie mówimy)
chciała nas udupić - poprawka zostawić w kozie, ale Con strzelił gadkę o tym, że się zgubił, a ja mu tylko pomogłam.
Niechętnie kazała nam usiąść.. Pociągnęłam Conora za rękaw i pociągnęłam do swojej ławki.
Lizi popatrzyła na mnie wzrokiem zabójcy.
Rozmawiałam z Conorem, tak minęła każdą lekcja.
Nawet Liz zbytnio się nie czepiała ale wiedziałam, że łatwo go sobie nie odpuści..
-Charel? Charel? Szarlotka!!- krzyknął Con
- Co? Gdzie? Jak? Aaa dobra nie martw się wiem o co chodzi 😊
 -Charel.. Mogę odprowadzić cię do domu?
- Jasne 😊 - ucieszyłam się
Szliśmy i rozmawialiśmy całą drogę.
W końcu doszliśmy do domu..