Zeszłaś
na dół z dziewczynką.
-Tato,
pogramy w coś?
-A
czujesz się już lepiej?
-Boli
mnie jeszcze głowa, ale poza tym jest dobrze.
-No
dobrze, to pograjmy w coś. Dołączysz do nas, (T.I.)?
-Jasne.
-Czemu
nie nosisz bransoletki ode mnie?- zapytał w końcu. Wpadka!…
-Zapomniałam
jej założyć.- skłamałaś.
-Kat,
widziałaś jaki prezent dałem (T.I.)- dziewczyna pokręciła głową.- Pokażesz
małej?- zwrócił się do ciebie.
-Ehhh
jest mały problem…
-Tak?
-Bo…
zgubiłam ją na koncercie.- ponownie skłamałaś.
-A
koszulka? Też się zgubiła?
-Mówiłam,
że zostawiłam u Conora.
-Może
bransoletkę też tam zostawiłaś?- zapytał.
-Możliwe.
Naprawdę nie wiem.
I
wtedy ktoś zatrąbił przed domem.
-Kto
to?- zapytał ojciec, a ty postanowiłaś wyjrzeć przez okno. Zamilkłaś.-Czy to
ON?
-Chyba
tak…- jęknęłaś.- Mogę wyjść?
-Nie.
-Ale
tato.- dalej wyglądałaś przez okno. Conor zauważył cię i pomachał do ciebie.
Szedł właśnie w stronę drzwi. Po chwili zadzwonił dzwonek.-Mogę?
-Nie.-
ojciec poszedł do drzwi i otworzył je.
-Dzień
dobry.- Conor niepewnie się przywitał.- Czy jest (T.I.)?
-Nie
ma jej.- odpowiedział ze spokojem. A ja ustałam za nim.
-Aha.
– Conor uśmiechnął się do ciebie.- A czy mógłby pan jej przekazać to paczkę?
Zostawiła u mnie koszulkę i bransoletkę, którą dostała od pana. Dużo mi
opowiadała o panu, że jest pan wspaniałym ojcem. No i że bardzo podoba jej się
ta bransoletka.
-Naprawdę?-
zapytał.
-Naprawdę
nie ma jej w domu? Chciałbym z nią chwilę porozmawiać.- wróciłam cicho do
salonu.
-Dobra,
macie 5 minut. ( T.I. )!
-Dziękuje
tatusiu.- dałam mu buziaka w policzek.- Mógłbyś nas na te 5 minut zostawić
samych?
-Okey,
ale będę w salonie i będę miał na was oko!
-Nie
widziałem cię kilka godzin, a tak strasznie się stęskniłem. Dlaczego on jest do
mnie tak źle nastawiony? Opowiedziałaś mu, że jestem zboczeńcem?
-Idiota.-
roześmiałam się i przytuliłam się do niego.-Poproszę go, żebyś mógł zjeść nami
obiad.
-Byłoby
wspaniale! Jak mnie pozna, to może zobaczy, że nie jestem żadnym zboczeńcem…
-Mówili
o nas w tv.
-Aaa
-Widział
jak się całowaliśmy.
-Aaaaa…
Okey, teraz już rozumiem.
-A
wy co tak stoicie w wejściu? Wchodźcie do domu.- przyszła Anka.- Aaa twój
ojciec. On jest taki uparty jak i ty. Chodźcie, pogadam z nim.- Może zaczniesz
ją lubić? – weszliście do kuchni. Kobieta po chwili wróciła z szerokim
uśmiechem na twarzy.- Za pół godziny będzie obiad, mam nadzieję, że na niego
zostaniesz.
-Zgodził
się!?
-Tak.
-Dziękuje!-
po raz pierwszy w życiu się do niej przytuliłaś.
Poszliście
do twojego pokoju.
-Co
tam masz?
-Twa
koszulka, bransoletka i list, tak na wszelki wypadek, jakby nam się nie udało
pogadać. Właśnie, dasz mi swój numer? Tego mi brakowało.
-Bałam
się, że już nie przyjedziesz.
-Ale
przyjechałem.
-I
dzięki ci za to.- stwierdziłam, a chłopak się roześmiał.
Czas
mijał szybko, za szybko. Potem był obiad. Tata poznał Conora i przekonał się do
niego. No i oficjalnie miałam chłopaka,
którego znałam niecałe dwa dni. Kto by pomyślał, że to tak się skończy? No i
teraz na pewno będę chętniej tu przyjeżdżać.. A Conor pozna Polskę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz