Hej :) Napisałam nowy imagin i mam nadzieję, że się wam spodoba :)
Włączcie sobie to piosenkę:
KLIK
Zaczynały się ferie. Miały to być ferie takie jak każde
inne, spędzone w domu. Moim planem na ich spędzenie miał być tylko laptop,
przyjaciele, spanie i leniwienie się, ale moja siostra, Emilka jak zwykle
musiała wszystko zepsuć... Postanowiła że na całe ferie pojedziemy do Anglii,
do cioci. Lubiłam Anglię i lubiłam odwiedzać tam ciocię ale tym razem nie
miałam jakoś ochoty. Mamie spodobał się pomysł z wyjazdem, może też chciała od
nas i od naszych wspólnych kłótni odpocząć. Spakowałyśmy się i pojechałyśmy.
Gdy już tam dojechaliśmy ciocia przywitała nas serdecznie,
ale zauważyła chyba moje lekkie niezadowolenie więc powiedziała:
-Bierzcie samochód i pozwiedzajcie miasto! Co będziecie się
nudzić!
Moja siostra mało nie pękła z radości gdy usłyszała te
słowa. Ciocia miała mi już podać kluczyki gdy Emilka zabrała je, można
powiedzieć, że wyrwała kluczyki z ręki cioci i podziękowała. Pobiegła do
samochodu, a ja za nią.
-Co ty kombinujesz?- zapytałam. Emilka nie przepadała za
ciocią, ani za przyjazdami tutaj wiec co się tak nagle zmieniło?
-To będą ferie mojego życia, a ty mi ich nie zepsujesz!
Zamierzam tu poznać swojego męża. Podoba ci się Emilia Maynard???- zapytała.
Ach no tak, mogłam się domyślić. Ona przyjechała tu, bo dziś
miał być koncert jej idola i ,,przyszłego męża"... A był nim piosenkarz Conor
Maynard. Ma on ładny głos i ładne piosenki jednak nie przepadam za nim, ale to
może dlatego, że moja siostra cały czas o nim opowiada i mówi jaki to n
idealny, a przecież nikt nie jest idealny, chyba że takim pokazują go w
telewizji lub w internecie...
Dojechałyśmy do jakiegoś klubu. Emilka wyjaśniła, że tam ma
grać jej Conor, a że ja go nie lubię mogę zostać w samochodzie i popilnować go.
Mówiąc ,,mogę" chodziło o ,,muszę". Więc tak zrobiłam. Założyłam
słuchawki na uszy, puściłam swoją ulubioną piosenkę i czekałam.
Minęła godzina i nie zamierzałam dłużej czekać na moją
kochaną siostrzyczkę. Wyszłam z samochodu i poszłam jej poszukać. Przez główne
wejście nie dało się rady wejść, bo jego fanki stały tam. Postanowiłam poszukać
tylniego wyjścia, bo przecież takie musi gdzieś być. Nie musiałam długo szukać.
Były z boku budynku. Gdy miałam już je otworzyć, ktoś mnie wyprzedził i
dostałam metalowymi drzwiami w głowę, aż się przewróciłam. Z środka wyszło
dwóch chłopaków, którzy pomogli mi wstać. Jeden to był Conor, a drugi to chyba
jego brat. Znałam ich tylko z opowiadań mojej siostry i trochę z internetu.
-Przepraszam.- powiedział Conor.- Ty pewnie przyszłaś na mój
koncert, a ja walnąłem cię drzwiami.-roześmiał się.- To może zawiozę cię do
szpitala i zobaczymy czy nic ci nie jest?
-Nie, nie przyszłam na twój koncert, bo szczerze mówiąc nie
przepadam za tobą i nie, sama pojadę do szpitala.
Chłopak nie popuścił i pojechaliśmy do szpitala. Jack'owi
dałam klucze od auta, by przekazał je mojej siostrze.
Po drodze Conor gadał o występie i o fankach. Myślał, że
jestem jego wielką fanką i podoba mi się jego gadanie o sobie, więc przerwałam
tą nudną wypowiedź.
-Mógłbyś nie gadać cały czas o sobie? Zrozum, nie jestem
jedną z tych twoich wielkich fanek...
-W takim razie co robiłaś przy tych drzwiach? Proste, że
chciałaś wejść na mój występ.- powiedział pewny siebie.
-Nie, no co ty! Poszłam tam po siostrę, bo ona za tobą
szaleję, a mi znudziło się siedzenie w samochodzie i czekanie na nią.
Conor'owi zrobiło się głupio i nie gadał już nic o sobie, za
to wypytywał się teraz o mnie. Odpowiedziałam mu na wszystkie pytania na mój
temat. Dziwne, że chciał wogle tego słuchać.
-A masz chłopaka?- zapytał. Dobra to pytanie wydało mi się
już bardzo dziwne.
-Nie, a co?- zapytałam tym razem ja.
-Nie nic, tak się pytam.
Z tego co wiedziałam od Emilki Conor również nie miał
dziewczyny... Dojechaliśmy do szpitala.
Tam Conor zaprowadził mnie do swojego znajomego lekarza. Ten zbadał mnie i
stwierdził, że nic mi nie jest oprócz jednego, wielkiego guza na czole. Po
wyjściu z gabinetu poprosiłam go, aby odwiózł mnie do domu. Znów wsiadłam do
jego samochodu. Jadąc w stronę mojego domu zadzwonił Jack.
-Co się dzieje? Przecież wiesz, że muszę (T.I.) odwieść do
domu.
-To pilne.-powiedział chłopak.- Nie dasz rady dojechać pod
hotel, bo stoi tam wielki tłum fanek. Albo się przez niego jakoś
przedostaniesz, albo szukaj innego hotelu.
-Dobra, coś się wykombinuje. -powiedział Conor i rozłączył
się.
-Czemu nie pojedziesz do swojego domu?- zapytałam.
-Miałem nie mówić nic o sobie!- zażartował.- Mój dom jest w
innej części Londynu i nie chce mi się po nocy tam jechać. Wolę przenocować w
hotelu, ale pod hotelem są fanki...- Dojechaliśmy pod dom cioci.- Nie chce mi
się jechać do innego hotelu, bo ten był blisko, a inny to pół godziny stąd plus
korki... Może mógłbym przenocować u ciebie?
-Mówiłam ci, że jestem u cioci. Po drugie jest ze mną
siostra a ona jest gorsza niż tłum twoich fanek.-spojrzałam na dom. Wszędzie
było ciemno, co oznaczało, że wszyscy śpią.
-A może wjechałbym do garażu i przenocował w samochodzie?
-Jeżeli chcesz to jasne, ale rano ma cię już tu nie być.
Otworzyłam mu garaż i
dałam koc. Conor'owi spodobał się stary, rybacki kapeluch mojego wujka, więc
dałam mu również go i poszłam spać do swojego pokoju.
Rano ciocia obudziła mnie na śniadanie. Wcale się nie
wyspałam. Zeszłam na dół i usiadłam do stołu. Popatrzyłam na jedzenie.
Zdecydowałam się wziąć naleśnika. Był smaczny, ale moja siostra chciała go
zjeść z dżemem. Ciocia poprosiła ją
więc, żeby poszła do garażu po jeden słoiczek. Emilka wyszła, a ja
przypomniałam sobie o Conorze. Wybiegłam w piżamie za nią.
-Czekaj!- krzyknęłam. Emilka zatrzymała się i wyrwałam jej
pilot od drzwi do garażu. Ale ona nie chciała popuścić i wyrywałyśmy sobie
nawzajem pilot z rąk, aż przyszedł wujek, zabrał nam go i otworzył drzwi.
-Nieeeee!- zaczęłam krzyczeć. Wujek popatrzył się na mnie
jak na jakoś głupią. Zajrzałam do garażu. Conor'a już tam na szczęście nie
było, za to wyszłam na głupka.
Dzisiaj siostra postanowiła wybrać się na lodowisko. Emilka pobiegła wypożyczyć łyżwy, a ja miałam
już też iść to zrobić, gdy ujrzałam znajomy mi kapelusz. Chłopak w nim to
musiał być Conor. Podeszłam i usiadłam koło niego.
-Jak się spało?- zapytałam.
-O to znowu ty!- uśmiechnął się.
-Nie ma co, miłe powitanie... Widzę, że tak bardzo ci się
nudzi, że postanowiłeś siedzieć na takim zimnie i patrzyć na ludzi na
łyżwach...-zażartowałam z chłopaka.
-To nie tak... Skończyła mi się kasa, reszta została u mnie
w hotelu, skończyło mi się paliwo w samochodzie, a Jack nie odbiera!
Czekaj...-spojrzał na mnie.- Ty przyjechałaś tu samochodem!
-O nie... Znów mam ci pomóc za to, że walnąłeś mnie w głowę?
-Tak, proszę... Zanim Jack odbierze miną wieki... To jak
podwieziesz mnie pod mój hotel?
-Dobra... Niech ci będzie, ale to ostatni raz ci pomagam.
Poszliśmy do samochodu cioci i pojechaliśmy do hotelu. Conor
wziął pieniądze i postanowił odwdzięczyć się mi za wszytko. Pojechaliśmy po
jego samochód, zatankowaliśmy i pojechaliśmy do jakiegoś baru. Zamówiliśmy po
zapiekance i coli. Było fajnie, a ja coraz bardziej go lubiłam. Później Conor
postanowił oprowadzić mnie po mieście. Chodząc tak robiliśmy sobie zdjęcia , śmialiśmy
się i wygłupialiśmy, aż jakaś dziewczyna zrobiła nam zdjęcie gdy chodziliśmy
razem i to przytuleni do siebie. Conor odwiózł mnie na lodowisko i zostawił
mnie tam. Ale przed odjechaniem musiałam obiecać mu, że nikomu nie powiem o
naszym spotkaniu i nie pokaże naszych zdjęć. Ten chłopak był naprawdę dziwny.
Wróciłam z Emilką do domu. Włączyłam MTV i tam zaczęli gadać
o Conorze i o jego nowej dziewczynie. Nie przełączyłam po raz pierwszy z
programu na którym mówili o Conorze.
Było tam nasze wspólne zdjęcie.
-Nie przełączaj! Proszę! Ja już idę!- krzyczała Emilka, ale
musiałam to zrobić, bo inaczej nie dotrzymam słowa danego chłopakowi.
Kolejne dni ferii mijały, a ja nie spotkałam się więcej z
Conor'em. Uważałam, że jest on dziwny. Najpierw mnie z sobie rozkochał, a teraz
nie mogę nikomu o nim mówić. Tęskniłam za nim i mimo woli cały czas o nim
myślałam. Nie przeszkadzało mi nawet, gdy Emilka cały czas o nim gadała.
Włączcie sobie
teraz 2 piosenkę
KLIK
*** Opowiada Conor***
Oglądałem moje wspólne zdjęcia z (T.I.), gdy Jack wszedł do
pokoju.
-Dalej nie możesz o niej zapomnieć? -zapytał.- Przecież ona
nawet za tobą nie przepada.-popatrzyłem się na niego.-No co? Sama tak ci
powiedziała. A z reszto ona jest dziwna. Nie lubiła cię, bo jej siostra cię
lubiła?
-Nie była dziwna, tylko wyjątkowa...-westchnąłem.
-Jesteś taki dziwny jak i ona! Tu niby ją kochasz, a tu
każesz jej o tobie zapomnieć...
-Musiałem! Przecież wiesz, że obiecałem menadżerowi, że na razie
nie będę się spotykał z żadną dziewczyną!
-To było jej w sobie nie rozkochiwać!- powiedział i miał już
wychodzić gdy krzyknąłem:
-To twoja wina! Gdybyś odebrał w tedy telefon, nie musiałbym
znów prosić ją o przysługę i nie musiałbym się jej odwdzięczać. A z tego co
wiem, to pod hotelem nie było wcale tłumu fanek. Wszystko przez twoje głupie
żarty, a teraz ja i ona musimy się przez ciebie męczyć!- wykrzyczałem mu
wszystko, Jack spuścił tylko głowę i nic nie mówiąc wyszedł z mojego pokoju. W
tym samym momencie wszedł tu mój menadżer.
-A temu co znowu?
-Nie ważne...- stwierdziłem. Miałem nadzieję, że mój
menadżer nie widział moich zdjęć z (T.I.).
-Co ma znaczyć te zdjęcie!?-tego się obawiałem. Dziewczyna,
która zrobiła nam tamo zdjęcie postanowiła nie zostawić go dla siebie, tylko
pokazać je światu.
-To? To jest zdjęcie...-stwierdziłem.
-haha, bardzo śmieszne! Ale jakie zdjęcie!?-zapytał
ponownie.
-Ładne?- uśmiechnąłem się, ale menadżerowi chyba nie
spodobał się mój żart.- To (T.I.) Ale ona nikomu o nas nie powie, wyprze się
wszystkiego i niedługo nawet wyjedzie z
Anglii!
-Ale dziennikarze moją nowy, bardzo ciekawy temat do plotek
i masz dziś z nimi wywiad. Masz mówić, że jej nie znasz, że to jakaś przeróbka.
Zrozumiano?
-Ale ja ją kocham, nie mogę tak o niej mówić!
-Trudno, było najpierw myśleć, a później się zakochiwać!
-Dobra, już dobra. Bez nerwów. Powiem co
chcesz...-powiedziałem to bardzo niechętnie.
Przyszedł czas na wywiad. Dziennikarka pokazała nasze
zdjęcie, moje i (T.I.) Popatrzyłem na nie i zrozumiałem, że będę musiał ją skrzywdzić,
mimo tego, że tak ją kocham.
-Kto to jest?- zapytała reporterka.
-Nie wiem. Nie znam jej. Widzę ją pierwszy raz na
oczy...-kłamałem dalej. Czułem że nie powinienem, ale musiałem. Wiedziałem, że
każdym słowem zadaję kolejne ciosy ukochanej...
***
<tym samym czasie u ciebie> opowiadasz ty***
Ferie skończyły się i wróciłam już do domu. Mimo tego
dziennikarze znaleźli mnie i tu. Spędzają całe dnie przed moim domem, ale ja
nie chciałam do nich wyjść, nie wiedziałam co im powiedzieć. Włączyłam MTV, a
tam leciał wywiad z Conor'em o mnie. Oglądając to płakałam i nie zauważyłam
nawet kiedy moja siostra przyszła i oglądała razem ze mną.
-Co teraz to płaczesz? A jak wymyślałaś to całą historyjkę o
nim to nie myślałaś o tym jak to się skończy?- roześmiała się.
Ona tak jak i inni z mojej szkoły i nie tylko myślała, że ja
to wszystko zmyśliłam. Często chciałam pokazać jej zdjęcia z Conor'em, ale
obiecałam mu że nikomu ich nie pokaże... Jak posłuchałam co on o mnie mówił
wyszłam do dziennikarzy i zgodziłam się na wywiad.
-Czy to prawda, że ty to wszystko zmyślałaś, tak jak mówił
to Conor, czy to on kłamie?
-Tak, to jak to zmyśliłam... Przecież taka sławna gwiazda jak on nie mógł
by się spotykać z kimś takim jak ja!- krzyczałam do kamery, a po policzkach spływały
mi łzy.
-A to prawda, że ty wysłałaś te zdjęcie z Conorem?- zapytała
ponownie.
Jasne, ze nie ja to zrobiłam, ale postanowiłam zrzucić na
siebie całą winę. Myślałam, że dzięki temu pogadają trochę o mnie i dadzą sobie
spokój. Wiedziałam też, że Conor zna prawdę, że to nie jest moje zdjęcie...
-Tak. Ja. Ale to nie jest prawdziwe zdjęcie. Zrobiłam mu je,
a później dokleiłam tam swoje. Wiecie, teraz komputerem można zrobić wszystko
oraz napisać wszystko o kimś w internecie. A wy się na to nabieracie i robicie
z tego wielką aferę!
Później odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań ledwo
powstrzymując łzy.
Teraz nie lubiłam chodzić do szkoły. Wszyscy wytykali mnie
tam palcami, śmieli się ze mnie, nawet przyjaciele się ode mnie odwrócili... Zbliżał się wielki bal. Już od dawna
planowałam z Emilką i z kumpelami co na nią założymy, jak sie umalujemy, ale
teraz nie miało to sensu. Nie miałam zamiaru na nigdzie iść...
Emilka prawie wcale sie do mnie nie odzywała, aż do dzisiaj.
-Może chcesz pożyczyć moją suknie na bal? To co ci się tak
bardzo podobała?
-Nie dzięki. Nie idę na żaden bal!
-Oj no proszę. Przepraszam, że się do ciebie nie odzywałam i
śmiałam się z ciebie... Ale na ten bal musisz iść. Rozmawiałam twoimi koleżankami. Przyjdą i pomogą ci się
umalować i w ogóle...
-Takie koleżanki to nie koleżanki... Byłam w tym wszystkim
sama, a teraz to chcą przyjść!- to mnie wkurzyło.
-Ale przyjdź na ten bal... Proszę...- Emilka zastanowiła się
przez chwilę, po czy kontynuowała.- Masz rację, nie idź. Pokaż im jaka jesteś
słaba...
No i trafiła w mój czuły punkt. Nie lubiłam się poddawać,
ani pokazywać komuś, że jestem słaba. Bal jest dziś, za godzinę więc musiałam
się pośpieszyć. Ubrałam się, umalowałam i pojechałam z Emilką na bal.
Zaczęła się pierwsza piosenka, wszyscy tańczyli oprócz mnie.
Ja stałam z boku i podpierałam ścianę. Drugą piosenkę tańczyłam z siostrą do
momentu gdy światło zgasło, na scenie puszczono dym i zostały wniesione na nią jakieś instrumenty.
Zaczęli grać na nich melodię do ,,drowning" jednej z piosenek Conor'a. Z dymu wyszedł jakiś chłopak z mikrofonem. Gdy
zaświecono znów światło chłopak zaczął śpiewać. Był to Conor. Wszystkie
dziewczyny piszczały. W połowie piosenki zszedł ze sceny i kierował się w moją
stronę. Przyszedł, złapał mnie za rękę i przestał śpiewać.
-Przepraszam.-Powiedział do mikrofonu.- Przepraszam. Kocham
cię. Wybaczysz mi? Proszę?
-Nie wiem... Przez ciebie moje życie zamieniło sie w piekło...-
jęknęłam i rozpłakałam się. Conor przyjechał tu by powiedzieć prze całej mojej
szkole że mnie kocha.
-Wybacz mi, bez ciebie nie potrafię żyć... W tedy... Tamte 2
dni spędzone razem były najpiękniejszymi dniami mojego życia, a potem
zachowałem się jak dupek... dla sławy...
-Już nic nie mów... Wybaczam ci.- Pocałował mnie, a wszyscy
zaczęli klaskać. My wyszliśmy z sali, a imprezę rozkręcał Anth i Jack'iem.
- Nie pytasz się gdzie idziemy?- zapytał zdziwiony chłopak.
Zazwyczaj pytałam go o wszystko.
-Nie obchodzi mnie to.
Z tobą mogę iść wszędzie...
I jak? Podobało się?
by Natalia :)