Dziś dodam imagin. Już od dawna nad nim myślałam. Wymyśliłam
go w wakacje, ale niedawno go dopiero napisałam, wymyślanie go zajęło mi dużo
czasu. Zamiast czytać lektury wieczorami myślałam nad nim, a później go
wrzuciłam na dno szuflady. W sumie to nadal lubię sobie wymyślać dalsze
przygody wieczorami. Miał go nigdy nikt
nie zobaczyć... Ale dziś postanowiłam go dodać.
Mam nadzieję, że się spodoba i że docenicie moją pracę :)
Pewnego dnia wybrałam sie na zakupy. Idąc sobie spokojnie poczułam szarpnięcie za
torebkę. Odwróciłam się. Jakiś obcy facet chciał zabrać mi torebkę. Nie dawałam
mu za wygrane. Udało mi się wyrwać torebkę z rąk złodzieja i postanowiłam
uciekać. Nagle poczułam uderzenie z tyłu. Przewróciłam się, a torebka wypadła z
moich rąk. Złodziej podniósł ją. Nikogo nie było na ulicy, więc nikt nie mógł
mi pomóc.
-I co dziewczynko, opłacało się bronić? Jakbyś się tak nie
szarpała to bym cię nie popchnął!- zaśmiał się.
Nie odpowiadałam nic. Leżałam na chodniku bojąc się
podnieść.
Nagle facet z torebką zaczął uciekać, a dwaj inni go gonili,
trzeci zaś podszedł do ciebie.
-Hej.-podał c i rękę.-pomóc ci?- zapytał.
-Tak, dziękuje.- pomógł mi wstać.
-Coś ci się stało?- zapytał opiekuńczo.
-Wszystko dobrze tylko boli mnie noga.-stwierdziłam nie
mogąc na niej nawet ustać.
Zza rogu bloku wyszli dwaj chłopcy, którzy pogonili za
złodziejem torebek. Jeden trzymał moją torebkę, a drugi próbującego uciec
złodzieja.
-Masz to chyba twoje.- oddał mi torebkę.
-Dziękuje, nie wiem co bym bez was zrobiła...
-Każdy by się tak zachował na naszym miejscu...- stwierdzili
moi wybawcy.- Wy zawieźcie go na policję, a ja zabiorę ją na pogotowie bo chyba
ma złamaną nogę.- powiedział ten, który pomógł mi wcześniej wstać.
-Ale nie trzeba.- zaprotestowałaś, ale on tylko spojrzał na
ciebie i pomógł ci iść do jego samochodu.
Dojechaliście do szpitala na izbę przyjęć. Czekaliście w
długiej kolejce, więc mieliście czas, by porozmawiać.
-Gdzie mieszkasz?- zapytał chłopak.- W Londynie?
-Nie, właściwie jestem tu tylko na krótkich wakacjach, za
tydzień wracam do Doncaster, bo tam mieszkam.
-Ile masz lat?
-16 odpowiedziałaś.
-A jak się nazywasz?- wypytywał dalej.
-Jestem (T.I.) a ty?
-Ja? Ja jestem Conor, Conor Maynard.
-Czekaj... Ty jesteś tym piosenkarzem? Tak? Przez to
wszystko cię nie poznałam, a ja przecież jestem twoją fanką.-uśmiechnęłam się
do niego.- A kim byli tamci?
-Fajnie wiedzieć, że uratowałem fankę... To był Jack i
Anth.- faktycznie ich twarze wydawały się być znajome.
W końcu przyszła twoja kolej. Weszłam do gabinetu
lekarskiego, a ze mną oczywiście Conor.
-Dzień dobry, usiądź tu sobie... A to kto? Twój chłopak?-
uśmiechnęła się pani doktor.- Niech chłopak też sobie przysiądzie.
Lekarka zaprowadziła mnie na prześwietlenie. Okazało się, że
przypuszczenia ,,mojego chłopaka" były prawdziwe, noga była złamana. Przez
miesiąc byłam skazana na gips.
-A nie mówiłem?- zapytał chłopak po wyjściu ze szpitala.- A
może zostaniesz u mnie. Do końca wakacji jeszcze miesiąc. Nie będziesz musiała
przyjeżdżać z Doncaster do Londynu do lekarza.
-Ale w Doncaster też jest lekarz, tam mogę do niego jeździć.
-Ja i tak uważam, że powinnaś zostać.-zaprotestował.- Czy to
ładnie tak odjeżdżać od swojego ,,chłopaka"?- zażartował.
-A właściwie dlaczego chcesz mi pomóc. Nie znasz mnie. W
pewnym sensie znalazłeś mnie na ulicy.- zastanawiałam sie na głos w
samochodzie.
-Po prostu chcę ci pomóc. Coś w tobie jest takiego, że nie
umiem ci odmówić... - widać było, że on sam za bardzo nie wiedział dlaczego to
robi.
-Dojechaliśmy.-stwierdził i pomógł mi wysiąść. Spojrzałam na
jego dom. Był piękny... Mały, śliczny domek z przecudownym ogródkiem. Zawsze
chciałam w takim mieszkać. Zbliżyliśmy sie do schodów. Nie umiałaś po nich iść
mając gips na nodze. Chłopak wziął cię na ręce i zaniósł do domu.
-Dziękuje- uśmiechnęłam się. Conor był taki miły, choć
znałam go od 2 godzin wydawało mi się, że znam go od bardzo dawna. Czułam, że
mogę mu zaufać i powiedzieć o wszystkim. Wydawało mi się, że chyba zostaniemy
przyjaciółmi.
-Choć pokaże ci twój pokój.- zaprowadził cię na górę i
otworzył jedne z drzwi. Weszłaś do środka. Pokój był śliczny. Ściany były
fioletowe, a na nich obrazki. Na podłodze leżał dywan biało czekoladowy. Pod
oknem stało łóżko. Na ścianie wisiał
mały telewizor. Przy przeciwnej ścianie stało biurko, a na biurku laptop. Przy
biurku stały komody i inne szafki. Na środku pokoju wisiał śliczny żyrandol z
motywem miasta i taka sama lampka nocna stojąca przy łóżku.
-Boże... Jak tu ładnie...- brakło mi słów, by to opisać.
-Od dziś to twój pokój.- uśmiechnął się.- Zazwyczaj jak
przyjeżdża tu moja siostra to tu śpi, ale ona rzadko tu przyjeżdża, więc pokój
jest twój.- później oprowadził mnie po reszcie domu. Było coraz później, więc zjedliśmy kolację i
poszliśmy spać. To był bardzo męczący i dziwny dzień. W nocy śnił mi się ten
złodziej, chciał się na mnie zemścić... Obudziłam się z krzykiem w objęciach
Conor'a, który głaskał mnie po włosach i mówił, że to tylko zły sen. Gdy
zobaczył, że otworzyłam oczy przestał mnie głaskać i przytulać, tylko
uśmiechnął się niewinnie i poszedł do swojego pokoju.
Minęło już trochę czasu, a dokładnie tydzień. Dziś powinnam
wracać do domu. Przypomniało mi się, że nie zadzwoniłam do mamy powiadomić ją o
przedłużonych wakacjach.
Zadzwoniłaś do niej i opowiedziałaś jej wszystko:
-No i teraz ja mieszkam u Conor'a i on zaproponował mi,
żebym została do końca wakacji...
-Nawet go nie znasz!- zaczęła protestować mama.
-Ale on uratował mi życie. A z reszto jest bardzo miły i
pomaga mi we wszystkim. Mam tu nawet swój własny pokój.- pochwaliłam się.
-Dobra niech ci będzie, ale to tylko dlatego, że cię wtedy
pomógł.-powiedziała mama.
-Dziękuje. Kocham cię.-powiedziałaś, pożegnaliście się i
rozłączyłaś się.
-I jak?- zapytał chłopak.
Spojrzałaś na niego smutno, a on również posmutniał.
-Mogę!- krzyknęłam i zwiesiłam mu się na szyję. Właściwie
nie wiem czemu to zrobiłam, tak jakoś odruchowo, ale mu to nie przeszkadzało,
bo również mnie objął.
Teraz zostało wam jeszcze 2 wspólnie tygodnie i powrót do
normalnego życia, do szkoły, a przynajmniej tak mi się wtedy zdawało....
Conor gdzieś wyszedł, więc postanowiłaś nie siedzieć w domu
tylko pospacerować.
Wzięłam mp3, którą dostałam od Conor'a, założyłam słuchawki
na uszy, włączyłam sobie moją ulubioną piosenkę i wyszłam z domu.
Nie oddalałam się za daleko, bo nie znałam okolicy.
Spacerując tak wpadła na mnie pewna dziewczyna. Była bardzo ładna. Miała czarne
włosy z fioletowymi końcówkami, lekko zrobione na emo, była blada, z jej
ciemnych oczy spływały łzy, które rozmazywały makijaż.
-Przepraszam.-jęknęła zapłakana i miała już iść dalej.
-Czekaj!- zawołałam za nią. Popatrzyła na mnie i zawróciła
się do mnie.- Czemu płaczesz?- zapytałam.
-Nie ważne... Albo nie! Powiem ci...-stwierdziła i
opowiedziała bardzo smutną historię, że zaczęłam z nią płakać. Opowiedziała mi
o tym jak zranił ją pewien chłopak, nie chciałabym być na jej miejscu...
-Jak się nazywasz?- zapytała później.
-Jestem (T.I.). A ty? Mieszkam tu niedaleko, może zajdziesz?
-Perrie. Możemy zajść skoro to nie problem.- stwierdziła i
poszłyśmy.
-Mieszkasz z rodzicami?- zapytała.
-Nie, z przyjacielem. Jestem tu na wakacjach. Później wracam
do rodziców...
Weszłyśmy do domu. Wyjęłam ciasteczka, zrobiłam herbatę i przyniosłam
swój laptop. Bardzo dobrze się dogadywałyśmy. Po jakiś dwóch godzinach
przyszedł Conor.
-Hej mała!- krzyknął jeszcze z przedpokoju.
-Conor...- chciałaś uprzedzić go, że masz gościa, ale on nie
dał dojść ci do słowa.
-O jesteś? Mówiłem ci, żebyś trochę wyszła z tego domu. A
może to i lepiej bo niewiadomo co by ci się tym razem...- przerwał wchodząc do
salonu, bo zobaczył obcą dziewczynę.
-Conor to jest Perrie, jest z mojego wieku. Spotkałam ją
dziś na spacerze.
-Ta... Na drodze znajduję się najlepszych przyjaciół.-
zaśmiał się i poszedł zrobić sobie kawę.
Perrie była u nas do wieczora, Conor tak samo jak ja polubił
ją, więc jak wychodziła to powiedział do niej:
-Wpadaj tu kiedy tylko chcesz!- uśmiechnął się. Lubiłam gdy
się uśmiechał, wyglądał wtedy tak czarująco.
-O dziękuję.- przytuliła mnie i Conor'a.- Nigdy nie miałam
takich przyjaciół jak wy.-powiedziała i wyszła.
Od tamtego dnia codziennie można ją u nas spotkać. Conor
zaczął troszkę żałować, że pozwalał nam na wszystko. Nie umiał powiedzieć nie i
dlatego dał namówić się, żeby ostatni tydzień wakacji Perrie nocowała u nas,
tym bardziej, że jej rodzice się teraz rozwodzą. Staliśmy się trójką
najlepszych przyjaciół.
Jeżeli chodzi o Perrie to wcale nie była taka grzeczna jak
mogłoby się wydawać na początku. Kochała dokuczać Conor'owi, jak mówiła to jest
jej hobby, ale mu to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, no może na początku.
Za to dla mnie była najlepszą przyjaciółką na świecie.
Coraz bliżej był rok szkolny. Musiałam przygotowywać się już
do odjazdu. Nie wyobrażałam sobie teraz życia bez Perrie, bez Anglii, bez
nowego pokoju, a przede wszystkim bez Conor'a, bo do niego zaczynałaś czuć coś
więcej niż przyjaźń, a on chyba też.
Ostatni dzień. Dziś miałaś już jechać do swojego domu, do
swojej rodziny, a zostawić swoich przyjaciół. Ja i Perrie płakałyśmy, Conor
ledwo powstrzymywał łzy. To był trudny dzień...
-A co ty na to, żeby (T.I.) chodziła do mojej szkoły?
Zamieszkała by u ciebie na stałe. Fajnie by było...- zaproponowała Conor'owi i
rozmarzyła się.
-Do jest pomysł!- krzyknął Conor.- Jeżeli jeszcze ty nie
wprowadzisz się do mnie na stałe to załatwie wszystko.-zwrócił się do
dziewczyny.
-Ale ty jesteś wredny!- powiedziała oburzona.- No niech
będzie, dla przyjaciółki zrobię wszystko...
-Ja też.- powiedział Conor.
-Dla przyjaciółki czy dla ukochanej?- zapytała nieco
złośliwie i uderzyła lekko Conor'a w bok, co robiła kilka razy dziennie. Ja ją
również uderzyłam lekko w bok, obiecała, że nic Conor'owi nie powie o tym, że
się w nim zakochałam...
-No co!? Nic mu nie powiedziałam!- zaprotestowała śmiejąc
się.
-Czego mi nie powiedziała?- zapytał bardzo zainteresowany
tym Conor, ale ona szybko zmieniła temat:
-To jak załatwisz jej tu szkołę, skoro jutro jest
rozpoczęcie roku szkolnego???- zapytała udając zainteresowaną. W sumie nie
interesowało ją co on zrobi czy jak to zrobi, tylko chodziło jej o to, by nie
stracić przyjaciółki...
-W końcu jestem Conor Maynard! No nie? Idźcie do domu, ja
zaraz wrócę.
Siedziałyśmy w naszym pokoju(odkąd mieszka u nas Perrie
muszę dzielić z nią pokój i wszystko) czas strasznie się dłużył, co jeszcze
wczoraj było nierealne, bo z naszymi zwariowanymi pomysłami nie dało się
nudzić.
W końcu usłyszałyśmy otwierające się drzwi. Pobiegłyśmy do
niego.
-I co?- zapytałyśmy.
Conor milczał.
-Jak dalej będziesz milczeć to nie chcę być na miejscu
twojej pandy... Ani na twoim miejscu!- groźba może i była głupia, ale za to
jaka skuteczna...
-Udało się!- krzyknął Conor i uściskał nas obie.
Perrie wzięła Conora za ucho i wyprowadziła do kuchni, a mi
kazała czekać. Myślała, że ja nic nie usłyszę, ale wszystko było bardzo
wyraźnie słychać.
-Co sądzisz o (T.I.)i co w niej lubisz?- zapytała.
-Jest miła, bardzo miła, na pewno milsza od ciebie.- i tu
chyba dostał za to docinkę bo było słychać auć.- No a więc lubię w niej... -
wydawało się, jakby nadal nie wiedział co we mnie lubi, tak samo jak miesiąc
temu.- No ona ma w sobie to coś...
-Czyli ci się podoba!- dręczyła go nadal Perrie.- Haha
podoba ci się, a ty... - na szczęście nie dokończyła.
-Ja jej też?- zapytał zdziwiony Conor.
-Ja mu nic nie powiedziałam!- krzyknęła. Jednak specjalnie
zrobiła tak, żebym wszystko słyszała...
Conor przyszedł do mnie, objął mnie i pocałował, a ja to
odwzajemniłam. Perrie stała niedaleko nas, gwizdała i klaskała. Było widać, że
była z siebie dumna.
-Od kąt pierwszy raz cię zobaczyłem chciałem to zrobić...
Ale nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni... -wyznał Conor.
Perrie stała dalej i komentowała.
-No po prostu jak w filmie... Oh jak romantycznie... A teraz
znów ją idiotą pocałuj, a nie tak stoisz jak słup i milczysz.- podeszła
popchnęła go na mnie i wyszła z domu.- Nie będę wam przeszkadzać gołąbeczki!
Jakby już skończycie to przyjźcie po mnie do Jack'a!- krzyknęła i już jej nie
było.
Ona z Jack'iem dogadywali się, bo mieli takie same
charaktery i wydaję mi się nawet, że razem to wszystko zaplanowali. Z tych
przemyśleń wyrwał mnie Conor, który posłuchał się Perrie i znów mnie pocałował,
ale tym razem w szyję i zapytał czy zostanę jego dziewczyną, a ja oczywiście
się zgodziłam.
Hej mam pytanie : w jakim wieku jest rodzeństwo Conor'a?
OdpowiedzUsuńProszę o odp. bo bardzo mi na tym zależy ;)
- Kamila.
Pozdro dla wszystkich fanów Conor'a :)
Hej :) pisałam już ostatnio :D Jego siostra ma około 13 lat, a jego brat około 17, 18 :P Nie jestem na 100%pewna ale tak mi się wydaje :D
Usuńhaha :D faajne .:3
OdpowiedzUsuńCześć od nie dawna czytam twojego bloga dzisiaj przejrzałam go całego jest super. Chciałabym żebyś napisała o piosence "Crew love" dlaczego tam jest "Poland" i kiedy Conor przyjedzie do Polski. Z góry dzięki EkIeRa ;-*
OdpowiedzUsuńCześć. Mam prośbę. Wstaw jeżeli możesz link do bloga dziewczyny, która chyba też chyba pisze na tym blogu i też ma imaginy o Conorze. Z góry dzięki ;*.
OdpowiedzUsuń