CZĘŚĆ 2
Ida wraz z kobietą przegadały prawie całą noc. Później
dziewczyna nie mogła usnąć. A gdy w końcu udało jej się to, rano obudził ją
jakiś hałas. Dziewczyna szybko pobiegła do kuchni. Stała tam jej babcia, a na
podłodze leżała patelnia.
-Przepraszam, że cię obudziłam. Chciałam zrobić ci coś
dobrego na śniadanie, ale wypadło mi to z ręki.
-Oj tam, nic się nie stało babciu.- dziewczyna przytuliła
się do niej. Brakowało jej takiej bliskości. Spojrzała na zegarek. Było po 9.
Najwyższy czas się jakoś ogarnąć. W domu dziecka dawno byłaby już na nogach, bo
małe dzieci, która tam mieszkają strasznie głośno rano płaczą.
Gdy zjadła śniadanie i wyszykowała się postanowiła coś
zrobić, a nie siedzieć w domu.
-Babciu, idę pozwiedzać miasto!
-Ale ty przecież nie znasz Londynu! Zabłądzisz….
-Oj babciu, nie przesadzaj. Jestem dużą dziewczynką.-
uśmiechnęła się.- I nie będę nigdzie daleko stąd iść.
-A może pójdę z tobą?
-Nie, naprawdę poradzę sobie. Przez cały rok radziłam sobie
sama to i teraz dam radę. A z resztą jakby co to zadzwonię.
-Dobrze…
Ida wyszła z domu i poszła prosto przed siebie. Miasto było
piękne i bardzo chciała je poznać.
Gdy chciała już wracać do domu po jakiejś godzinie, nie
wiedziała w którą stronę iść. Teraz wszystkie uliczki wydawały jej się być
takie same. Mogła się jednak posłuchać babci i iść z nią, ale teraz na to za
późno. Wyjęła telefon i zaczęła pośpiesznie szukać w nim jej numeru.
-No nie… Przecież nie mam jej numeru…. Kurcze…- jęknęła.
Rzeczywiście, z samego rana miały wymienić się numerami, jednak Ida zupełnie o
tym zapomniała.- I co ja teraz zrobię?- zapytała sama siebie.
Usiadła na ławkę. Skupiła się, by przypomnieć sobie jakieś
szczegóły i nazwy ulic. Jednak nie udawało jej się to. Babcia tam już pewnie
odchodziła od zmysłów, że jej wnuczki nie ma już ponad godzinę.
Nagle dziewczyna zobaczyła jakiegoś chłopaka, który
przechodził obok niej. Był mniej więcej jej wieku, no może trochę starszy.
Wydawał się być miły, więc postanowiła poprosić go o pomoc.
-Czeeeść.- chłopak zatrzymał się.- Mógłbyś mi troszeczkę
pomóc, bo zgubiłam się…
-Hej. Jasne. – uśmiechnął się ,a Ida podała mu adres gdzie
mieszka.
-Wiesz co? Będę mógł cię tam nawet zawieźć za chwilę, bo
mieszkam tam niedaleko.
-Ooo dziękuję, nie wiem co bym zrobiła bez twojej pomocy…
-Spoko. A tak w ogóle to Conor jestem, a ty?
-Ida.
-Nie jesteś z Londynu?
-Nie, mieszkałam w Polsce, ale wczoraj się tu
przeprowadziłam.
-Podoba się?
-Tak, jest na pewno lepiej niż tam.
-Czemu tak mówisz?
-Eee…- dziewczyna speszyła się. Nie chciała mu mówić, że
jest z domu dziecka.-Tak mi się tylko powiedziało, ogólnie tu jest dużo
fajniej.
-Nom, Londyn jest extra.
Później dziewczyna poczekała chwilę i zaraz wsiedli do
samochodu.
Po kilku minutach drogi chłopak w końcu skręcił w znajomą
jej ulicę.
-To tu.- wskazała na blok.
-Ooo… twoja babcia się nazywa Ania?
-Tak, znasz ją?
-Tak, to bardzo miła kobieta. Lubię ją bardzo. Kiedyś
poznałem ją przypadkiem. Opowiadała mi o wnuczce, która nawet jej nie zna.
Teraz mi się przypomniało. Ty jesteś tą wnuczką?
-Tak. Może zajdziesz do nas? Skoro znasz babcię to się na
pewno ucieszy.
-Jasne, bardzo
chętnie.
Gdy weszliście do środka, babcia od razu zauważyła gościa.
-Ooo Conor, co ty tu robisz?
-Dzień dobry, pomogłem pani wnuczce wrócić do domu.
-Jesteś takim fajnym chłopakiem, dziękuje. A co zabłądziła?-
kobieta zapytała .
-Noo….
-No jasne że nie! – przerwała mu Ida.- Wpadłam na niego i
zaproponował, że mnie odwiezie.
-Jasne… Wmawiaj sobie co chcesz.-odpowiedziała babcia.-
Conor to bardzo miły chłopak, mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie. Przydałby ci
się jakiś przyjaciel.
-Babciu…
-Dobra, dobra… Pokaż Conorowi swój pokój. On pomagał mi
dobierać niektóre rzeczy.
-Dobrze.
-Nie no, twoja babcia ma niezły gust…- zauważył wchodząc do
pokoju.
-Taa najbardziej podobają mi się te ściany… i obrazki na
nich. Są extra.
-No wiem, sam je wybierałem…- pochwalił się. Było widać że był z siebie zadowolony.
-Oj ta skromność…
-Chodźcie na ciastka i herbatę!- krzyknęła babcia z kuchni.