środa, 10 października 2012

Imagin

Tym razem odważyłam się napisać imagin smutny... Ciekawe czy się wam spodoba...

Imagin
Dziś mija pełen rok, odkąd ty i Conor spotykacie się ze sobą. Na ten szczególny dzień twój chłopak przygotował coś wyjątkowego. Ubrałaś się tak KLIK. Wyjrzałaś przez okno, a on już na ciebie czekał, na motorze, którego nigdy wcześniej nie widziałaś. Zeszłaś do niego. Przywitaliście się i zapytałaś:
-Skąd ty to wziąłeś ten motor?
-A no to jest ten prezent, o którym ci wspominałam. Mówię ci, dzisiejszego dnia nigdy nie zapomnisz. Zakładaj kask i wsiadaj.
-Dobra!
Wsiedliście na pojazd i pojechaliście w miejsce, gdzie po raz pierwszy się spotkaliście, czyli park. Conor wjechał w taki zaułek, w którym nigdy jeszcze nie byłaś. Było tam pięknie. Płatki róż były rozsypane na ziemi, przygotowany był tam kocyk i jedzenie. Usiedliście, porozmawialiście, powspominaliście i najedliście się jedzeniem, które przygotował twój ukochany. Bardzo się postarał, chyba naprawdę nie zapomnisz tego dnia...
-No to co teraz robimy? Na co masz ochotę?-zapytał.
-Chciałabym się przejechać na tym motorze. Tylko wiesz,ja chcę prowadzić.-poprosiłaś ładnie i przytuliłaś się do niego. Motor był twoją pasją, a Conor dobrze o tym wiedział.
-Dobra, ale masz za szybko nie jechać. Dobrze?
Obiecuje panie kapitanie!-krzyknęłaś i roześmiałaś się.
Usiedliście. Chwyciłaś za ster. Dałaś gazu i ruszyliście.
Na liczniku było już 100km/h, nic sobie z tego nie robiłaś. Chłopak krzyczał: Zwolnij! Proszę! Zwolnij! Ale to nie działało na ciebie. Byłaś jakby w jakimś transie. Dalej naciskałaś gaz... Nagle zauważyłaś drzewo, ale było już za późno, aby wyhamować. Uderzyliście w nie.
                                                          ***********
Obudziłaś się w szpitalu. Nie pamiętałaś niczego z tamtego dnia, oprócz stłuczki z drzewem. Przyszedł lekarz:
-Jak dobrze, że się pani obudziła. Była pani w ciężkim stanie, ale teraz jest już dobrze. Była pani w śpiączce przez 2 tygodnie.
-Panie doktorze, co z moim chłopakiem, nazywa się Conor Maynard. Co z nim się stało!? Prosze do niego zadzwonić, żeby do mnie przyszedł! Proszę!
Lekarz zignorował to pytanie:
-Musi pani dużo odpoczywać. Miała pani operacje nogi, lekkie wstrząśnienie mózgu, ale teraz jest już dobrze. Miała pani i tak wielkie szczęście w porównaniu do pana Maynarda. On nie miał aż tyle szczęścia... Zostawimy panią na obserwacji i jak wszystko bedzie dobrze, jutro pani wyjdzie.
-Nic nie będzie dobrze! Co się stało z Conorem!? Co!? Gdzie on jest!? Chcę go zobaczyć!?
-Niewiem, czy dobrze robię, że pani to powiem. Pani partner nie przeżył tego wypadku. Gdyby nie on pani by nie żyła, poświęcił swoje życie za panią... Musiał on panią naprawdę mocno kochać... Przykro mi...
-Rozpłakałaś się. Lekarz zostawił cię samo. Conor miał rację... Nie pomylił się.Tamtego nigdy nie zapomnę...
Nie wytrzymałaś poczucia winy, że twój ukochany, miłość twojego życia umarła, i to przez ciebie. Leżałaś w szpitalu,  ma 6 piętrze. Otworzyłaś okno i wyjrzałaś przez nie. Było bardzo wysoko. Krzyknęłaś przez nie:
-Conor idę do ciebie, gdziekolwiek jesteś! Będziemy razem żyć na wieki.-i wyskoczyłaś z okna z nadzieją na lepsze życie razem z swoim ukochanym...
Przed oczami przeleciało ci całe twoje życie. W pewnej chwili zrozumiałaś, że dobrze by było jednak dalej żyć, choć z poczuciem winy, ale żyć i ułożyć sobie jako tako życie, ale niestety było już za późno....

I jak wam się podoba? Wolicie smutne, wesołe czy śmieszne imaginy?


2 komentarze:

  1. Fajny zrób + 18 :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne emm zgadzam się zrób + 18 ale składający się z kilku części :D plis :D

    OdpowiedzUsuń