poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Część 2/3

Przed wynikami z castingu podszedł do ciebie Conor.
-Hej. Jeszcze raz powodzenia.- nie byłaś jeszcze przygotowana na tą rozmowę, ale postanowiłaś spróbować. Zamyśliłaś się i nie odpowiedziałaś chłopakowi. Gdy się ocknęłaś on już odchodził.
-Conor, czekaj!- chłopak zawrócił się i wrócił do ciebie.- Słuchaj, musimy pogadać.
-Tak?
-Dobra, powiem to prosto z mostu. Wczoraj zobaczyłam w tobie człowieka!
-Wow… A przedtem kogo we mnie widziałaś?
-Eh.. Wiedziałam, że nie warto próbować.
-Nie no, sorry.- roześmiał się.- No, a więc?
-Może byśmy przestali się kłócić tak cały czas i żyli w zgodzie? Bo na przyjaźń to i tak nie ma szans…- pokręciłaś głową na samą myśl, jak mogło by to wyglądać, gdybyście zostali kumplami.
-No, może racja. Też chciałem to zaproponować, już dawno.  Wcześniej odkryłem u ciebie coś z człowieka…- roześmiał się. -Czyli zgoda?- wyciągnął rękę.
-Zgoda.- podałaś mu ją również. Później przegadaliście razem całą przerwę. Conor nie jest wcale taki zły! No i zaczęłaś dostrzegać w nim chyba to, co widzą w nim inne dziewczyny, był naprawdę przystojny… Rozmowę przerwał wam dzwonek.
-Ciekawe kto wygra…- powiedziałaś i razem poszliście, by wysłuchać wyników.
-Dzień dobry.- powiedział nauczyciel, który prowadził wszystkie castingi, głosowania i dzisiejszy apel, na którym zgromadziła się prawie cała szkoła.- Na pewno wszyscy czekacie na wyniki, ale najbardziej Conor i (T.I) , zapraszam was tu do mnie.- podeszliście do nauczyciela i ustaliście obok siebie.- Wygrał… Wygrała…- gdy zaglądał w listę, Conor złapał cię za rękę.- Główną rolę dostaje Conor Maynard! Gratulacje i brawa dla zwycięzcy. Ale ty (T.I.) się nie przejmuj, Conor miał małą przewagę punktów. I tak byłaś świetna.- próbowałaś się nie rozpłakać. Taki musical to wielka szansa. Będzie telewizja, mnóstwo
dziennikarzy…
Gdy tylko skończył się apel pobiegłaś w miejsce, w którym nikogo nie było. Usiadłaś pod ścianą i łzy same spływały ci po policzku.  Po chwili zobaczyłaś, że ktoś się zbliża, więc próbowałaś się szybko jakoś ogarnąć.
-Spokojnie, to tylko ja.- był to Conor. Usiadł obok ciebie i tak siedzieliście wcale się do siebie nie odzywając.
-Czemu tu przyszedłeś? Chcesz zobaczyć jak twój wróg poniósł klęskę i przez to cierpi? Tak, wygrałeś…
-Nie… Wcale nie jesteś moim wrogiem, nigdy cię jako niego nie spostrzegałem…
-Ta… możesz stąd iść?
-Przykro mi, że nie wygrałaś, ale to nie moja wina…
-Mi też jest przykro. To jak, ty stąd pójdziesz czy ja?- chłopak odszedł, a ty mogłaś powrócić do pogrążania się w smutku…
Nie poszłaś na kolejne lekcje, zwolniłaś się, bo powiedziałaś, że źle się czułaś. Nie mogłaś też wrócić do domu, bo mama domyśliłaby się, że symulujesz, więc poszłaś sobie do parku. Usiadłaś na jednej z ławek i wróciłaś do domu o tej samej porze co zwykle.
W ciągu kolejnych dni w szkole unikałaś Conora, w sumie sama nie widziałaś czemu. Niby nic ci nie zrobił, oprócz tego, że ma wielki talent, ale jakoś nie chciałaś się z nim spotkać. Może to się wydawać bardzo dziwne, ale polubiłaś go, chociaż wcale tego nie chciałaś.
Kilka dni później wasz nauczyciel wezwał cię do swojego gabinetu.
-Dzień dobry. – powiedziałaś niepewnie wchodząc do środka.- Coś się stało?
-Nie, znaczy ty nic nie zrobiłaś, ale coś się stało.
-Uff…- zawsze jak cie wzywano to dlatego, że coś zrobiłaś, ewentualnie w sprawach musicalu… No właśnie, musical…- Co się stało z musicalem!?
-Niby nic.
-To niech pan powie o co chodzi!!
-Nie dajesz mi dojść do słowa.- zauważył nauczyciel.
-Przepraszam.
-A więc, Conor zrezygnował. Nie ukrywam, bardzo mnie to zdenerwowało. Jak już wszystko przygotowaliśmy, żeby było pod niego, to on sobie rezygnuje…
-Jak to zrezygnował!?
-Nie powiedział nam dlaczego… Ale powinnaś się cieszyć. Masz główną rolę, no i z tego co widać nie przepadaliście nigdy za sobą…
-eh… Dziękuje i przepraszam, muszę iść.- poszłaś szukać Conora.
-Co ty chory jesteś? Rezygnujesz z takiej szansy!? Pogięło cię!?
-Skoro masz się do mnie przez to nie odzywać, to wolę z tego zrezygnować.
-Co!? Żartujesz sobie!? Masz iść tam, przeprosić i wziąć to główną rolę!
-Nie… Ty na nią bardziej zasługujesz.- odpowiedział, obrócił się i zaczął się oddalać od ciebie.
-Conor! Czekaj no!- jednak on nawet się nie spojrzał na ciebie. Na pewno trudno było z tego zrezygnować, ale on to zrobił dla ciebie i w sumie przez ciebie. –Czekaj!- zaczęłaś za nim biec. W końcu dogoniłaś go.
-Czemu z tego zrezygnowałeś? Dla mnie?
-Co mam ci powiedzieć? Bo cię lubię? Bo mi się podobasz? Bo jesteś dla mnie ważna? Bo mi na tobie zależy? – zatkało cię, zanim odzyskałaś głos chłopak zniknął z zasięgu twoich oczu.
„Bo cię lubię? Bo mi się podobasz? Bo jesteś dla mnie ważna? Bo mi na tobie zależy?” Czy to na pewno ten sam Conor, którego znałaś?- zaczęłaś się nad tym poważnie zastanawiać… A co jeśli ktoś go podmienił?- niee to niemożliwe… A może chce, żebyś się w nim zakochała i cię zostawi?- też nie, nie rezygnowałby w tedy z roli, to byłaby za duża strata. Wszystko było lepsze od myśli, że Conor mógłby się w tobie zakochać… Choć ostatnio go polubiłaś, nie chciałaś się w nim zakochiwać.
Postanowiłaś długo nie czekać i pobiegłaś do gabinetu nauczyciela.
-To znowu ja.- powiedziałaś zadyszana.- Ja nie mogę przyjąć tej roli. Niech pan coś zrobi z tym Conorem! On jest głupi! Bardzo… Nawet pan nie wie jak…
-Ja wiem, że za sobą nie przepadacie, ale…
-Nie… On zrezygnował z tej roli dla mnie!
-To ja nie rozumiem już nic. Nie lubicie się, ale ci na nim zależy?- chyba nauczyciel miał racje co do jednego, zależało ci na nim i to nawet nie zdawałaś sobie sprawy jak bardzo…
-Eh… Po prostu niech pan coś z nim zrobi. Ja nie przyjmuję tej roli.- powiedziałaś wychodząc z gabinetu.
-(T.I.)!- ale ty już nie odpowiedziałaś.
Chciałaś pójść do Conora, by z nim pogadać, jednak nie miałaś odwagi po tym, co ci wyznał.


4 komentarze: