* Z perspektywy
Conora *
Z mieszkania obok mnie miała wyprowadzić się mega wredna
babka, ze swoim mężem. Kobieta była po trzydziestce, jej mąż miał może z
czterdzieści lat. Ona miała na imię Agata, a on Simon. Facet ten byłby naprawdę
fajny i mógłbym się z nim na pewno dogadać, gdyby nie fakt, że był strasznym
pantoflarzem! Ta kobieta robiła z nim co tylko chciała! A do tego była taka
niemiła… Nie lubiłem jej, wszystko jej przeszkadzało. Imprezka, oczywiście tylko
do 22< bo jakby była dłużej o chociażby o minutkę, wzywała policję> ale i
tak przeszkadzała jej muzyka, bo przecież ona idzie spać o 20!
Dlatego nikt się nie dziwił, że dzień po przeprowadzce pani
Agaty postanowiłem urządzić wielką imprezę, taką co się wspomina przez dłuższy
czas i na pewno jest dłuższa, niż tylko do 22…
Wziąłem swojego kumpla, Alexa i pojechaliśmy do sklepu.
Wzięliśmy wózek i poszliśmy do działu z alkoholem. Kilka butelek wódki, trochę
piwa. Potem jakieś napoje. Później poszliśmy po chipsy i inne przekąski. Potem
jeszcze kilka rzeczy, których nie ma sensu wymieniać. Podsumowując wydaliśmy, a
właściwie ja wydałem kilka stówek.
Pojechaliśmy do domu i ogarnęliśmy ogólnie panujący w nim
syf. Ubrania, które przewalały się po całym domu wrzuciliśmy do szafy. Potem
ogarnąłem łóżko i zacząłem odkurzanie, a Alex zaczął robić jakieś sałatki, tak
na zagrychę.
Gdy wybiła dwudziesta wszyscy zaczęli się schodzić, w końcu
mój dom był pełen ludzi. Włączyliśmy muzę i zaczęliśmy zabawę!
-No to wypijmy za to, żeby moja nowa sąsiadka nie była jak
pani Agata!
Wszyscy znieśli toast i bawiliśmy się dalej.
Gdy byłem już trochę
wzięty, postanowiłem poznać swoich nowych sąsiadów, którzy najprawdopodobniej
dziś mieli się wprowadzić.
-Idę poznać sąsiadów.
-Con, to dobry pomysł? Pijany jesteś…
-Zaproszę ich!
-Jak chcesz…
Alex chyba nie wypił tak dużo jak ja, ale co tam, raz się
żyję! Idę poznać nowych ludzi, co w tym złego?
Wyszedłem ze swojego mieszkania, ustałem przed drzwiami
naprzeciwko i zapukałem. Poczekałem chwilę i gdy już chciałem wracać na imprezę
drzwi uchyliły się i zobaczyłem ją.
* Z perspektywy Susan*
Jakiś czas temu moi rodzice postanowili kupić dla mnie
mieszkanko na jednej z dzielnic Londynu. Dlaczego akurat tam? Tam znajdowały
się moje wymarzone studia, na które miałam zamiar iść.
Gdy tylko dowiedziałam się, że dostałam się tam, rodzice
powiedzieli, że kupią mi jakieś mieszkanie niedaleko mojej nowej uczelni.
Przejrzeliśmy kilka katalogów z mieszkaniami i domami,
później je obejrzeliśmy i dokładnie przeanalizowaliśmy, czy kupić właśnie to.
Kilka dni temu zadzwoniła do nas pani z biura nieruchomości.
Miała dla nas nową okazję. Nieduże mieszkanie w dobrej okolicy i w nowym bloku,
po całkiem okazyjnej cenie.
Gdy spotkaliśmy się z małżeństwem, do których należało
mieszkanie, wiedziałam że ono musi być moje!
-Stąd wszędzie jest blisko.- powiedział pan Simon.- Mieszkanie
jest naprawdę wspaniałe i stosunkowo młode.
-Tak, tylko ten nasz sąsiad!- pani Agata znów zaczęła
marudzić, ona chyba nie należała do miłych ludzi, chociaż jej mąż wydawał być
się bardzo miły!- Ciągle tylko te imprezy! Człowiek się wyspać nie może! Ja
ciężko pracuję, a on imprezy i imprezy!
-Nie przesadzaj. Nie słuchajcie jej, chłopak jest bardzo
miły i każdy musi czasem się pobawić. A jeżeli robi imprezy to do 22, potem
wszystko ucicha. Ale naprawdę fajny chłopak z niego!
Cieszyłam się, że będę miała sąsiada mniej więcej w moim
wieku. Naprawdę, zapowiadało się być fajnie.
Dziś wprowadziłam się tu i byłam w trakcje rozpakowywania
się, gdy zaczęła lecieć głośna muzyka. W sumie nawet mi to nie przeszkadzało,
była ona w moim stylu. Po kilku minutach, no może po jakiejś godzinie,
usłyszałam pukanie do drzwi. Pobiegłam do nich, ale w lustrze, które wisiało w
przedpokoju, zobaczyłam, że mam rozwaloną fryzurę. Szybką ją ogarnęłam i
otworzyłam drzwi.
Wtedy zobaczyłam jakiegoś chłopaka, który chyba myślał, że
mu nie otworzę, bo właśnie się obracał.
Był naprawdę przystojny. Dość wysoki blondyn, może z 10 centymetrów
wyższy ode mnie. Miał ciemne, blond włosy. Był szeroko uśmiechnięty, a pod jego
okiem dostrzegłam jakieś znamię, coś w stylu pieprzyka. Ubrany był w granatowe
rurki i białą koszulkę z napisem FAME.
-Cześć. Conor jestem i jestem twoim nowym sąsiadem.- język
mu się plątał, chyba imprezka jest udana.
-Hej, a ja Sue.
-Ładnie… Chcesz przyjść do mnie na imprezkę? Wiesz, opijamy,
że Agata się stąd wyprowadziła…
-Czyli nie myliłam się, co do niej. Nie wiem czy skorzystam,
musiałabym się ogarnąć no i rzucić rozpakowywanie.
-Chodź, obiecuję że ci jutro pomogę się rozpakowywać!
-Pomyślę.
Zamknęłam drzwi i wróciłam do siebie. Naprawdę chciałabym
pójść na tą imprezę!
* Perspektywa Conora
*
Piękna dziewczyna ubrana w krótkie spodenki z szelkami i
pomarańczową koszulkę zamknęła drzwi przed moim nosem. Ciekawe czy przyjdzie…
Gdy wróciłem do siebie padł pomysł, żeby pograć w
rozbieranego pokera. W sumie, czemu nie? Są tu sami najbliżsi znajomi, nie ma
czego się wstydzić! Szkoda tylko, że byłem chyba najbardziej pijany z nich
wszystkich.
Pierwsze rundka, przegrywa Conor.
Druga, to samo.
Trzecia? Byłem już bez koszulki i butów. Teraz musiałem
zdjąć spodnie. Zostałem w samych skarpetkach, bransoletce i zegarku.
Czwarta runda… Dopiero uświadomiłem sobie, że ja nie umiem
grać w pokera… Na szczęście przegrał
ktoś inny… Uffff….
Piąta rundka. Gdy byłem pewny, że już przegram, przyszedł
Alex, który był świadomy tego, że nie umie w grać pokera, nie grał w niego.
Szczęściarz!
-Conor! Ktoś przyszedł do ciebie!- krzyczał.
-Co!?- przez śmiech i krzyki reszty nie słyszałem niczego.
-KTOŚ DO CIEBIE!- krzyknął jeszcze głośniej.
-KTO!?
-Jakaś laska!
Jakaś laska do mnie? Ale faza!
-Mogę ubrania? – zapytałem, ale moi kumple jak zawsze
łaskawi, zabrali mi je.
-Idź tak ubrany, skarbie!- krzyknęła któraś z dziewczyn.
Wstałem i poszedłem w samych skarpetkach i czarnych
bokserkach.
Otworzyłem drzwi i czułem, że zrobiłem się czerwony jak
burak.
Stała za nimi ta piękna dziewczyna, ale nie w ogrodniczkach,
tylko w krótkiej, fioletowej sukience. Wcześniej spięte włosy miała w kok, ale
teraz rozpuściła je. Były lekko pofalowane.
-Zapraszam.- wydusiłem z siebie i wpuściłem ją do środka.
-Widzę, że impreza na całego!
-Tsaa…
Spojrzałem do lusterka, nie to, że byłem niemalże nagi, na
moim policzku był ślad po szmince, którejś z dziewczyn, chyba Ady… Tak Ady, która
dała mi buziaka, za to, że dałem jej raz wygrać.
-Normalnie nie ma takich imprez… Dziś wyjątek…
-Nie no spoko.- roześmiała się.
-No to bawimy się dalej!- krzyknąłem i poszedłem odebrać
swoje ubrania.
-Musisz dać jakieś fanty.- powiedziała Ness, kolejna z moich
koleżanek.
-Materialistka… Co chcesz?
-Zatańcz nam coś.
-Pestka!
-Twerk!
-Kurde… Nie lubię ciebie!
-A ja cię uwielbiam, beejbeee!
-Nie zrobię tego.- zacząłem się
wycofywać. Co Sue sobie o mnie pomyśli!? Normalnie nie miałbym żadnych
wątpliwości, żeby po prostu to zrobić.
-Wymiękasz? Pożegnaj się z ubraniami… - wystawiła rękę, w
której trzymała moje ubrania, za okno.
-Więcej cię nie zaproszę na żadną imprę!
* Perspektywa Susan*
Weszłam do domu nowo poznanego Conora. Jego mieszkanie było
świetne! Takie nowoczesne… Wszystko w nim było! Taki wypas! Szkoda tylko, że
sam chłopak nie miał na sobie ubrań, a na policzku miał ślad po buziaku… Pewnie
miał już dziewczynę…
Zaprosił mnie do salonu. Czułam się nie swoją, nikogo nie
znałam. Do tego Conor błagał jakąś laskę, która sama była bez koszulki, o
ubranie. Ta coś do niego powiedziała, a za chwilę wystawiła jego ubrania za
okno. Dziwnie się czułam, naprawdę dziwnie…
-Pestka!- krzyknął Conor.
-Twerk!- powiedziała dziewczyna. Mina Conora mówiła
wszystko, nie chciał tego robić, ale chciał odzyskać ubrania. Chwila.. czy on
nie mógł iść po jakieś inne ubrania, np. wyjąć je z jednej z tych szafek?
Później kłócili się jeszcze przez chwilę i dziewczyna ta
podeszła do mnie.
-Hej. Ness jestem. Chcesz zobaczyć jak Conor się wygina?
-No ba!
-Conor dajesz, dajesz!
Chłopak przykucnął i zaczął trząść tyłkiem. Szczerze? Dawno
nie byłam na takiej imprezie! Podobało mi się!
-Niezły jest co?
Roześmiałam się.
-Pewnie widziałaś lepsze, spoko Conor taki nieogarnięty we
wszystkim… On tak się dziś upił, że już ledwo łazi! No spójrz!
Rzeczywiście, chłopak chodził już od ściany do ściany.
-Ale spoko, ogółem to fajny chłopak. Wolny strzelec, więc
możesz do niego startować!- przekrzykiwała muzykę, którą znów ktoś pogłośnił.- Z reguły nie pije tyle, ale zrozum,
myśleliśmy, że tamta baba nigdy się stąd nie wyprowadzi i nigdy nie zrobimy tu
normalnej imprezy! Myślał, że jest na nich skazany do końca życia! Bo sam też
nie chciał się przeprowadzać, chociaż zaczynał już czegoś szukać… Ale wsadził w
te mieszkanie tyle kasy, więc się nie opłacało… No a tu taki cud, nieznośna
sąsiadka się wyprowadza!
Uśmiechnęłam się do dziewczyny. Chyba zrozumiała, że dalej
czuję się tu nieco nie swojo.
-Conor! Łap! – rzuciła Conorowi ubrania i zaczęła poznawać
mnie z innymi.
* Perspektywa Conora*
Szybko naciągnąłem na siebie spodnie, potem koszulkę.
Poprawiłem grzywkę i wypiłem jeszcze kilka głębszych. Podszedłem do Susan, ale
nie wiedziałem, że to się tak potoczy…
Dziewczyna siedziała z Ness i Alexem, i sobie popijali
żartując i rozmawiając o życiu w Londynie i o mojej byłej sąsiadce.
-Mogę się przysiąść?
Jedna kolejka, następna i następna. Już nad sobą nie
panowałem. Wziąłem Sue, która siedziała przy mnie za nogę, ale jej chyba to nie
przeszkadzało, albo była już tak pijana, jak i ja.
Potem zaczęliśmy razem tańczyć i obściskiwać się. To było
jedno wielkie WOW! Jak ta dziewczyna się poruszała! A wydawała się być taka
nieśmiała… Ness musiała ją chyba nieźle upić razem z Alexem!
Takie tam :D Jak się wam podoba? Może być? Wieem, znów trochę zaniedbałam bloga... Co będzie jak będzie szkoła? :O Może ktoś jednak chciałby mi tu pomóc?
PS: komu nie działa tu filmik, to łapcie tu : KLIK
PS: komu nie działa tu filmik, to łapcie tu : KLIK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz