poniedziałek, 17 czerwca 2013

Imagin part.1/?

Macie imagin, znów częściowy :D Nie wiem, jeszcze ile będzie miał części, ale postaram się żeby miał jak najwięcej :D
Razem ze swoją siostrą bliźniaczką mieszkacie w Londynie, jesteście identyczne, ale macie nieco inny gust. Przykładem jest to jakiej muzyki słuchacie.  El słucha jakiegoś tam Conora Maynarda, a ty nawet nie wiesz za bardzo kto to.
Dziś wieczorem twoja siostra miała iść na koncert tego swojego Conora, a ty postanowiłaś odwiedzić swoją koleżankę z Brighton.
Miałaś wstać z samego rana, ale gdy obudziłaś się była już 10.00. Bilet na autobus miałaś kupiony na 10,30, miałaś więc pół godziny na wybranie jakiś ubrań, szybki prysznic, lekki makijaż no i na śniadanko.
Założyłaś krótkie spodenki i kolorową koszulkę z nadrukiem, do tego twoje ulubione vansy i bransoletkę, którą dostałaś kiedyś od przyjaciółki do której dziś jedziesz i zeszłaś na dół. Otworzyłaś lodówkę i wyjęłaś z niej mleko, a z szafki wyjęłaś miskę i płatki. Gdy usiadłaś do stołu, by spokojnie zjeść, El zeszła jeszcze rozespana z góry.
-Ooo ty już nie śpisz? Przecież ty śpisz zawsze do południa!?- zapytała zdziwiona.
-Tak, jakbyś zapomniała mam autobus w pół do 11..
-O to masz tylko 15 min..- zerknęła na zegarek.
-Wiem. Nie zagaduj mnie, bo nie zdarzę!- warknęłaś i zaczęłaś szybciej jeść płatki.
-To może pójdziesz ze mną na ten koncert skoro masz nie zdążyć. - Zazwyczaj nie jest taka miła, ale nie ma komu wcisnąć drugiego biletu na koncert.
-Przecież wiesz, że ja nie lubię tego twojego Conora i nigdy nie polubię.
-Nigdy nie mów nigdy!- odpowiedziała i chyba sobie odpuściła, i tak wiedziała, że się nie zgodzisz. Obie mieliście trudne charaktery i choć byliście bliźniaczkami często się kłóciliście, nigdy nie wiedziałaś jak rodzice z wami wytrzymywały.
-Dobra, wychodzę! Paa.- krzyknęłaś, gdy zjadłaś.
Gdy doszłaś na przystanek, twój autobus już stał. Zaczęłaś szybko biec, ale na szczęście zdążyłaś. Autobus jak mało kiedy był prawie pełny, wiec usiadłaś obok jakiegoś chłopaka. Wyjęłaś komórkę i na jej wyłączonym wyświetlaczu zauważyłaś, że fryzura, którą tak starannie układałaś, rozwaliła się. Zaczęłaś ją poprawiać, gdy skończyłaś sięgnęłaś po komórkę, by zobaczyć czy uzyskałaś dobry efekt. Gdy miałaś już ją wyjmować z kieszonki, chłopak z którym siedziałaś odezwał się:
-Już jest dobrze.- spojrzałaś na niego.
-Serio mówisz??- zapytałaś z niedowierzaniem. Nie należałaś do osób które były wstydliwe.
-Tak, na serio jest ładnie.- uśmiechnął się szeroko.
-Jej.. Dzięki.
-Tak w ogóle to jestem Conor.- podał ci rękę.
-A ja (T.I.)- również się uśmiechnęłaś.- Gdzie jedziesz?
-Do Brighton, a ty?
-Ja też! Mieszkasz tam?- zapytałaś ponownie, chciałaś podtrzymać rozmowę.

-Można tak powiedzieć, znaczy mam tam rodzinę i tam kiedyś mieszkałem, ale obecnie mieszkam w Londynie, a ty?
-A ja też, że mieszkam w Londynie, a do Brighton jadę do przyjaciółki.
-Byłaś już tam kiedyś?
-Tak, ale dawno.
-Ja tam kocham to miasto i gdyby nie praca, to bym się pewnie nie przeprowadzał. No, ale jak chcesz to mógłbym ci pokazać parę naprawdę fajnych miejsc.
-Jasne, z chęcią pozwiedzam.. Ale czekaj, a moja kumpela?
-A co ty na to, żeby poszła z nami?
-Okey, jestem za.
Przez resztę drogi gadaliście o muzyce, przyjaciołach i zainteresowaniach.
-No to jesteśmy na miejscu.- Conor przerwał rozmowę, powoli wysiadając z autobusu.
-Dobra, to ja dzwonię po koleżankę.- wyjęłaś komórkę i wybrałaś jej numer.- Hej, chciałabyś pójść na małą wycieczkę po Brighton ze mną i z moim nowym kolegą?
-No dobra, ale kiedy i gdzie?
-Teraz i na przystanku, na którym miałaś teraz na mnie czekać..
-Ups.. zapomniałam, już biegnę.
Po kilku minutach przybiegła.
-Hej, to jest Conor, a to moja koleżanka, Tina.- chłopak przywitał się z dziewczyną.
-To gdzie najpierw idziemy??- zwróciłaś się do chłopaka.
-Eee nie wiem jak wy, ale ja jestem głodny, to może do jakiegoś baru?
-No jasne! Znam tu niedaleko. Jest fajny i tani.- zaproponowała twoja kumpela.
-Chyba też go znam, chodziło się do niego kiedyś..-uśmiechnął się i poszliśmy w stronę baru.
Tam zamówiliście pizze, którą zjedliście ją razem oraz po dużej coli. Gdy mieliście się złożyć, aby zapłacić za jedzenie, okazało się, że zapomniałaś portfela.
-Oj.. Sorry, zapomniałam portfela.. Tina zapłacisz za mnie?
-Sama nie mam dużo kasy, więc tak nie za bardzo..sorry.
-Dziewczyny, nic się nie stało, ja płace za wszystkich.- mimo waszych sprzeciwów chłopak i tam postawił na swoim, i za was zapłacił.
-Okey.. to co teraz robimy?- zapytałaś gdy wyszliście z baru.
-Nie wiem jak wy, ale ja poszedłbym do Zamek Arundel, jest tam fajnie i dawno tam nie byłem. To niedaleko stąd. Skoczylibyśmy tylko do mojego domu, wziąłbym auto i byśmy pojechali.
-Masz prawko? To czemu nie przyjechałeś tu swoim samochodem, tylko autobusem?
-Bo bym was inaczej nie poznał, a tak na serio to mi się popsuł i przyjechałem tu po tego.
-Mi tam pasuje.
-Mi też.

I poszliście do jego domu.

2 komentarze: