poniedziałek, 14 lipca 2014

Imagin cz. 2/?

Po kilku, naprawdę długich i ciężkich minutach ciszy, chłopak zaparkował pod jakimś jednorodzinnym domkiem. Może nie jakimś, tylko mega wypasionym jednorodzinnym domkiem. Koleżanka twojego nieznajomego kierowcy musi być bogata... albo mieć jakiś bogatych rodziców. Tak, innej opcji nie ma.
-No to jesteśmy na miejscu.
-Kto tu mieszka?- twoja ciekawość przezwyciężyła i musiałaś zapytać.
-Ja.
-No, a tak na serio?
-No ja...
-Ale jak to...- zwątpiłaś i żałowałaś, że się pytałaś.- Przecież...
-Jakbym powiedział ci, że ja tu mieszkam, chciałabyś tu przyjechać?...- chwila ciszy...- Znów mnie masz za zboczeńca... tak?- znów milczałaś. Nie wiedziałaś co o tym myśleć. Po co on cię zabiera do swojego domu!?
-No chodź. - Otworzył twoje drzwi.- Będziesz tak siedzieć? Jak chcesz ja się idę przebrać na ten koncert... - poszedł do domu, otworzył drzwi i wrócił po ciebie.- Na pewno nie chcesz iść?
-Nie.- mruknęłaś pod nosem. Chłopak odwrócił się na pięcie i po chwili zniknął za drzwiami. W jednym z okien zapaliło się światło.
On musi być kimś bogatym.- pomyślałaś.- Dlatego był taki zdziwiony, że go nie znałam...Z drugiej strony, bogatym ludziom woda sodowa uderza do głowy, dlatego bogaty nie znaczy, że nie jest jakimś zbokiem... Nie no ja za dużo myślę! Brr... ale tu zimno...- faktycznie, zrobiło ci się zimno, drzwi samochodu były dalej otwarte, a ty byłaś cała mokra.- Raz się żyje!
Wyszłaś z samochodu, cicho uchyliłaś drzwi do domu i weszłaś do środka. Byłaś w przed pokoju, w którym stała szafka na buty, a nad nią wisiały wieszaki na kurtki. Nic szczególnego, jak na dom, który wyglądał tak na zewnątrz.
Weszłaś nieco głębiej< bez skojarzeń!!! nie wiedziałam jak to inaczej ująć ^_^>, tym razem byłaś w salonie, tu było widać na co wydaje kasę. Telewizor, chyba z 50 cali, xbox one, półka zapełniona grami i płytami różnych artystów. Podeszłaś do niej bliżej. Hmm... Drake.. Też go uwielbiałaś! Podniosłaś album i otworzyłaś go. Na płycie było napisane: DLA CONORA i podpis Drake... OMG! on ma autograf Drake na płycie i.. jak powie, że jeszcze z nim rozmawiał...
-Też lubisz Drake?-rozpoznałaś głos, jednak wystraszyłaś się.
-O Boże.- jęknęłaś i odwróciłaś się.
-A jednak przyszłaś. To co, chcesz jakieś... suche ubrania?
-Skąd weźmiesz dla mnie jakieś ubrania?
-Mam przygotowane... wiesz bardzo często zapraszam tu różne dziewczynki...-powiedział to bardzo poważnie,a ty znów zwątpiłaś, ale po chwili wybuchnął śmiechem.- Dam ci jakąś swoją koszulkę.Czekaj.- Po chwili wrócił z białą koszulką z twarzą Willa Smith'a.
-Masz.- podał ci ją.- To moja ulubiona. Myślę, że powinna być dobra. A spodenki... One są tylko troche mokre, więc może sobie wysusz je... suszarką? Taaa, bo moje są takie... troszkę męskie...
-Troszkę?- zauważyłaś.
-I pewnie będą dla ciebie za duże.
-Troszkę męskie? Serio? Chodzisz w ubraniach trochę męskich, a trochę damskich?- usłyszałaś czyjś głos, którego nie rozpoznawałaś, a dobiegał on zza ściany. - Lepiej na niego uważaj. - postać wyłoniła się zza ściany. Był to jakiś chłopak, nieco młodszy od Conora, trochę do niego podobny. Pewnie jego brat, bo taki sam walnięty... - Mówię ci. Uważaj na niego...
-Ogarnij się!- Conor, bo tak musiał się nazywać, wnioskując po autografie na płycie, rzucił w swojego, jak miewasz, brata poduszką, która leżała na kanapie obok. - Tam jest łazienka.- wskazał na drzwi po boku.- Jak chcesz możesz wziąć prysznic, przygotowałem ci tam suszarkę itd...
-Ona chyba sama wie, co robi się w łazience... Jest dużą dziewczynką.
Poszłaś do łazienki bez słowa, modląc się, żeby brat chłopaka nie jechał z wami na koncert.
-Nie no, niezła laska... Trochę cicha... Ale niezła.. Skąd ja wytrzasnąłeś?- usłyszałaś, gdy woda przestała lecieć.
-Ogarnij się, Jack! Proszę... No dobra, może za dużo proszę. Ogarnij się przy niej.
-Aaa nie chcesz, żebym ci odebrał dziewczyny? Spoko. Załatwione.
-Boże...
Wysuszyłaś włosy i spodenki. Założyłaś koszulkę chłopaka, która pasowała do ciebie, mimo że była... trochę męska... No i wyszłaś z łazienki.
Jeszcze rano albo gdy szłaś na koncert, nie myślałaś, że jeszcze dziś będziesz brać prysznic w domu dwóch, zupełnie obcych ci facetów... Masakra...
-Gotowa?- zapytał Jack, którego imię wyłapałaś, podczas jego rozmowy z chyba bratem.- Tak w ogóle to Jack jestem, brat Conora.- i wszystko jasne. Lekko i niepewnie ucisnęłaś jego wyciągnięto wcześniej dłoń i odpowiedziałaś.
-Gotowa!
-I tak ma być! Jak w wojsku! A teraz cała na przód do samochodu Conora i jedziemy na koncert!
No to zapowiada się ciekawie...
Usiadłaś z przodu, Conor za kierownicą, a Jack z tyłu. Chłopak całą drogę gadał. Gadka Conora, w porównaniu do jego gatki to pikuś... 
-I dojechaliśmy!- nie dokończył poprzedniego zdania, tylko wykrzyknął to i wyszedł z samochodu.- kto pierwszy zajmie lepsze miejsce!? Ja!
-Z kim ja żyję?- jęknął Conor. Wysiedliście z samochodu i poszliście za Jackiem.
-Dzięki za podwózkę. I koszulkę... Jak wyschnie moja to ci oddam.
-Nie no spoko, weź ją sobie na pamiątkę.
-To ja idę... gdzieś tam.- wskazałaś na miejsca, które były bardzo, bardzo daleko od sceny. Zapewne nawet nie zobaczysz z nich Eda.
-No chyba żartujesz. Chodź.- pociągnął cię za rękę w stronę ochroniarza. Co on robi!?
-Dzień dobry.
-Dzień dobry. Ta pani jest ze mną.- wskazał na ciebie i wyciągnął coś w stylu przepustki. No bo kto bogatemu zabroni?
Usiedliście pod samą sceną, obok Jacka, który akurat gdzieś poszedł. Widok stąd na scenę i na Eda, który szedł w waszym kierunku był wspaniały... Chwila... Ed idzie w waszym kierunku!? Aaaa....
-Hej Conor...- podał chłopakowi. Spojrzał na mnie, potem na Conora. Ten tylko się na to uśmiechnął, a po chwili dodał.
-Ona jest ze mną.
-Heej Ed jestem.
-(T.I.)- wstałaś.
-Po co wstajesz? - roześmiał się.- Przyjaciele mojego kumpla to też moi przyjaciele.- uśmiechnął się tak miło, na co odpowiedziałaś tym samym.- Poza tym... fajna koszulka! Chyba jedna z ulubionych Con'a. Aż dziwnie, że ci ją dał...
-Fajnie, że jednak znalazłeś czas i przyszedłeś. Co ty na jakiś niezapowiedziany duecik?- tym razem Ed zwrócił się do Conora.
-Dla mnie bomba! Ale organizatorzy się zgodzą?
-Czemu mieliby się nie zgodzić! Przecież jesteś gwiazdą... no i zagrasz za darmo. - Gwiazdą... Jest piosenkarzem?
Musiałaś dziwnie spojrzeć na Conora, bo chłopak tylko roześmiał się, a Ed nie był pewny o co chodzi.
-Tak, jestem piosenkarzem...
-To co ona nie wiedziała?
-Tak wyszło... Jestem piosenkarzem, a nie jakimś zboczeńcem...- roześmiał się.
-Ty zboczeńcem? Zostawmy to bez komentarza. Dobra idę się przygotować. Do zobaczenia na scenie. -Czułaś się naprawdę głupio.
-Przepraszam.- jęknęłaś w końcu.
-Za co?- powiedział zdziwiony.
-Byłam dla ciebie nie miła... Myślałam, że jesteś zboczeńcem... I byłam dla ciebie nie miła...
-A czy to, że jestem piosenkarzem i znam Eda coś zmienia?
-W sumie nic...
-Zacznijmy wszystko od nowa, a więc Conor jestem...
Przepraszam, jeśli z Jacka zrobiłam zbyt dużego głupka :D Ale ja go sobie właśnie tak wyobrażam :) Nie wiem, czy robić kolejną część i co mogłoby w niej być... Pomocy!
PS: Conor najwyraźniej robił follow spree, aż biedaczka zablokowali... A ja znów to przegapiłam... No to chwalić się, kto dostał follow od Conora!

3 komentarze:

  1. Wow to jest genialne masz talent :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na następną ;>>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będę miała tylko czas to ją napisze :D Przepraszam, że teraz tak mało tu dodajemy :( Ale za tydzień będę miała już dużo wolnego czasu i wtedy znów będzie dodawane dość regularnie ^^ A napisać coś spróbuję w tym tygodniu, ale nic nie obiecuje :P

      Usuń