Jestem znowu :) Czytaliście poprzednio notatkę??? Jeżeli nie to przeczytajcie, a będę wdzięczna :)
Jesteś na treningu na który poszłaś za namową
znajomej, która będzie cię trenować. Podczas ćwiczeń dostałaś sms'a.
Wyciągnęłaś komórkę, ale twoja trenerka zabrała ci go.
-Albo ćwiczysz, albo piszesz sms'y!
-Dobra, dobra...-odpowiedziałaś.
Po kilku wiadomościach twój telefon zaczął dzwonić. Trenerka wyciągnęła twój telefon, podała ci go i powiedziała:
-Twój ukochany dzwoni... Odbierz.
Spojrzałaś na ekran telefonu, tak to dzwonił on. Odebrałaś.
-(T.I.)! Wiem, że jesteś na tym treningu, ale wracaj do swojego domu i to już!
-Tak w ogóle to CZEŚĆ! po co mam wracać do domu? O co chodzi!?
-Zobaczysz...
Rozłączyłaś się.
-Ja muszę iść...-powiedziałaś bez wytłumaczenia, może dlatego, że sama nie wiedziałaś po co wracasz do domu.
Wybiegłaś z sami nie czekając na odpowiedź. Usłyszałaś tylko jak trenerka westchnęła:
-Zakochani...
Dobiegłaś do domu, bo po drodze zepsuł ci się samochód. Na dodatek zaczęło padać... Byłaś cała mokra, ale to nic. Stałaś i patrzyłaś czy nic się nie zmieniło, czy twój chłopak nie zrobił żadnej głupoty w koło twojego domu.
-Nie no, tu nic nie ma.-powiedziałaś zła sama na siebie.-On sobie tylko żartował, a ja głupia zerwałam się zajęć...
Chwyciłaś za klamkę drzwi wejściowych. Dopiero zauważyłaś kartkę naklejoną na nie. Pisze tam krótki list:
Sorry za ten telefon... Dobra, jeżeli przyszłaś i czytasz to kartkę to znaczy że jest około 18.00. Za dwie godziny przyjadę po ciebie. Masz się zrobić na bóstwo! Zabiorę cię w jedno miejsce, ale to niespodzianka.
No pięknie...Myślisz sobie. Ostatnie niespodzianki były nieudane...Conor zabrał cię na piękną łąkę pełną cudownie pachnących kwiatów...na które jesteś uczulona. Ten prezent skończył się szpitalem i zastrzykami. Druga niespodzianka-zapowiadało się pięknie. Romantyczna kolacja przy świecach, smaczne jedzenie...Wszystko ładnie, pięknie, ale w drodze powrotnej mieliście małą stłuczkę, a jechaliście twoim samochodem, więc koszty naprawy. Niby Conor chciał zapłacić za szkody, ale powiedziałaś, że to twoja wina,bo ty kierowałaś, a z reszto on wydał dużo pieniędzy na tę niespodziankę. Było jeszcze kilka nieudanych prezentów i niezapowiedzianych wypadów, ale nie chcesz nawet o nich myśleć.
-Dobra, może teraz nie będzie aż tak źle...-westchnęłaś i pomyślałaś o wszystkich wesołych i romantycznych chwilach spędzonych z chłopakiem...
Weszłaś na górę. Masz 2 godziny... wzięłaś szybki prysznic. Spojrzałaś na zegarek, który dostałaś własnie od niego, już 18.30. Szybki prysznic, wcale nie był taki szybki... Pobiegłaś do swojego pokoju. Otworzyłaś swoją szafę. Masz ją pełną ubrań, ale i tak nie masz co na siebie włożyć. Przeszukujesz ją całą. Znalazłaś piękną sukienkę, o której istnieniu w ogóle zapomniałaś. Do tego założyłaś kilka dodatków: brązowe buty, jeansową marynarkę z zagiętymi rękawami, jakiś łańcuszek i bransoletkę. Tak to było piękne połączenie. Wyglądałaś pięknie, a zarazem twój strój był wygodny. Chciałaś założyć szpilki, lecz po chwili namysłu zmieniłaś zdanie. W końcu nie wiedziałaś co wymyślił twój ukochany i gdzie ciebie zabiera. Znów spojrzałaś na zegarek. Była już 19.15. Zdecydowałaś się na lekki makijaż. Włosy rozpuściłaś, a grzywkę spięłaś w warkocza i zarzuciłaś go lekko na bok.Wyglądałaś tak. Wreszcie nadeszła oczekiwana chwila. Dzwonek zadzwonił. Wiedziałaś, że to on. Otworzyłaś drzwi i pocałowałaś chłopaka w policzek na powitanie. Nie widzieliście się długo, bo on był na trasie koncertowej. Właśnie jego bliskości ci przez ten czas brakowało.
Chwila ciszy. Conor po buziaku, nawet się nie ruszył. Dopiero po chwili się ocknął.
-Wow... Sorry, że przez chwilę nie kontaktowałem... Wyglądasz... wyglądasz pięknie, olśniewająco i...no i pięknie!
-Wiem...-odpowiedziałaś.
Wsiedliście do samochodu...
-Albo ćwiczysz, albo piszesz sms'y!
-Dobra, dobra...-odpowiedziałaś.
Po kilku wiadomościach twój telefon zaczął dzwonić. Trenerka wyciągnęła twój telefon, podała ci go i powiedziała:
-Twój ukochany dzwoni... Odbierz.
Spojrzałaś na ekran telefonu, tak to dzwonił on. Odebrałaś.
-(T.I.)! Wiem, że jesteś na tym treningu, ale wracaj do swojego domu i to już!
-Tak w ogóle to CZEŚĆ! po co mam wracać do domu? O co chodzi!?
-Zobaczysz...
Rozłączyłaś się.
-Ja muszę iść...-powiedziałaś bez wytłumaczenia, może dlatego, że sama nie wiedziałaś po co wracasz do domu.
Wybiegłaś z sami nie czekając na odpowiedź. Usłyszałaś tylko jak trenerka westchnęła:
-Zakochani...
Dobiegłaś do domu, bo po drodze zepsuł ci się samochód. Na dodatek zaczęło padać... Byłaś cała mokra, ale to nic. Stałaś i patrzyłaś czy nic się nie zmieniło, czy twój chłopak nie zrobił żadnej głupoty w koło twojego domu.
-Nie no, tu nic nie ma.-powiedziałaś zła sama na siebie.-On sobie tylko żartował, a ja głupia zerwałam się zajęć...
Chwyciłaś za klamkę drzwi wejściowych. Dopiero zauważyłaś kartkę naklejoną na nie. Pisze tam krótki list:
Sorry za ten telefon... Dobra, jeżeli przyszłaś i czytasz to kartkę to znaczy że jest około 18.00. Za dwie godziny przyjadę po ciebie. Masz się zrobić na bóstwo! Zabiorę cię w jedno miejsce, ale to niespodzianka.
No pięknie...Myślisz sobie. Ostatnie niespodzianki były nieudane...Conor zabrał cię na piękną łąkę pełną cudownie pachnących kwiatów...na które jesteś uczulona. Ten prezent skończył się szpitalem i zastrzykami. Druga niespodzianka-zapowiadało się pięknie. Romantyczna kolacja przy świecach, smaczne jedzenie...Wszystko ładnie, pięknie, ale w drodze powrotnej mieliście małą stłuczkę, a jechaliście twoim samochodem, więc koszty naprawy. Niby Conor chciał zapłacić za szkody, ale powiedziałaś, że to twoja wina,bo ty kierowałaś, a z reszto on wydał dużo pieniędzy na tę niespodziankę. Było jeszcze kilka nieudanych prezentów i niezapowiedzianych wypadów, ale nie chcesz nawet o nich myśleć.
-Dobra, może teraz nie będzie aż tak źle...-westchnęłaś i pomyślałaś o wszystkich wesołych i romantycznych chwilach spędzonych z chłopakiem...
Weszłaś na górę. Masz 2 godziny... wzięłaś szybki prysznic. Spojrzałaś na zegarek, który dostałaś własnie od niego, już 18.30. Szybki prysznic, wcale nie był taki szybki... Pobiegłaś do swojego pokoju. Otworzyłaś swoją szafę. Masz ją pełną ubrań, ale i tak nie masz co na siebie włożyć. Przeszukujesz ją całą. Znalazłaś piękną sukienkę, o której istnieniu w ogóle zapomniałaś. Do tego założyłaś kilka dodatków: brązowe buty, jeansową marynarkę z zagiętymi rękawami, jakiś łańcuszek i bransoletkę. Tak to było piękne połączenie. Wyglądałaś pięknie, a zarazem twój strój był wygodny. Chciałaś założyć szpilki, lecz po chwili namysłu zmieniłaś zdanie. W końcu nie wiedziałaś co wymyślił twój ukochany i gdzie ciebie zabiera. Znów spojrzałaś na zegarek. Była już 19.15. Zdecydowałaś się na lekki makijaż. Włosy rozpuściłaś, a grzywkę spięłaś w warkocza i zarzuciłaś go lekko na bok.Wyglądałaś tak. Wreszcie nadeszła oczekiwana chwila. Dzwonek zadzwonił. Wiedziałaś, że to on. Otworzyłaś drzwi i pocałowałaś chłopaka w policzek na powitanie. Nie widzieliście się długo, bo on był na trasie koncertowej. Właśnie jego bliskości ci przez ten czas brakowało.
Chwila ciszy. Conor po buziaku, nawet się nie ruszył. Dopiero po chwili się ocknął.
-Wow... Sorry, że przez chwilę nie kontaktowałem... Wyglądasz... wyglądasz pięknie, olśniewająco i...no i pięknie!
-Wiem...-odpowiedziałaś.
Wsiedliście do samochodu...
-Do kąt ty mnie wieziesz!?
-Zobaczysz, niespodzianka.
-Już się boję.
Chłopak zrobił duże oczy, po chwili powiedział:
-Aaa... Chodzi ci o to... o te kwiaty?
-Tak, zgadłeś! Brawo! Ale nie tylko o to... były jeszcze inne niespodzianki...
-Wiem, ale ta będzie wyjątkowa. Taka wyjątkowa, jak ten dzień!
-E... a jaki dzisiaj dzień?
-Jak mogłaś zapomnieć!? A tak na serio to też mi się przypomniało 3 godziny temu... Dziś mija pół roku, od kąt się poznaliśmy !!! To był dzień...
-Ta... To był dzień...-dopiero zrozumiałaś, że byłaś trochę za surowa dla chłopaka. Conor starał się, jak mógł, a ty nie to, że zapomniałaś o tym ważnym dla was dniu, to byłaś dla niego taka niemiła...
-Dobra...wysiadamy, ale najpierw zawiąże ci oczy.
-No niech ci będzie...
Szliście około 10 minut. On cię prowadził. Raz prawie się przewróciłaś, ale nie przejmowałaś się tym. Tym razem wiedziałaś, że możesz mu zaufać. Gdy doszliśmy chłopak odwiązał ci niezdarnie zawiązany supełek materiału, który zakrywał twoje oczy. Conor przyprowadził cię w miejsce w którym się poznaliście. Pokazał ci serce które wyryliście na drzewie na pierwszej randce. Te miejsce miało w sobie pewną magie, choć to zwykły park, nad małym strumykiem. Siedzieliście na obdrapanej ławce przytulając się i patrząc w gwiazdy. Było cudownie, do momentu, gdy chłopak powiedział:
-Mam dla cb kwiaty, ale chyba jesteś na nie uczulona...
-Że co!?!? Znów te przeklęte kwiaty!? Mówiłam, wszystko oprócz kwiatów...i jeżdżenia moim samochodem...
-Już się tak nie nakręcaj... Żartowałem.
-No ja myślę.
-(T.I.) idziemy teraz do kawiarni, gdzie była nasza ostatnia randka przed wyjazdem na trasę koncertową.
-Dobra, możemy iść, bo trochę zgłodniałam.
Gdy dojechaliście na miejsce, wszystko było tak jak ostatnio. Ten sam stolik zarezerwowany dla was. Conor bardzo się postarał. W nagrodę pocałowałaś go i wyszeptałaś ,,kocham cię"
Zamówiliście jedzenie. Po posiłku chłopak zabrał cię w jeszcze jedno i ostatnie miejsce. Gdy dojechaliście tam, nie było nic oprócz pewnego, dużego i naprawdę ładnego domu. Twój ukochany wyjął z kieszeni opakowanie od pierścionka.
-Ale nie trzeba było...
-Nawet niewiesz co tu mam i czy to dla cb.
-Przepraszam. To co tu masz? No i wiem, że to dla mnie.
Gdy otworzył pojemnik, mało nie zemdlałaś...Były tam klucze, stałaś na przeciwko domu. To mogło oznaczać jedno...
-Słuchaj...-zaczął chłopak.-Myślę, że znamy się już na tyle długo, że możemy razem zamieszkać... Ale jeżeli nie jesteś jeszcze na to gotowa to powiedz. Ja to zrozumiem... To chcesz?
Nic nie odpowiedziałaś tylko znów go pocałowałaś.
-Tak.-odpowiedziałaś dopiero teraz.- Jasne, że tak głuptasie. Czemu miałabym nie skorzystać? Będę cię teraz miała tylko dla siebie.
Teraz poczułaś się głupio, bo obawiałaś się, co może nie wypaść. Tym razem Conor bardzo pozytywnie cię zaskoczył. Przez jeden dzień czułaś się tak jak na pierwszej i tej ostatniej randce przed trasą. Na koniec tego wspaniałego wieczoru, twoją małą kawalerkę zamieniłaś na duży dom, który będziesz dzielić ze swoim ukochanym...
Niedługo po tym, Conor oświadczył się ci, a potem wzięliście ślub. I jak to pięknych bajkach bywa, żyliście długo i szczęśliwie.
Koniec :*
-Zobaczysz, niespodzianka.
-Już się boję.
Chłopak zrobił duże oczy, po chwili powiedział:
-Aaa... Chodzi ci o to... o te kwiaty?
-Tak, zgadłeś! Brawo! Ale nie tylko o to... były jeszcze inne niespodzianki...
-Wiem, ale ta będzie wyjątkowa. Taka wyjątkowa, jak ten dzień!
-E... a jaki dzisiaj dzień?
-Jak mogłaś zapomnieć!? A tak na serio to też mi się przypomniało 3 godziny temu... Dziś mija pół roku, od kąt się poznaliśmy !!! To był dzień...
-Ta... To był dzień...-dopiero zrozumiałaś, że byłaś trochę za surowa dla chłopaka. Conor starał się, jak mógł, a ty nie to, że zapomniałaś o tym ważnym dla was dniu, to byłaś dla niego taka niemiła...
-Dobra...wysiadamy, ale najpierw zawiąże ci oczy.
-No niech ci będzie...
Szliście około 10 minut. On cię prowadził. Raz prawie się przewróciłaś, ale nie przejmowałaś się tym. Tym razem wiedziałaś, że możesz mu zaufać. Gdy doszliśmy chłopak odwiązał ci niezdarnie zawiązany supełek materiału, który zakrywał twoje oczy. Conor przyprowadził cię w miejsce w którym się poznaliście. Pokazał ci serce które wyryliście na drzewie na pierwszej randce. Te miejsce miało w sobie pewną magie, choć to zwykły park, nad małym strumykiem. Siedzieliście na obdrapanej ławce przytulając się i patrząc w gwiazdy. Było cudownie, do momentu, gdy chłopak powiedział:
-Mam dla cb kwiaty, ale chyba jesteś na nie uczulona...
-Że co!?!? Znów te przeklęte kwiaty!? Mówiłam, wszystko oprócz kwiatów...i jeżdżenia moim samochodem...
-Już się tak nie nakręcaj... Żartowałem.
-No ja myślę.
-(T.I.) idziemy teraz do kawiarni, gdzie była nasza ostatnia randka przed wyjazdem na trasę koncertową.
-Dobra, możemy iść, bo trochę zgłodniałam.
Gdy dojechaliście na miejsce, wszystko było tak jak ostatnio. Ten sam stolik zarezerwowany dla was. Conor bardzo się postarał. W nagrodę pocałowałaś go i wyszeptałaś ,,kocham cię"
Zamówiliście jedzenie. Po posiłku chłopak zabrał cię w jeszcze jedno i ostatnie miejsce. Gdy dojechaliście tam, nie było nic oprócz pewnego, dużego i naprawdę ładnego domu. Twój ukochany wyjął z kieszeni opakowanie od pierścionka.
-Ale nie trzeba było...
-Nawet niewiesz co tu mam i czy to dla cb.
-Przepraszam. To co tu masz? No i wiem, że to dla mnie.
Gdy otworzył pojemnik, mało nie zemdlałaś...Były tam klucze, stałaś na przeciwko domu. To mogło oznaczać jedno...
-Słuchaj...-zaczął chłopak.-Myślę, że znamy się już na tyle długo, że możemy razem zamieszkać... Ale jeżeli nie jesteś jeszcze na to gotowa to powiedz. Ja to zrozumiem... To chcesz?
Nic nie odpowiedziałaś tylko znów go pocałowałaś.
-Tak.-odpowiedziałaś dopiero teraz.- Jasne, że tak głuptasie. Czemu miałabym nie skorzystać? Będę cię teraz miała tylko dla siebie.
Teraz poczułaś się głupio, bo obawiałaś się, co może nie wypaść. Tym razem Conor bardzo pozytywnie cię zaskoczył. Przez jeden dzień czułaś się tak jak na pierwszej i tej ostatniej randce przed trasą. Na koniec tego wspaniałego wieczoru, twoją małą kawalerkę zamieniłaś na duży dom, który będziesz dzielić ze swoim ukochanym...
Niedługo po tym, Conor oświadczył się ci, a potem wzięliście ślub. I jak to pięknych bajkach bywa, żyliście długo i szczęśliwie.
Koniec :*
Podobało się??? Możliwe, że było już coś podobnego, ale nie pamiętam... tyle tu już było tych imaginów...
Chcieliście tak imagina więc komentujcie ;)
No to miłego poniedziałku życzę :) Papa :* Natalia:)
To było takie romantyczne:)
OdpowiedzUsuńśliczny imagin:)
OdpowiedzUsuńśliczne ;)
OdpowiedzUsuńpodobało mi się strasznie... takie to romantyczne :)
- Kamila Maynard.
słodkie...
OdpowiedzUsuń