Koncert Eda dalej trwał. Nagle ktoś przyszedł zza sceny i poprosił
Conora, żeby do nich przyszedł.
-Idę. Trzymaj kciuki!
Relacje z Conorem, jakby na to nie patrzeć, poprawiły się momentalnie.
Może dlatego, że wiesz o nim już tak dużo… Wiesz też, że nie jest zboczeńcem!
Taa to najważniejsze… No i Jack, to dopiero pozytywny chłopak! Jak mogłaś się
co do nich tak bardzo mylić!? Głupia byłaś… tyle na ten temat.
-Jaasnee! Na pewno będzie świetnie!
-W końcu zobaczysz jak śpiewam.
-Noo już się doczekać nie mogę.
-CONOR!
-Leć! – popatrzył się jeszcze na ciebie przez chwilę i
poszedł.
Gdy Ed skończył śpiewać swoją piosenkę, zapowiedział Conora.
-Teraz zaśpiewa ze mną mój serdeczny przyjaciel, Conor
Maynard! Taka niespodzianka dla was od nas! Powitajcie go brawami!
Wszyscy zaczęli klaskać i piszczeć. Ty też. W końcu przyszłaś
tu, żeby się rozluźnić, co nie?
Co do śpiewu Conora? Śpiewał bosko… Jak mogłaś go wcześniej
nie znać? Czemu w Polsce tak mało mówi się o takich artystach jak on?
Przystojny… Pięknie śpiewa… Miły… IDEAŁ! Polacy się chyba nie znają…
Jego głos czarował, a do tego czułaś, jakby śpiewał to tylko
i wyłącznie dla ciebie.
-Czy mi się wydaje… czy Conor się na ciebie znacząco patrzy?
– z rozmyśleń wyrwał cię Jack.
-Wydaje ci się…
-No nie wydaje mi się… ON TO ŚPIEWA DLA CIEBIE!- wydarł się
nagle.
-Cicho… - uciszyłaś go, przybliżając swój palec do jego ust,
co błyskawicznie pomogło.
Teraz mogłaś się wczuć w piosenkę.
-Chcecie jeszcze jeden duecik z Conorem?- ludzie zaczęli
krzyczeć, co znaczyło chyba tak. Tak też to potraktował Ed, więc zapowiedział,
że po przerwie zaśpiewają jeszcze coś razem. Jest to pełen spontan, więc muszą
wybrać jakąś piosenkę… no i szybko ją przećwiczyć.- to wytłumaczył mi Jack. On
znał się na tym lepiej. Miał brata piosenkarza. To jednak coś znaczyło.
-Chodź za kulisy.
-Co, ja?
-No… ty.
-Ale…
-No co ale… Conor cię tu przywlekł, jest więc za ciebie
odpowiedzialny, więc musi cię pilnować, żebyś nie zwiała z jego koszulką.
-Hahaha… Czy on jej mi już nie oddał?
-Nie wydaje mi się… On ją kocha… Gdyby mógł, wyszedłby za
nią.
-Nie no spoko…
-Powiedział to z grzeczności.
-I tak jej nie chcę.
-To co idziesz?
-A ty?
-Idę.- uśmiechnął się i pociągnął cię za rękę.
-Ała… Może trochę lżej? Dżentelmenem to ty nie jesteś…
-Jaka wygadana się zrobiła! A jak myślała, że Conor to zbok
to jak cicho siedziała…
-Nigdy mi tego nie zapomnisz?
-Nie.
-Ehhh…- dalej ciągnął cię za rękę. Twoja uwaga nie pomogła.
Trudno.
-Ooo właśnie po was szedłem.
-Czytam ci w myślach, brat.
-Suupeer. Chodź.- teraz Conor wziął cię za rękę i pociągnął
w kierunku Eda.
-Czy wy wszyscy musicie mnie tak ciągać?
-Sorki.- tu uwaga pomogła. I dobrze.
-Przedtem poznaliście się tak trochę… dziwnie? Zaczęliśmy
wszystko od nowa, więc i wy poznajcie się od nowa.- na twarzy Conora pojawił
się wielki banan, gdy znów spojrzał na ciebie.
-Okeey. A więc Ed jestem, co pewnie wiesz.- roześmiał się.
-A ja (T.I.)- chwila zastanowienia.- Ale to też wiesz.-
roześmieliście się.- Nie mogę w to uwierzyć, że jeszcze dziś rano było tak zwyczajnie,
tak nudno, tak… - tak beznadziejnie, ale tego nie chciałaś już dodawać.- A
teraz gadam ze swoim idolem i zdobyłam dwóch kumpli.- spojrzałam na Conora i
Jacka, który poszedł najwyraźniej zarywać do jakiejś stylistki. On długo nie
usiedzi w miejscu…
-Idolem? Jestem twoim idolem!? Cóż za zaszczyt!
-Może to głupio zabrzmi - ale w końcu raz się żyje… - Dałbyś
mi swój autograf?
-Jaasne! – Ed roześmiał się.- To co na koszulce Con’a?-
spojrzeliście w tym samym momencie na Conora. Z twarzy zniknął banan.
-No co?
-Nie nic.
-Mi nigdy nie dawałeś autografu na koszulce…
-Serio?- wziął marker i niczego nie spodziewający się Conor
dostał autograf Eda na swojej koszulce.
-Kiedyś coś ci zrobię…- syknął, na co Ed roześmiał się i
podpisał się na koszulce, którą miałaś na sobie.
-Teraz Conor nie ma wyboru, musi ci ją oddać.- Ed roześmiał
się i poszedł do stylistki, żeby poprawiła mu grzywkę.
-Ustaliliście już, co będziecie śpiewać?
-Tak. Give
me love.
-Oooo! Kocham ją!
-No to będzie taka specjalna, tylko I wyłącznie dla ciebie.-
znów na jego twarzy zagościł mega szeroki uśmiech.
-A tamta nie była?- zapytałaś, nie wiesz nawet czemu to
zrobiłaś, ale coś ci kazało. Ale on milczał.- No nie… głupie pytanie. –
roześmiałaś się nerwowo.
-Była.- stwierdził w końcu. Tak długo nad tym myślał? Może
szukał jakiegoś haczyka?- Bo wiesz… Gdy cię zobaczyłem, tam na tej ulicy, to
coś mi kazało się zatrzymać.
-Mówiłaś już to.- Bałaś się do czego dążył. Zakochał
się??Nie no, nie możliwe…
-Jakby jakaś strzała we mnie trafiła, a ty mi ze zboczeńcem wyskakiwałaś.
Ale to było jeszcze bardziej słodkie. I nie myślałem, że potrafię się tak
szybko zakochiwać- czyli jednak nie
myliłam się! Chwileczka… czy ja dobrze usłyszałam? Czy on mówi o mnie!?-A
jednak umiem. I.. nie wiem czy to jest prawdziwe uczucie, wcześniej nie
wierzyłem w miłość od pierwszego wejrzenia, ani że powiem dziewczynie, którą
znam kilka godzin, że mi się bardzo podoba, ale zrobię to. – twoje motto
życiowe, raz się żyje znów się
sprawdza. – Bardzo mi się podobasz.
-Ja? –zapytałaś ze zdziwieniem. Normalnie nie mogłaś się powstrzymać
od zadania tego krótkiego pytania.
-Tak, ty.- zasunął twój niesforny kosmyk włosów za ucho.
-Conor, idziemy na scenę! – krzyknął Ed, nie wiedząc, że
przerywa coś bardzo ważnego dla Conora, dla ciebie w sumie też.
Chłopak chciał odejść bez słowa, ale w pewnym momencie
podbiegłaś do niego i chciałaś pocałować go w policzek. Jednak on skutecznie
przekręcił głowę, tak że wasze usta złączyły się na chwilę, dłuższą chwilę. Gdy
już się rozłączyły spojrzeliście sobie głęboko w oczy. Poczułaś, że chyba też
coś do niego czujesz. Wtedy Conor chciał coś powiedzieć, ale Ed znów go
zawołał.
-Muszę iść.
Stałaś jak słup. Gdyby nie Jack, przegapiłabyś występ
Conora, stojąc tak przez resztę koncertu. To… to było dziwne, a za razem tak
piękne…
Wróciliście więc na swoje miejsca, które były centralnie
przed sceną. Muzyce zaczęli grać na swoich instrumentach i usłyszałaś głos Eda.
Refren śpiewał z Conorem. Potem, gdy Ed powinien kilka razy zaśpiewać: ‘My, my, my, my, oh give me love.’ Conor zaprosił mnie szybko
na scenę. Nie przedstawiał mnie za bardzo. W sumie tylko mnie zawołał.
Całą
drugą zwrotkę zaśpiewał patrząc mi prosto w oczy. To było cudowne uczucie…
Później dołączył do niego Ed i śpiewali razem. Potem trochę Conor, trochę Ed.
Wyszło im pięknie! Czułaś się jak księżniczka, tym bardziej, że Con nie odstępował
od ciebie nawet na krok. Na koniec, gdy piosenka się skończyła, Conor złapał
cię za rękę.
-Na
scenie towarzyszyła nam (T.I.). – powiedział.- Jest to dla mnie bardzo ważna
osoba w życiu… - nastała cisza. Zarówno na scenie jak i na widowni. Spojrzałaś
na Conora, potem na Eda, który do końca nie wiedział, co Conor ma zamiar
zrobić, potem na Jacka, który stał pod sceną, a w jego oczach było widać dumę,
dumę z czego? Potem spojrzałaś na Conora. Z jego oczu chciałaś wyczytać co
chciał ci powiedzieć, co chciał zrobić. Ale nie rozumiałaś go. – …To moja
dziewczyna… – powiedział w końcu. Może nie dokładnie tak, mówił coś tam
jeszcze, ale ty nie usłyszałaś nic, poza tymi trzema słowami. Co on powiedział!? Nie wiedziałaś, jaką
miałaś minę. Nie wiedziałaś co się działo dookoła ciebie. Ludzie chyba właśnie
pstrykali wam fotki. Conor sprowadził cię ze sceny na kulisy.
Patrzył
się na ciebie, najwidoczniej nie wiedząc o co ci chodzi.
-Coś
się stało? Powiedziałem coś nie tak?- nie panowałaś nad sobą i uderzyłaś go z
tak zwanego plaskacza w prawy policzek. Chłopak złapał się w to miejsce. Odbiła
mu się twoja czerwona piątka. Trudno. Zasłużył sobie.- O co ci chodzi?
-Jeszcze
się pytasz? Nazwałeś mnie swoją dziewczyną! Nie jestem twoją dziewczyną! –
milczał.
-A
nie chcesz nią być?- zapytał w końcu.
-Nie
wiem. Może. Na pewno nie w ten sposób… Poza tym ja mieszkam w Polsce, ty w Anglii
jak ty to sobie wyobrażasz? Iii na pewno nie w ten sposób…
-To
w jaki sposób?
-Mógłbyś
się mnie najpierw zapytać, potem zapytać czy chce to rozgłaszać, a dopiero
potem mówić o tym całemu światu…
-Pewnie
nawet nikt nie zwrócił na to uwagi…- nawet nie wiedział, jak bardzo się mylił…
Heeej :D Po pierwsze :D W tym tygodniu będę starać dodawać się tu coś codziennie :) Bo w następnym tygodniu chyba znów nie będę miała czasu...
Po drugie, wracając do imaginu, ta część zainspirowana jest w dużej mierze pomysłem Nikoli ^^ Dziękuje Nikola! Bez ciebie bym tego nie napisała :)
Po trzecie, dziś miałam taką wenę, że napisałam tą część, 4 i mam pomysł na 5, ale dziś nie dam rady jej już napisać, bo idę właśnie oglądać powtórkę ostatnich skoków narciarskich, bo nie miałam czasu obejrzeć :( Polska górą! haha
Po czwarte: Pytanie do was: kto lubi skoki?? :D Znam tylko jedną osobę, która je lubi, a chciałabym poznać więcej, żeby móc komu o nich gadać! :D Chętni do popisania o skokach pisać :D
No to do zobaczenia :D
A tu zostawiajcie wasze opinie!