niedziela, 11 sierpnia 2013

Imagin cz.1/3

Heej :D
Ten imagin będzie duuuuuużo normalniejszy niż ten ostatni Miśki :) hahaha :)

*Conor nie jest tu sławny*

Jesteś uczennicą jednej z szkół artystycznych. Niedługo wasza szkoła ma przedstawić jakiś musical. Wszyscy dawali swoje pomysły. Po zlepieniu wszystkiego w logiczną całość wyszła z tego naprawdę fajna historia. Jednak nie mogliście dojść do porozumienia w jeden sprawie. Główny bohater ma być chłopakiem czy dziewczyną? Odbyło się wiele castingów, aż w końcu zostały 2 osoby. Ty, jako przedstawiciel płci żeńskiej i Conor, przedstawiciel płci męskiej.
Okey, może najpierw kilka zdań o tobie. Ogólnie jesteś osobą lubianą w szkole, jednak masz kilku wrogów ze względu na swój uparty charakter. Zawsze miałaś swoje zdanie. Lubiłaś pyskować i nie wszystkim się to podobało. Miałaś za to ogromny talent, potrafiłaś pięknie śpiewać. W szkole nie miałaś sobie równych przynajmniej pod tym względem. Teraz twoim głównym celem było dostać główną rolę w musicalu. Jedyną przeszkodą by to osiągnąć był on, a mianowicie Conor.
Wracając do Conora, jest to chłopak z twojej szkoły. Ma on naprawdę ogromny talent, to musisz mu
przyznać. Poza tym nie przepadałaś za gościem. Zawsze o wszystko musiałaś z nim konkurować i walczyć. Zawsze było to samo. Był on podobno jednym z najładniejszych chłopaków z całej szkoły, ale nie dla ciebie. Przez to zawsze miałaś trudniej, bo niektóre <czyt. większość> dziewczyn chcąc mu zaimponować, zamiast być za tobą, głosowały na niego.  Jednak miałaś kilku dobrych kupli, którzy nie głosowali na niego. Więc głosy mniej więcej były wyrównane. Często dochodziło pomiędzy wami do sprzeczek, co nie podobało się nauczycielom, bo grając wspólne role lub śpiewając w duecie nie mogliście się za nic w świecie dogadać.
Tak było i tym razem. Szłaś sobie spokojnie korytarzem, gdy spotkałaś jego. Szedł obok ciebie i chamsko cię popchnął, niby niechcący.
-Patrz jak łazisz!- krzyknęłaś za nim. Chłopak zawrócił się i podszedł do ciebie.
-Sorry to było niechcący.
-Tsa.. uważaj bo ci uwierzę. Teraz chcesz zrobić z siebie aniołka, żeby ludzie byli za tobą. I tak nie dostaniesz tej głównej roli, jasne?
-Nie. Wygra najlepszy.- powiedział chłopak i odszedł. Może nie potrzebnie zaczynałaś kłótnie, ale nie mogłaś się powstrzymać.
Pewnego wieczoru wracałaś z imprezy u znajomych. Gdy wracałaś spotkałaś bandę jakiś kolesi, którzy zaczęli się do ciebie czepiać.
-Hej laska gdzie idziesz?
-Co robi taka ładna dziewczyna tu o tak późnej porze?- i inne teksty tego typu.
Postanowiłaś ich zignorować, wiedziałaś, że z takimi nie warto się kłócić. Jednak oni nie dawali za wygraną.
-Możecie się odczepić? – jednak oni dalej robili swoje.
Mimo, że prawie niczego się nie bałaś, tym razem byłaś wystraszona. Gdy nagle zobaczyłaś jakiegoś chłopaka idącego w waszą stronę, poczułaś, że jesteś bezpieczniejsza i że on cię uratuje. Jednak nadzieja ta szybko zgasła, gdy zobaczyłaś jego twarz w świetle lampy. To był Conor, on prędzej pomógłby im, niż miał by cię ratować.
-Zostawcie ją!- czyżbyś się przesłuchała? Nie on na serio za tobą obstał.
-Bo co?
-Bo zadzwonię na policje.- tego nie trzeba było im dwa razy powtarzać. Po chwili zostawili cię i szybko odeszli od was.
Nie wiedziałaś co zrobić, byłaś bardzo wdzięczna chłopakowi, jednak twoja duma i nienawiść do niego nie pozwalały ci wymówić zwykłego słowa  „dziękuje”.
-Masz szczęście, że akurat tędy szedłem, nie wiadomo co takim chodziło po głowie…
-Dałabym sobie rade sama!- chłopak roześmiał się.
-Co byś im powiedziała? Zostawcie mnie, bo was pobiję?
-Pff.. Bardzo śmieszne… No… Ale się uśmiałam. Sama mogłabym ich postraszyć policją…
-Taaa… Jasne..
-Dobra, dzięki ci, ty mój bohaterze, a teraz mnie zostaw.
-Czekaj, odwiozę cię do domu. Mam tu niedaleko samochód.
-Nie dzięki.- odpowiedziałaś i poszłaś w kierunku domu.
-Czeeekaaaj!!!- nie odpowiedziałaś. Zerknęłaś w stronę chłopaka. Poszedł na parking po swój samochód. Wsiadł do niego i po chwili był obok ciebie.
-Wsiadaj.- prosił cię jadąc powoli obok ciebie.
-Nie.
-Proooszę.
-Nie.
-No nie bądź taka.
-I co? Jutro w szkole, przed głosowaniem powiesz, że uratowałeś mi życie i odwiozłeś mnie do domu i dzięki temu wygrasz? Jak tak to się grubo mylisz.
-Nie, po prostu wejdź i odwiozę cię do domu. Co jeżeli tamci dorwą cię?
-Dobra… - jęknęłaś, nie trzeba było cię dłużej namawiać. Szczerze mówiąc bałaś  się tych typów.
Przez całą drogę milczeliście, aż nagle w radiu puścili twoją ulubioną piosenkę. Zaczęłaś śpiewać, a Conor do ciebie dołączył. Najpierw śpiewał ci same chórki, jednak po chwili śpiewaliście już w duecie. Pod koniec piosenki roześmialiście się. Nagle zdałaś sobie sprawę, że ty i twój wróg numer  1 lubicie tą samą piosenkę i znów nastała cisza.
Gdy dojechaliście pod twój dom otwierając drzwi, postanowiłaś podziękować za wszystko.
-Dzięki, za wszystko. I Przepraszam, że się tak zachowywałam, przecież mogłeś mi nie pomagać…
-Nie no, spoko, nic się nie stało. To do zobaczenia jutro w szkole. A i powodzenia, jutro wyniki mają przecież ogłosić.
-Dzięki i nawzajem, cześć.- zamknęłaś drzwi w jego samochodzie i weszłaś do swojego domu.
Leżąc na łóżku i próbując usnąć rozmyślałaś o Conorze. Po raz pierwszy ujrzałaś w nim kogoś godnego zaufania, nie wroga… Ale czy po takiej czasie ciągłej konkurencji i kłótni uda ci, wam, coś zmienić? Czemu by nie spróbować? Postanowiłaś. Jutro pójdziesz z nim porozmawiać. I zasnęłaś.


2 komentarze: