środa, 25 września 2013

Imagin część 4 (ostatnia)

Następnego dnia, o określonej godzinie, przyjechałaś po Alex i zatrąbiłaś. Dziewczyna szybko wybiegła z domu i usiadła na przednim siedzeniu obok kierowcy.
Spojrzałaś ukradkiem na jej ubiór; krótka, obcisła, zielona sukienka ledwo co sięgała jej do połowy ud, czółenka w kolorze kiecki miały co najmniej osiem centymetrów, a do tego ostry makijaż, który bardzo ją postarzał.
- Wow. Jedziesz do jakiegoś klubu? - powitałaś ją zdziwiona.
- Nie... - odpowiedziała. - Czemu się pytasz?
- Jak na trzynaście lat to trochę za odważnie - wzruszyłaś ramionami.
- Ekhm... Już czternaście - żąchnęła się obrażona.
- No dobra... A dla kogo tak się stroisz? - zapytałaś podejrzliwie odrobinę bojąc się o dziewczynę.
- Dla takiego jednego... - wyznała patrząc na swoje nogi. - Jest ode mnie starszy.
Nagle ktoś na was zatrąbił z tyłu, a ty przypomniałaś sobie, że stoicie na środku drogi osiedlowej. Zaczęłaś wyjeżdżać z bramy, a Alex wstukała w swój telefon adres i sztuczny głos zaczął cię informować, gdzie skręcić.
Po kilku minutach jazdy, zaczęłaś rozpoznawać uliczki, domy... 
Zatrzymałyście się w ostatnim miejscu, w jakim chciałaś teraz być. 
Dom Maynard'ów.
- Tylko nie mów mi, że Anne to twoja najlepsza przyjaciółka - westchnęłaś.
- Znasz ją? - zdziwiła się młoda.
- Udzielałam jej korepetycji, kiedyś - wyjaśniłaś, ale dziewczyna miała nadal pytający wzrok - No już idź, idź. Baw się dobrze. O której po ciebie przyjechać? - starałaś się ominąć temat.
- Około drugiej - oznajmiła dziewczyna, jakby nigdy nic.
- W nocy?! - wykrzyknęłaś odrobinę przestraszona myślą jazdy w ciemności.
- Nie, po południu - zażartowała sarkastycznie i wysiadła z samochodu bez pożegnania.
Zmarszczyłaś lekko brwi, gdyż Alex odrobinę cię wkurzyła, ale wzięłaś dwa głębokie wdechy i pojechałaś do centrum handlowego, bo potrzebowałaś jakiejś nowej torebki.  Łaziłaś po sklepach około trzy godziny, aż w twoich rękach nie znalazł się mały pakunek. 
Wyszłaś ze sklepu i podążyłaś szybko do auta. Na parkingu zrobiło się całkiem pusto, bo prawie cała galeria została już zamknięta i zaczynało tu kręcić się kilka podejrzanych typów.
Wsiadłaś do samochodu i odpaliłaś silnik, ale sam po chwili zgasł. Super. Skończyła ci się benzyna, a zakapturzeni dresiarze coraz częściej patrzyli na twóje auto. 
Zaczęłaś popadać w lekką panikę. Doskonale wiedziałaś, że faceci "dla rozrywki" mogą nagle podejść i zniszczyć twój samochód, a ciebie samą zgwałcić, pobić, a nawet zabić z "nudów".
Twoi rodzice byli za granicą, brat i jego żona aktualnie mają młodsze rodzeństwo Alex na głowie... 
Właściwie, przychodziła ci na myśl tylko jedna osoba, od której mogłabyś otrzymać jakąkolwiek pomoc.
Wybrałaś szybko numer Conora Maynarda. Odebrał dopiero po trzech sygnałach, które dłużyły ci się w nieskończoność.
- Potrzebuję pomocy - zaczęłaś bez jakiegokolwiek przywitania. - Jestem przy najbliższym centrum handlowym i skończyła mi się benzyna, a o tej porze...
- Kręci się tam dużo dresów - dokończył za ciebie. - Będę za pięć minut.
- Dziękuję. Naprawdę nie wiem, co bym bez pana zrobiła.
- Czy możemy przejść na "ty"? - wypalił nagle chłopak. - Trochę dziwnie się czuję, kiedy Alex i Anne są najlepszymi przyjaciółkami, a my...
- W porządku, Conor - zgodziłaś się i na twoją twarz pomimo strachu, wstąpił uśmiech.
Chłopak szybko się rozłączył, a ty poczułaś się jakoś tak... Lżej. 
Conor nadjechał szybciej niż się spodziewałaś, przy okazji przywożąc ci 5 litrów paliwa. Wlałaś płyn do zbiornika i podziękowałaś mu.
- Chciałabyś dołączyć do imprezy Anne? - zapytał nagle. - Dziewczyny się nie obrażą.
Zamurowało cię. Wizja zabawy z nastolatkami młodszymi od ciebie o jakieś dziesięć lat nie za bardzo przypadła ci do gustu. Musiałaś się skrzywić, bo chłopak spochmurniał i mruknął coś w stylu "Ok, rozumiem". Odwrócił się na pięcie i zrobił dwa kroki do swojego samochodu.
- Conor, poczekaj - złapałaś go za rękę i zmusiłaś, żeby przystanął.
Chciałaś mu powiedzieć, że bardzo chętnie dołączyłabyś z nim do tej imprezy, a jeszcze lepiej byłoby, gdybyście razem gdzieś wyszli albo pochodzili chwilę po parku, ale w twojej głowie znowu pojawiła się ta nieznośna pustka.
Pod wpływem impulsu wspięłaś się na palce i pocałowałaś go, a chłopak odwzajemnił pocałunek. Wasze języki wirowały wokół siebie z taką precyzją, jakby były do tego od dawna wyćwiczone, wydawało ci się, że staliście na parkingu całą wieczność, jakby czas przystanął, ale po chwili oderwałaś się od Conora, żeby nabrać dłuższego oddechu.
- I co teraz? - odezwał się zupełnie zdezorientowany.
- Jak to co? - zdziwiłaś się. - Kocham cię.


_________________________________________________

Okeej... pierwszy imagin mam za sobą :D Przepraszam, że tak długo nie było tej części, ale akurat wszyscy nauczyciele umówili się na "zbiorowe męczenie uczniów" i jak tylko wracałam do domu, nie miałam ani siły ani czasu pisać :(
A co do imaginów +18... czekam na Wasze propozycje :P

2 komentarze:

  1. aaaa..... cudowny :) fajnie, że zostali parą :*/N

    OdpowiedzUsuń
  2. Aaaaaaaa świetny! ;D Dawaj szybko jakiś kolejny! ;*****

    OdpowiedzUsuń