piątek, 4 października 2013

Miks pomysłów (imagin) cz. 2

Po obejrzeniu filmu siedziałam przez dziesięć minut nieruchomo.
Wszystkie myśli kłębiły się wychodząc na zupełnie abstrakcyjne ścieżki. Film sam w sobie nie był jakimś arcydziełem - to trzeba przyznać, ale jeżeli ktokolwiek będzie próbował coś takiego na serio zorganizować (bez, oczywiście, negatywnych skutków przyjęcia), to będzie najlepsza impreza roku, a nawet w moim życiu
- Wow - mruknęłam, kiedy Conor popatrzył na mnie oczekując na moją reakcję. - A kiedy jest ta impreza?
- Jutro - wyszczerzył się.
Uniosłam ze zdziwienia wysoko brwi, a chłopak jeszcze raz uśmiechnął się.
- Krasnal też będzie - dodał po chwili. - I najprawdopodobniej paru ludzi z obsady filmu. 
Nagle komórka Conora zaczęła wibrować w jego kieszeni i odebrał.
- Conor, gdzie ty jesteś?! - wykrzyknął ktoś tak, że nawet ja usłyszałam, chociaż chłopak nawet nie miał ustawionego trybu głośnomówiącego. - Miałeś być dzisiaj w studiu i nagrywać R U Crazy, a ty jesteś Bóg wie gdzie...
- Przepraszam, Shaff - speszył się.
- I dlaczego nie odbierasz telefonów od swojego managera? Człowieku! Jesteś już na rynku ponad roku i powinieneś się nauczyć...
- Shaffer, zrozumiałem - przerwał mu chłopak i się rozłączył. 
Moje brwi podniosły się jeszcze wyżej, o ile to było możliwe i spojrzałam na Conora najbardziej pytającym wzrokiem na świecie.
- Muszę spadać. Ne-Yo i mój menadżer zaraz dostaną kurwicy - westchnął ubierając już kurtkę. - Czasami chciałbym nadal nagrywać covery... - mruknął coś na kształt tego zamykając drzwi bez pożegnania.
Następnego dnia, nie miałam pojęcia, co założyć. Nawet kiedy Conor po mnie przyjechał, powitałam go w szarym swetrze i niebieskich rurkach.
- Hej, [T.I]. Serio chcesz tak iść na imprezę roku? - wypalił odrobinę zdziwiony.
- Nie mam w co się ubrać - jęknęłam.
- I niby ja mam ci pomóc? - zapytał sarkastycznie.
- Dokładnie - uśmiechnęłam się do niego i zaprowadziłam go do mojej sypialni, w której był zaledwie dwa razy.
- Tylko mi nie mów, że masz tyle wieszaków z sukienkami! - wykrzyknął, kiedy otworzyłam moją wielką, lustrzaną szafę.
- Połowa z tego to tuniki lub bluzki.
- Załóż to, to albo to - wskazał palcem na trzy przypadkowe sukienki.
- Wybrałeś akurat jedną z zakończenia podstawówki, od drugiej mogą odpaść ramiączka, a trzecia ma wielką dziurę z przodu.
- To trudniejsze niż mi się wydaje, prawda? - załamał się i usiadł na łóżku. - Najlepiej, idź nago. Nic ci się przynajmniej nie zniszczy.
- Oprócz reputacji - dodałam, a chłopak uśmiechnął się.
Po dziesięciu minutach jednak wybrałam jakąś krótką, czarną kieckę i do tego szpilki w panterkę. Pod spodem miałam moje ulubione niebieskie bikini, ponieważ, o ile dobrze zapamiętałam, w Projekcie X był basen. 
Makijaż nie był dla mnie problemem, tak jak ciuchy, więc nałożyłam trochę podkładu, pudru i innych kosmetyków, których na codzień nawet nie dotykam.
Conor zmierzył mnie wzrokiem od stóp do głów. Wiedziałam doskonale, gdzie zatrzymał się jego wzrok na chwilę, ale nie za bardzo mi to jakoś przeszkadzało.
- Wow - stwierdził. - Teraz wyglądasz jak wyjęta prosto z tego filmu.
- Dzięki - wyszczerzyłam się do niego i razem wyszliśmy na obiecaną "imprezę roku".

1 komentarz: