-Maaamooo, mogę iść z tobą jutro do pracy?? – zaczęłam
wpajać swój plan w życie od razu po tym, jak przyjaciółka mamy wyszła z domu.
-Masz już jakiś konkretny plan?- mama krzątała się po pokoju
sprzątając po swoim gościu.
-Achh ty to mnie jednak znasz! – przytuliłam się do niej.-
Słuchaj.. Pamiętasz tego Conora Maynarda?
-Tego co się o ciebie dopytywał? – mama od razu mówiła, żebym
się za niego ‘brała’, bo niezłe z niego ciacho… ale ja miałam w głowie tylko
Chrisa… Boże, jaka ja głupia byłam!
-Tak, dokładnie tego.- uśmiechnęłam się.
-A nie mówiłam, że spodoba ci się w tym waszym teatrze?
-Jestem tam jako stylistka, nie będę występować. Za nic w
świecie… Pomogę im wyjść na prosto i tyle. Więcej mnie pewnie nie zobaczą. To
mogę iść z tobą jutro do tej pracy?
-Po szkole przyjdź do mnie do biura. Conor ma jutro do mnie
przyjść o 16, więc wpadnij trochę wcześniej.
-Po co Conor ma w ogóle do ciebie przychodzić?- zapytałam
zdziwiona.
-Coś się w systemie zepsuło… Jest początek miesiąca, więc
ktoś musi dać wszystkim gwiazdeczkom wypłaty…
-O Boże! I ty mi dopiero to mówisz!?
Następnego dnia w szkole tylko odliczałam minuty, aż
zadzwoni ten ostatni dzwonek po 6 godzinie lekcyjnej. Siódmy miałam wf, ale
mama dała mi zwolnienie. Tak wiem, ona jest kochana! Kiedyś tego nie
dostrzegałam tak bardzo, no ale cóż, teraz naprawdę się zmieniłam! I ludzie się
mogą ze mnie śmiać, ale mnie to w ogóle nie obchodzi…
-Czeeeść mamo!- wydarłam się, gdy weszłam do jej gabinetu.
Dopiero wtedy zauważyłam, że na krześle obok niej siedzi nie kto inny, jak sam
Jason Derulo. O Boże… widzę swojego idola! Nie wiedziałam czy tak wypada prosić
od razu o autograf, ale raz się żyje! Może najpierw jakoś zagadam?- Dzień
dobry, panie Derulo.
-Po prostu Jason.- wstał i podał mi rękę.
-(T.I.). – uśmiechnęłam się do niego najszerzej, jak tylko
umiałam.
-Siadaj.- wskazał na krzesło. Usiadłam. Czułam się jak
zahipnotyzowana czy coś w tym stylu. – Jesteś córką pani Evans? – zapytał.
-Taak. – odpowiedziałam posłusznie.
-Podobna do mamy.-również się uśmiechnął.- Chyba muszę już
iść.
-Czekaj! – wydarłam się i poczułam zmieszanie. – Znaczy…
chciałam poprosić o autograf.- zrobiłam się czerwona, jak burak albo i jeszcze
bardziej! OMG… taki wstyd! Krzyczeć na własnego idola….
Mężczyzna najpierw był zdziwiony, potem się roześmiał i
powiedział, że jasne, że spełni moją prośbę i że dla niego to czysta
przyjemność i że gdybym kiedykolwiek czegokolwiek potrzebowała, to żebym się
nie wahała i prosiła mamę, to może uda jej się z nim jakoś skontaktować. Mi się
takich rzeczy nie oferuje, bo wiadomo, że z tego skorzystam, ale jeszcze nie
teraz. Teraz mam inne sprawy na głowie.
-Wiedziałaś, że on przyjdzie? Wiedziałaś i mi nie
powiedziałaś!- usiadłam pełna emocji, które jeszcze ze mnie się nie wydostały,
na krzesło, gdy tylko Jason Derulo wyszedł z tego pomieszczenia.
-A po co bym cię zwalniała z wf? Ale nie byłam pewna, to cie
nie mówiłam…
-A mogłabyś mi powiedzieć… wzięłabym jego płytę.- mruknęłam.
-Dzień dobry.- drzwi do gabinetu uchyliły się. Pojawił się w
nich Conor. Spojrzałam na zegarek. Była równo 16.00. Gdy zobaczył mnie, nieco
się speszył, więc wywnioskowałam, że chyba mnie poznał.
-Cześć. – uśmiechnęłam się i ustąpiłam mu miejsca.- (T.I.)
jestem , nie wiem czy mnie pamiętasz. – uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Pamiętam. Jak mógłbym cię zapomnieć?- zapytał bajerancko,
ale takie teksty mnie jakoś zbytnio nie jarały… Chociaż nie mogę też powiedzieć,
że chłopak nie był fajny. Był i to bardzo, ile on musi mieć fanek i każda
chciałaby być teraz na moim miejscu! Ale nie każda ma taką mamę…
Mama załatwiła sprawę, jako do niego miała, a mianowicie
pieniążki, ale chłopakowi jakoś się szczególnie nie śpieszyło, żeby opuszczać
owe pomieszczenie. Nagle ktoś zadzwonił do mamy, która rzuciła coś w stylu:
‘ważna rozmowa, nie przeszkadzać, niczego nie dotykać, zaraz wrócę!’.
-Co powiesz na wypad na shake?- ciszę przerwał piosenkarz.
-Randka?- zapytałam pewna siebie.
-A dałabyś się zaprosić, jakby była to randka?
-Gdybym wiedział, zaprosiłbym cię na kolacje, a nie na
shake… - wypowiedział to takim tonem, jakby właśnie popełnił największy błąd w
swoim życiu, na co tylko się bardzo głośno roześmiałam.- No co?
-Pójdę z tobą na tego shake, jak przestaniesz sypać tymi
dziwnymi tekstami… Takimi tekstami to ty żadnej dziewczyny nie wyrwiesz… - a
ludzie się zastanawiają, dlaczego on jest singlem… no i
wszystko jasne!
Na biurku mamy leżał stos kartek, wzięłam długopis i na
jednej z nich napisałam: ‘ Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę i pewnie wrócę prosto
do domu. Nie czekaj na mnie. Cześć.’
-Masz zamiar spędzić ze mną tyle czasu?- zapytał chłopak.
-Mama pracuje normalnie do 16, więc… Pewnie jeszcze z pół
godzinki i do domku.
Poszliśmy do mac’a… tak bardzo oryginalnie! Ale nie
narzekam, lubię shake z McDonaldas’a.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików naprzeciw siebie.
-Dlaczego nie pojawiałaś się tak długo u swojej mamy? –
zapytał wkładając słomkę do kubka.
-Bo nie było takiej konieczności…
-A teraz była?
-Można to tak uznać. – przyznałam.
-A można wiedzieć jaka?
-Hmm.. Powiedzmy, że są różne przyczyny tej oto wizyty.- no
chyba nie mogłam powiedzieć : ‘koleś jesteś mi potrzebny!’.
-A czemu kiedyś nie dałaś się zaprosić mi na shake?- zadał
kolejne ze swoich wielu pytań.
-Bo nie było ku temu sprzyjających warunków.
-A dokładniej?
-Miałam chłopaka.
-A teraz już nie masz? – pokręciłam przecząco głową.- A
wierzysz w przeznaczenie, że się dziś spotkaliśmy i że jesteśmy teraz tutaj?
Razem?- aż się zakrztusiłam tym shakem!
-Nie nie wierzę… - mruknęłam nieco podirytowana i zaskoczona
tym tekstem. Przecież coś mu mówiłam… Ok, może on i jest gwiazdą, jest
popularny, ale ja mam normalnie alergię na takie banalne teksty!
-Przepraszam.- jęknął.- Więcej nie będę.- posłałam do niego
uśmiech jako odpowiedź. Powinien wystarczyć.
-Słuchaj… - Gdy wyszliśmy już w budynku i szliśmy w kierunku
jego samochodu, postanowiłam nie zawijać dłużej w bawełnę i powiedzieć mu
prosto z mostu co od niego chce. – Ostatnio wszystko mi się zawaliło, straciłam
przyjaciół – nie, nie będę go może brać na litość… dopiero jak się nie zgodzi.-
no i zawaliłam naukę. No, ale trudno, bywa… Teraz muszę poprawić angielski i
żeby jakoś z tego wyjść z twarzą, muszę chodzić na zajęcia teatralne, ale
cieszę się, że nauczycielka wraz z moją mamą mnie do tego w pewien sposób
zmusiły. Polubiłam to i chciałabym im pomóc!
-Do czego zmierzasz? – przez te wspólnie spędzone pół
godziny zdążyliśmy się już nieco poznać.
-Nie mamy głównego bohatera. Właśnie trwa pierwsza próba, a
ja zamiast ich ubierać i malować to stoję na parkingu i gadam z tobą. Pewnie uważają,
że już mi się znudzili… Ale ja to wszystko robię dla nich! Masz.- dałam mu
scenariusz.- Mógłbyś to przeczytać i zastanowić się, czy nie chciałbyś zagrać
głównej męskiej roli? Błagam, zastanów się chociaż nad tym. Chcę w ten sposób
uzbierać kasę dla teatru…
-Okey, pomyśle. Jak dasz mi swój numer, to jutro do ciebie
zadzwonię.- nie miałam wyjścia, musiałam mu podać ten swój numer telefonu.
-A może pojedziesz ze mną teraz na próbę? Gdybyś ze mną
pojechał to dotarłabym tam prędzej niż autobusem…
-Dla ciebie wszystko. –uśmiechnął się i otworzył swoje auto.
Kilka minut później staliśmy przed moją szkołą. Chłopak
założył moje okulary przeciwsłoneczne, w których wyglądał komicznie i założył
kaptur na głowę. Nie chciał niepotrzebnego zamieszania i ewentualnego zepsucia
całej niespodzianki widzom.
-Cześć!- wydarłam się dziś po raz nie wiem który. Wszystkie
oczy skierowały się ku mnie i jakiemuś pajacowi w damskich okularach.
-Hej.- powiedział rozglądając się po sali.
-Oddawaj okulary…- szepnęłam, na co chłopak niechętnie je
zdjął. Wtedy wszyscy, czyli nauczycielka, Ewelina, Adam i Mary zrobili wielkie
oczy, bo rozpoznali w nim kogoś sławnego. Nie byłam pewna czy znają go po
imieniu albo czy znają jego muzykę, ale ich miny mówiły ‘Wooow! Jak ona go tu
sprowadziła!?’ Delikatnie uderzyłam go
łokciem, na co chłopak przedstawił się.
-Jestem Conor Maynard. Jestem piosenkarzem i moim marzeniem
od zawsze było zagranie w prawdziwym musicalu! (T.I.) zapoznała mnie mniej
więcej ze scenariuszem, no i mógłbym, oczywiście jeżeli byście chcieli, zagrać
główną rolę!
Fakt, udało mu się zaskoczyć wszystkich, w tym mnie.
Najchętniej rzuciłabym mu się w tym momencie na szyję, ale się powstrzymałam.
Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja mu nie mówiłam o czym jest ten
scenariusz…
Dziewczyny zaczęły piszczeć, a nauczycielka powitała go w
naszych skromnych progach. Zapowiedziałam mu, że musi sam sobie załatwić
ubrania, na które na pewno go stać. Gdy poszliśmy do naszej małej garderoby,
gdzie miałam mu wszystko co i jak wytłumaczyć, zapytałam go o jedną rzecz,
która mnie intrygowała od kiedy tylko chłopak się zgodził na odegranie głównej
roli.
-Dlaczego się zgodziłeś? Nie chciałeś pomyśleć do jutra czy
coś? – to były tylko dwa pytania z tysiąca, które aktualnie krążyły mi po
głowie.
-Mam twój numer, więc… A jak się zgodziłem to będziemy się
codziennie widywać… - puścił do mnie oczko.
-No… nie wyobrażaj sobie za dużo!- roześmiałam się.
-Spokojnie, jeszcze nie oszalałem do końca na twoim punkcie.
– oznajmił nagle.- Ale mało mi już brakuje do takiego stanu…
-Dlaczego to wszystko mówisz? – zadałam kolejne pytanko za
sto punktów, albo nawet i za tysiąc…
-Bo odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, to mi się spodobałaś…
ale ty mnie unikałaś. Teraz wiem dlaczego, bo miałaś chłopaka, ale teraz już go
nie masz…
-Jaja sobie ze mnie robisz… Ja się tak nie bawię… - nie
wiedziałam, jak się w tym momencie zachować… Rozmawiamy ze sobą dopiero jakoś
godzinę, nie licząc wcześniejszych krótkich wymian zdań jeszcze z czasów
wakacji, a on wyjeżdża z takimi tekstami. Ale przyznam, że poczułam się w tym
momencie wyjątkowo. Chris nigdy mnie tak nie podrywał… -Grasz popularnego
chłopaka, nie musisz być świetnym aktorem. – dodałam po chwili, a chłopak udał
urażonego.
Będzie część 3, ale pewnie aż w weekend :/ W tym tygodniu mam duużoo konkursów... :( będziecie trzymać kciuki? :D Do napisania :) Paaa :**
Super już nie mogę się doczekać następnego :33 no i powodzenia na konkursach <33
OdpowiedzUsuńNie dziękuje ^_^
Usuń