sobota, 13 września 2014

Imagin cz.1

Właśnie szedłem ulicą, którą nigdy wcześniej nie szedłem. Nie wiedziałem gdzie jestem, ale czułem się tu dobrze. Wydawało mi się, że znam tu każdy najmniejszy kąt, każdą tajemnicą tego miejsca, ale tak naprawdę wcale tak nie było. Szedłem prosto przed siebie, nie znając celu tej przechadzki.
-Cześć! – powiedziała do mnie pewna, onieśmielająco piękna dziewczyna. Ona mnie znała!? Nie może być…
-Hej Lidia!- odpowiedziałem jej. Naprawdę ją znałem!? Nie kontrolowałem tego co robiłem, ani tego co mówiłem…
-Jesteś gotowy?
-Jasne.
-To co, idziemy?
-No ba!
Biegliśmy krzycząc i śpiewając jakieś dziwne piosenki. Dałem dziewczynie wygrać, z czego strasznie się cieszyła.
-Nie chcę mieć u ciebie forów. I tak bym wygrała.
-Nie bądź taka pewna siebie, młoda.
-Jak jeszcze raz nazwiesz mnie młodą, to…
-To co mi zrobisz, młoda?
-Powiem tacie… Chyba nie muszę ci przypominać, że jak mu o tym powiem, to będzie po twoim koncercie?
Kim był jej tata? Może jakimś menagerem?
Przed nami ukazała się jakaś dziwna, niska postać. Miała może z metr pięćdziesiąt. Ubrana była tak, jak ubrani byli średniowieczni królowie, w długi czerwony płaszcz z białym kołnierzem w czarne łatki. Nie umiałem nawet tego opisać. Na głowie miał też przydużą koronę wysadzaną drogimi kamieniami. W głębi duszy chciałem się śmiać, ale posłusznie skłoniłem się.
-Dzień dobry Conorze. Jesteś gotowy by zagrać nam koncert. Pamiętaj, że nie możesz nas zawieźć!
-Tak Wszechmogący. –czemu nazywałem tak tego śmiesznie ubranego knypka?
-A żeby nas nie zawieźć nie będziesz grać swoich piosenek, które są beznadziejne i bez gustu…
-Jak to? To dlaczego mnie zapraszałeś!?
-Nie mów do mnie na TY! Jak śmiesz! Moja córka chciała, więc załatwiłem!!! Teraz nie będziesz miał żadnego koncertu skoro mi się sprzeciwiasz!
-Ale…
-KONIEC tego! Jeszcze słowo i zamknę cię w lochach!
***
Leżałem w swoim łóżku. Byłem cały spocony i zadyszany.
-Conor, spokojnie! To był tylko sen! Wszystkim podoba się twoja muzyka i nikt nie będzie kazał ci grać innej muzyki niż TWOJEJ na TWOIM koncercie!
Wstałem i poszedłem do łazienki. Oblałem twarz wodą i spojrzałem w lustro.
-Więc pewności siebie. To wszystko przez ten stres.- powiedziałem do swojego, lustrzanego odbicia.- Conor, jesteś najlepszy, najprzystojniejszy, no i w ogóle! Każda laska na ciebie leci! … Dupa!… Wcale tak nie jest!
Ostatnio nie było zbyt dobrze. Straciłem mnóstwo fanów, coraz mniej osób przychodziło na koncerty. Nigdzie nie puszczali moich piosenek, ani w radiach ani w TV. No, ale ile można słuchać tych samych piosenek!? A wydanie nowego albumu przeciąga się coraz bardziej…
Dziś odbędzie się ważna rozmowa dla mnie. Być może jedna z tych najważniejszych w całym życiu. Koleś, któremu sławę zawdzięczają największe gwiazdy miał zorganizować mi koncert. Nie będzie to jakiś tam koncert, ale wielkie show! Takie, które ja i moi fani zapamiętają na całe życie!
Dziś miałem zaśpiewać przed nim i jego córką. Wiem, że jest ona moją fanką i pewnie tylko dla niej zgodził on się ze mną spotkać. Przecież w porównaniu do innych gwiazd, z którymi on pracuje , jestem nikim. Kiedyś mogłem się do nich porównywać, ale na pewno nie teraz… A to że jego córka jest moją fanką- to daje to tylko większy stres.
-Będzie dobrze! – pocieszyłem po raz kolejny swoje lustrzane odbicie i wziąłem szybki prysznic.
Z nerwów nawet nie byłem głodny. Gdy się ubrałem, zrobiłem sobie płatki z mlekiem, lecz nawet ich nie tknąłem. Nie mogłem niczego przełknąć.
Założyłem swój kapelusz, który przynosił mi szczęście i wyszedłem z domu. Zamknąłem drzwi i wsiadłem do samochodu. Chwyciłem za kierownice i spojrzałem na swoje dłonie. Ręce mi się trzęsły! Odpaliłem samochód i złapałem za nią jeszcze mocniej.
Po staniu w kilkukilometrowym korku, w końcu dojechałem na miejsce. Stałem na parkingu przed wielkim, szklanym biurowcem. Miałem tam teraz wejść i zaśpiewać przed jednym z najbardziej wpływowych ludzi w show biznesie. Czym tu się stresować? Wyszedłem z samochodu i wszedłem do budynku.
-Dzień dobry, ja do pana Smith’a.
-Był pan umówiony?
-Tak.
-Nazwisko?
Nawet recepcjonistka mnie nie zna…- pomyślałem.
-Conor Maynard.
Kobieta była może po trzydziestce. Miała brązowe włosy i oczy tego samego koloru. Do kieszonki ,w swojej białej koszuli, miała przypiętą małą, metalową broszkę ze swoim imieniem. Nazywała się Katharina.
-Jest pan spóźniony pół godziny…
-Jak to?
-Pan Smith ma już kolejne spotkanie… Nie mogę pana teraz wpuścić. Musi pan się umówić z panem Smith’em jeszcze raz, jeżeli w ogóle szef będzie chciał się z panem umówić, panie Maynard. Szef nie lubi niepunktualnych ludzi i gwiazdek, które uważają się za niewiadomo kogo.
-Ja taki nie jestem, pani Kathariną… Mogłaby pani zrobić taki tyci wyjątek i mnie wpuścić?- zrobiłem minę smutnego pieska.
-Nie.
-To sprawa życia i śmierci… A ja nie byłem umówiony równo na 10?
-Tak, był pan umówiony na 10.
-To co się stało? Przeniesiono moje spotkanie?
-Jest 10.29…
Jak to? Przecież nie stałem aż tak długo w tych korkach. Racja, nie patrzyłem na zegarek, ale wyjechałem dużo za wcześnie, byłem pewny, że zdąrzę.
-Niech pan nie robi takiej miny…
-Jego córka jest moją fanką, zawiodłem ją. – usiadłem na krzesło.- Poczekam tu, aż pan Smith skończy pracę i tu zejdzie lub jak jego córka się tu pojawi…
Mijały sekundy, minuty, a czas dłużył się niemiłosiernie.
-Nie daruje pan sobie?
-Nie. Jestem tak zdeterminowany, że bardziej już chyba nie można…
-Pan Smith ma teraz kilka minut przerwy, niech pan próbuję. Będę trzymać kciuki. Jak pan będzie tak zmobilizowany jak teraz, to na pewno się panu uda.
Podbiegłem do kobiety jak szaleniec, wyściskałem ją, dałem jej buziaka i pobiegłem do widny.
Jedno piętro… Drugie… Trzecie… Piętnaste… W końcu! Dwudzieste piętro!
Wyszedłem z windy.
-Dzień dobry!- wykrzyknąłem. Pan Smith właśnie wychodził ze swojego gabinetu.
-Godzina spóźnienia… - pokręcił głową.
-To nie tak… Byłem pół godziny temu, ale miał pan spotkanie. No i teraz jestem.- jakoś odzyskałem swoją ukochaną pewność siebie, ale nie wiedziałem, że było to tylko chwilowe.
-A miałeś być godzinę temu, a nie pół. Czekałem na ciebie, młody człowieku.
-Wiem, przepraszam. Ale były takie korki i …
-Nie tłumacz się.
-To mogę jednak panu jeszcze zaśpiewać.?
-Nie.
-Ale…
-Nie żadnego ale.
-Proszę… - popatrzyłem mu prosto w oczy, a wtedy drzwi do jego gabinetu ponownie się otworzyły i zobaczyłem ją.
Wysoka, szczupła dziewczyna. Była wyższa, ale bardzo podobna do Smitha. Pewnie to ona była jego córką. Miała długie, niemalże białe włosy, które sięgały aż za jej łopatki. Miała je zarzucone na prawą stronę. Uwagę przyciągały jej duże, piękne, błękitne oczy oraz kształtne, czerwone usta. Miała delikatną, bardzo jasną cerę. Ubrana była w krótką sukienkę w srebrne cekiny. Jej długie, szczupłe nogi zakończone były czarnymi szpilkami. Dziewczyna przytuliła się do Smitha.
-Tatusiu, dajmy mu szansę.
-Ale…
-Proszę…- zrobiła smutne oczka, które w jej wykonaniu były o niebo lepsze od moich…
-Dobrze, robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.
Dziewczyna z satysfakcją uśmiechnęła się do mnie. I właśnie tym uśmiechem zwaliła mnie z nóg.

Nie tylko dlatego, że uśmiechała się i wyglądała jak bogini, ale dlatego, że ten uśmiech mi kogoś przypominał. I nagle przed oczami ukazał mi się mój dzisiejszy koszmar. Ta dziewczyna z niego, Lidia identyczna jak córka Smitha. Jeżeli powie mi jeszcze, że się nazywa jak ona, to będzie naprawdę przerażony…
W końcu, po tygodniu nauki, zmobilizowałam się do napisania czegokolwiek. Tamte "imagino podobne coś" chyba mi nie wyszło i chyba wam się nie podobało. Więc napisałam to! To się podoba?
Ciekawe czy jutro uda mi się napisać drugą, ostatnią część. Chciałabym to zakończyć w dwóch częściach i za tydzień, przez weekend dodać coś nowego. Mam nadzieje, że któraś z dziewczyn doda tu coś z tt, jak nie to sama się o to postaram, bo mamy tu dość duże zaległości.
Wiedziałam, że w trzeciej klasie będzie dużo nauki, ale nie sądziłam, że już od pierwszych tygodni szkoły! Do tego jeszcze jestem niemalże zmuszona do wzięcia udziału aż w trzech konkursach, a planowałam tylko jeden, z polskiego. No, ale może przeżyję ten rok, a wy nie będziecie mieli mi za złe, że tak mało tu dodaje. :) 
Jutro dodam też na 100 % nowy rozdział na drugiego bloga, bo go też zaniedbałam.KLIK <- link dla zainteresowanych :D
Jeszcze raz przepraszam i zapraszam do czytania! 

1 komentarz: