
-I jak się podobało?-
zapytał chłopak.
-Extra, fajny zamek,
fajne towarzystwo, czego chcieć więcej??- zapytałaś.- O już po 16.-
westchnęłaś, gdy zauważyłaś która jest już godzina. Czas leciał nieubłagalnie,
a o 19 masz autobus powrotny do Londynu.
-Oj.. mamy jeszcze tylko
3 godziny..- odpowiedziała na to Tina.
-Dziewczyny! 3 godziny to
dużo czasu! Jedziemy do ocearium, później na plażę. Co wy na to?
-Ja jestem jak zwykle za.
-To idziemy do auta i
kierunek plaża!- krzyknął Conor i pojechaliście tam.
Zajechaliście na parking
i poszliście w stronę morza. Szliście kawałek przez plaże.
Plaża była kamienista,
pokryta dość grubymi otoczkami , głównie żółto brązowej barwy. Fale odbijając
się
od brzegu zabierają kamyczki z powrotem z charakterystycznym grzechotem.
Koncert ten dopełnia nieustanny krzyk mew, które poszukują jedzenia.
-Jej.. jak tu ślicznie..
Może odpuścimy sobie te ocearium i zostaniemy tu??- zapytałaś.
-Nie, tam jest jeszcze
fajniej.- uśmiechnął się i pociągnął cię za rękę.
Od mola był tylko kawałek
do ocearium. Gdy doszliście, przed wami stała wielka brama z napisem: ,,Sea Life Centre".
Weszliśmy do środka. Tam ciągnął się długi tunel,
podobno najdłuższy w całej Europie< tak mówił wam Conor>, w którym można
było zobaczyć przeróżne zwierzęta morskie, w tym rekiny i oceany.
Szliście przez niego rozmawiając, opowiadając sobie
kawały i oglądając zwierzątka, niektóre były straszne i brzydkie, ale niektóre
były śliczne i słodkie.
-Jej.. jaki sweet..- westchnęłaś.
-Kto? Ja?- zaśmiał się Conor.
-Nie. Nigdy nie dorównasz temu żółwiowi słodkością..-
roześmiałaś się i wskazałaś na jednego z żółwi. Patrzył się prosto na ciebie..
i był taki słodki..
Staliście przy nim najdłużej, a ty nie odrywałaś od
niego oczu.
-Na serio, zakochałam się w tym żółwiu! Myślicie,
że jeśli zabierzemy im jednego żółwia to się skapną?
-Nie, na
pewno nie..- powiedział sarkastycznie Conor. -Chociaż wiesz, co? Pewnie oni też
uważają że ten żółw jest taki sweet, więc pewnie się zauważą nieuwagę swojego
słodziaka.
-Oj.. szkoda..- zrobiłaś smutną minę.
Zrobiłaś sobie zdjęcie z Conorem i Tiną na tle żółwia.
-Dobra, chodź. Jeśli chcesz zobaczyć resztę
zwierząt i jeszcze posiedzieć na plaży.- pociągnął cię za rękę.
-Papa żółwiku.. Niedobry Conor każe mi cię już
zostawić samego.. Zawsze będę o tobie pamiętać!- przesłałaś buziaka w stronę
żółwia i dogoniłaś przyjaciół.
Gdy skończyliście zwiedzać ocearium Tina powiedziała:
-Wy tu zostańcie, a ja idę do domu.
-Musisz??- zapytałaś.
-Muszę. Obiecałam rodzicom, że wrócę o tej porze..
-Spoko. To pa.- pożegnaliście się. Ona poszła w
kierunku wyjścia, a ty z Conorem w stronę plaży.
-Jej.. Głodna jestem.
-To chodź idziemy do budki z hot dogami.
-Przypominam ci, że nie mam kasy.
-Przypominam ci, że mam kasę i za wszystko ja dziś
płace.
-Jeżeli nalegasz.. Ale szybko, bo na serio głodna
jestem!- roześmiałaś się.
Conor potraktował to chyba na poważnie, bo zanim
się obejrzałaś chłopak wrócił z dwoma hot dogami. Usiedliście na plaży i
zaczęliście je jeść.
-Mhm.. Pycha.. To najlepszy dzień jaki mógłby być.
Mam nowego przyjaciela, zakochałam się w żółwiu
i wiem dużo o Anglii! Zadziwię moją panią z histy na następnej lekcji.
-Fajnie, że ci się podobało.. Trzeba by to było
kiedyś powtórzyć.
-A nie uważasz, że takie spotkania ciebie strasznie
dużo kosztują? Jedzenie, paliwo, bilety do zamku i ocearium.. a no i jeszcze
musisz ze mną tyle wytrzymywać!
-Te nasze spotkania są warte każdą cenę.-
uśmiechnął się. Gdy się uśmiechał, był prawie tak słodki jak ten żółw. Spojrzał na swój zegarek.- Jej, muszę już
jechać, podwieźć cię ?
-No, gdybyś mógł to dobrze by było.
-To chodź, idziemy do samochodu i jedziemy.
Całą drogę do Londynu śpiewaliście piosenki, które
leciały w radiu. Ten chłopak miał naprawdę piękny głos!
Nagle w radiu zaczęła lecieć jakaś piosenka,
wydawała ci się znajoma, ale nie mogłaś sobie przypomnieć kogo.
-Wiesz może kto to?- zapytałaś.
-Tak. Ten no.. ee Maynard.
-A no taa! Zapomniałam. Dziś ma koncert w mieście.
-Nom, idziesz na niego?
-Nie, na pewno nie, jakoś nie lubię jego muzy, moja
siostra go kocha.
-Aha..- chłopak nagle posmutniał.
-Ee a ty go lubisz?
-Można tak powiedzieć.
-Mi naprawdę nie przeszkadza jakiej muzyki słuchasz
ani kogo lubisz. - uśmiechnęłaś się.
-To dobrze.- odwzajemnił twój uśmiech.
Odwiózł cię pod twój blok, pożegnaliście się i
odjechał.
Ja ci kufa dam nie lubić Maynard'a ... i uważam , że nic i nigdy nie będzie słodsze od Conork'a :I I koniec kufa mówię :D . Imagin świetny , zyczę dalszych sukcesów :*
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń