***opowiada
Conor***
Nagle w
słuchawce komórki usłyszałem trzask i piski. Przestraszyłem się.
-(T.I)!
(T.I.)! Co się stało?- zacząłem się drzeć bez żadnego rezultatu… Nie dostałem
żadnej odpowiedzi… Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to to, że moja
dziewczyna miała wypadek i to przeze mnie... Bo chciałem jej powiedzieć coś, co
teraz nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Teraz liczy się tylko ona… Ale czemu
nie odpowiadała!?!? A co jeżeli coś jej się stało!? I to przeze mnie!!! Stałem
jak słup, a łzy spływały mi po policzkach.
-Jej na
pewno nic się nie stało! Może coś nas rozłączyło! Tak na pewno…- mówiłem sam do
siebie, a po chwili byłem już w samochodzie i jechałem drogą, którą (T.I.)
jedzie do pracy.
Po kilku
minutach zauważyłem, że coś dzieje się na ulicy. Stoi policja, karetka na
sygnale, ludzie zebrali się i obserwują, a policja najwyraźniej każe im się
odsunąć. Wszyscy robią dwa kroki do tyłu. I wtedy zobaczyłem, jak ratownicy
kładą jakąś dziewczynę na nosze. Byłem dosyć daleko, więc nie widziałem jej
twarzy… -To nie może być ona…- dopiero wtedy zauważyłem samochód mojej
dziewczyny, który nadaje się tylko na złom.
-O Boże…-
szybko podjechałem bliżej i wybiegłem z samochodu. Chciałem płakać, ale moje
oczy odmówiły posłuszeństwa.
-Nie może
pan tu wejść.
-To moja
dziewczyna!!!- wydarłem się.
-Zabieramy
pańską dziewczynę do szpitala.- odpowiedział ratownik.
-Ale co jej
jest!?
-Jej stan
jest kiepski… Będziemy się starać, by ją uratować… Jak już mówiłem bierzemy ją
do szpitala, tam zobaczymy jakie obrażenia dokładniej poniosła… I trzeba będzie
czekać, te kilka godzin będzie decydujące…
Nie, nie
chciałem tego słuchać… On nie mówi o (T.I.)! Na pewno! Nie… To nie może być o
niej!
-To
wszystko moja wina…- w końcu coś we mnie pękło i zacząłem płakać, nie, nie
płakać, beczeć, jak małe dziecko… (T.I.)… Ona może umrzeć… i to przeze mnie…
-Proszę się
uspokoić, wszystko będzie dobrze.- ratownik poklepał mnie po ramieniu.
-Nie! Nic
nie będzie dobrze! – krzyczałem, ale po chwili postarałem się nieco opanować.-
Niech pan mi obieca, że ona przeżyje…
-Tego
niestety nie mogę obiecać.- znów się załamałem. - Przecież ona nie może umrzeć!
Ona jest dla mnie wszystkim! Rozumie pan? Wszystkim!!!
-Tak, rozumiem.
Niech pan z nami jedzie, nie może pan prowadzić w takim stanie. Dam panu jakieś
tabletki na uspokojenie…
Wsiedliśmy
do karetki, nie pozwolili mi iść tam, gdzie leżała (T.I.), siedziałem z przodu
przy kierowcy. Wiedziałem, że ona leży z tyłu, za mną, a ratownicy walczą o jej
życie… Dali mi jakoś naprawdę mocną tabletkę, która mnie nieco uspokoiła. Ale
po głowie nadal chodziła tylko jedna myśl „Ona nie może umrzeć! Nie pozwolę na
to!”
-Woli pan
sam powiadomić jej rodzinę czy my mamy to zrobić?
-Ja to
zrobię. Ale jej rodzice nie mieszkają w Anglii…
-A gdzie?
-W Polsce…
-To trochę
daleko. Mimo wszystko musi pan ich powiadomić. W sumie nie powinienem nawet panu
nic mówić o stanie (T.I.).
-Tak, wiem…
Dziękuje… Dziękuje za wszystko.- powiedziałem, a karetka zatrzymała się.
Chciałem otworzyć drzwi.
-Niech pan
poczeka. – zobaczyłem jak niosą (T.I.) na noszach. Nie posłuchałem się, wyrwałem
się i pobiegłem za nią.
Była cała
zakryta, widać było tylko jej twarz. Była cała poobijana i w krwi. Znów łzy
zaczęły płynąć strumieniami. Nie mogłem się pogodzić z tym, że ona może umrzeć.
-Spokojnie.
Wszystko będzie dobrze… Zrobimy wszystko co w naszej mocy. Na pewno chce pan
sam zadzwonić do jej rodziców?
-Tak.- nawet nie zauważyłem, kiedy nosze z moją dziewczyna znikły mi z oczy.- Gdzie ją zabraliście?
-Tak.- nawet nie zauważyłem, kiedy nosze z moją dziewczyna znikły mi z oczy.- Gdzie ją zabraliście?
-Na OIOM.
Niech pan najpierw zadzwoni.
-Dobrze.
Nie
wiedziałem jak powiedzieć jej rodzicom, że ich jedyna córka, która wyjechała z
kraju do pracy, zakochała się w nim i odwiedzała ich tak rzadko, teraz może
umrzeć. Wyjąłem komórkę z kieszeni i
wybrałem numer jej taty. Wiedziałem, że on przyjmie to na pewno spokojniej niż
jej mama, która jest taka wrażliwa… Jednak nadal bałem się nacisnąć zielonej
słuchawki…
-To moja
wina… Teraz muszę po nich zadzwonić… Muszę zrobić to co do mnie należy!- no i
zadzwoniłem.
-Ooo cześć
Conor! Co tam u was? Wszystko dobrze?- zapytał ucieszony tata mojej dziewczyny.
-Nie proszę
pana… Nic nie jest dobrze…- głos mi się załamał.
-Conor!? Co
się stało!?
-(T.I.)
Miała wypadek… - nie mogłem mówić.
-Co? Co jej
się stało? Nic jej nie jest?
-Jej stan
jest bardzo ciężki… Lekarze mówią, że kilka kolejnych godzin będzie decydujących…-
musiałem mu to powiedzieć. Nie mogłem tego zataić. Przecież nie wybaczyliby mi
tego. Oni cenią sobie przede wszystkim szczerość.
-O Boże…
Zaraz wsiadamy w pierwszy samolot i będziemy… Jesteś w szpitalu?
-Tak… Jak
wylądujecie to zadzwońcie, poproszę kogoś żeby po was pojechał.
-Nie, damy
radę. Przyjedziemy taksówką…
-Dobrze,
muszę kończyć, bo przyszła policja.- rozłączyłem się, gdy zobaczyłem policję,
która już na mnie czekała.
-Dzień
dobry. Musimy zadać panu kilka pytań. Może pan z nami pojechać na komisariat?
-A nie
możemy tu? Proszę, chcę być przy niej… Ona jest dla mnie wszystkim.
-Dobrze.-
policjant okazał się być miły, z resztą na takiego wyglądał. Zadał kilka pytań.
-To
wszystko moja wina.
-Dlaczego?
-Zadzwoniłem
do niej… Ona jechała samochodem… Chciałem jej powiedzieć, że jadę w trasę i że
ona pojedzie ze mną… Wszystko już załatwiłem… nawet gadałem z jej szefem… Ale
ona powiedziała, że… że weźmie tą głupią słuchawkę i wtedy jej powiem o tym…
Nie zdarzyłem jej jednak o tym powiedzieć… Usłyszałem pisk opon i to, jak ona
pisnęła… Za chwilę nastała taka niepokojąca cisza… Rozłączyłem się i szybko
przyjechałem tam…
-Dobrze…-
policjant wszystko zapisał.- To nie jest pana wina… Mówię panu, wszystko będzie
dobrze. – uśmiechnął się ciepło do mnie.- Musi pan się nie poddawać, nie
załamywać się. Teraz będzie pan jej bardziej potrzebny niż kiedykolwiek. Niech
pan się trzyma.- znów się uśmiechnął i poklepał mnie po ramieniu.
-Dziękuje.
-Nie ma za
co. Muszę iść, do widzenia. Będzie dobrze.- powiedział oddalając się.
________________________________
Dawno nie było smutnego imagina i tak mnie jakoś naszło xD Może być??
Fajny.. nie mogę się doczekać dalszych :>>
OdpowiedzUsuńBoski :))
OdpowiedzUsuń