sobota, 10 sierpnia 2013

Część druga .

Hej mordeeeczkii :*
Na początku baaardzo przepraszam was za tą przerwę, ale dużo się dzieje, za duuuużo :D
Tutaj teraz będzie druga część do Część pierwsza ., którą dodałam jakiś czas temu. :>
Przepraszam was za to haha, PRZYSIĘGAM, że to się więcej nie powtórzy, ale muszę to wstawić :D

Część druga.
Poszliście szybko do domu. Po drodze wyobrażałaś sobie co się będzie działo. Kiedy stanęliście pod drzwiami, zauważyłaś, że nie masz kluczy. Conor także ich nie miał.
- I co my teraz zrobimy? - zapytałaś.
- Kurde, może pójdziemy do piwnicy?
- Ale mi chodzi o mieszkanie i klucze!
- Aaa... To nie jest teraz najważniejsze.
- W sumie.. Ale potem i tak będziemy musieli się jakoś dostać do domu.
Chłopak przyznał Ci rację i poszliście z powrotem do restauracji sprawdzić, czy przypadkiem tam nie wypadły wam klucze. Niestety. Szliście z powrotem znów przez ten sam park. Rozglądaliście się na wszystkie strony, ale nie znaleźliście... Zaszliście już tak daleko, zupełnie zbaczając z drogi. Doszliście nad rzekę.
- Dobra, tu też jest chyba dobre miejsce, żeby to zrobić. - zaczął chłopak.
Usiadłaś na ziemi. Trochę się denerwowałaś, bo miał to być Twój pierwszy raz, więc przymknęłaś oczy. Nagle poczułaś jak coś Cię uwiera w pupę.
- Ooo matko, Conor...
- Co?
Otworzyłaś oczy i spojrzałaś w górę, a Conor stał przed Tobą. Szybko zerwałaś się z miejsca i pociągnęłaś to, co Cię uwierało.
- Marchewka?! Co tu robi marchewka?!
Szybko z obrzydzeniem wyrzuciłaś ją do rzeki. Dopiero zauważyłaś, że znajdujecie się na czyiś grządkach. Conor pochylił się do ziemi, aby coś podnieść i momentalnie się wyprostował.
- Co Ty tam masz?
- Ogórek mi wypadł... Widzisz nie tylko klucze można zgubić.. - chłopak mówiąc to pokazał Ci dużego zielonego ogórka i schował do kieszeni. Nie mieliście zamiaru dalej pozostawać w tym miejscu. Przeszliście dalej i usiedliście w krzakach, gdzie nikt was nie widział.
- No dobra, teraz albo nigdy. - powiedziałaś do chłopaka.
Chłopak przybliżył się do Ciebie, a wasze czoła się stykały. Nagle Conor złapał się za głowę i wrzasnął:
- Auuuaaa!
- Co się stało?
- Jeszcze się pytasz? Zapomniałaś co mi zrobiłaś?
- O co Ci chodzi?
- O ten kamień co nie chodzi, wieeesz.
- Ojejku, noo. Nadal będziesz to rozpamiętywać?
- Tak. Za to, że mi przywaliłaś kamieniem seksu nie będzie!
- No daj spokój... Nie uważasz, że przesadzasz?
Chłopak zgodził się z Tobą. Powoli zdejmowałaś mu koszulę, a on Tobie sukienkę i zaczęliście się całować. Usiadłaś mu na kolanach, wtedy on przestał Cię całować.
- Co znowu, Conor?
- Bo wiesz... Ja cały czas..
- No co?
- Ja cały czas... gubię swojego ogórka.
- No i co z tego?
- A jak chcesz to zrobić bez ogórka?
Na Twojej twarzy umalował się poker-face.
- Dobrze, że przynajmniej Ty bułek nie gubisz. Nie wiesz jak to jest..
Zrobiło Ci się przykro, ponieważ nie potrafiłaś go zrozumieć. Twoje bułki zawsze były na miejscu.
- Przepraszam, nie powinnam tak na Ciebie naciskać..
Chłopak uśmiechnął się do Ciebie. Zrozumiał, że to nie Twoja wina, że ciągle coś gubi. Pocałował Cię w czoło i wstał. Nagle zauważyłaś jak z jego kieszeni wypadły klucze. Szybko je podniosłaś tak, żeby tego nie widział. Prędko pobiegłaś do domu bez niego, zabrałaś swoje rzeczy i wyszłaś. Na stole zostawiłaś tylko kartkę z napisem:

"Wybacz, ale życie bez ogórków nie ma sensu".
Nie umiałaś mu powiedzieć tego prosto w oczy. Wyjechałaś za miasto z nadzieją, że więcej go już nie zobaczysz.


Ale beznadzieja hahah wybaczcie więcej nic takiego nie napiszę, szczególnie w pobliżu JAKICHKOLWIEK chłopaków xd
Wiem, że nie tego oczekiwaliście... No, ale cóż... Mam nadzieję, że nie wyszło to tak fatalnie jak mi się wydaje. Jeśli bardzo chcecie, mogę napisać inną, prawdziwą DRUGĄ CZĘŚĆ. Taką bardziej jaka powinna być, chociaż to mój słaby punkt. Zresztą widać, bo wyszło takie coś.. :>
No, ale muszę tutaj wyróżnić tych, którzy pomogli w tworzeniu tej części imagina.

Wielkie podziękowania dla:
* ogórków z warzywniaka;
* marchewek ze straganu;
* skały z sypialni Conora;
* skoku pożyczkowego (soku porzeczkowego);

Oraz tym, którzy mnie zainspirowali, czyli:
* Natalii i Martyny :D
* moich głupich kolegów, którzy ryją mi banie każdego dnia coraz bardziej <3
* Louisa Tomlinsona (za marchewki);
* Conora Maynarda za piosenkę "Stand Up For Love";

A przede wszystkim dziękuję wam, wszystkim czytelnikom. Dziękuję za wszystkie komentarze czyli tak naprawdę motywację do dalszego pisania. Czuję się pełniona, ahh :')
Czekamy na hejty <3
Miłych wakacji :*
~Misiek ; )

6 komentarzy:

  1. hahahahhahahahhahahahahahahahhahaha nie mogę... hahahahahhahahah :D ogórki i marchewki... :D haha Martynie to pokaż :D hahahahahhaahah

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tymi podziękowaniami mogłaś sobie darować :D wolałabym aby twórca natchnienia z ogórkami pozostał anonimowy hahha :P zwłaszcza iż nie pasuję do bloga o takim temacie hahha :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie obraź się, ale trochę go nie zrozumiałam :D/N

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. OBRAŻAM SIE! TO N-I-E-W-Y-B-A-C-Z-A-L-N-E! :D
      Nie no, spoko, sama go nie rozumiem, hahah xd
      Czy tylko mnie dzisiaj tak strasznie odwala?:D
      Obiecuję, że następny będzie normalny i zrozumiały :D

      Usuń
  5. Hmm... Tak :D to był pozytywnie najdziwniejszy imagin, który czytałam xD
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    .
    A teraz przyznaj się, co brałaś :D

    OdpowiedzUsuń