poniedziałek, 17 lutego 2014

Część druga :)

Jak się okazało mój najdroższy przyjaciel zgubił swój telefon. Nie miałam zamiaru użalać się nad nim. Od razu pojechaliśmy do szkoły która była otwarta za względu, że kilku rodziców chciało zapisać lub wypisać już dzieci, jeżeli można nas tak nazwać, za szkoły.
C-A już myślałem ze wczoraj ostatni raz widzę tę budę-oznajmił mi kiedy szliśmy parkingiem do szkoły. Zmroziłam go wzrokiem, a ten tylko głupkowato się uśmiechnął. Weszliśmy przez frontowe, ogromne, szklane drzwi. Mieliśmy już
wchodzić do sekretariatu, gdy nagle usłyszeliśmy że ktoś woła Conor'a z drugiego końca korytarza.
B-Hej Con nie zgubiłeś czegoś?- odwróciliśmy się w jego stronę jego czyli dokładnie Brad'a. Szybkim krokiem ruszyliśmy w jego stronę on w naszą również. Gdy staliśmy wystarczająco blisko Conor i Brad przywitali się tym swoim specjalnym uściskiem czy jak to się nazywa. Conor był najwyraźniej bardzo zaskoczony. Ich rozmowa toczyła się chyba jakieś 5 minut później wtrąciłam się ja.
J- Skąd masz ten telefon?- zapytałam tracąc cierpliwość przez to słuchanie ich głupiej rozmowy. Czułam się jak bym była córką Conor'a. Już dawno bym sobie poszła do domu gdyby nie to że do domu jest troszeczkę daleko. Nawet do
samochodu nie mogłam iść bez kluczyków nie chodzi o otwieranie drzwi bo górą też bym łatwo przeszła w końcu ten samochód nie ma dachu więc co to za różnica, a juz wiem gdybym tylko tam siadła bez wciśnięcia przycisku na
kluczykach głośne pikanie oznaczające że ktoś wkradł się do samochodu potocznie zwany alarm. Ale oczywiście kluczyki ma Conor i za każdym razem gdy próbuję się go zapytać czy da mi te pieprzone kluczki słyszę tylko 'ciii' i znów zaczyna gadać. Normalnie jak mój ojciec.
B- Znalazłem je wczoraj-wreszcie ktoś zwrócił ma mnie uwagę.
J- Mogę wiedzieć jakim cudem wczoraj było zakończenie roku a z tego co mi wiadomo nie chodzisz już do tej szkoły. -odpowiedziałam czekając na jego kolejną odpowiedź.
B- Byłem tutaj z siostrą, chodziła z tobą do klasy-uśmiechnął się przyjaźnie, a ja tylko burknęłam co musiał zauważyć Conor, bo już chwilę później byliśmy w samochodzie dyskutując na temat tego pajaca. Zwiózł mnie pod mój dom bez słowa wyszłam z jego zarąbistego samochodu i skierowałam się w stronę domu. Wyjęłam kluczę z kieszeni i otworzyłam drzwi. Ostatni raz obejrzałam się za siebie ale Conor'a już nie było.



Następnego dnia sen przerwał mi telefon. Jedna wiadomość od Joy.
'Hey bądź gotowa na 18.00'
Aha czyli impreza wysłałam jej tylko uśmiechniętego emotikonka. I tak już nie zasnę. Wstałam po czym skierowałam się do łazienki wzięłam prysznic i w ręczniku na ciele i głowie wyszłam z łazienki ubrałam bieliznę a następnie
ubrałam to;

Włosy wysuszyłam i spięłam w kitkę na czubku głowy. OK, pomyślałam. Kończyłam się czesać gdy do moich uszu ponownie dobiegł dźwięk telefonu.
Rozmowa:
J-Hej tato
T-Hej skarbie, przepraszamy z mamą ale wystąpiły małe komplikacje w firmie i musieliśmy wyjechać do Irlandii na tydzień. Nie chcieliśmy cie rano budzić mam nadzieje że się nie gniewasz?
J- Nie no coś ty. Uważajcie na siebie i wracajcie szybko
T- Na pewno wszystko ok?
J- Tak oczywiście. Muszę kończyć. Pa Pa.
Nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się z komórkę włożyłam do kieszeni w spodniach. Zeszłam na dół i zjadłam śniadanie które składało się z mleka i płatek. Zmyłam naczynia i poszłam pooglądać TV. Tak doczekałam się godziny
16.00 więc postanowiłam zacząć się szykować. Weszłam no górę po czym otworzyłam szafę. No tak w co się ubiorę oto jest pytanie. Przegrzebałam pół szafy i nic nie znalazłam. Czas mija a ja mam jeszcze drugie pół szafy do
przeszukania. Kontynuowałabym szukanie gdyby nie pewien pomysł. Nie lubię się stroić i wydawać kasy na jakieś sukienki, ale rok temu gdy byłam u cioci i wujka we Włoszech w oko wpadła mi pewna kreacja nie była najtańsza, ale
nie mogłam się jej oprzeć. Pomyślałam, że włożę ją na jakąś specjalną okazję. Rzadko chodzę na imprezy więc czemu nie. Spod łóżka wyciągnęłam śnieżno-białe pudełko z różową kokardą. Otworzyłam go a w moich oczach można było
dostrzec małe iskierki. Ciekawe tylko czy będzie jeszcze na mnie dobra. Nigdy jej na sobie nie miałam. To znaczy miałam w sklepie, gdy ją kupowałam, ale to było dawno temu. Wzięłam jeszcze z szuflady czystą bieliznę i poszłam wziąć prysznic na kąpiel nie miałam czasu. Po prysznicu na ciało nałożyłam truskawkowy balsam i bieliznę. Włosy wysuszyłam i zakręciłam loczki.

Umalowałam się nadzwyczajnie mocno. Nie przepadałam za tym ale mogę zrobić
wyjątek. Założyłam sukienkę
(Wyobraźcie sobie że jest czarna)

i wcześniej przygotowane szpilki. Nie będzie to łatwe ale dam radę. Muszę dać radę.
Usłyszałam że ktoś do mnie dzwoni. Okazało się że tą osobą była Joy. Powiedziałam że już schodzę i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się. Telefon schowałam do wcześniej przygotowanej małej czarnej torebeczki w której
mieścił się jedynie telefon,100 dolarów, chusteczki i błyszczyk. Nie znałam się od tej strony, i postanowiłam że to mój pierwszy i ostatni raz. Nie dam się więcej wkręcić. Schodząc po schodach miałam bardzo dziwne przeczucie. Wiedziałam że coś się stanie ale nie byłam przekonana co. Trudno, może to tylko przeczucie. Przekręciłam klucz w zamku i otworzyłam drzwi po czym je zamknęłam i znów przekręciłam klucz który następnie włożyłam to małej torebeczki. Wsiadłam do samochodu który pomimo tego że ten palant już go zabrudził nadal robił na mnie wielkie wrażenie. Klasyczne zajęłam miejsce z przodu które zarezerwował dla mnie Conor. Przywitałam się z Conor'em, Anth'em, Heyley, Joy i Jane. Wszyscy zdawali się być troszeczkę zaskoczeni ale jakoś mi to schlebiało.
'Impreza'
Boże co tu się dzieje. Wszędzie mnóstwo pijanych ludzi, muzyka na full to nie dla mnie. Jak na razie wszyscy są jeszcze w stanie użytku. Nawet Anth ale na imprezie jesteśmy raptem 15 min. Jak na niego to i tak dobrze. Nie czułam się tutaj najlepiej. Tańczyłam już z dwoma chłopakami nie licząc Con'a i Anth'a. Teraz siedziałam na siedzonku i popijałam wodę. Coś jest nie tak. Czuję to. Nie widziałam Conor'a już 20 min, Anth'a też nie widać. Gdzie oni do cholery są. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie na łokieć i z ogromną siłą pociąga w swoją stronę. Tym kimś okazał
się Conor. Wielce pan jednak się zjawił. Ale jego mina nie przewidywała nic dobrego.
C- Uciekajmy-krzykną jak najgłośniej się da ale tylko ja go usłyszałam przez głośna muzykę. Był wyraźnie podenerwowany a ja nie wiedziałam o co mu chodzi.
C- Elena błagam cię choć. Musimy uciekać- był wyraźnie zdenerwowany. Teraz to nie są już żarty.

 _______________________

Heeej. Przepraszam że mnie tak długo nie było ale mam straszne problemy z laptopem i mam nadzieję że problem się niedługo rozwiąże. No to drugi rozdział pierwszy był takim wstępem. Mam nadzieję że wam się spodoba, i że napiszecie co o nim myślicie w komentarzach. Miłego czytania 


Nina xxx


3 komentarze:

  1. Bardzo fajny aż się nie mogę doczekać następnego :>>

    OdpowiedzUsuń
  2. Co tam sie do cholery stało?! Czemu przerwałaś?! Proszę pisz szybkooo ^-^. Jejuu strasznie mi się podoba *u* ~Nikola =>

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest boski, czemu przerwałaś w takim momencie? Czekam na kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń