Ale zanim przeczytacie imagin, jak zwykle mam kilka spraw i muszę od siebie coś tam dopisać, bo lubię wam opowiadać troszkę od sobie :D Chyba wam to nie przeszkadza, co nie???
1. Blogger coś się tnie :( Nie wiem co z nim nie tak, ale przez jakiś czas nie mogłam wejść ani na bloggera < w rezultacie wcześniej nie mogłam tu nic dodać :( > i chyba przez jakiś czas nie można było wejść na naszego bloga, ale na szczęście tylko przez chwilę.
2.Sprawa z konkursem. Nie dochodzą mi niektóre wysłane pracę na mój email, więc jak coś mi wysyłasz napisz o tym komentarz na blogu a ja ci napisze czy doszło do mnie to czy nie :)
3.Mam już ferie, co oznacza więcej czasu na pisanie iamginów ^_^ A wy kiedy macie ferie??
4. To już koniec i macie imagina xD
Lottie jest zwykłą nauczycielką angielskiego w jednym w
liceum w Brighton. Jest tu nowa, w sumie uczy tu dopiero od kilku miesięcy, a
za tydzień właśnie tą szkołę ma odwiedzić sam Conor Maynard, absolwent tej szkoły.
***
Nauczyciele miło wspominają tego chłopaka. Teraz trwają
przygotowania na jakiś nudny apel na jego przywitanie… no a później będzie
spotkanie z nim, autografy, zdjęcia i te sprawy, a na koniec impreza! Mimo, że
byłam już na to za stara, to lubiłam tego typu imprezy. Tym bardziej, że uczył
tu pewien bardzo przystojny nauczyciel, który podobnie świetnie tańczył! Co z
tego, że jestem nauczycielką? Jestem jeszcze w takim wieku, że muszę się
wyszaleć! No, i chyba za to nie lubią mnie inni nauczyciele, ale uczniowie
kochają. I to mnie akurat bardzo cieszy. A o pracę martwić się nie muszę, dyrektorem
jest mój wujek, więc nic mi nie grozi, góra jakaś pogaduszka o tym co mi wypada
a co nie.
Razem z kilkoma uczennicami przeglądałam kroniki szkolne, by
znaleźć jakieś zdjęcia Conora.
-To on!- pisnęła Louise.
-Ach no tak. Poznaję go. To ten piosenkarz od ‘Can’t say no’ i ‘Vegas girl’?
-Tak…
-Hm… Niezłe ciacho z niego!... – po chwili skapnęłam się, że
mówię to na głos. Szybko postanowiłam dokończyć myśl. - I jaki ma głos... Mam nawet
te piosenki na telefonie.
-Taaak fajny jest.- potwierdziły inne dziewczyny.
A wracając do Louise… Fajna dziewczyna! Myślę, że jest nieco
bardzo podobna do mnie. Dogadujemy się, słuchamy takiej samej muzyki i uczy się
najlepiej z angielskiego! A to jest ogromny plus. Nie, żebym nie dogadywała się
z innymi, ale Louise jest jakaś taka… wyjątkowa? Nie wiem, po prostu ją ubóstwiałam.
Poza tym ona miała już te 18 lat, a ja byłam od niej mało starsza… Tylko o
niecałe 5 lat. W sumie zostałyśmy już przyjaciółkami. Chodzimy razem na kawę
czy do kina. Ale to nie znaczy, że ma u mnie taryfę ulgową, a wręcz przeciwnie
wymagam od niej jeszcze więcej niż od innych, bo wiem, że ją na to stać.
Po chwili znaleźliśmy kilkanaście zdjęć, na których był
Conor. A, że miałam też jakieś tam zdolności plastyczne, postanowiliśmy zrobić
dla niego taki album, zaczynając od początku nauki w naszej szkole, a kończąc
na dzisiejszym spotkaniu. Dziewczyny, których idolem się Conor miały
pozałatwiać zdjęcia z jego koncertów i jakiś gali no i oczywiście z życia
codziennego! W końcu nie tylko kariera się liczyła.
-Hm… pokażcie to.- przyłożyłam zdjęcia do wolnych zdjęć.-
będzie git?
-Jest spoko.
-Jeszcze dodamy kilka zdjęć z przygotowań do imprezki, a na
koniec zdjęcia z tej całej uroczystości i będzie bardzo git!- powiedziałam
podekscytowana, a dziewczyny zaraziły się moim entuzjazmem i chęcią do roboty.
-Więc która klasa ma teraz ze mną lekcję?- zapytałam całkiem
z innej beczki.
-My.- powiedziała Louise, co mnie osobiście bardzo
ucieszyło. Dziewczyna miała zaprezentować przed całą klasą wiersz, który razem z nią
napisałam. Nie sądzę, że spodobał się innym nauczycielom… No cóż, najwyżej skończy
się tak jak zawsze, na dywaniku u dyrektora.
Lou zarecytowała wierszyk, spodobał się całej klasie, tak
jak myślałam. Był troszkę bez składu i ładu, ale był o Conorze, więc zadanie
nadane nam przez nauczycielkę, która organizowała razem ze mną imprezkę,
zostało wykonane.
-Pokażemy to teraz pani Brown.
-Znów skończy się na dyrektorze… - tak, uczniowie mówili do
mnie po imieniu i czasami byli bardziej rozważni niż ja, ale to tylko wtedy gdy
nikt tego nie widział i nie słyszał.
-Weź nie marudź Lou. Trudno się wtedy mówi i już.- uśmiechnęłam
się dodając jej otuchy i właśnie wtedy zadzwonił wyczekiwany przeze mnie
dzwonek.
Zaprowadzałam dziewczynę do pokoju nauczycielskiego, gdzie
reszta nauczycieli już na mnie czekała.
-Dzień dobry.- w oczach tego przystojnego nauczyciela,
Chrisa widziałam lęk. Lubił mnie, ale wiedział na co mnie stać.- Chciałabym,
żeby ten wiersz wyrecytowała również na przedstawieniu Louise.
No i wtedy Louise zaczęła go recytować. W sumie nie był taki
zły.-stwierdziłam w duchu, co dało mi więcej odwagi.
-W sumie nie jest zły, ale jedno nie ma nic wspólnego z
drugim. Musisz to pozmieniać.- stwierdziła stara nauczycielka od polskiego.
Była to pani Smith, odchodziła ona niedługo na emeryturę i miała nieco zapoznać
mnie ze szkołą. Ale ja ją znałam doskonale, w końcu sama się tu uczyłam. Ale pani
Smith dalej traktuje mnie jak swoją wzorową uczennice, która nagle się
popsuła.- Kiedyś jak pisałaś wiersze to aż łezka się w oku kręciła. Ale ogólnie
jest ładny. Jeszcze trochę nad nim popracujemy.
-Dobrze.- przytaknęłam cichutkim głosem, jak uczeń, który
coś przeskrobał. Ale ja nie chciałam w nim nic zmieniać. Wg mnie i uczniów był
idealny, ale zgodziłam się tylko i wyłącznie z szacunku do pani Smith.
Po następnej lekcji, tak jak przewidywałam zostałam
zaproszona do dyrektora.
-Słyszałem, że faworyzujesz jedną z naszych uczennic.
-Że Louise?
-Tak, czemu to właśnie ona ma recytować ten wiersz!?
-Bo sobie zasłużyła! –broniłam ją, jak i zarówno samą siebie.
-No słucham, czym?
-Po pierwsze się bardzo dobrze uczy. Po drugie bardzo dobrze
uczy się z polskiego. Po trzecie wygrała kilka konkursów. Po czwarte pomogła mi
go pisać!
- A po piąte przyjaźnisz się z nią, co wie już każdy.-
przerwał mi wujek.
-Tak, jasne! Jakbym wybrała Sandrę to nikt nie miałby
pretensji! Przecież każdy ją wpycha wszędzie, nawet każą jej śpiewać, chociaż wcale nie umie! I
jakby ktoś cokolwiek powiedział na nią, to by chyba za to zlinczowali i spalili
na stosie! A to dlaczego? Bo nasza ‘kochana’ Sandra jest bogata! A Louise niestety
nie jest… Ale co z tego? Jest zdolna i miła, a Sandra jej do stóp nie dorasta!-
wstał i wyszłam z gabinetu dyrektora trzaskając drzwiami. Nie chciałam ranić
ani wkurzyć wujka, no ale cóż… Prawda czasami musi boleć…
______________________________
To co kolejna część w niedziele?? :)))
Jak zwykle świetny :>>
OdpowiedzUsuńJa ferie mam dopiero 17 lutego :/ imagin super :)))
OdpowiedzUsuńJa też :<
OdpowiedzUsuń