czwartek, 24 stycznia 2013

Imagin

Hej :) Napisałam nowy imagin i mam nadzieję, że się wam spodoba :)

Włączcie sobie to piosenkę: KLIK


Zaczynały się ferie. Miały to być ferie takie jak każde inne, spędzone w domu. Moim planem na ich spędzenie miał być tylko laptop, przyjaciele, spanie i leniwienie się, ale moja siostra, Emilka jak zwykle musiała wszystko zepsuć... Postanowiła że na całe ferie pojedziemy do Anglii, do cioci. Lubiłam Anglię i lubiłam odwiedzać tam ciocię ale tym razem nie miałam jakoś ochoty. Mamie spodobał się pomysł z wyjazdem, może też chciała od nas i od naszych wspólnych kłótni odpocząć. Spakowałyśmy się i pojechałyśmy.
Gdy już tam dojechaliśmy ciocia przywitała nas serdecznie, ale zauważyła chyba moje lekkie niezadowolenie więc powiedziała:
-Bierzcie samochód i pozwiedzajcie miasto! Co będziecie się nudzić!
Moja siostra mało nie pękła z radości gdy usłyszała te słowa. Ciocia miała mi już podać kluczyki gdy Emilka zabrała je, można powiedzieć, że wyrwała kluczyki z ręki cioci i podziękowała. Pobiegła do samochodu, a ja za nią.
-Co ty kombinujesz?- zapytałam. Emilka nie przepadała za ciocią, ani za przyjazdami tutaj wiec co się tak nagle zmieniło?
-To będą ferie mojego życia, a ty mi ich nie zepsujesz! Zamierzam tu poznać swojego męża. Podoba ci się Emilia Maynard???- zapytała.
Ach no tak, mogłam się domyślić. Ona przyjechała tu, bo dziś miał być koncert jej idola i ,,przyszłego męża"... A był nim piosenkarz Conor Maynard. Ma on ładny głos i ładne piosenki jednak nie przepadam za nim, ale to może dlatego, że moja siostra cały czas o nim opowiada i mówi jaki to n idealny, a przecież nikt nie jest idealny, chyba że takim pokazują go w telewizji lub w internecie...
Dojechałyśmy do jakiegoś klubu. Emilka wyjaśniła, że tam ma grać jej Conor, a że ja go nie lubię mogę zostać w samochodzie i popilnować go. Mówiąc ,,mogę" chodziło o ,,muszę". Więc tak zrobiłam. Założyłam słuchawki na uszy, puściłam swoją ulubioną piosenkę i czekałam.
Minęła godzina i nie zamierzałam dłużej czekać na moją kochaną siostrzyczkę. Wyszłam z samochodu i poszłam jej poszukać. Przez główne wejście nie dało się rady wejść, bo jego fanki stały tam. Postanowiłam poszukać tylniego wyjścia, bo przecież takie musi gdzieś być. Nie musiałam długo szukać. Były z boku budynku. Gdy miałam już je otworzyć, ktoś mnie wyprzedził i dostałam metalowymi drzwiami w głowę, aż się przewróciłam. Z środka wyszło dwóch chłopaków, którzy pomogli mi wstać. Jeden to był Conor, a drugi to chyba jego brat. Znałam ich tylko z opowiadań mojej siostry i trochę z internetu.
-Przepraszam.- powiedział Conor.- Ty pewnie przyszłaś na mój koncert, a ja walnąłem cię drzwiami.-roześmiał się.- To może zawiozę cię do szpitala i zobaczymy czy nic ci nie jest?
-Nie, nie przyszłam na twój koncert, bo szczerze mówiąc nie przepadam za tobą i nie, sama pojadę do szpitala.
Chłopak nie popuścił i pojechaliśmy do szpitala. Jack'owi dałam klucze od auta, by przekazał je mojej siostrze.
Po drodze Conor gadał o występie i o fankach. Myślał, że jestem jego wielką fanką i podoba mi się jego gadanie o sobie, więc przerwałam tą nudną wypowiedź.
-Mógłbyś nie gadać cały czas o sobie? Zrozum, nie jestem jedną z tych twoich wielkich fanek...
-W takim razie co robiłaś przy tych drzwiach? Proste, że chciałaś wejść na mój występ.- powiedział pewny siebie.
-Nie, no co ty! Poszłam tam po siostrę, bo ona za tobą szaleję, a mi znudziło się siedzenie w samochodzie i czekanie na nią.
Conor'owi zrobiło się głupio i nie gadał już nic o sobie, za to wypytywał się teraz o mnie. Odpowiedziałam mu na wszystkie pytania na mój temat. Dziwne, że chciał wogle tego słuchać.
-A masz chłopaka?- zapytał. Dobra to pytanie wydało mi się już bardzo dziwne.
-Nie, a co?- zapytałam tym razem ja.
-Nie nic, tak się pytam.
Z tego co wiedziałam od Emilki Conor również nie miał dziewczyny...  Dojechaliśmy do szpitala. Tam Conor zaprowadził mnie do swojego znajomego lekarza. Ten zbadał mnie i stwierdził, że nic mi nie jest oprócz jednego, wielkiego guza na czole. Po wyjściu z gabinetu poprosiłam go, aby odwiózł mnie do domu. Znów wsiadłam do jego samochodu. Jadąc w stronę mojego domu zadzwonił Jack.
-Co się dzieje? Przecież wiesz, że muszę (T.I.) odwieść do domu.
-To pilne.-powiedział chłopak.- Nie dasz rady dojechać pod hotel, bo stoi tam wielki tłum fanek. Albo się przez niego jakoś przedostaniesz, albo szukaj innego hotelu.
-Dobra, coś się wykombinuje. -powiedział Conor i rozłączył się.
-Czemu nie pojedziesz do swojego domu?- zapytałam.
-Miałem nie mówić nic o sobie!- zażartował.- Mój dom jest w innej części Londynu i nie chce mi się po nocy tam jechać. Wolę przenocować w hotelu, ale pod hotelem są fanki...- Dojechaliśmy pod dom cioci.- Nie chce mi się jechać do innego hotelu, bo ten był blisko, a inny to pół godziny stąd plus korki... Może mógłbym przenocować u ciebie?
-Mówiłam ci, że jestem u cioci. Po drugie jest ze mną siostra a ona jest gorsza niż tłum twoich fanek.-spojrzałam na dom. Wszędzie było ciemno, co oznaczało, że wszyscy śpią.
-A może wjechałbym do garażu i przenocował w samochodzie?
-Jeżeli chcesz to jasne, ale rano ma cię już tu nie być.
 Otworzyłam mu garaż i dałam koc. Conor'owi spodobał się stary, rybacki kapeluch mojego wujka, więc dałam mu również go i poszłam spać do swojego pokoju.
Rano ciocia obudziła mnie na śniadanie. Wcale się nie wyspałam. Zeszłam na dół i usiadłam do stołu. Popatrzyłam na jedzenie. Zdecydowałam się wziąć naleśnika. Był smaczny, ale moja siostra chciała go zjeść z dżemem.  Ciocia poprosiła ją więc, żeby poszła do garażu po jeden słoiczek. Emilka wyszła, a ja przypomniałam sobie o Conorze. Wybiegłam w piżamie za nią.
-Czekaj!- krzyknęłam. Emilka zatrzymała się i wyrwałam jej pilot od drzwi do garażu. Ale ona nie chciała popuścić i wyrywałyśmy sobie nawzajem pilot z rąk, aż przyszedł wujek, zabrał nam go i otworzył drzwi.
-Nieeeee!- zaczęłam krzyczeć. Wujek popatrzył się na mnie jak na jakoś głupią. Zajrzałam do garażu. Conor'a już tam na szczęście nie było, za to wyszłam na głupka.
Dzisiaj siostra postanowiła wybrać się na lodowisko.  Emilka pobiegła wypożyczyć łyżwy, a ja miałam już też iść to zrobić, gdy ujrzałam znajomy mi kapelusz. Chłopak w nim to musiał być Conor. Podeszłam i usiadłam koło niego.
-Jak się spało?- zapytałam.
-O to znowu ty!- uśmiechnął się.
-Nie ma co, miłe powitanie... Widzę, że tak bardzo ci się nudzi, że postanowiłeś siedzieć na takim zimnie i patrzyć na ludzi na łyżwach...-zażartowałam z chłopaka.
-To nie tak... Skończyła mi się kasa, reszta została u mnie w hotelu, skończyło mi się paliwo w samochodzie, a Jack nie odbiera! Czekaj...-spojrzał na mnie.- Ty przyjechałaś tu samochodem!
-O nie... Znów mam ci pomóc za to, że walnąłeś mnie w głowę?
-Tak, proszę... Zanim Jack odbierze miną wieki... To jak podwieziesz mnie pod mój hotel?
-Dobra... Niech ci będzie, ale to ostatni raz ci pomagam.
Poszliśmy do samochodu cioci i pojechaliśmy do hotelu. Conor wziął pieniądze i postanowił odwdzięczyć się mi za wszytko. Pojechaliśmy po jego samochód, zatankowaliśmy i pojechaliśmy do jakiegoś baru. Zamówiliśmy po zapiekance i coli. Było fajnie, a ja coraz bardziej go lubiłam. Później Conor postanowił oprowadzić mnie po mieście. Chodząc tak robiliśmy sobie zdjęcia , śmialiśmy się i wygłupialiśmy, aż jakaś dziewczyna zrobiła nam zdjęcie gdy chodziliśmy razem i to przytuleni do siebie. Conor odwiózł mnie na lodowisko i zostawił mnie tam. Ale przed odjechaniem musiałam obiecać mu, że nikomu nie powiem o naszym spotkaniu i nie pokaże naszych zdjęć. Ten chłopak był naprawdę dziwny.
Wróciłam z Emilką do domu. Włączyłam MTV i tam zaczęli gadać o Conorze i o jego nowej dziewczynie. Nie przełączyłam po raz pierwszy z programu na  którym mówili o Conorze. Było tam nasze wspólne zdjęcie.
-Nie przełączaj! Proszę! Ja już idę!- krzyczała Emilka, ale musiałam to zrobić, bo inaczej nie dotrzymam słowa danego chłopakowi.
Kolejne dni ferii mijały, a ja nie spotkałam się więcej z Conor'em. Uważałam, że jest on dziwny. Najpierw mnie z sobie rozkochał, a teraz nie mogę nikomu o nim mówić. Tęskniłam za nim i mimo woli cały czas o nim myślałam. Nie przeszkadzało mi nawet, gdy Emilka cały czas o nim gadała.
   
Włączcie sobie teraz 2  piosenkę KLIK
                
                                       *** Opowiada Conor***
Oglądałem moje wspólne zdjęcia z (T.I.), gdy Jack wszedł do pokoju.
-Dalej nie możesz o niej zapomnieć? -zapytał.- Przecież ona nawet za tobą nie przepada.-popatrzyłem się na niego.-No co? Sama tak ci powiedziała. A z reszto ona jest dziwna. Nie lubiła cię, bo jej siostra cię lubiła?
-Nie była dziwna, tylko wyjątkowa...-westchnąłem.
-Jesteś taki dziwny jak i ona! Tu niby ją kochasz, a tu każesz jej o tobie zapomnieć...
-Musiałem! Przecież wiesz, że obiecałem menadżerowi, że na razie nie będę się spotykał z żadną dziewczyną!
-To było jej w sobie nie rozkochiwać!- powiedział i miał już wychodzić gdy krzyknąłem:
-To twoja wina! Gdybyś odebrał w tedy telefon, nie musiałbym znów prosić ją o przysługę i nie musiałbym się jej odwdzięczać. A z tego co wiem, to pod hotelem nie było wcale tłumu fanek. Wszystko przez twoje głupie żarty, a teraz ja i ona musimy się przez ciebie męczyć!- wykrzyczałem mu wszystko, Jack spuścił tylko głowę i nic nie mówiąc wyszedł z mojego pokoju. W tym samym momencie wszedł tu mój menadżer.
-A temu co znowu?
-Nie ważne...- stwierdziłem. Miałem nadzieję, że mój menadżer nie widział moich zdjęć z (T.I.).
-Co ma znaczyć te zdjęcie!?-tego się obawiałem. Dziewczyna, która zrobiła nam tamo zdjęcie postanowiła nie zostawić go dla siebie, tylko pokazać je światu.
-To? To jest zdjęcie...-stwierdziłem.
-haha, bardzo śmieszne! Ale jakie zdjęcie!?-zapytał ponownie.
-Ładne?- uśmiechnąłem się, ale menadżerowi chyba nie spodobał się mój żart.- To (T.I.) Ale ona nikomu o nas nie powie, wyprze się wszystkiego i  niedługo nawet wyjedzie z Anglii!
-Ale dziennikarze moją nowy, bardzo ciekawy temat do plotek i masz dziś z nimi wywiad. Masz mówić, że jej nie znasz, że to jakaś przeróbka. Zrozumiano?
-Ale ja ją kocham, nie mogę tak o niej mówić!
-Trudno, było najpierw myśleć, a później się zakochiwać!
-Dobra, już dobra. Bez nerwów. Powiem co chcesz...-powiedziałem to bardzo niechętnie.
Przyszedł czas na wywiad. Dziennikarka pokazała nasze zdjęcie, moje i (T.I.) Popatrzyłem na nie i zrozumiałem, że będę musiał ją skrzywdzić, mimo tego, że tak ją kocham.
-Kto to jest?- zapytała reporterka.
-Nie wiem. Nie znam jej. Widzę ją pierwszy raz na oczy...-kłamałem dalej. Czułem że nie powinienem, ale musiałem. Wiedziałem, że każdym słowem zadaję kolejne ciosy ukochanej...
                              ***  <tym samym czasie u ciebie> opowiadasz ty***
Ferie skończyły się i wróciłam już do domu. Mimo tego dziennikarze znaleźli mnie i tu. Spędzają całe dnie przed moim domem, ale ja nie chciałam do nich wyjść, nie wiedziałam co im powiedzieć. Włączyłam MTV, a tam leciał wywiad z Conor'em o mnie. Oglądając to płakałam i nie zauważyłam nawet kiedy moja siostra przyszła i oglądała razem ze mną.
-Co teraz to płaczesz? A jak wymyślałaś to całą historyjkę o nim to nie myślałaś o tym jak to się skończy?- roześmiała się.
Ona tak jak i inni z mojej szkoły i nie tylko myślała, że ja to wszystko zmyśliłam. Często chciałam pokazać jej zdjęcia z Conor'em, ale obiecałam mu że nikomu ich nie pokaże... Jak posłuchałam co on o mnie mówił wyszłam do dziennikarzy i zgodziłam się na wywiad.
-Czy to prawda, że ty to wszystko zmyślałaś, tak jak mówił to Conor, czy to on kłamie?
-Tak, to jak to zmyśliłam...  Przecież taka sławna gwiazda jak on nie mógł by się spotykać z kimś takim jak ja!- krzyczałam do kamery, a po policzkach spływały mi łzy.
-A to prawda, że ty wysłałaś te zdjęcie z Conorem?- zapytała ponownie.
Jasne, ze nie ja to zrobiłam, ale postanowiłam zrzucić na siebie całą winę. Myślałam, że dzięki temu pogadają trochę o mnie i dadzą sobie spokój. Wiedziałam też, że Conor zna prawdę, że to nie jest moje zdjęcie...
-Tak. Ja. Ale to nie jest prawdziwe zdjęcie. Zrobiłam mu je, a później dokleiłam tam swoje. Wiecie, teraz komputerem można zrobić wszystko oraz napisać wszystko o kimś w internecie. A wy się na to nabieracie i robicie z tego wielką aferę!
Później odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań ledwo powstrzymując łzy.
Teraz nie lubiłam chodzić do szkoły. Wszyscy wytykali mnie tam palcami, śmieli się ze mnie, nawet przyjaciele się ode mnie odwrócili...  Zbliżał się wielki bal. Już od dawna planowałam z Emilką i z kumpelami co na nią założymy, jak sie umalujemy, ale teraz nie miało to sensu. Nie miałam zamiaru na nigdzie iść...
Emilka prawie wcale sie do mnie nie odzywała, aż do dzisiaj.
-Może chcesz pożyczyć moją suknie na bal? To co ci się tak bardzo podobała?
-Nie dzięki. Nie idę na żaden bal!
-Oj no proszę. Przepraszam, że się do ciebie nie odzywałam i śmiałam się z ciebie... Ale na ten bal musisz iść. Rozmawiałam  twoimi koleżankami. Przyjdą i pomogą ci się umalować i w ogóle...
-Takie koleżanki to nie koleżanki... Byłam w tym wszystkim sama, a teraz to chcą przyjść!- to mnie wkurzyło.
-Ale przyjdź na ten bal... Proszę...- Emilka zastanowiła się przez chwilę, po czy kontynuowała.- Masz rację, nie idź. Pokaż im jaka jesteś słaba...
No i trafiła w mój czuły punkt. Nie lubiłam się poddawać, ani pokazywać komuś, że jestem słaba. Bal jest dziś, za godzinę więc musiałam się pośpieszyć. Ubrałam się, umalowałam i pojechałam z Emilką na bal.
Zaczęła się pierwsza piosenka, wszyscy tańczyli oprócz mnie. Ja stałam z boku i podpierałam ścianę. Drugą piosenkę tańczyłam z siostrą do momentu gdy światło zgasło, na scenie puszczono dym i  zostały wniesione na nią jakieś instrumenty. Zaczęli grać na nich melodię do ,,drowning" jednej z piosenek Conor'a.  Z dymu wyszedł jakiś chłopak z mikrofonem. Gdy zaświecono znów światło chłopak zaczął śpiewać. Był to Conor. Wszystkie dziewczyny piszczały. W połowie piosenki zszedł ze sceny i kierował się w moją stronę. Przyszedł, złapał mnie za rękę i przestał śpiewać.
-Przepraszam.-Powiedział do mikrofonu.- Przepraszam. Kocham cię. Wybaczysz mi? Proszę?
-Nie wiem... Przez ciebie moje życie zamieniło sie w piekło...- jęknęłam i rozpłakałam się. Conor przyjechał tu by powiedzieć prze całej mojej szkole że mnie kocha.
-Wybacz mi, bez ciebie nie potrafię żyć... W tedy... Tamte 2 dni spędzone razem były najpiękniejszymi dniami mojego życia, a potem zachowałem się jak dupek... dla sławy...
-Już nic nie mów... Wybaczam ci.- Pocałował mnie, a wszyscy zaczęli klaskać. My wyszliśmy z sali, a imprezę rozkręcał Anth i Jack'iem.
- Nie pytasz się gdzie idziemy?- zapytał zdziwiony chłopak. Zazwyczaj pytałam go o wszystko.
-Nie obchodzi mnie to.  Z tobą mogę iść wszędzie...
I jak? Podobało się?
                                                                  by Natalia :)

7 komentarzy:

  1. Genilane jak zawsze:) czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten imagin jest strasznie podobny do jakiegoś filmu, ale nie pamiętam tytułu ._.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tytuł tego filmu to "randka z gwiazda"

      Usuń
    2. ale mimo tego imagin jest nie zly czekam na wiecej

      Usuń
    3. wiem, wzorowałam się na nim, bo nie miałam pomysłu :D

      Usuń