Czytając włączcie sobie to piosenkę:
Conor jest sławny, bardzo sławny. Jego kariera ostatnio
przybrała tępa. Ma dużo nowych fanów,
ale również i antyfanów... Ci drudzy czekali tylko, aż Conor'owi potknie się
noga. Mimo tego Conor próbował nie zwracać na nich uwagi, żyć pełnią życia i
cieszyć się szczęściem ze swoją dziewczyną, (T.I.).
Dziś po koncercie Conor zabrał cię na romantyczny wyjazd.
Znaliście się już równo od roku, dziś była wasza rocznica. Miało być cudownie,
a skończyło się w szpitalu... Ale wróćmy na początek tej historii...
Po koncercie chłopak zabrał cię na kolacje do bardzo drogiej
restauracji. Była tam bardzo miła atmosfera. Conor dał ci wisiorek ze swoim
imieniem. Był piękny. Bardzo ci się spodobał. Następnie zawiózł cię w jakieś
tajemnicze miejsce. Zaprowadził cię z zamkniętymi oczami na jakoś łąkę. Odkrył
twoje oczy i zobaczyłaś łąkę pełną kwiatów. Kochałaś kwiaty.
-Wow... Jak tu pięknie...- westchnęłaś pełna zachwytu.
-Wiedziałem, że ci się spodoba.- odpowiedział zadowolony z
siebie chłopak.
Nagle coś w krzakach poruszyło się. Zza nich wyszedł jakiś
mężczyzna. Miał czarną kominiarkę na głowie. Przestraszyłaś się. Conor
przytulił cię do siebie. Było czuć, że również się boi, jednak nie chciał tego
okazywać.
-Och... Jaki słodki widok... Szkoda, że niedługo się
skończy...- domyśliliście się, że to jakiś psychol, który na dodatek nienawidził
Conora.
-Czego chcesz!?- krzyknął Conor.
-Hm... Zaraz się przekonacie.- Mężczyzna wyjął pistolet i
zaczął się nim bawić.
Conor odepchnął cię, a sam stał i nie wiedząc co zrobić. Ze
strachu nie myślał racjonalnie. Chciał tylko, aby nic ci się nie stało. Nagle
mężczyzna ten ustawił broń dokładnie tak, aby strzelić w chłopaka. Już
strzelił, gdy ty podbiegłaś i zasłoniłaś sobą ciało chłopaka. Morderca
przestraszył się, bo strzelił nie w to osobę, w którą chciał i uciekł. Ty
upadałaś trzymając się za naszyjnik od chłopaka, ale Conor w ostatnim momencie
cię złapał. Ukląkł i położył twoją głowę na jego kolanach. Wyciągnął komórkę i
zadzwonił po pogotowie. Zanim oni odebrali zaczął krzyczeć:
-Dlaczego!? Dlaczego to zrobiłaś!? Lepiej by było, gdyby on
strzelił we mnie!!! Dlaczego!?- krzycząc jego głos załamywał się przez płacz.
-Bo cię kocham!- próbowałaś to również wykrzyczeć ale nie
miałaś siły. Ból był straszny, a postrzelone miejsce bardzo krwawiło. Po tych
słowach odebrało pogotowie. Powiedzieli, że jak najszybciej do was dotrą, a
Conor'owi kazali zawiązać czymś ranną rękę, abyś się nie wykrwawiła. Chłopak oderwał
rękaw od swojej nowej koszuli i obwiązał ją ranę. Wszystko działo się jak w
jakimś filmie kryminalnym, którego głównymi bohaterami byliście wy. W końcu na
miejsce dotarła karetka. Zabrali cię do niej i zawieźli do szpitala. Conor
chciał z tobą jechać, jednak na miejse dotarła również policja i musiał on im
wszystko opowiedzieć.
-Co tu się stało?- zapytał policjant.
-Przywiozłem tu (T.I.) na naszą rocznicę, bo ona tak bardzo
kocha przyrodę i kwiatki, i nagle jakiś facet w kominiarce wyskoczył zza tych
krzaków z bronią i strzelił. On... On chciał mnie zabić, ale moja dziewczyna
zasłoniła mnie no i- nie wytrzymał i rozpłakał się gdy tylko sobie o tym
przypomniał. Przed oczami miał on nadal obraz, gdy on cię postrzelił.
-A kto to mógł być?- zapytał ponownie policjant.
-To mógłby być każdy! Jestem sławny... Mam mnóstwo
antyfanów! A z reszto mówiłem, że miał on kominiarkę!
-A więc mógłby to być każdy... Ciężko będzie go znaleźć.
-To zróbcie wszystko żeby go znaleźć! -krzyknął. - Mogę już
do niej jechać?
-Dobrze.
Pobiegł szybko do samochodu i pojechał pod szpital i znalazł
lekarza, który cię przed chwilą badał.
-I co z nią?
-Z (T.I.)? Teraz przejdzie mały, nieskomplikowany zabieg. Musimy
wyjąć kule i zaszyć ranę. Ale proszę się nie przejmować, nic jej nie będzie.-
poklepał Conor'a po ramieniu.- Musi ona pana bardzo kochać, skoro zaryzykowała
swoim życiem, miała szczęście, że trafił w nią tylko w rękę i nic jej nie
będzie.- uśmiechnął się i poszedł do ciebie, by przeprowadzić zabieg.
Conor czekał pod salą zniecierpliwiony. Po około 30 minutach
lekarz wyszedł z sali, a za nim pielęgniarki które wiozły twoje łóżko do sali.
Poszedł za nimi i usiadł przy tobie. Złapał cie za rękę i w tym momencie
obudziłaś się po narkozie. Uśmiechnęłaś się.
-Widzisz nic mi nie jest. Nie wybaczyłabym sobie, gdyby coś
ci się stało i dlatego to zrobiłam. Po prostu cię kocham.
Conor chciał ci na to jakoś odpowiedzieć, ale zakryłaś jego
usta palcem.
Po trzech dniach obserwacji wypuścili cię. Razem z Conor'em
tworzyliście wspaniało parę. Obiecaliście sobie, że od teraz będziecie na
siebie bardziej uważać, bo to wszystko mogło skończyć się dużo gorzej...
I jak??