Jesteś zwykłą dziewczyną z wielkimi marzeniami wszyscy mówią ci że, jesteś otwarta na świat ale ty, wcale tak nie uważasz.Pewnego bardzo ponurego dnia a tak do słowniej to w piątek 13-ego. (Nigdy nie wierzyłaś w przesądy związane z tym dniem). Szłaś do szkoły ze słuchawkami w uszach słuchąjac swojej ulubionej piosenki Conor’a Maynard’a Vegas Girl i lekko przy tym po tańcując. Nie przejmowałaś się faktem że, pada deszcz a ty masz na sobie tylko czarne spodnie bluzkę na grubszym ramiączku i cieniutką bluzę bez kaptura do szkoły miałaś jeszcze jeden km postanowiłaś odrobinę przyśpieszyć miałaś jeszcze trochę czasu ale zanosiło się na burzę której potwornie się bałaś po 10 min doszłaś do szkoły od razu pobiegłaś do łazienki. Nie zdziwił cię fakt że, jesteś cała przemoczona ale i tak był ci głupio że jesteś taka mokra. Wyszłaś z łazienki i popedziłas na zajęcie z chemii. Usiadłaś w swojej ławce i czekałaś ma nauczycielkę której najwyraźniej się nie śpieszyło po 3 min weszła do sali z jakimiś uczniami ze starszej klasy.
-Dzień dobry, dzisiaj będziecie mieli zajęcia ze starszymi uczniami z tej szkoły.-powiedziała i zaczęła rozsadzać nas wszystkich.Nie słuchałam nauczycielki do puki nie wypowiedziała mojego nazwiska -Morgan ty siądziesz tam (wskazała palcem na ławkę bardziej z tylu) z Conor’em.-(rozkazała)
Ucieszyłam się na tą wiadomość to był on nieziemsko przystojny i utalentowany kochał śpiewać i bardzo dobrze mu to wychodziło nagrał nawet swoją własną płytę. Zabrałam swoje rzeczy ze swojej poprzedniej ławki i podeszłam do (mojej) (nowej) ławki doszłam do niej równo z Conor’em. Zaśmiałam się lekko pod nosem i usiadłam na ławce. Starałam się słuchać nauczycielki ale przychodziło mi to z wielkim trudem cały czas byłam wparzona w prześliczne oczy Conora, on tez co chwile na mnie zerkał, nagle wasze oczy spotkały się na dłuższą chwile, bardzo go lubiłaś i chciałaś aby on to uczycie odwzajemnił ale nie robiłaś sobie nadziei ten chłopak, mógł mieć każdą dziewczynę nie tylko w szkole ale i na świecie. Po tej niezręcznej sytuacji próbowałaś bardziej skupić się na lekcji. Ale no można tak powiedzieć że, było już na to za późno nauczycielka właśnie zadawała wam pracę domową. Mieliście przygotować projekt o związkach chemicznych. Nie byłaś z tego specjalnie zadowolona ale gdy nauczycielka ogłosiła że, projekty macie zrobić w parach a żeby nie robić większego zamieszania niż jest będziemy to robić tak jak siedzimy w ławkach. Ta wiadomość sprawiła że, na twojej twarzy pojawił się szczery uśmiech. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy wybiegli z klasy a ty i Conor razem z nimi. Szłaś sama wzdłuż korytarza prosto pod swoją szawkę. Otwarłaś ją następnie, wyjęłaś niepotrzebne książki i włożyłaś do torby to co potrzebne. Gdy zamknęłaś szawkę o mało ci serce nie stanęło.
-AAA- zapiszczałaś najgłośniej jak tylko potrafisz.
Po chwili się ocknęłaś i zobaczyłaś uśmiechniętą twarzyczkę Conora. Odetchnęłaś z ulgą
-Aż taki jestem straszny-powiedział prwaie że, szeptem
-N-NIE po prostu się przetraszyłam jak następnym razem będziesz chciał coś takiego zrobić to minie uprzedź. OK ?- powiedziałaś jeszcze lekko oszołomiona
-OK- odpowiedział niepewnie
I poszliśmy dalej
-Wiesz ?- zapytał lekko unosząc swój cudowny głos
-Nie, nie wiem-odpowiedziałam sarastyczniea przy tym lekko się zaśmiałam
-HAHA bardzo śmieszne na prawde się uśmiałem-odpowiedział wymuszając na sobie powagę. Ale po chwili oboje nie wytrzymaliśmy i zaczeliśmy się śmiać jak małe dzieci
-No to skoro mamy zrobić ten projekt razem to może wpadnę do ciebie o 19 ?-zapytał z jednym ze swoich słodkich uśmieszków a miał ich naprawdę dużo i każdy na mnie działał każdy w inny sposób ale działał
-Tak no jasne mi pasuje moi rodzice wyjechali dzisiaj rano na cały weekend więc mamy wolną chatę- odpowiedziałam nie wahając się że, powiem coś nie tak jak powinnam ale udało się nie nawaliłam.
-OK, to jesteśmy, umówieni- powiedział
-W pewnym sensie to tak- uśmiechnęłam się słodko i każde z nas odeszło w drugą stronę
Po powrocie do domu zaczęłam się już szykować wybrałam to; (bez torebki i butów)
Przejrzałam się jeszcze raz i usłyszałam dzwonek do drzwi. Zbiegłam na dół i otwarłam drzwi, a za nimi ujrzałam Conora w jednej ręce trzymał pięką róże a drugą rękę miał puszczona luzem był ubrany w to
- Łał, byliśmy chyba umuwieni na odrabianie pracy domowej a nie na randkę- powiedziałam z lekkim zaskoczeniem spoglądając w błękitne oczy Conora
-Jedno nie wyklucza drugiego no nie ?- powiedział po czym łobuzersko się uśmiechną
Zaprosiłam go do środka Conor zdioł swoją czapkę a ja, spytałam się go czy chce coś do picia czy do jedzenia.
-Mogę najwyżej się czegoś napić- powiedział
-Już się robi- powiedziałam i popędziłam szybkim krokiem do kuchni, najpierw wyjęłam jakiś mały wazon nalałam do niego wody i włożyłam do niego kwiatka. Odwróciłam się a za mną stał już Conor
-AAA- krzyknęłam (znowu)
-HAHA co ty masz z tym krzyczeniem?- powiedział śmiejąc się ze mnie a przy okazji zagradzając mi drogę ale nie stawiałam się.
- Co ty masz z tym straszeniem mnie, naprawdę sprawia ci to taką przyjemność?-powiedziałam starając się by moja wypowiedź brzmiała poważnie ale nie wytrzymałam i też zaczęłam się głośno śmiać
Nadal lekko się śmiejąc odepchnęłam rękę Conora wyjęłam dwie szklanki i pepsi z lodówki
-Może być?- zapytałam się Conora patrząc na butelkę z piciem
- Jasne-odpowiedział mi
Próbowałam odkręcić zakrętkę ale to było na nic. Conor cały czas śmiał się ze mnie, a ja byłam lekko skrępowana że nie umiem odkręcić głupiej zakrętki od pepsi. Nagle Conor nie wytrzymał i dosłownie wyrwał mi butelkę z ręki. Szarpną nerwowo zakrętkę która w ułamku sekundy wystrzeliła a pepsi rozlało się na nas i na resztę kuchni. Zaczęliśmy się smiać z Conorem jak małe dzieci. Po chwili doszło do mnie że, jestem cała mokra nie mniej, nie więcej niż Conor.
-Conor, tak strasznie mi przykro. Przepraszam, upiore ci te rzeczy. Jezu ja mogłam być taka głupia, na jaką chlerę tak trzęsłam tą pieprzoną butelką- krzyknęłam sama nie wiem dlaczego. Ale zamiast odpowiedzi usłyszałam głośny śmiech Conor’a
-Z czego się tak śmiejesz- zapytałam całkiep poważnie (jak na mnie)
-HAHA nadal nie rozumiesz, to nie jest yyy no jakby to powiedzieć no nie śmieszne. Bo to jest na maksa śmieszne ta cała sytuacja i jeszcze to jak mnie przepraszasz za coś co ja zrobiłem. To ja powinienem cię teraz przepraszać a nie ty mnie. Kapisz? – zapytał mnie nadal śmiejąc się jak małe dziecko.
-A-Ale to moje pepsi i, no, i, to tak jakby to no że, to tak jakbym to ja cię tym piepszonym piciem oblała- powiedziałam i nie wiem nawet dlaczego zaczęłam się śmiać podobnie tak jak robił to Conor
- A widzisz jednak ty też, uważasz że, to jest śmieszne- piowiedział
-Chyba tak, sama nie wiem-odpowiedziałam mu niepewnie. Oboje zaczeliśmy sie śmiać. Po chwili doszło do mnie że, trzeba się troszeczkę tak jakby no ogarnąć nie tylko siebie ale i kuchnie. Daj mi może teraz te ubrania coś z nimi zrobię. Conor zarbił to o co go poprosiłam. A moim ciemnym oczom ukazała się połowa ciała Conora który dał mi ubrania a ja poszłam je uprać.
-Dziękuje- powiedział mi i zaśmiał się
-Nie masz za co, naprawdę- powiedziałam i odwzajemniłam uśmiech
-Posprzątałem kuchnie, jest teraz cała suchutka jak nitka- powiedział a ja poczułam się dziwnie. Najpierw oblewam jego ubrania, on zrzuca całą winę na siebie a teraz mówi mi że, posprzątał mi kuchnie. Poczułam się nizręcznie
-Nie musiałeś- powiedziałam tak jakbym miała do niego żal
-Musiałem- odpowiedział
-Może wróćmy do pracy domowej do naszej pracy domowej?- powiedziałam
-Jesteś cała mokra- powiedział
-Racja- odpowiedziałam mu i zapadła niezręczna cisza (znowu). Nagle Conor zrobił coś czego zupełnie się nie, zbliżył się do mnie i zdią ze mnie najpierw luźniejszą bluzkę a później podkoszulek
przeszły mnie ciarki. Było mi zimno i to bardzo w sumie w domu była ciepło czego nie można było powiedzieć o tym co działo się na zewnątrz. Padał deszcz a na dodatek zaczęło grzmieć. Conor znienacka zbliżył się do mnie i nawet nie wiem kiedy zaczął mnie cał0wać. Odwzajemniłam to ten pocałunek który nie należał do tych krótkich. Conor nie przestawał (ja tego tez nie chciałam kończyć) mnie całować a wręcz przeciwnie robił to coraz namiętniej i mocniej. Z ogromną siłą przywarł mnie do ściany i zaczął całować moją szyję i dekold. Nagle nawet nie wiem kiedy wszystko ułożyło się w logiczną całość. Conor to zaplanował. Mocniej przywarł mnie do ściany. Złapał mnie za uda i podniusł mnie a ja zaplątałam mu nogi wokuł bioder. Zaniusł mnie do sypialni tylko tego pragnęłam czuć go jeszcze mocniej.
-Conor boje się- wyszeptałam mu a zaraz po moich słowach, piorun uderzył w jakieś drzewo na szczęście daleko od nas.
-Nie masz czego- powiedział wywołując we mnie jeszcze większe pożądanie
-To mój pierwszy raz, proszę nie róbmy tego- powiedziałam całkiem poważnie ponieważ jeszcze nie wiedziałam za bardzo co mam zrobić po prostu nie byłam jeszcze no to gotowa. Conor na te słowa chyba się zdenerwował ponieważ dotykał mnie z conor większym pożądaniem i mocniej wpił się w moje usta.
-Conor, nie- krzyknęłam na cały głos i próbowałam się wyrwać ale to na nic Conor był silniejszy ode mnie i to on był na wygranej pozycji. Po 2 min uspokoiłam się a Conor oderwał się od moich ust.
- Proszę cię, kiedyś i tak będzie ten pierwszy raz dlaczego nie teraz, tutaj, ze mną. Odkąd pierwszy raz cię zobaczyłem od razy poczułem do ciebie coś więcej proszę ten jeden raz. Kocham Cię- powiedział to tak szczerze że, łzy napłynęły i do oczy. Z resztą u niego było tak samo.
-Ja ciebie też- odpowiedziała mu i wruciliśmy do tego co zaczęliśmy. Conor był taki delikatny.namiętny i czuły że, aż to bolało.
-Tę noc zapamiętam do końca życia- wyszeptał mi do ucha Conor
-Ja też- odpowiedziałam mu zaspanym głosem
-To co zrobiliśmy dzisiejszej nocy biorę za fakt że, będziesz moją dziewczyną?-zapytał mnie spoglądając na moje oczy.
-Tylko twoją- odpowiedziałam mu po czym ponownie wróciliśmy do tego co robiliśmy w nocy.
Od tamtej pory układa nam się świetnie przeprowadziliśmy się do wspólnego domu (oczywiście po tym jak skończyliśmy liceum). 2 lata później urodziłam śliczną córeczkę Bellę którą kocham na życie tak jak Conora
Przepraszam Ze, taki jakiś nijaki osobiście mi się nie podoba. Nie mówcie mi że, jest skopiowany chociaż to prawda ale jest piszany przezemnie na moim starym blogu który właśnie usunęłam. I nadal czekam na propozycję. Chciałam was jeszcze szczerze podziękować za miłe komentarze pod moim pierwszym imaginem. Thank you very much. Jutro pojawi się tak jak by urodzinowy imagnim o Conor'ze co prawda nie będzie miał on nic wspólnego z urodzinami ale można tak powiedzieć. A wiecie dlaczego?? No pewnie że, tak masz kochany Conor'ek ma jutro swoje wielkie święto swoje 21 urodziny (21.11.1992) tak dla przypomnienia data urodzenia. Więc jeżeli macie Twittera to napiszcie mu Happy Birthday To You. Jak na razie to DOBRANOC
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz