Gdy weszliśmy do biblioteki ja
wstawiłam wodę na herbatę i wyjmowałam ciasta, a Conor poszedł się przebrać.
Gdy wrócił wypiliśmy cieplutką
herbatkę i zjedliśmy kilka ciasteczek. Poza tym dużo rozmawialiśmy. Mimo, że
dopiero co się poznaliśmy, nie brakowało nam tematów. No i powiem też, że ani
razu nie gadaliśmy o pogodzie! Po prostu o życiu. Nie był jak te inne gwiazdki,
które nawet nie odezwałyby się do takiego plebsu jak ja. I dlatego od dziś będzie on moim idolem.-pomyślałam i nie myśląc
długo powiedziałam to na głos.
-Właśnie zostałeś moim idolem!
-Ooo. Fajnie! A ja chce, żeby
kiedyś moje dzieci się u ciebie uczyły!- powiedział prosto z mostu, co mnie
nieco zaskoczyło.
-Aha.
-No na serio… Jesteś genialna! –kolejny
komplement co mi oczywiście nie przeszkadzało.
-Dziękuje. Ty też, nie jesteś jak
te inne gwiazdki.- otworzyły się drzwi i weszła moja kochana uczennica.- Conor,
to jest Louise.- przytuliłam ją do siebie.- Jest niemal tak genialna jak ja.-
uśmiechnęłam się łobuzersko, a przynajmniej tak to miało wyglądać.
-Cześć, jestem Conor.- chłopak
podał jej rękę.
-No ja wiem!- powiedziała
dziewczyna.
-Przecież mówiłam ci, że to twoja
fanka numer jeden!
-Czy Conor nie miał na sobie
garnituru z biblioteki?- zapytała tak jakby obok niej w ogólnie nie stał Conor.
-Miał, a co?
-A tak myślałam… Dasz mi swój
autograf??- zapytała w końcu chłopaka. Wiedziałam, że chciało to już dawno
zrobić, ale się troszkę wstydziła.
-Jasne.
-To poczekaj.- dziewczyna wyjęła
książkę Conora ze swojego plecaka.- Dostałam ją od Lottie, brakowało tylko
twojego podpisu.
-Ooo Lottie wie jakie prezenty
kupować!- podpisał jej książkę.- A moją płytę też masz?
-No pewnie.- błyskawicznie wyjęła
ją z plecaka, a Con się roześmiał i podpisał.
-Dziękuje...- chwila ciszy.- Mogę
cię jeszcze przytulić?- zapytała w końcu. Conor nie odpowiedział jej, tylko po
prostu ją przytulił.
-Ty też chcesz?- zapytał.
-Czemu nie?- odpowiedziałam i
przytulił również mnie.
-A ty nie chcesz mojego
autografu?- zrobił smutną minę.
-Właściwie to chcę, w naszej
kronice.- wyjęłam ją z szafki i chłopak podpisał się na pustej stronie, na
której pojawi się na pewno notatka z tego spotkania.
-W ogóle przez was zapomniałam.
Musicie już iść, zaraz ma zacząć się koncert.
-Dopiero ty mi to mówisz!?-
spojrzałam na zegarek, znów byliśmy spóźnieni, minimalnie ale byliśmy.
Szybko pobiegliśmy na salę. Conor
wbiegł na scenę, a ja na widownie. Zaśpiewał kilka piosenek i zaczęła się ta
prawdziwa impreza, tzn nasz szkolny dj puścił muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć.
-Może zatańczysz?- zapytał Chris,
ale w tym samym czasie zauważyłam, że Conor szedł w moją stronę, a gdy zobaczył
Chrisa gwałtownie zatrzymał się i zwątpił.
-Nie.- odmówiłam, co było
naprawdę trudne, bo jak już mówiłam Chris był bardzo przystojny. No ale cóż, do
Conora było mu daleko. Mężczyźnie zrobiło się głupio i odszedł. Pewnie nikt mu
jeszcze nie odmówił, no ale był on w sumie dla mnie trochę za stary, tak o
jakieś 10 lat?
No i w końcu podszedł do mnie
Conor.
-I jak wyszedł koncert?
-Genialny.- i nastała cisza.
-Tamten co z nim przed chwilą
gadałam to był Chris, nauczyciel.
-Wiem, uczył mnie. Dziewczyny za
nim zawsze latały… Chciał z tobą tańczyć? Czemu się nie zgodziłaś?
-Bo chciałam zatańczyć z tobą.-
stwierdziłam.
-W takim razie zatańczysz ze mną?
-Co za pytanie?- chwycił mnie za
ręce i tańczyliśmy razem przez kilka piosenek. Niestety, później musiałam się z
nim podzielić z Louise i innymi jego fankami. W końcu nie byłam tu sama.
Impreza trwała 3 godziny, jednak
co dobre szybko się kończy i to również… Pożegnałam się z Conorem i ja zostałam
w szkole, by tu trochę ogarnąć, a on niestety pojechał.
W tym chłopaku było coś takiego,
co mnie kręciło... A on też mnie chyba polubił… No i te komplementy! To był
wspaniały dzień! Szkoda, że już go więcej nie zobaczę…
Po dobrych kilku godzinach
sprzątania i przywracania sali gimnastycznej do jej pierwotnej wersji wróciłam
do domu. Rzuciłam torebkę na szafkę, a sama poszłam się kąpać.
Po długiej kąpieli poszłam do pokoju. Usłyszałam,
ze ktoś dzwoni na moją komórkę, która leżała w torebce na szafce. Szybko po nią
pobiegłam, tak że o mało się nie zabiłam. Dobra, torebkę już mam, ale teraz
znaleźć komórkę… W moim przypadku było tak, jak w torebce kobiet z kawałów.
Było tam wszystko i nic nie można było znaleźć. Wysypałam więc to wszystko na
ziemię i znalazłam komórkę.
-O Bosze… Ile ja tu tego mam…
Trzeba to ogarnąć.- stwierdziłam i odebrałam komórkę. To była Louise, która
wypytywała mnie o szczegóły co do Conora. Pogadaliśmy z pół godziny i wzięłam
się za sprzątanie w torebce. Wszystkie karteczki i inne śmieci wrzuciłam do
kosza, a resztę wrzuciłam z powrotem do torebki.
-A ty co tu robisz?- podniosłam
jakąś karteczkę. Chciałam już ją wrzucić do kosza, ale coś mnie tknęło, żeby
zobaczyć co to. Była pognieciona, więc wyprostowałam się. Pisało na niej:
‘Call me maybe :) ~Conor ” na dole pisał jego numer, a do tego jakiś obrazek i napis z boku: xoxo.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i zadzwoniłam po podany numer. Odezwał się
Conor, wszędzie poznałabym ten głos.
-Halo?
-No hej!
-Ooo Lottie. Czekałem, aż
zadzwonisz.
-Dzięki tobie na serio poczułam
się jak siedemnastolatka!
-No widzisz! A może spotkamy się
jutro? Pogadamy i w ogóle. Będzie fajnie! Mówię ci!
-No okay. Wierzę ci.- zaśmiałam
się. Conor podał mi miejsce spotkania i godzinę no i byliśmy już umówieni.
Później pogadaliśmy jeszcze o dzisiejszym dniu, no i poszłam spać.
_________________________________________
Przypominam o KONKURSIE :) Macie czas do 2lutego, a jak na razie dostałam 2 prace. Mało :( Ale mam nadzieje, że będzie więcej ^^ Bo dla 2 prac to się nie opłaca tego konkursu robić -.-
Boże... świetny :3 Jak i poprzednie części. Czekam na następną :>>
OdpowiedzUsuńGenialny ♥ ... pisz dalej i weeeny ! :) :3
OdpowiedzUsuńBoski :)
OdpowiedzUsuń