poniedziałek, 3 listopada 2014

Imaginek cz. 2 :)

-Maaamooo, mogę iść z tobą jutro do pracy?? – zaczęłam wpajać swój plan w życie od razu po tym, jak przyjaciółka mamy wyszła z domu.
-Masz już jakiś konkretny plan?- mama krzątała się po pokoju sprzątając po swoim gościu.
-Achh ty to mnie jednak znasz! – przytuliłam się do niej.- Słuchaj.. Pamiętasz tego Conora Maynarda?
-Tego co się o ciebie dopytywał? – mama od razu mówiła, żebym się za niego ‘brała’, bo niezłe z niego ciacho… ale ja miałam w głowie tylko Chrisa… Boże, jaka ja głupia byłam!
-Tak, dokładnie tego.- uśmiechnęłam się.
-A nie mówiłam, że spodoba ci się w tym waszym teatrze?
-Jestem tam jako stylistka, nie będę występować. Za nic w świecie… Pomogę im wyjść na prosto i tyle. Więcej mnie pewnie nie zobaczą. To mogę iść z tobą jutro do tej pracy?
-Po szkole przyjdź do mnie do biura. Conor ma jutro do mnie przyjść o 16, więc wpadnij trochę wcześniej.
-Po co Conor ma w ogóle do ciebie przychodzić?- zapytałam zdziwiona.
-Coś się w systemie zepsuło… Jest początek miesiąca, więc ktoś musi dać wszystkim gwiazdeczkom wypłaty…
-O Boże! I ty mi dopiero to mówisz!?
Następnego dnia w szkole tylko odliczałam minuty, aż zadzwoni ten ostatni dzwonek po 6 godzinie lekcyjnej. Siódmy miałam wf, ale mama dała mi zwolnienie. Tak wiem, ona jest kochana! Kiedyś tego nie dostrzegałam tak bardzo, no ale cóż, teraz naprawdę się zmieniłam! I ludzie się mogą ze mnie śmiać, ale mnie to w ogóle nie obchodzi…
-Czeeeść mamo!- wydarłam się, gdy weszłam do jej gabinetu. Dopiero wtedy zauważyłam, że na krześle obok niej siedzi nie kto inny, jak sam Jason Derulo. O Boże… widzę swojego idola! Nie wiedziałam czy tak wypada prosić od razu o autograf, ale raz się żyje! Może najpierw jakoś zagadam?- Dzień dobry, panie Derulo.
-Po prostu Jason.- wstał i podał mi rękę.
-(T.I.). – uśmiechnęłam się do niego najszerzej, jak tylko umiałam.
-Siadaj.- wskazał na krzesło. Usiadłam. Czułam się jak zahipnotyzowana czy coś w tym stylu. – Jesteś córką pani Evans? – zapytał.
-Taak. – odpowiedziałam posłusznie.
-Podobna do mamy.-również się uśmiechnął.- Chyba muszę już iść.
-Czekaj! – wydarłam się i poczułam zmieszanie. – Znaczy… chciałam poprosić o autograf.- zrobiłam się czerwona, jak burak albo i jeszcze bardziej! OMG… taki wstyd! Krzyczeć na własnego idola….
Mężczyzna najpierw był zdziwiony, potem się roześmiał i powiedział, że jasne, że spełni moją prośbę i że dla niego to czysta przyjemność i że gdybym kiedykolwiek czegokolwiek potrzebowała, to żebym się nie wahała i prosiła mamę, to może uda jej się z nim jakoś skontaktować. Mi się takich rzeczy nie oferuje, bo wiadomo, że z tego skorzystam, ale jeszcze nie teraz. Teraz mam inne sprawy na głowie.
-Wiedziałaś, że on przyjdzie? Wiedziałaś i mi nie powiedziałaś!- usiadłam pełna emocji, które jeszcze ze mnie się nie wydostały, na krzesło, gdy tylko Jason Derulo wyszedł z tego pomieszczenia.
-A po co bym cię zwalniała z wf? Ale nie byłam pewna, to cie nie mówiłam…
-A mogłabyś mi powiedzieć… wzięłabym jego płytę.- mruknęłam.
-Dzień dobry.- drzwi do gabinetu uchyliły się. Pojawił się w nich Conor. Spojrzałam na zegarek. Była równo 16.00. Gdy zobaczył mnie, nieco się speszył, więc wywnioskowałam, że chyba mnie poznał.
-Cześć. – uśmiechnęłam się i ustąpiłam mu miejsca.- (T.I.) jestem , nie wiem czy mnie pamiętasz. – uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
-Pamiętam. Jak mógłbym cię zapomnieć?- zapytał bajerancko, ale takie teksty mnie jakoś zbytnio nie jarały… Chociaż nie mogę też powiedzieć, że chłopak nie był fajny. Był i to bardzo, ile on musi mieć fanek i każda chciałaby być teraz na moim miejscu! Ale nie każda ma taką mamę…
Mama załatwiła sprawę, jako do niego miała, a mianowicie pieniążki, ale chłopakowi jakoś się szczególnie nie śpieszyło, żeby opuszczać owe pomieszczenie. Nagle ktoś zadzwonił do mamy, która rzuciła coś w stylu: ‘ważna rozmowa, nie przeszkadzać, niczego nie dotykać, zaraz wrócę!’.
-Co powiesz na wypad na shake?- ciszę przerwał piosenkarz.
-Randka?- zapytałam pewna siebie.
-A dałabyś się zaprosić, jakby była to randka?
-Może.
-Gdybym wiedział, zaprosiłbym cię na kolacje, a nie na shake… - wypowiedział to takim tonem, jakby właśnie popełnił największy błąd w swoim życiu, na co tylko się bardzo głośno roześmiałam.- No co?
-Pójdę z tobą na tego shake, jak przestaniesz sypać tymi dziwnymi tekstami… Takimi tekstami to ty żadnej dziewczyny nie wyrwiesz… - a ludzie się zastanawiają, dlaczego on jest singlem… no i
wszystko jasne!
Na biurku mamy leżał stos kartek, wzięłam długopis i na jednej z nich napisałam: ‘ Wychodzę, nie wiem kiedy wrócę i pewnie wrócę prosto do domu. Nie czekaj na mnie. Cześć.’
-Masz zamiar spędzić ze mną tyle czasu?- zapytał chłopak.
-Mama pracuje normalnie do 16, więc… Pewnie jeszcze z pół godzinki i do domku.
Poszliśmy do mac’a… tak bardzo oryginalnie! Ale nie narzekam, lubię shake z McDonaldas’a.
Usiedliśmy przy jednym ze stolików naprzeciw siebie.
-Dlaczego nie pojawiałaś się tak długo u swojej mamy? – zapytał wkładając słomkę do kubka.
-Bo nie było takiej konieczności…
-A teraz była?
-Można to tak uznać. – przyznałam.
-A można wiedzieć jaka?
-Hmm.. Powiedzmy, że są różne przyczyny tej oto wizyty.- no chyba nie mogłam powiedzieć : ‘koleś jesteś mi potrzebny!’.
-A czemu kiedyś nie dałaś się zaprosić mi na shake?- zadał kolejne ze swoich wielu pytań.
-Bo nie było ku temu sprzyjających warunków.
-A dokładniej?
-Miałam chłopaka.
-A teraz już nie masz? – pokręciłam przecząco głową.- A wierzysz w przeznaczenie, że się dziś spotkaliśmy i że jesteśmy teraz tutaj? Razem?- aż się zakrztusiłam tym shakem!
-Nie nie wierzę… - mruknęłam nieco podirytowana i zaskoczona tym tekstem. Przecież coś mu mówiłam… Ok, może on i jest gwiazdą, jest popularny, ale ja mam normalnie alergię na takie banalne teksty!
-Przepraszam.- jęknął.- Więcej nie będę.- posłałam do niego uśmiech jako odpowiedź. Powinien wystarczyć.
-Słuchaj… - Gdy wyszliśmy już w budynku i szliśmy w kierunku jego samochodu, postanowiłam nie zawijać dłużej w bawełnę i powiedzieć mu prosto z mostu co od niego chce. – Ostatnio wszystko mi się zawaliło, straciłam przyjaciół – nie, nie będę go może brać na litość… dopiero jak się nie zgodzi.- no i zawaliłam naukę. No, ale trudno, bywa… Teraz muszę poprawić angielski i żeby jakoś z tego wyjść z twarzą, muszę chodzić na zajęcia teatralne, ale cieszę się, że nauczycielka wraz z moją mamą mnie do tego w pewien sposób zmusiły. Polubiłam to i chciałabym im pomóc!
-Do czego zmierzasz? – przez te wspólnie spędzone pół godziny zdążyliśmy się już nieco poznać.
-Nie mamy głównego bohatera. Właśnie trwa pierwsza próba, a ja zamiast ich ubierać i malować to stoję na parkingu i gadam z tobą. Pewnie uważają, że już mi się znudzili… Ale ja to wszystko robię dla nich! Masz.- dałam mu scenariusz.- Mógłbyś to przeczytać i zastanowić się, czy nie chciałbyś zagrać głównej męskiej roli? Błagam, zastanów się chociaż nad tym. Chcę w ten sposób uzbierać kasę dla teatru…
-Okey, pomyśle. Jak dasz mi swój numer, to jutro do ciebie zadzwonię.- nie miałam wyjścia, musiałam mu podać ten swój numer telefonu.
-A może pojedziesz ze mną teraz na próbę? Gdybyś ze mną pojechał to dotarłabym tam prędzej niż autobusem…
-Dla ciebie wszystko. –uśmiechnął się i otworzył swoje auto.
Kilka minut później staliśmy przed moją szkołą. Chłopak założył moje okulary przeciwsłoneczne, w których wyglądał komicznie i założył kaptur na głowę. Nie chciał niepotrzebnego zamieszania i ewentualnego zepsucia całej niespodzianki widzom.
-Cześć!- wydarłam się dziś po raz nie wiem który. Wszystkie oczy skierowały się ku mnie i jakiemuś pajacowi w damskich okularach.
-Hej.- powiedział rozglądając się po sali.
-Oddawaj okulary…- szepnęłam, na co chłopak niechętnie je zdjął. Wtedy wszyscy, czyli nauczycielka, Ewelina, Adam i Mary zrobili wielkie oczy, bo rozpoznali w nim kogoś sławnego. Nie byłam pewna czy znają go po imieniu albo czy znają jego muzykę, ale ich miny mówiły ‘Wooow! Jak ona go tu sprowadziła!?’  Delikatnie uderzyłam go łokciem, na co chłopak przedstawił się.
-Jestem Conor Maynard. Jestem piosenkarzem i moim marzeniem od zawsze było zagranie w prawdziwym musicalu! (T.I.) zapoznała mnie mniej więcej ze scenariuszem, no i mógłbym, oczywiście jeżeli byście chcieli, zagrać główną rolę!
Fakt, udało mu się zaskoczyć wszystkich, w tym mnie. Najchętniej rzuciłabym mu się w tym momencie na szyję, ale się powstrzymałam. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja mu nie mówiłam o czym jest ten scenariusz…
Dziewczyny zaczęły piszczeć, a nauczycielka powitała go w naszych skromnych progach. Zapowiedziałam mu, że musi sam sobie załatwić ubrania, na które na pewno go stać. Gdy poszliśmy do naszej małej garderoby, gdzie miałam mu wszystko co i jak wytłumaczyć, zapytałam go o jedną rzecz, która mnie intrygowała od kiedy tylko chłopak się zgodził na odegranie głównej roli.
-Dlaczego się zgodziłeś? Nie chciałeś pomyśleć do jutra czy coś? – to były tylko dwa pytania z tysiąca, które aktualnie krążyły mi po głowie.
-Mam twój numer, więc… A jak się zgodziłem to będziemy się codziennie widywać… - puścił do mnie oczko.
-No… nie wyobrażaj sobie za dużo!- roześmiałam się.
-Spokojnie, jeszcze nie oszalałem do końca na twoim punkcie. – oznajmił nagle.- Ale mało mi już brakuje do takiego stanu…
-Dlaczego to wszystko mówisz? – zadałam kolejne pytanko za sto punktów, albo nawet i za tysiąc…
-Bo odkąd cię pierwszy raz zobaczyłem, to mi się spodobałaś… ale ty mnie unikałaś. Teraz wiem dlaczego, bo miałaś chłopaka, ale teraz już go nie masz…

-Jaja sobie ze mnie robisz… Ja się tak nie bawię… - nie wiedziałam, jak się w tym momencie zachować… Rozmawiamy ze sobą dopiero jakoś godzinę, nie licząc wcześniejszych krótkich wymian zdań jeszcze z czasów wakacji, a on wyjeżdża z takimi tekstami. Ale przyznam, że poczułam się w tym momencie wyjątkowo. Chris nigdy mnie tak nie podrywał… -Grasz popularnego chłopaka, nie musisz być świetnym aktorem. – dodałam po chwili, a chłopak udał urażonego.
Będzie część 3, ale pewnie aż w weekend :/ W tym tygodniu mam duużoo konkursów... :( będziecie trzymać kciuki? :D Do napisania :) Paaa :**

2 komentarze:

  1. Super już nie mogę się doczekać następnego :33 no i powodzenia na konkursach <33

    OdpowiedzUsuń