Gdy tylko wylądowaliśmy i odebraliśmy bagaże, wiedliśmy
do pierwszej lepszej taksówki i pojechaliśmy do domu mojej babci. Babcia, jak
to babcia chciała po nas wyjechać, ale nie powiedzieliśmy jej, o której mamy
samolot. Ostatnio trochę się jej choruje i nie można jej się przemęczać,
dlatego ojciec wynajął tą nieszczęsną pielęgniarkę, której syna miałam już
niedługo poznać… Ciekawe czy on wie, że już najprawdopodobniej dziś pozna swoją
‘przyszłą żonę’… Na pewno się ucieszy! W końcu jestem piękna, mądra, czasami
miła, no i przede wszystkim skromna!
-Czeeeść!- rzuciłam torebkę, gdy tylko weszłam do domu
i pobiegłam przytulić się do babci.
-Dzień dobry.- wydyszał Conor, gdy tylko wszedł na górę
z naszymi walizkami. Powiedział to po polsku, chodź jego polski nie jest dobry.
No dobra, nie udawajmy, on wcale nie zna tego języka, oprócz kilku słów, takich
jak: bigos, kocham cię, dzień dobry i kilka wulgaryzmów, że tak powiem, ale tym
na pewno nie popiszę się przed moją babcią, a przynajmniej mam taką nadzieję.
-Cześć moje dzieciaczki. Ale ty urosłaś (T.I.)! A Conor
jak wymężniał. Kiedy ja go w ogóle ostatni raz widziałam? Z rok temu?
-Możliwe.- Conor stał i udawał, że rozumie co moja
babcia do niego mówi. Później wszystko mu przetłumaczyłam na angielski.
-Wiem, że Conor lubi bigos, więc wam go zrobiłam.
-Bigos?- powiedział z nadzieją Conor, a ja mu
przytaknęłam.- Kocham bigos!- nagle wybuchnęłam śmiechem, nie wiem czemu, ale w
jego wykonaniu te słowa zabrzmiały komicznie. Babcia też nie mogła ukryć
śmiechu, chodź powstrzymywała się.
-Powiedziałem coś nie tak?- zapytał Conor, oczywiście
już po angielsku.
Poszliśmy do kuchni. Tam piła kawę jakaś kobieta, mogła
być w wieku naszych rodziców.
-To jest Amanda, moja opiekunka, jest niezastąpiona!-
kobieta lekko zarumieniła się.- A to jest moja wnuczka, (T.I.) i Conor, jej
przyjaciel.
-Dzień dobry.- powiedziałaś, a chłopak powtórzył za
tobą.
-Miło was poznać, twoja babcia dużo mi o tobie
opowiadała, z resztą o Conorze też.
-Mam nadzieję, że w samych pozytywach.- zażartowałaś, a
babcia poszła po talerze.
-No jasne. Nie masz nic przeciwko, że mój syn, Maciek
przyjdzie na obiad?- aha.. zaczyna się.
-Jasne, że może. Chętnie poznam pani syna.
-On zna też angielski, to dogada się również z
Conorem.
-Ooo fajnie! Przyzwyczaiłam się znowu do angielskiego,
to będzie nam lepiej rozmawiać!- szczerze, ucieszyłam się. Polski znów stał mi
się nieco obcym językiem. Nawet z mamą rozmawiałam po angielsku. A dopiero jak
głupio musiał się czuć Conor, nie rozumiejąc o czym rozmawiamy. Dlatego co
jakiś czas, wszystko mu opowiadałam.
Kilka minut później ktoś zadzwonił do drzwi.
-Ja otworzę!- krzyknęłam. Obie kobiety były zajęte
przygotowaniem stołu.
Poszłam do drzwi i otworzyłam je. Za progiem stał on,
Maciek. Niestety, znałam go i nie miałam z nim zbyt miłych wspomnień.
-O nie… Nie mów, że jesteś synem pani Amandy…
-Tak to ja!- zasalutował chłopak.
-Dlaczego?- jęknęłam.- Dobra wchodź… Udawajmy, że się
nie znamy, co?
-Jak sobie życzysz… - zdjął kurtkę i wszedł do środka.
Poszliśmy do kuchni, gdzie była reszta.
-To jest mój, syn Maciek, a to jest…
-Mamo, my się znamy.- spojrzałaś na niego tak, jakbyś
chciała go za chwilę zabić.
-Ooo, ale Conora nie znasz. A więc to jest Conor,
przyjaciel (T.I.)- chłopcy podali sobie ręce.
-A to nie jest przypadkiem twój chłopak, (T.I.)? Wiesz
te zdjęcia na fb, wpisy i to jak się zachowywaliście zawsze gdy tu przyjeżdżał…
-Może i mój chłopak. Wiesz… nic w tych czasach nie jest
pewne…
-(T.I.) możesz na chwilę tu przyjść? – babcia była
chyba trochę na mnie zła.
-Czemu jesteś dla niego taka nie miła?
-Przepraszam, ale… Będę już grzeczna.- uśmiechnęłam
się.
Po obiedzie poszliśmy do jakby na to nie patrzeć,
mojego pokoju. Teraz gadaliśmy po angielsku, bo Maciek znał niemal perfekcyjnie
ten język.
-Czemu jesteś dla mnie taka niemiła?- zapytał
rozpaczliwym głosem.
-Hm… zastanówmy się… A kto robił mi takie odpały w
szkole!?- chłopak roześmiał się, a Conor nadal nie wiedział o co chodzi.-
Później ci opowiem.- zwróciłaś się do Con’a.
-A więc teraz to już oficjalnie twój chłopak?
-Możliwe… Wiesz lepszy od ciebie… Nie nadawałbyś się na mojego chłopaka...
-Że co?
-No bo wiesz… Twoja mama i moja babcia chciały nas
zeswatać. – chłopak roześmiał się.
-Na serio? Trzeba im wybić ten pomysł.
-Spoko, Conor jest teraz moim chłopakiem, co nie kotku?
Drugi mi już nie potrzebny.
-Co ty w niej widzisz? – najwyraźniej Maciek skończył
już rozmowę ze mną.- oprócz tego, że taka pyskata, to nic w niej
nadzwyczajnego.
-Mówisz tak, bo jej nie znasz. Tyle ci powiem, nie będę
się kłócił z kimś takim jak ty…- stwierdził mój „chłopak”.
-Ale ci pojechał!- krzyknęłam.
-Dobra, mam pomysł. Wiadomo, nie przepadamy za sobą<
to za mało powiedziane> i to się nigdy nie zmieni, więc wyjdźmy stąd pod
pretekstem… nie wiem no… bądźmy kreatywni, „oprowadzimy” Con’a po Wawie.
-A tak na serio?- zapytał Maciek.
-Ty pójdziesz w swoją stronę, a my pójdziemy zwiedzać
Wawę.
-Nie przyda wam się jakiś przewodnik?
-NIE.- powiedziałam stanowczo w tym samym czasie z
Conorem.
-Dobra. To idź im to powiedz.
-Ok.
Poszliśmy więc razem do babci i jej powiedziałam o
naszym wspólnym zwiedzaniu Warszawy. Nawet spodobał jej się ten pomysł.
Wyszliśmy z domu razem i przez chwilę szliśmy razem w milczeniu. Później Maciek
skręcił do kawiarni pod twoim starym domem i od razu powróciły wspomnienia.
-A tak w ogóle to co zrobił ci ten Maciek?
-Wiesz… To idiota jakich mało… Czepiał się mnie od
zawsze w szkole, a co gorsza chodziliśmy do tego samego gimnazjum i liceum,
więc załamka… 6 lat z Maćkiem i to na dodatek w jednej klasie…
-Aaaa no to naprawdę nie miałaś szczęścia co do niego…
-No. A resztę to na pewno znasz, bo ci raczej wszystko
opowiadałam. Hm… może nie mówiłam o nim po jego imieniu tylko jakoś tam po
swojemu, ale teraz to twoje zadanie żeby skojarzyć fakty.
-Czekaj… Czy ja się nie z nim wtedy pobiłem?
-Nie, z jego kumplem… A nie! Może i z nim! Hm.. ciekawe
czy to jeszcze pamięta…
-Tego nie dało się zapomnień!- roześmieliście się. –
Pamiętasz jaka była wtedy afera?
-Noo… a pamiętasz jak mi dziewczyny w gimnazjum
zazdrościły, że mam takiego „chłopaka”?
-Nom… To były piękne czasy… Zauważyłaś, od zawsze
jesteśmy postrzegani jako para… ciekawe dlaczego?
-Taaa, tak to naprawdę ciekawe dlaczego, no bo przecież
to, że jedno mogłoby skoczyć w ogień za drugim i to że zachowujemy się, tak jak
się zachowujemy o niczym nie świadczy…
-Pamiętasz jak się pierwszy raz pocałowaliśmy??
-Weź mi nie przypominaj!!!
-Pamiętasz to cegłę?- Hm… a więc to było tak… Mieliśmy
po 7? Może 8 lat i po obejrzeniu jakiegoś romansidła postanowiliśmy też
spróbować się pocałować. No, a ze ja byłam niska, a Conor wysoki jak na nasz
wiek, wzięliśmy cegłę na której ustałam. No nie powiem, żeby ten pocałunek
należał do jakiś udanych, bo był koszmarny… Do dziś to pamiętam, jakby było to
wczoraj.
-Trzeba by było znaleźć tą cegłę kiedyś, o ile jeszcze
gdzieś jest, nie uważasz?
-O tak… - znów zaczęliśmy się śmiać. Później
połaziliśmy jeszcze trochę po mieście i wróciliśmy do domu.
W zakładkach pododawałam troszeczkę nowych informacji, chcielibyście żeby coś jeszcze znalazło się w zakładach? Czekam na wasze propozycje :D
FAJNY.. To o ten chodziło ;) Będzie jeszcze jakaś część????? :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jedna :) Nie wiem czy na jutro zdążę napisać, ale na pewno będzie dodany we wtorek :D
UsuńTo dobrze. bardzo mnie to zaciekawiło i interesuje mnie ten blog, ponieważ jestem wielką fanką Conora, odwiedzam wasz blog kilka razy dziennie i sprawdzam czy jest już coś nowego.. :)
UsuńJa tak samo <3 po prostu ten blog wymiata :D Czekam z niecierpliwością na next. Dostałam niepohamowanego śmiechu, kiedy przeczytałam o cegle ^^
UsuńCudny, to do wtorku czekam na kolejną część ^^ ;*
OdpowiedzUsuń