piątek, 17 stycznia 2014

Imagin cz. 6

Hej J W końcu jestem :D  Okey, może to głupio zabrzmi, ale ten tydzień był okropny. Troszkę się rozchorowałam, nie działał mi Internet, zacinał się blogger i na dodatek ta szkoła… No ale już wszystkie poprawy za mną. Nie wiem jak wy, ale ja to jeszcze tydzień i ferie!!! Przepraszam, że tak długo nic nie dodawałam, ale może byście mi to wybaczyli po raz kolejny ?? ^^ Byłabym bardzo wdzięczna i od dziś znów notatki pojawiają się regularnie! :D

Ktoś się o mnie martwił, więc już jest wszystko spoko i w miarę dobrze się czuję ^_^

Teraz imagin napisałam wg pomysłu Sandry :) Jeszcze raz za niego dziękuje :)
_______________________________________
Rano Conor obudził się z wielkim kacem, a raczej obudził go dźwięk smsa.
-Ale mnie boli głowa… - jęknął.
-Coś ci przyszło.- stwierdziłam nie przestając jeść.
-Wiem.- sięgnął po swój telefon i wyświetlił wiadomość.- To jakiś filmik.. Chyba z imprezy!- filmik… z imprezy… zajarzyłam dopiero po chwili. To pewnie nagranie jak Conor śpiewa!
-Pokaż!- wyrwałam mu komórkę i włączyłam nagranie. No i nie myliłam się, to było dokładnie to nagranie, o którym myślałam.  Conor automatycznie, gdy tylko to zobaczył, zrobił się czerwony jak burak.
-O kurcze… Ja to na serio zrobiłem? Nic nie pamiętam… - wybuchnęłam śmiechem.- Przepraszam, że tak cię upokorzyłem…
-To było takie romantyczne…- powiedziałam, chcąc aby zabrzmiało to jak najbardziej romantycznie, jednak przeszkodził mi w tym śmiech. To nie było upokarzające, a na pewno nie dla mnie. Jak coś to śmieszne, mega śmieszne.
-Ta… nawet kłamać nie umiesz.
-Ale to na serio było takie sweet!!!                                                              
-Dobra, dobra… - odpaliłam swojego laptopa i weszłam na fejsa. Tam numerem jeden był również Conor.
-Coś się stało?- zapytał gdy ponownie wybuchnęłam śmiechem, chodź wiedziałam, że dla niego nie będzie to wcale śmieszne… No ale cóż, on naprawdę świetnie śpiewa! Włączyłam nagranie.
-Co!? Tam też!?
-Przynajmniej więcej się tak nie napiszesz…
-To jest na fejsie???
-Yhy… i na youtube… Może zobaczy cię jakiś wielkiej sławy któś i będziesz sławny!? Hm… to jest plan!
-Lepiej nic nie mów…
-Ale na serio ładnie śpiewasz.- no i to zabrzmiało tak jak miało zabrzmieć, czyli nie roześmiałam się i wyszło naprawdę szczerze.
-Na serio?
-Tak. I na serio to było słodkie.- przytuliłam się do niego, a on w końcu mi w to uwierzył.
***Włączcie sb tą piosenkę :) Myślę, że będzie pasować ^ ^ KLIK
Ludzie pamiętali o tym dłużej, niż mogło się nam wszystkim wydawać. Ale Conor się przyzwyczaił i gra teraz „wielką gwiazdę” i za to go kocham, że umie żartować nawet z samego siebie!
Postanowiliśmy, że Conor, jako „wielka gwiazda Internetu” będzie nagrywać nowe piosenki i wrzucać je na youtube, tak dla śmiechu, więc to co się stało pewnego dnia przeszło nasze oczekiwania!
Pewnego wieczoru, gdy nagrywaliśmy kolejny cover, zadzwonił telefon Conora.
-Halo?- Conor odebrał telefon od nieznajomego.
-Dzień dobry. Czy to Conor Maynard?
-Tak, to ja.
-Jestem Ne-Yo.
-Ten piosenkarz!?- zapytał z niedowierzaniem. Był to jeden z idolów chłopaka.
-Tak, to ja.- odpowiedział tym razem Ne-Yo.- Zobaczyłem cover mojej piosenki na yt, masz chłopaku talent! I chciałbym pomóc ci go rozwijać!
I tak Ne-Yo został mentorem chłopaka, a Conor stał się dzięki niemu sławny! Niedługo po tym wydał płytę i dostał kilka nagród. Byłam z niego taka dumna! Ale to wszystko, co kręciło się wokół niego oddalało nas od siebie. Było to dla mnie naprawdę trudne, a to wszystko było w sumie przeze mnie. Ja namówiłam go do nakręcenia kilku coverów i od tego się zaczęło. Conor był mi za to naprawdę wdzięczny, ale mi, mimo że tego nie ukazywałam, bardzo to przeszkadzało. Nie powiem też, że nie cieszyłam się jego szczęściem, bo byłam z niego tak bardzo dumna! Chodzi po prostu o to, że gdy zostaliśmy w końcu parą i wszystko zaczynało się układać, to teraz wszystko zaczyna się psuć i dzieje się to, czego bałam się najbardziej… Conor zaczął się ode mnie oddalać…
*** Włącz piosenkę 
Gdy jeszcze spałam, ktoś zatrąbił pod moim blokiem. Wyjrzałam przez okno. Stała tam nowa fura Conora. Otworzyłam okno i wychyliłam się przez nie.
-CZEEEEEEEŚĆ!!!!- krzyknęłam.
-Nie krzycz kochanie! Jest jeszcze rano. Wszystkich pobudzisz.
-PRZEEPRAAASZAAAM!!! – krzyknęłam ponownie.- Chodź do mnie.
-Już lecę.- odkrzyknął i wszedł do bloku. Teraz to na pewno wszystkich pobudziliśmy…
Kilka sekund później Conor był już u mnie w domu, a ja naciągnęłam na siebie jakieś jeansy i koszulkę, i właśnie teraz myłam zęby.
-Hej kotek.- pocałował mnie w policzek.
-Hej.- wybąkałam myjąc zęby. Wyplułam pianę i zapytałam.- Co robisz dziś wieczorem?
-Mam koncert.
-Znowu?? – pokręciłam głową.- Wcale nie masz dla mnie czasu! To nie fair…
-Gdyby tak było, to nie byłoby mnie tu teraz. Właśnie chciałem ci zaproponować jakiś mały wspólny wypad.- uśmiechnął się tajemniczo. Kochałam ten uśmiech!
-Uuu to ciekawie brzmi… Ale nie wiem czy będę miała dla ciebie czas… Niech pomyśle…- chłopak spojrzał na mnie nieco wkurzony.- No dobra! Mam czas.
-Czekałem tylko na taką odpowiedź.
-Więc co robimy?
-Co, chciałabyś wszystko od razu wiedzieć, co? Niespodzianka.
-Ale…
-Ale co? Nie ma żadnych ale.
-Ale w co ja mam się ubrać?
-Pięknej we wszystkim pięknie. Tak jest super.
-To ja się przebiorę. Poczekaj chwilkę.
Wróciłam po chwili przebrana w czerwone rurki, koszulkę w paski i bejsbolówkę.
-Jest idealnie.- stwierdził i poszliśmy do jego samochodu.
Jechaliśmy kawałek, a później poznałam gdzie jedziemy. Była mi to bardzo dobrze znana okolica z czasów dzieciństwa. To właśnie tu była akcja z cegłą.
-Będziemy szukać cegły?- zapytałam.
-A chcesz?
-Jasne!
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. – no i łaziliśmy po okolicy bezsensownie szukając cegły i wydurniając się. Poczułam się tak jak kiedyś, zanim chłopak stał się sławny. To było świetne uczucie. No i mimo, że nie znaleźliśmy tej cegły to zleciało nam już kilka godzin.
-Głodna jestem.
-Ja też, co ty na obiad ?
-Jestem za.
Poszliśmy tam, gdzie zawsze razem chodziliśmy, do Nados.
Tam również się wydurnialiśmy i karmiliśmy się.
Później nadeszła pora koncertu, więc poszliśmy na niego razem.
Conor czuł się na scenie świetnie, jak ryba w wodzie! Mimo, że nikt nie wiedział o tym, to śpiewał każdą piosenkę właśnie dla mnie, czułam to.
Po koncercie Conor zeszedł ze sceny i od razu podszedł do mnie.
-Co ty na kolacje?
-Nie za późno?- spojrzałam na zegarek. Było przed 22.00.
-Nie. – znów uśmiechnął się tak, jak lubiłam, tak tajemniczo.
Poszliśmy na parking i wsiedliśmy do auta. Pojechaliśmy w miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłam, a przynajmniej tak mi się wydawało.
-Pamiętasz te miejsce?
-Nie.
-Jak możesz!?!?!?
-No nie wiem… Normalnie? A powinnam pamiętać?
-Nie wiem, ale po dzisiejszym nigdy go nie zapomnisz.
-No ja mam taką nadzieję!
Conor otworzył drzwi. Chodź na zewnątrz budynek wyglądał na bardzo stary, w środku był zadbany i było tam bardzo romantycznie. Wszędzie stały świece.
-Już wiem!
-Co?
-Co to za miejsce! Bawiliśmy się tutaj często. Nasza sekretna kryjówka! Kiedyś była na zewnątrz ładniejsza, dlatego nie poznałam…- już wszystko wyjaśniam. Jest to stara opuszczona fabryka, tu miała początek firma waszych rodziców, była to dla nich w pewnym rodzaju pamiątka, więc nie sprzedawali jej i stoi tu już dobrych kilkanaście lat pusta. – Ale  w środku jest takie jak kiedyś. Często tu przychodzisz?
-Ostatni raz byłem tu razem z tobą kilka lat temu…
-Jak mogliśmy o tym zapomnieć?- weszliśmy wgłęb budynku. Stał tam stół ze świecami i przeróżnymi pysznościami.
-A to z jakiej okazji?
-Niedługo się dowiesz.
Zasiedliśmy do stołu i zjedliśmy wszystkie smakołyki. Wszystko to były smaki z naszego dzieciństwa. Ten dzień był wspaniały, a ta kolacja była tego pięknym zakończeniem.
Nagle Conor wstał od stołu i wyjmując coś z kieszeni uklęknął obok mnie.
-(T.I.) Wiem, jak dużo kosztuje cię moja sława. I choć tego nie ukazujesz to wiem, że tęsknisz za tym jak było kiedyś. Ale obiecuję ci! Od dziś będzie tak jak kiedyś! Wystarczy, że powiesz to jedno słowo…- po moim policzku zaczęła spływać łezka. Chłopak otarł ją i otworzył pudełeczko, które trzymał w ręku. Zobaczyłam w nim piękny pierścionek.- Sprawisz mnie najszczęśliwszym chłopakiem na świecie i zostaniesz moją żoną? – po głosie słyszałam, że zaplanował to nieco inaczej, ale to nic!  
-Tak. KOCHAM CIĘ!- przytuliłam go i pocałowałam.

Od tej pory staliśmy się jeszcze bardziej nierozłączni niż kiedyś. J
No to o czym teraz chcecie imagina? Jestem otwarta na wszelkie propozycje :D
A tak wgl to jest już 998 kom :) Ale z wejściami troszkę gorzej :( ale to nic :D Mam więcej czasu na wymyślenie i czym ma być ten konkurs :P 

4 komentarze: