sobota, 14 września 2013

Imagin część 1

Pracowałaś w zoo jako przewodnik. Opowiadałaś różnym ludziom o wszystkich biednych zwierzętach, które były tutaj zamknięte w ciasnych klatkach. Najbardziej z tych stworzeń lubiłaś pandy i lwy. Nigdy nie wiedziałaś dlaczego one, po prostu darzyłaś je sympatią większą niż inne istoty.
W wakacje były zazwyczaj w zoo tłumy zwiedzających i w tym roku sytuacja powtórzyła się po raz kolejny. Każdego dnia nie starczało przewodników, chociaż dyrektor cały czas zatrudniał nowych ludzi. Gdy tylko kończyłaś oprowadzanie jednej grupy, już musiałaś biec do drugiej, więc po pracy zawsze byłaś wykończona.
Ostatniego dnia lata, oprowadziłaś już około czterech grup i została ci jeszcze tylko ostatnia. Przywitałaś się z nowymi ludźmi i zaczęłaś im dostarczać tyle informacji o owadach, które były na początku trasy, że wszyscy zgarbili się po pięciu minutach pod natłokiem wiedzy.
Ta grupa była dość nietypowa. Dwaj młodzi mężczyźni i jakieś trzy nastolatki. Dziewczyny rozglądały się na boki znudzone twoim gadaniem, a faceci spoglądali odrobinę niżej niż znajdowała się twoja szyja, gdyż w tak upalny dzień można było wytrzymać tylko w bluzce na ramiączka z dosyć dużym dekoltem.
Przechodziłaś po kolei do płazów, gadów, małp, aż wreszcie dotarłaś do swoich ulubionych pand.
- Panda wielka, inaczej niedźwiedź bambusowy... - zaczęłaś z uśmiechem, a cała grupa nagle spojrzała na jednego faceta, który także miał wielkiego banana na twarzy.
- Proszę pani, co te pandy teraz robią? - zapytała się jedna z nastoletnich dziewczynek, a ty dopiero w tym momencie odwróciłaś się i zobaczyłaś, co zwierzęta wyprawiały w klatkach.
- No tego... rozmnażają się - powiedziałaś odrobinkę speszona. - Ale to dobrze, zoo będzie miało małe pandy, chociaż to dziwne, bo te ssaki mają okres godowy tylko na wiosnę - dodałaś po chwili.
Dokończyłaś oprowadzanie w odrobinę nieokreślonym nastroju, rozmyślając, dlaczego ten facet zareagował tak... dziwnie. Nikt nigdy nie lubił pand. Wszyscy najbardziej czekali na antylopę, krokodyla i hipopotama...
Z zamyśleń wyrwał cię głos mężczyzny.
- Ile płacę za oprowadzanie? - spojrzałaś w jego oczy i zobaczyłaś te same wesołe iskierki, które pojawiły się przy pandach.
- Płatności dokonuje się przy kasie - odrzekłaś automatycznie.
Wrócił za chwilę i kontynuował rozmowę.
- A czy na następny raz moglibyśmy zarezerwować panią, żeby właśnie pani nas oprowadzała? - zapytał uśmiechnięty. - Nigdy nie mieliśmy lepszego przewodnika od pani, a moja siostra musi jeszcze trochę podszkolić się z biologii.
- Dziękuję - roześmiałaś się słysząc komplement. - Ale niestety nie można tutaj dokonywać rezerwacji. 
- A jakieś prywatne lekcje, czy mogłaby pani jej pomóc? 
- Nigdy tego nie robiłam, ale mogłabym spróbować - zgodziłaś się chętnie. - Jaka cena panu odpowiada?
W końcu kasa to kasa.
- 8 funtów za godzinę - powiadomił cię odrazu, jakby miał już jakiś plan w głowie.
- O której?
- Kiedy tylko pani ma czas - obdarzył cię kolejnym, pięknym uśmiechem.
- Dobrze. Będę w soboty o osiemnastej.
- A mógłbym mieć pani numer? - zapytał szybko.
- Tak, oczywiście - mruknęłaś i podałaś mu numer swojej komórki.
- Conor! Chodź i nie flirtuj z przewodniczką! Dziewczynom zaraz odpadną nogi! - krzyknął drugi facet do niego, który już stał przy ich samochodzie z trzema małolatami.
- Chyba muszę już iść - pożegnał cię i poszedł szybkim krokiem do swojej grupki znajomych.

______________________

Więc... Tak :D to jest chyba pierwsza część. Mam nadzieję, że nie jest taka zła, gdyż pisałam ją tylko przez pół godziny. Następna część już niedługo :)

2 komentarze:

  1. No ... ten tego ... bawią się :D Ha ha :) Zdjęcie mnie rozwaliło ... trochę prywatności :) ;3 Imagin super czekam na kolejną część :) Weny dużo

    OdpowiedzUsuń