Rano wstałem pełen siły. Mimo, że nie spałem długo byłem
szczęśliwy i wierzyłem, że w końcu wszystko się uda. Mieliśmy już prawie
wszystko przygotowane. Teraz jadę opowiedzieć o tym Alice…
Założyłem szybko spodnie i pierwszą lepszą koszulkę. Potem
wskoczyłem szybko do łazienki. 10 minut później byłem już gotowy. Okey teraz
śniadanie. Poszedłem w stronę kuchni. Przechodząc przez salon zauważyłem, że na
kanapie śpi Tom.
-Nie będę go budził.. – mruknąłem pod nosem.
Następnie zjadłem szybkie śniadanie. Wziąłem klucze i miałem
już wychodzić.
-Jak go zamknę to nie znajdzie drugich kluczy…- ale z drugiej
strony to przeze mnie nie spał prawie całej nocy… Wziąłem kartkę i zostawiłem
mu krótki liścik.
„Cześć.
Skoro już wstałeś to ja jestem pewnie w hospicjum i gadam z
dyrektorem i Alice. Jedzenie masz w lodówce, a zapasowy klucz leży w tej szafce,
która stoi pod lustrem.
Conor.:)
PS: Aaa i posprzątaj po sobie!
PS2: Dziękuje za wszystko!.”
Teraz mogłem spokojnie wyjść z domu.
Po kilku minutach byłem już pod hospicjum. Gdy Alice
zobaczyła mój samochód od razu wybiegła na zewnątrz.
-Cześć.
-Hej.- pocałowałem ją spontanicznie w policzek. Dziewczyna
zarumieniła się.
-Pójdziemy do dyrektora hospicjum!
-Teraz? Po co? – zapytała Alice.
-Muszę mu o wszystkim opowiedzieć!- skierowałem się w stronę
budynku.
-Conor! O czym!?
-O tym co wymyśliłem!
-Conor!!! Ogarnij się! Ja nie czytam w myślach i nie wiem co
ty wymyśliłeś!
-Ach przepraszam… Zapomniałem, że miałem ci najpierw o
wszystkim opowiedzieć. – no i szybko opowiedziałem jej o tym, co mi chodziło po
głowie.
-Wow Conor, w końcu jakiś dobry pomysł!
-Też jestem z siebie dumny!
-A masz to jakoś bardziej zaplanowane? Potwierdzone?
-Tak, wszystko zaplanowane i potwierdzone, wszystko i
wszyscy. Mam nawet kosztorys, który nie jest za duży. Staraliśmy się wszystko
załatwić za darmo. Mamy też ceny biletów itd. Mamy wszystko oprócz zgody
dyrektora.
-No to idziemy! Wiedziałam, że coś wymyślisz.- dziewczyna
przytuliła się do mnie, co bardzo mi się spodobało.
-Dzień dobry.- powiedzieliśmy niemal w tym samym czasie.
-Witaj Alice i Conorze. Co was do mnie sprowadza?
-Mam pomysł!- wypaliłem, bez namysłu.
-Conor troszkę namieszał i nie ma za bardzo pieniędzy na
nasze hospicjum…- Alice powiedziała to najłagodniej jak tylko umiała.
-Jak to!?
-Spokojnie panie dyrektorze. Conor ma pomysł, jak szybko
uzbierać całą kwotę. Conor, możesz opowiedzieć?
Opowiedziałem mu o wszystkim, nawet z najmniejszymi szczegółami,
pokazałem wszystkie nasze kosztorysy, przewidzenia i założenia. Powiedziałem
kto nam w tym wszystkim pomoże.
-A co z dziećmi? Czy to będzie dobre dla nich? Takie
zamieszanie.- zapytał dyrektor z troską.
-Dzieci będą razem ze mną śpiewać i tańczyć! Będą mogły
zobaczyć od kulis jak organizuje się takie imprezy, będą mogły się nauczyć
wielu nowych rzeczy i poznać innych piosenkarzy.
-Dobrze, a kto nauczy je śpiewać i tańczyć?
-Będą mieli najlepszych nauczycieli! Sama Rita Ora i
chłopaki z The Vamps! Ja też w miarę możliwości będę pomagać w prowadzeniu tego
typu zajęć.
-Tak, ja też pomogę im we wszystkim. To będzie niezapomniana
przygoda dla dzieciaków!- Alice mówiła to z takim przekonaniem, że nie dziwne,
że dyrektor nie zadał już kolejnych pytań.
-Dziękujemy. Do widzenia.
-Alice jesteś wielka!
-Nie Conor, to ty to wymyśliłeś i to ty rozmawiałeś z
dyrektorem.
-Gdyby nie ty nie dałbym rady go namówić.
-Dobra, nie podlizuj się!- dziewczyna roześmiała się i znów
wyglądała tak bardzo uroczo. Nie mogłem się powstrzymać, zbliżyłem się do niej
i po prostu ją pocałowałem. Zachowałem się jak totalny idiota… Już chciałem się
od niej odsunąć, gdy zaskoczona dziewczyna nagle odwzajemniła pocałunek.
-Przepraszam…- powiedziałem, gdy tylko nasze usta się
rozłączyły.
-Eee dobra, nie gadajmy może o tym. Nic się nie stało..
-To ja zadzwonię do Jack’a i Antha, żeby zaczęli już to
wszystko organizować.
-Okey.
***
W końcu nadszedł ten
wielki dzień. Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Ale czy podołamy zadaniu?
Czy uda nam się uzbierać taką ilość kasy? W głowie rodziły się miliony
podobnych pytań, jednak gdzieś w tym ciemnym tunelu widniała mała iskierka
nadziei, myślę, że była nią właśnie Alice.
-Conor!- odwróciłam się.- Już jestem!- Alice podeszła do
mnie i pocałowała mnie. Po ostatnim pocałunku dużo się zmieniło, zarówno ja,
jak i ona przekonaliśmy się, co tak naprawdę do siebie czujemy! To było coś
więcej niż przyjaźń, to było coś niezwykłego!
-Myślisz, że to nam się uda?
-A czy może być inaczej? Nie przejmuj się… Tylko spójrz na
te dzieciaki, patrz jak się świetnie bawią na scenie! Zaraz przyjdą ludzie… Ba!
Tłumy ludzi! Licytacje i wszystko inne jest również gotowe!
-Co ja bym bez ciebie zrobił?
-Zginąłbyś…
-Jak ja przeżyłem tyle lat bez ciebie?
-Hmm to dobre pytanie.- pocałowałem ją, chwyciłem za rękę i
poszliśmy witać pierwszych gości.

Dzień mijał bardzo szybko, nawet za szybko. Wiedziałem, że
kiedyś przygotuję jeszcze taką imprezę charytatywną, jednak będzie ona nieco
bardziej zorganizowana, a nie tak jak ta, pomysł narodził się tydzień przed
jego wykonaniem. Jednak to było coś! Taka wielka impreza, taki szczytny cel, a
tak mało kasy i czasu na jego zrealizowanie.
Była już 20.00. Nasza impreza dobiegła końca. Szkoda, że tak
szybko się to skończyło, a z drugiej strony myśl o tym, że czeka nas
odpoczynek, była wspaniała. Nie marzyłem o niczym innym, jak długa kąpiel i
wieczór spędzony przed telewizorem z Alice. Jednak trzeba było to jeszcze
ogarnąć i policzyć pieniądze.
-No pięknie było! Przez te 10 godzin przez ten plac
przewinęło się tyle ludzi! To była impreza stulecia! Nigdy tego nie zapomnę!-
to było jedno, z wielu miłych zdań skierowanych w moją stronę. Czułem się tak
bardzo dumny, z tego, że to wszystko się udało, a z drugiej strony nie miałem
już na nic sił.
- Conor!- usłyszałem za sobą głos Eda.
-Heeej młody! Co tam? Jak się czujesz?
-Genialnie! To wszystko było genialne! Obiecaj mi, że zrobimy tak za rok! I jeszcze za rok! Róbmy tak co rok! Będę ci pomagał! Obiecuję!
-Dobra, dobra. Będziemy tak robić co rok. Obiecuję.
-Genialnie! To wszystko było genialne! Obiecaj mi, że zrobimy tak za rok! I jeszcze za rok! Róbmy tak co rok! Będę ci pomagał! Obiecuję!
-Dobra, dobra. Będziemy tak robić co rok. Obiecuję.
-Jesteś moim najlepszym przyjacielem!- chłopczyk przytulił
się do mnie.- Idę spać. Cześć
-Cześć. Do zobaczenia.
-A będziesz mnie jeszcze odwiedzać?
-Jasne! Co to za pytanie?
-Dziękuje… Paaa
-Paa
***
Tak jak obiecałem odwiedzałem Eda najczęściej jak to było
tylko możliwe. Nagle jego stan się pogorszył, potrzebował bardzo drogiej
operacji. Nie myślałem długo, sprzedałem swoje porsche i dałem mu na tą
operację. Miejmy nadzieję, że chłopak z tego wyjdzie… Jest taki dzielny, mądry
i kochany.
A co do Alice, jesteśmy teraz jedną z najszczęśliwszych par
na świecie.
No i oczywiście już przygotowujemy się razem z Edem do następnej imprezy charytatywnej!
A teraz takie pytanko do was :) O czym chcecie teraz imagina? Właściwie mam dwa pomysły.
1. Conor zakłada sobie konto na portalu randkowym.<ten mam już prawie cały zaplanowany>
2. Conor w Disneylandzie < to nowy pomysł, przydałaby się mała pomoc z waszej strony co do tego o czym może on być :)>
Mogą też być wasze pomysły na inne imaginy. :D Czekam więc na wasze POMYSŁY i na wybór, który imagin chcecie jako pierwszy :)
To do napisania :D Paaa :*
To do napisania :D Paaa :*
1 !! :D
OdpowiedzUsuń